Piszę pókim na świeżo :)
Właśnie kończy mi się tubka tytułowej pasty, którą mam przyjemność testować od początku czerwca. Używam jej codziennie i oficjalnie się od niej uzależniłam :)
Na wstępie muszę zaznaczyć, jak wygląda moja codzienna ząbkowa rutyna: po primo - posiadam szczoteczkę elektryczną (i bardzo ją sobie chwalę). Po secundo - moje zęby i dziąsła wymagają specjalnego traktowania, najczęściej w postaci zestawu past Sensodyne (na odsłonięte i nadwrażliwe szyjki zębowe, pamiątkę po aparacie ortodontycznym) i Meridol (na krwawiące dziąsła), które stosuję naprzemiennie zależnie od potrzeb. Na drogeryjne pasty często miewam negatywną reakcję śluzówki, objawy alergii, łuszczenie itp. Jak wrażliwiec, to na całej linii :)
OPIS PRODUCENTA
Organiczna pasta do zębów z delikatnym efektem wybielającym - idealna
do codziennego użytku. Zapewnia wysoką ochronę przed próchnicą,
kamieniem i nalotem nazębnym. Delikatna ścierna formuła z enzymami mleka
usuwa plamy powierzchniowe i przywraca biel zębów, nie niszcząc szkliwa
i nie podrażniając błon śluzowych jamy ustnej.
Składniki aktywne:
Organiczny ekstrakt cedrowego propolisu - składniki
kitu pszczelego zabijają bakterie paciorkowce, a szczególnie
Streptococcus mutans, która jest odpowiedzialna za inicjowanie procesu
próchniczego a następnie zapobiegają dalszej demineralizacji zęba.
Propolis stymuluje gojenie się dziąseł, posiada łagodne działanie
ściągające, działa przeciwzapalnie, łagodzi podrażnienia.
Enzymy mleczne –laktoferyna,
laktoperyksydaza, oksydaza glukozowa, lizozym gwarantują ochronę przed
bakteriami podobnie jak mleko matki. Charakteryzują się różnymi
właściwościami ochronnymi: lizozym niszczy szkodliwe bakterie,
laktoferyna hamuje wzrost, laktoperyksadaza wpływa na skład mikroflory w
jamie ustnej, co zmniejsza zapalenie dziąseł i tworzenie sie nalotu
nazębnego, który doprowadza do wczesnej próchnicy zębów.
Kwiatowy pyłek pszczeli - ważną cechą pyłku pszczelego jest jego działanie antybakteryjne i antygrzybicze. Polecany jest w stanach zapalnych gardła i jamy ustnej, najlepiej w połączeniu z propolisem, czyli kitem pszczelim.
Skład: Aqua with infusions of
Organic Propolis, Perga Extract, Mel, Cynoglossum Officinalis Extract,
Morus Alba Extract, Chamomilla Recutita Flower Extract, Melilotus
Officinalis Extract, Tilia Cordata Flower Extract (lipa), Vegetable Glycerin (roślinna gliceryna), Hydrated Silica (naturalny minerał, subst. ścierająca), Calcium Carbonate, Xylit (z syberyjskiego cedra), Sodium Cocoyl Glutamate (detergent z aminokwasów i roślinnego oleju), Xantan Gum (naturalny zagęstnik), ChondrusCrispus (karagenian), Natural Flavor, Sodium Benzoate (konserwant z owoców rokitnika), Potassium Sorbate (konserwant z owoców jarzębiny), Lactoperoxidase, Glucose Oxidase, Lactoferrin (mleczne fermenty)
[Co się niestety zdarza - skład na opakowaniu różni się nieco od składów podanych na stronach producentów i dystrybutorów]
Nie czuję się specjalistą d/s analizy składu past do zębów, chociaż pobieżnie składniki znam (
Szczotka pasta... czyli nieśmiała analiza składu past do zębów).
Składniki odpowiedzialne za mycie i konsystencję wyglądają na standardowe, w stronę łagodniejszych.
Detergent jest stosunkowo łagodny, drobinki ścierne standardowe, barwniki i konserwanty z tych raczej bezpiecznych.
Obiecanych enzymów mlecznych niestety brak.
Co odróżnia tę pastę na tle sklepowych czy nawet aptecznych to:
- brak fluoru i jego związków w składzie, wedle mody na jego unikanie
- łagodniejsze detergenty
- masa ekstraktów - z głogu, prawoślazu, rumianku, brzozy i lipy, które mogą mieć łagodzące i przeciwzapalne działanie na dziąsła i śluzówkę jamy ustnej
- obiecane produkty pszczele faktycznie są, a nie tylko ich aromat :) ekstrakty z propolisu i miodu o działaniu leczniczym i łagodzącym oraz wosk pszczeli działający osłaniająco na zęby i dziąsła
WRAŻENIA
Do pasty, która nie ma specjalistycznych składników podeszłam z małą obawą. Na szczęście niesłusznie :)
Spotkałam się z opinią, że pasty Babuszki nie są tak orzeźwiające jak drogeryjne i słabo się pienią i z tym nastawieniem podeszłam do testów. Otóż
odświeżanie i
pienienie się jest na poziomie znanych mi dobrze w/w past leczniczych :)
Opakowanie - plastikowa tubka z dużą zakrętką, an której można postawić tubkę, schowana w pudełku z fałdowanej tekturki z etykietą kojarzącą się ze starodawnymi kosmetykami.
Wygląd - kolor żółtawy, konsystencja standardowa, kremowa.
Smak - słodkawa, o odznaczającym się smaku propolisu, czyli miodowo-gorzkawa. Nie odświeża z efektem lodowca, ale pozostawia świeży posmak czystości w ustach.
Mój jaśniepan czteroletni spróbował, bo dzięki braku fluoru można dać pastę dzieciom - ale orzekł, że pasta jest zbyt pikantna ;)
Wydajność - bardzo dobra :) Na dokładne umycie ząbków wystarczy mi porcja pasty wielkości groszku albo i dorodnej soczewicy! Czyli jak w przypadku normalnej pasty.
Wybielanie - no nie czarujmy się, jakiego wybielania można oczekiwać po paście do zębów bazującej na naturalnych składnikach? Wybielania brak. Ale...
Usuwanie osadu i
doczyszczanie ząbków do skrzypienia - bdb :)
Utrzymanie wrażliwych dziąseł w dobrej kondycji - bdb :) Jak również - pomimo odstawienia pasty Sensodyne raczej nie miałam problemu z nasileniem nadwrażliwości szyjek zębowych powyżej normalnego poziomu. Po upływie dwóch miesięcy (dopiero po dwóch!) wrócił problem krwawiących dziąseł, ale przyczyny mogą być też inne, związane z moim trybem życia ostatnimi czasy.
Działanie antygrzybicze, antybakteryjne i przeciwzapalne - podczas stosowana w/w pasty nie przytrafiły mi się stany zapalne dziąseł, afty ani innego typu dolegliwości, do których niestety mam tendencje :) Ponownie nie mam pewności, czy to zbawienny wpływ propolisu, czy akurat po prostu nic mi się nie przyplątało ;)
Wpływu
braku fluoru na stan zębów nie jestem w stanie ocenić bez specjalistycznych badań.
Cena - ok. 17zł / 75ml, czyli zbliżona do past typu Sensodyne i Meridol bez promocji. W związku z niezłą wydajnością i bardzo przyjemnym działaniem - cena jest OK :)
Dostępność - babuszkowe pasty kupicie w sklepach z kosmetykami naturalnymi, np w mojej niezastąpionej Zielarni Lawenda (
KLIK) :)
Jeśli chodzi o samo działanie, to powiedziałabym - pasta jak pasta, bardzo dobra ale co może zachwycać w czymś tak prozaicznym jak pasta do zębów? Otóż mnie zachwyca to: od lat się nie zdarzyło, żeby romans z innymi pastami niż moje dwa wymienione wyżej pewniaki skończył się dobrze. Tymczasem romans z babuszkową pastą trwał aż do końca tubki i nawet ma sporą szansę na
sequel :) Tylko przez kilka dni miałam potrzebę sięgać po silniejszy oręż. Do tego odpowiada mi smakowo, lubię nietypowe, wytrawne nuty :) Prawdopodobnie na miesiąc przeproszę się z moimi starymi znajomymi pastami, ale w razie potrzeby zmiany - mam jeszcze pięć babuszkowych past do wypróbowania, a borówkową to w pierwszej kolejności :)
Pastę:
Receptury Babuszki Agafii Organiczna Pasta Do Zębów Agafji Propolisowa Wybielająca testowałam dzięki
Zielarni Lawenda. Fakt otrzymania pasty nie ma wpływu na moją opinię.
Znacie? :) Lubicie?
Możecie mi polecić inną niedrogeryjną pastę do zębów, sprawdzoną przez wrażliwe buzie?
A może znacie dobrą eko-pastę dla dzieci?