Wiedzma bloguje (Czarownicująca): stycznia 2018

środa, 3 stycznia 2018

Misja szampon - mydło potasowe rzepakowe - podejście pierwsze



Hej :)

Dawno nie pisałam o kosmetykach, co nie znaczy, że ich nie robię. Obecnie w tym temacie pochłonęło mnie mydlenie. Tylko w tej chwili strzykło mnie w plecach i nie wystoję przy blenderze, pozostaje mi pisać na ten temat. I mogę planować :D

Z mydłami (od strony użytkowej) wiąże się sporo mitów, są przeciwnicy i zwolennicy. Do mnie najbardziej przemawia to, że mydła to zupełnie inny dział chemii i dają nowe możliwości.

Teraz na tapecie mydła potasowe. Mydło potasowe rzepakowe jest popularne w kręgach mydlarskich jako mydło do sprzątania :) Co nie znaczy, że do skóry się nie nadaje, po prostu jest tanie. Ale jest wdzięczne jako baza - można do niego dodać olej pielęgnacyjny, olejki eteryczne, drobinki, można mieszać z innymi mydłami potasowymi by otrzymać inne właściwości. Można zrobić mydło w płynie na naparach ziołowych i hydrolatach. Cudowna sprawa z mydłami (robionymi na ciepło) polega na tym, że mogę osobno zaprojektować siłę mycia i osobno działanie pielęgnacyjne :D
W kolejce czeka olej kokosowy na bardzo mocno myjące mydło i olej lniany na mydło lecznicze, na które czekają moim więksi i mniejsi mężczyźni ;)

Mydło rzepakowe to jedno z delikatniejszych. Zaplanowałam je na 2% przetłuszczenia (czyli mydło "bez właściwości pielęgnacyjnych" ale z marginesem bezpieczeństwa wykonania). Mydło rzepakowe ma podobne właściwości do oliwkowego, np popularnego czarnego mydła savon noire.
Według popularnego kalkulatora mydlanego soapcalc ma siłę mycia 0, ale wszyscy mydlarze wiedzą, że to jeszcze o niczym nie świadczy, mydła oliwkowe też mają poziom 0 a to najlepsze mydła dla wrażliwców, a SN nawet niekoniecznie ;)
Mydło rzepakowe jest szalenie delikatne, ale zdecydowanie pieni się i myje.



W roli szamponu - zależy mi mocno na zmiękczaniu naskórka i łagodności dla skóry, co potasiaki zapewniają. W następnej kolejności postaram się o działanie odkażające na wieczny łupież. Nie wiem jeszcze, jak pogodzę łagodność dla skóry z mocnym myciem, którego wymagają moje niskoporowate włosy. Na koniec nadam mieszance postać płynu, łatwiej będzie rozprowadzić taki na włosach :D Pojawił się też problem osadu z mydła w bardzo twardej wodzie, ale nie takie rzeczy Wiedźma pokonała ;)

Do brzegu!
Jeśli ktoś z Was myje włosy mydłami, to skorzystam z porad, jak robić to sprawniej.

Wtarłam pastę mydlaną w zmoczony skalp, spieniłam, bardzo dokładnie wypłukałam, pamiętałam o kwaśnej płukance (na kwasku cytrynowym, chyba przesadziłam i była za mocna).

Efekt - włosy umyte, skalp odświeżony i czysty (i bez łupieżu!!!), pewna sztywność która przypomina mi skutki zabawy z glinkami, czyli pewnie osad mydlany z twardej wody, włosy początkowo szorstkie, co częściowo przeszło po nocy (czyli pewnie domknęła się łuska włosa). Obyło się bez odżywki i silikonów.


Po myciu "zwykłym szamponem" są z powrotem domyte ale i szorstkie, przy myciu trochę wypadło i wrócił łupież.

Na koniec ciocia Wiedźma przypomina, że zabawy z pH mogą zaszkodzić wrażliwej skórze i delikatnym włosom.


Tymczasem życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku! :D