W tym roku marzec zaserwował nam i srogą, śnieżną zimę - i piękną, słoneczną wiosnę, szkoda że w odwrotnej kolejności :P
Jest pewna nowość w mojej pielęgnacji włosów w tym miesiącu. Jak już dotarło do mnie, że mam cerę płytko unaczynioną - zaczęłam traktować skalp też jak cerę płytko unaczynioną. Wiele zjawisk nabrało sensu. Nie są to duże zmiany, bardziej w podejściu niż w praktyce. Jak to wygląda? Przestałam zmuszać skórę do mobilizacji, masować na siłę, suszyć na siłę. Niech sobie będzie delikatną księżniczką.
SZAMPONY i MYJADŁA
Częstotliwość mycia włosów powoli wraca do normalnej, czyli 2-4 dni.
Moi dotychczasowi ulubieńcy:
- Anthyllis, Odżywczy szampon z lnem i malwą (o szamponie)
- AA Oceanic, Szampon do włosów z bisabololem (o szamponie)
Szampon z SLS AA jestem w stanie zastąpić szamponem Barwa Naturalna, Szampon do włosów suchych i łamliwych Len & Witaminy, a jak ten się skończy, prawdopodobnie kupię ponownie szampon AA (np na www.doz.pl).
Łagodny szampon Anthyllis nie ma zastępstwa - w chwili obecnej moja Zielarnia nie sprowadza produktów Anthyllis, można je zamówić u dystrybutora, ale cena z wysyłką to prawie 40zł... Popróbuję tańsze szampony, daję nową szansę delikatnym myjadłom dostępnym na rynku, odświeżam eksperymenty z naturalnymi myjadłami, jak glinki, mydlnica i orzechy piorące, spróbuję znowu zrobić własny szampon z półproduktów... Słowem - misja szampon powraca :)
Z dotychczasowych prób niestety mój skalp nie polubił się z takimi delikatnymi szamponami:
Beiersdorf, Bambino, Szampon- potencjalnie średnio łagodne myjadło, nie zawiera Cocamidopropyl Betaine ani soli, zawiera niestety małe ilości SMES - braciszek SLES, wystarczająco, aby nie być łagodnym. Dodatkowo niemiłosiernie plącze włosy.Mann&Schroeder, Sanosan, Babyshampoo- potencjalnie bardzo łagodne myjadło, zawiera bardzo łagodne detergenty, masę nawilżaczy... i niestety sól. Dla mnie nie jest wystarczająco łagodny, ale polecam go wrażliwcom, bo jest stosunkowo niedrogi - ok. 6zł, dostępny w aptekach DOZ.Aram, Biała glinka- u początków włosomaniactwa zdarzało mi się dobrze umyć włosy samą glinką rozbełtaną w wodzie. Metodę wspominam z sentymentem, jest w 100% naturalna i nieinwazyjna, chociaż skalp wymaga nawilżenia a włosy wygładzenia. Niestety - teraz przy ujemnej porowatości musiałam zmyć glinkę szamponem, co totalnie mija się z celem! Co za czasy :P
- szampon wcierany w same włosy, z ominięciem skalpu
- metoda kubeczkowa bez spieniania, ze skalpem włącznie
Odżywki myjące - uwielbiam je za ich delikatność jeszcze bardziej niż zwykle!
- BingoSpa, Maska do włosów Masło shea i pięć alg - mój KWC
- Allvawes, Balsamo Idratante e Districante - jeden z krótszych składów, jakie widziałam :) Należy do lżejszych, mimo że zawiera olej lniany przed zapachem. Konsystencja jak Hegron. Skalp raczej ją zaakceptował. Jeśli mnie zachwyci, na pewno o niej przeczytacie ponownie ;)
ODŻYWKI D/S
Something old, something new:
- BingoSpa, Maska do włosów z masłem shea i algami (o masce) - w tym miesiącu maska najlepiej sprawowała się z odrobiną panthenolu, gliceryny albo kwasu hialuronowego.
- NOWOŚĆ - L'Biotica, Biovax, Intensywnie regenerujaca maseczka do włosów słabych ze skłonnością do wypadania (kilka słów o Waxach) - zakup totalnie kompulsywny, miałam na nią ochotę od jakiegoś czasu. Póki co nieśmiało ale lubimy się, i włosowo i skalpowo.
- NOWOŚĆ - Timotei Organic Delight, Health & Nourishment, Odżywka do suchych i zniszczonych włosów - wspomniany TUTAJ zakup marcowy. Skalp się z nią polubił, włosy nawet też, chociaż po eksperymencie z rzewieniem wolą Biovaxa
ODŻYWKI B/S
W marcu mam dwójkę faworytów:
- Green Pharmacy, Jedwab w płynie - niepozorne serum olejowe z silikonem zmywalnym wodą. Używam do wygładzenia włosów w "kolejny" dzień lub kiedy ich nie "kręcę"
- wspomniana wyżej odżywka Timotei - jest bardzo przyjemną b/s, kiedy "kręcę" włosy. Zapewnia im mięsistość
PŁUKANKI
Próbuję znaleźć alternatywy dla płukanki lnianej, których nie trzeba będzie gotować i trzymać w lodówce... ale ciężko :] Królowa jest tylko jedna :)
- płukanka z żelu lnianego (przepis na żel lniany znajdziecie TUTAJ, moja płukanka to zazwyczaj 20% żelu w wodzie).
- napar z kocanki - jako zioło polecane do pielęgnacji cery płytko unaczynionej i naczynkowej - faktycznie koi skórę tkliwą. Nie łagodzi podrażnień, ale dobre i kojenie tkliwości. Włosy pozostawia świeże i puszyste, bez puchu. Nie wspomaga falowania.
- półproduktowa: mleczko owsiane + panthenol + kwas hialuronowy - całkiem dobrze nawilża skalp po myciu, włosy są puszyste. Też nie wspomaga falowania.
NA SKALP
Po pierwsze - wspomniane płukanki po myciu.
W tym miesiącu kilkukrotnie musiałam podsuszać włosy suszarką. Nawet miałam pierwszy sukces z dyfuzorem :D
Mimo zimnego nawiewu i dyfuzora moja skóra nie zniosła tego dobrze i domagała się porządnego ukojenia. Mogę przypuszczać, że nawiew nie służy płytko unaczynionej cerze, może też powodować dodatkowe odparowywanie wody?
W razie potrzeby nadal ratuję się Żelem aloesowym FarmVix (o żelu) i Emulsją do suchej skóry głowy Emolium (o emulsji).
Haniebnie zaniedbałam olejowanie! Nieśmiało podrażniony skalp traktuję odrobiną oleju z dzikiej róży, Koi ładnie, nie puszy włosów, zmywa się tak o.
Zanim kupiłam maskę Biovax, kilkukrotnie kremowałam włosy kremem Herbamedicus, Krem z rokitnikiem (wspomniany w moim projekcie DENKO).
OLEJOWANIE
Haniebnie zaniedbałam olejowanie! Nieśmiało podrażniony skalp traktuję odrobiną oleju z dzikiej róży, Koi ładnie, nie puszy włosów, zmywa się tak o.
Zanim kupiłam maskę Biovax, kilkukrotnie kremowałam włosy kremem Herbamedicus, Krem z rokitnikiem (wspomniany w moim projekcie DENKO).
STYLIZACJA
Po pierwszym cięciu grzywki - zdecydowałam się na dalsze zmiany :) Pani Basia wyczarowała mi krótszą grzyweczkę odsłaniającą więcej twarz i mocniejsze cieniowanie, fale nabrały lekkości i tylko czekają na wiosnę! Różnica nie rzuca się w oczy, ale jest odczuwalna dla mnie.
Po raz pierwszy udała mi się stylizacja fal z użyciem dyfuzora. Zdjęcia będą poniżej.
Na co dzień nie układam włosów, pozwalając im układać się samoistnie w falowany bałagan. Przy obecnym cieniowaniu wygląda to całkiem ładnie :D
KOLORYSTYCZNIE
Henna zmywa się nadal. W ramach eksperymentu - zrobiłam maseczkę z korzenia rzewienia (rabarbaru) o działaniu rozjaśniającym. Opis metody i pierwszy efekt możecie zobaczyć TUTAJ.
Tymczasem mała niespodzianka! Mija tydzień od eksperymentu: kolor ewoluuje, widzę coraz więcej złocistych refleksów i coraz mniej henny. Rożnica koloru na odrostach stała się trudno zauważalna nawet dla mnie! Cieszy mnie to, bo kusiła mnie zmiana koloru na jaśniejszy! Odcień staje się złoto - popielaty. Wiem to stąd, że z dnia na dzień mam coraz bardziej niebieskie oczy :)
Czuję też ciągle zapach rzewienia (kojarzy mi się z musztardą) np podczas treningu - to znak, że ekstrakty na włosach siedzą i działają. Co mnie akurat mniej cieszy, bo boję się o mój skalp, jeśli kwasy są w stanie rozjaśnić moje pancerne niskoporowate włosy - co zrobi delikatnej skórze (i delikatnym włosom, moje panie)?
Po zabiegu włosy są trochę suche - cóż, zioła!
Po glinkowym myciu jeszcze więcej henny się zmyło. Wracam do natury i jestem z tego powodu zadowolona :)
KILKA ZDJĘĆ
Zdjęcia można zobaczyć w powiększeniu.
początek marca, powiew wiosny światło sztuczne + lampa, światło dzienne |
Wiedźma vs dyfuzor :D światło sztuczne bez lampy |
ewolucja koloru po rozjaśnianiu rzewieniem światło dzienne, pochmurno |
# # #
Wiedźma chce wiosny! Trzeba będzie jednak utopić tę Marzannę, obrzęd z ziołami nie wystarczył :)
Buziaki
Czarownicująca