Wiedzma bloguje (Czarownicująca): lutego 2013

czwartek, 28 lutego 2013

Profil włosowy Wiedźmy

Witajcie!
Kojarzycie cykl "Włosowa siostra" u Siempre?

Jak sądzicie, czy znalezienie włosowej siostry jest potrzebne?
Moim zdaniem, przynajmniej na początku pielęgnacji, ale też przy życiowych (i włosowych) zakrętach - tak!

http://siempre-la-belleza.blogspot.com
W życiu każdej kobietki ważne są osoby, które możemy naśladować, kiedy jeszcze nie znamy własnej drogi. Zawężając do urodowego pola - pierwszy makijaż robimy podkradając kosmetyki mamie albo starszej siostrze. Od nich pożyczamy pierwszą odżywkę do włosów, od nich uczymy się ich układania, trików ratowania fryzury na drugi dzień, tajemniczych babcinych sposobów dbania o nie.
Gorzej, jeśli nie mamy tej starszej siostry - albo nasze panie mają zupełnie inne włosy od naszych i ich sposoby nijak mają się do nas...

No, albo jesteśmy jedną ze współczesnych włosomaniaczek, praktykujemy świadomą naturalną pielęgnację i nie mamy w naszym otoczeniu kogoś, czyj przykład pomógłby nam choć na początku.

Ja się taka trafiłam - mam inne włosy i inną cerę niż moja mama i siostra, nawet wyglądam trochę inaczej. Patrząc na statystyki Anwen - ogólnie też należę do mniejszości; nie powiem, eksperymentowanie i szukanie na własną rękę jest fajne, ale czasem brakuje mi tej włosowej siostry :)

Sama, włosomaniaczką będąc już ponad dwa lata - napotkałam może kilka posiadaczek włosów podobnych, jednak przy bliższym porównywaniu okazały się być włosowymi co najwyżej kuzynkami. Chociaż mam na oku jedną nieblogującą wizażankę :)
Poszukiwanie siostry nadal trwa!

Zorientowałam się, że NIGDZIE nie zamieściłam profilu pielęgnacyjnego moich włosów, takiego kompletnego, rzeczowego i zwięzłego - a bez niego znaleźć siostrę trudno!

Profil ten pofrunie do bazy Siempre, może tam gdzieś czeka na mnie włosowa siostra? :)

BTW zwróćcie uwagę na różnice pomimo podobnych charakterystyk. Np między profilem moim i również niskoporowatej i falowanej Kascysko.

#

DOKŁADNIE OPISANY TYP WŁOSA

Nieregularne fale ze skłonnością do rulonów, długości do ramion.
Włosy grube (pojedynczy włos M), skręt +/-2b, porowatość niska do bardzo niskiej.
Gęste - grubość kucyka ~10cm.
Niepodatne na układanie - robią co chcą. Na końcach podniesiona podatność dzięki wykonanej dawno (lipiec 2012) trwałej.
Gładkie - wyślizgują się z upięć.
Suche i sztywne.
Bardzo puszą się przy dużej wilgotności powietrza, zwłaszcza jeśli zastosuję zbyt dużo humektantów.
Łatwo się oblepiają, ale trudno je dociążyć.
Skalp alergiczny, suchy i wrażliwy.
Kolor naturalny - myszowaty ciemny blond. Oporne na farbowanie. Obecnie przyciemnione henną Khadi Orzechowy brąz, którą o dziwo złapały bardzo dobrze.

METODY PIELĘGNACJI

Zawsze dobierane zależnie od potrzeb, z uwzględnieniem warunków atmosferycznych.
  • szampon z SLS kiedy tylko zajdzie taka potrzeba, również z dodatkiem sody. Czasem będzie to raz w miesiącu, czasem kilka razy w tygodniu (zwłaszcza jeśli akurat eksperymentuję)
  • nie unikam silikonów, ale preferuję je w odżywce b/s albo serum, wolę te lekkie i zmywalne wodą
  • nie uzywam suszarki, chyba że naprawdę muszę
  • nie czeszę włosów, chyba że naprawdę muszę
  • mój szampon jest możliwie prosty, bez składników odżywczych - ale powinien mieć nawilżające
  • unikam protein, jeśli już to w małych dawkach i wolę aminokwasy zawarte w jakimś produkcie niż czyste proteiny
  • olejowanie - tak często, jak to możliwe. Oleje nakładam również na skalp. Wybieram czyste, bez ekstraktów, mogą być rafinowane
  • oleje z omega-9 tylko na skalp
  • po każdym myciu obowiązkowo nawilżająca płukanka na włosy i skalp!
Rytuał pielęgnacyjny
Myję włosy co 2-5 dni, zależnie od potrzeb. Im skalp szczęśliwszy tym mycie rzadsze :)
Preferuję minimum - mało etapów, mało składników, mało czynności.

Najprostszy schemat:
  • mycie odżywką włosów i skalpu z pozostawieniem jej na 5 minut
  • płukanka
Na bogato:
  • maska z olejem
  • szampon
  • odżywka d/s
  • płukanka
  • stylizator
  • odżywka b/s

KOSMETYKI, KTÓRE SIĘ U CIEBIE SPRAWDZIŁY
DOBRZE I BARDZO DOBRZE


Szampony
  • Anthyllis, Szampon odżywczy z lnem i malwą - bardzo delikatny, nie podrażnia skalpu
  • AA Oceanic, Szampon z bisabololem - zadziwiająco łagodny szampon z SLS do gruntownego oczyszczania. Silniej działa z sodą
  • Barwa, Szampon Len & Vitamin Complex - silnie oczyszczający szampon z SLS, bez protein. Chyba delikatnie ochładza odcień włosów
Odżywki
  • BingoSpa, Maska masło shea i pięć alg - zmywa oleje, myje włosy, nawilża skalp. Dobra jako baza do wzbogacania i pod maskę głęboko nawilżającą. Mój ideał :)
Odżywki b/s, Stylizatory
  • Bebeauty, Krem do rąk ochronny - krem do rąk z Biedronki
  • żel lniany jako płukanka
  • Gliss Kur, Oil Nutritive maleństwo

Oleje
  • lniany - również świetny na podrażnienia skalpu
  • z orzechów włoskich
  • masło shea i kakaowe - jako dodatek, w kremach
  • roktinikowy
  • palmowy
  • kokosowy - również jako b/s
  • Babydream, Pflegeoel - sporadycznie, jako dodatek do maski i szamponu. Zmiękcza włosy, łagodzi działanie szamponu
Półprodukty kosmetyczne i zioła

KOSMETYKI, KTÓRE ZASZKODZIŁY, NIE SPRAWDZIŁY SIĘ

Mój wrażliwy skalp głównie decyduje o stosowanych przeze mnie kosmetykach :(

Nie sprawdziły się u mnie prawie żadne hity wizażowo-blogowe.
  • Babydream fur Mama, Pflegebad - włosy oblepione, skalp podrażniony
  • Facelle, Sensitive - podrażniony skalp
  • Babydream, Szampon - jw
  • Isana, Odżywka z olejem babassu - jw, a na włosach guma i puch
  • Barwa Ziołowa, Szampony - nie domywają, pozostawiają włosy matowe (keratyna?) 
  • Hegron, Creme Voeding - jako odżywka do mycia początkowo rewelacyjna, po kilku użyciach zaczęła potwornie podrażniać mój skalp
  • Joanna, Naturia, Odżywka z pokrzywą i zieloną herbatą, jak i pozostałe JN - podrażniają, uczulają, nic nie robią
  • Znając się na składach nawet nie sięgam po balsamy Mr's Potter's ani inne z Isopropyl Alcohol, Alcohol Denat, Alcohol
  • kosmetyki Alterra - oblepiają włosy i podrażniają skalp
Ogólniej produkty, same jak i w kosmetyku, masce, mieszance:
  • oleje z omega-9 - olej migdałowy, oliwa, awokado, makadamia, z pestek moreli - puch i guma na włosach
  • niektóre oleje z omega-6 - olej z pestek winogron - puch i guma na włosach, nie chce się domyć
  • L-cysteina - suche siano i zapach nie do zniesienia (przeproteinowanie)
  • półproduktowe proteiny - oblepiają i matowią włosy (przekarmienie)
  • laminowanie żelatyną - puch i guma (rozmiękczenie)
  • pianki do stylizacji - żadna. Mam po nich bardziej proste włosy niż bez nich
  • większość ziół - przesuszają włosy i podrażniają skalp
Techniki i zabiegi
  • rozprostowywanie
  • czesanie wilgotnych 
  • ugniatanie wilgotnych

PRODUKTY NEUTRALNE, BEZ ZACHWYTÓW ALE I BEZ SZKODY

O dziwo jest kilka tackich :)
  • Nivea Flexible Curls, Balsam do loków
  • Ziaja, Odżywka Intensywna Odbudowa Ceramidy
  • płukanka z soku z aloesu bez dodatków
ZDJĘCIA

Aktualne na luty 2013r. Lampa. Kolory jak zwykle przekłamane :)



I co, znajdzie się wśród Was moja włosowa siostra? :)

Buziaki
Czarownicująca

wtorek, 26 lutego 2013

Podsumowanie lutowej pielęgnacji włosów

Spodobały mi się miesięczne podsumowania :)
Jako że przy moim trybie pielęgnacyjnym nie będę już nic szczególnego robić z włosami w lutym - przed Wami podsumowanie miesiąca już dziś!

W różnych dziedzinach życia delikatnie mobilizują do działania, żeby pod koniec miesiąca nie musieć sobie przyznać: rzeczy, które mogą pozytywnie wpłynąć na moje życie - zero! ;]

Wracając do włosów: było bardzo podobnie jak w miesiącu styczniu (Podsumowanie styczniowej pielęgnacji włosów) - również minimum zabiegów - a co za tym idzie minimum postępu.

SZAMPONY

Nadal myję włosy co 4 a nawet co 5 dni. Nie jestem już tak zadowolona z ich wyglądu, nie chcą się kręcić, są suche. 

Moi ulubieńcy:
  • Anthyllis, Odżywczy szampon z lnem i malwą (o szamponie) - łagodny szampon bez silnych detergentów.
  • AA Oceanic, Szampon do włosów z bisabololem (o szamponie) - prosty szampon z SLS do gruntownego oczyszczania.
Jako, że się kończą - wprowadzam powoli ich zastępców, których chciałabym zużyć.
  • Beiersdorf, Bambino, Szampon dla dzieci - zawiera małe stężenie SLS, ale nie ma CB ani soli.  
  • Barwa Naturalna, Szampon do włosów suchych i łamliwych Len & Witaminy - w odróżnieniu od Barw Ziołowych nie ma dodatku keratyny, który u mnie oblepia włosy. Kolor mam nadzieję, że delikatnie ochładza odcień włosów
Warianty:
  • szampon nakładany tradycyjnie :) często na same włosy, z ominięciem skalpu
  • metoda kubeczkowa bez spieniania (mam odczucie, że piana nic a nic nie myje)
  • dodatki nawilżające: sok z aloesu, spirulina
  • dodatki oczyszczające: glinka biała Aram - faktycznie oczyszcza włosy, szczodra szczypta zmieniła łagodny szampon w oczyszczający. Jednak miałam duży problem z dopłukaniem glinki, moje włosy są bardzo gęste przy skórze (całe pokolenia babyhair)
Próbowałam też umyć włosy odżywką Bingo z dodatkiem glinki - efekt podobny jak przy szamponie z dodatkiem glinki.


ODŻYWKI D/S

Niezmiennie BingoSpa, Maska do włosów z masłem shea i algami (o masce) - w tym miesiącu maska najlepiej sprawowała się z łyżeczką soku z aloesu.
W lutym włosy nie były zadowolone właściwie z niczego więcej, prawie wszystko je obciąża.


ODŻYWKI B/S

Próbuję wykończyć odżywkę Ziaja, Intensywna Odbudowa Ceramidy (KWC) , ale nie jestem z niej zadowolona. Nic nie daje.


PŁUKANKI

Niezmiennie płukanka z żelu lnianego (przepis na żel lniany znajdziecie TUTAJ, moja płukanka to zazwyczaj 20% żelu w wodzie).


NA SKALP

Wspomnianym żelem lnianym polewam też skalp.

W tym miesiącu wielokrotnie musiałam podsuszać włosy suszarką. Mimo zimnego nawiewu moja skóra nie zniosła tego dobrze i domagała się porządnego ukojenia.
Wcierka z mieszanki Żelu aloesowego FarmVix (o żelu) i Emulsji do suchej skóry głowy Emolium (KWC) rozcieńczonej odrobiną wody bardzo dobrze się spisała w tej roli, niestety nakładana nieostrożnie bardzo tłuści włosy.


OLEJOWANIE

W lutym olejowałam włosy może trzy razy. Nadal oleje trudno mi się domywają i nie wiem, co z tym fantem zrobić.
Mam w moich zbiorach nowy olej - z lnianki siewnej (zwany też rydzowym). Podobnie jak lniany zawiera bardzo dużo NNKT omega-3. Zobaczymy, jak się sprawdzi :)


STYLIZACJA

Tu będzie coś nowego - w lutym noszę się na "prosto" - czyli stosuję techniki i szukam składników wygładzających włosy a niepodkreślających skrętu (Nieinwazyjne metody prostowania fal i loków)
. Pojedyncza próba z Kolagenem i Elastyną z ZSK (proteiny wielkocząsteczkowe; 5 kropli dodane do maseczki) dała przyjemne efekty, choć zbyt delikatne, żeby mówić o "prostowaniu". Do dalszych prób zachęca fakt, że KiE ma wspomagać nawilżenie i regenerację skóry - czyli mogę bez obaw nakładać maskę również na skalp!
Po myciu prawie suche włosy układam na suszarko-lokówce (tzw. fen) - włosy są rozprostowane, końcówki wywijają się wedle uznania, wygląda to naturalnie a zabieg uważam za mało inwazyjny :)


KILKA ZDJĘĆ
z lampą

z lampą

w świetle dziennym, przy oknie, w pochmurny dzień
Nie jest źle - nie mam puchu, włosy się nie plączą, nie przetłuszczają, nawet bardzo nie elektryzują.
Ale wiem, że te włosiska potrafią więcej - i pewnie tak jak ja z utęsknieniem wypatrują wiosny!


W ostatnim tygodniu lutego miałam możliwość poświęcić włosom tyle uwagi, ile chciałam. Potraktowałam je więc starym, sprawdzonym sposobem, z małą modyfikacją:
  • Olejowanie na noc: olej w orzechów włoskich + gliceryna na włosy ; olej awokado + gliceryna na skalp na zroszone wodą włosy - taka niby emulsja.
  • Mycie wstępne: odrobina maski Bingo Shea na suche włosy, płukanie wodą
  • Mycie odżywką: maska Bingo shea zaaplikowana metodą kubeczkową na włosy i skalp, na kilka minut bez folii, na końce odrobina odżywki Cece-Salon z algami
  • Przeczesanie grzebieniem szerokozębnym
  • Płukanka z żelu lnianego
  • Stylizacja: Odgniatanie wody, turban z ręcznika na minutkę, później odgniatanie ściereczką z mikrofibry 

Włosy pokręciły się wdzięcznie, skalp ukojony!

(zdjęcie można powiększyć)
Powoli widać różnicę między włosami po trwałej a nienaruszonymi. Mam teoretycznie ponad 10cm odrostu - jednak każde pasmo kręci się od innej wysokości, łącznie z kilkoma kręcącymi się od samej skóry :)
Nie mam pomysłu, co z tym zrobić, stąd przymiarki do prostowania - ale nie tędy droga, pani Wiedźmo...
  
A jak Wam włosowo minął luty? :)

Pozdrawiam
Czarownicująca

niedziela, 24 lutego 2013

Chyawanprash - dżem z amlą - recenzja

Końcem stycznia rozpoczęłam testy ciekawego suplementu diety - Chyawanprash.

Dzisiaj mogę już nieco powiedzieć na jego temat - zapraszam Was do recenzji.

www.ebay.de

Dość obszerny opis zaserwowałam Wam we wpisie zapowiedziowym Zapowiedź - Chyawanprash Dabur

W dużym skrócie - preparat ma postać owocowej marmolady o korzennej nucie. Przyjmowanie łyżeczki dziennie przez dłuższy okres czasu ma nam zagwarantować wzmocnienie organizmu, pozbycie się chorób i dolegliwości i więcej energii na co dzień.

 

Dawkowanie:
Samoistnie ułożyło się tak, że zjadałam codziennie kopiatą łyżeczkę dżemiku, z początku na kanapce w roli dżemu, później głównie w herbacie, bo tak jest szybciej i wygodniej (zwłaszcza od kiedy eksperymentuję z dietą PP i prawie nie jadam pieczywa).
Pamiętanie o dziennej porcji dżemu nie było żadnym przymusem, po prostu po południu nachodzi mnie ochota na korzenną herbatkę.


Wrażenia smakowe:
Potrawy i herbatki z dżemem nadal mi smakują, lubię korzenną nutę. Zdarzyło mi się posmarować dżemem kanapkę z żółtym serem, kiedy zabrakło keczupu :)
Herbata dosłodzona tym dżemikiem bardzo przyjemnie pobudza i rozgrzewa. Pasuje do czarnej herbaty i herbat owocowych. Wizualnie - dodatek Chyawanprash zmienia klarowną herbatę w kawę z mlekiem.
Zdarzyło mi się użyć dżemiku do obiadu, np jako dodatek do mięsa - tak jak dodaje się dżem żurawinowy.

Nie warto przesadzać z ilością dżemu zjadanego naraz, jest dość pikantny i może powodować np zgagę.

Wrażenia terapeutyczne:
Producent obiecuje, że długotrwałe podjadanie Chyawanprash pozytywnie wpływa na ciała i umysły! Przytoczę je z pierwszego wpisu o Chyawanprash:
  • likwiduje skutki stresu, depresje, syndrom chronicznego zmęczenia
  • oczyszcza krew, wątrobę, jelita, trzustkę z osadów toksyn
  • polepsza pracę przewodu pokarmowego, normalizuje przemianę materii
  • poprawia cerę i zwalcza infekcje skórne
  • pobudza porost włosów
  • pomaga w absorpcji wapnia, czego rezultatem są silne kości i zęby
  • poprawia wskaźniki krwi, podwyższa poziom hemoglobiny a obniża poziom cholesterolu
  • normalizuje ciśnienie krwi
  • wzmacnia mięsień sercowy
  • posiada właściwości łagodzące kaszel
  • chroni przed przeziębieniem i infekcjami
  • polepsza pracę mózgu, wzmacnia pamięć i ułatwia przyswajanie wiedzy
  • zalecany jako środek ogólnowzmacniający, regenerujący obniżone podstawowe funkcje organizmu
  • doskonale oczyszcza nerki. Problemy z nerkami odznaczają się na naszej twarzy w postaci obrzęków tzw. "worków pod oczami". Preparat ten wspomaga wydalanie toksyn i zanieczyszczeń z nerek. W szybkim czasie likwiduje obrzęki pod oczami.

Czy to jest w ogóle możliwe?

Te z Was, które przeprowadzały kuracje odżywczo-oczyszczające (pokrzywa, drożdże, citrosept i wiele innych) wiedzą, że o prawdziwych skutkach można mówić po 2-3-4 miesiącach a nie po jednym (i to najkrótszym w roku :)) - ale nawet ten pierwszy miesiąc daje już pewne efekty i obietnicę dalszych.

Oczyszczanie i stan skóry
Nie zauważyłam typowego dla kuracji oczyszczających wysypu niespodzianek, poza kilkoma standardowymi.
BTW - nigdy nie przetrwałam żadnej akcji oczyszczającej poza ten nieszczęsny wysyp (albo wysyp nie minął, albo okazało się, że mam uczulenie, niespodzianki pokarmowe i musiałam przerwać kurację), więc nie wiem, jak ma skóra wyglądać po oczyszczeniu się i po etapie wysypu.
W tej chwili skórę mam ładną, szkoda że nadal suchą.

Nie miałam też żadnych nadprogramowych niespodzianek ze strony układu pokarmowego.
Dla mnie to plus :)

Trudno mi ocenić stan narządów wewnętrznych i krwi :)

Porost włosów
Widzę nieco centymetrowych babyhair, w dość opornym miejscu bo na grzywce.
Nie wiem czy mogę je przypisać akurat dżemikowi, u mnie często pojawiają się babyhair. Poprzednią łączkę spowodował np suplement na oczy z luteiną i witaminami.

Pamięć i koncentracja, wytrzymałość fizyczna
Nie miałam przed sobą dużych wyzwań ani intelektualnych, ani fizycznych np wysiłku w trudnych warunkach atmosferycznych, więc nie miałam z czym się zmierzać (chyba że weźmiemy pod wagę niekończące się pytania Starszego Bąbla :) ).

Odporność
Nie zauważyłam poprawy w odporności na infekcje. Złapałam dokładnie tego samego bakcyla co cała rodzina - i przechorowałam te same objawy, może nawet silniejsze, czyli jak zwykle, bo moja odporność jest słabiutka :(

Ogólne samopoczucie
Poza okresem przeziębienia - wyśmienite :) Może dzięki dżemikowi, może dzięki stosowaniu się do kilku zaleceń diety PP - a może oba? Dżemik dobrze wpisuje się w zimowe zalecenie PP dogrzewania organizmu w łagodny sposób - co, pomijając zalecenia, bardzo mi teraz służy.

Wydajność
Dżemik powoli się kończy, czyli 500g ma szansę wystarczyć na 5-6 tygodni kuracji.

Suma sumarum
Niestety zawiodłam się, bo liczyłam szczególnie na aspekt wzmocnienia odporności - a tu pupa!
Jak już wspomniałam - cała kuracja była przyjemna, wygodna, smaczna. Oby więcej takich kuracji!
Oczywiście to, że kuracja nie zadziałała na mnie tak jak chciałam - nie znaczy, że nie działa wcale.

Czy kupię?
Nie wykluczam zakupu Chyawanprash w przyszłym sezonie jesienno-zimowym ze względu na przyjemny korzenny smak i działanie rozgrzewające. I może jako źródło witamin i minerałów, bo staram się odchodzić od produktów w formie tabletek.
Jako suplement wzmacniający odporność organizmu - niestety nie.

Dziękuję Zielarni Lawenda za dostarczenie mi tego produktu do testowania!
Fakt otrzymania produktu za darmo nie ma wpływu na moją opinię.

***

Już mam na oku następną kurację wzmacniającą odporność - sok aloesowy. Czeka na swoją kolej w lodówce i służy jako dodatek do mazideł na włosy :)

A może Wy możecie mi polecić kuracje wzmacniające odporność?

Pozdrawiam
Czarownicująca



piątek, 22 lutego 2013

Short news

Ostatnio nazbierało mi się ciekawostek kosmetycznych, którymi chciałabym się podzielić z szerszym gronem. Czasem jest to kosmetyk o ciekawym składzie, wytropiony przypadkiem, czasem nowinka z prasy, czasem po prostu nowinka. Ot - short news.


#

Wiedźmi Kocioł znowu znalazł się w lutowym rankingu Polskich Blogów Kosmetycznych w Lusterku Em - ponownie w srebrnej pięćdziesiątce :D Czyli pierwsza setka :)

http://lusterko-em.blogspot.com
 DZIĘKUJĘ!!

#

Niemiecki Rossmann wprowadził nową linię kosmetyków Babydream Med, specjalnie opracowaną dla skóry atopowej, suchej i wrażliwej.
Mam nadzieję, że kiedyś pojawią się i w Polsce - lub będąc za granicą będę miała możliwość je kupić i przetestować.
http://www.rossmann.de
Składy możecie zobaczyć np na FB - KLIK. Mi się podobają, na równi z serią Babydream Extrasensitive, która niestety nie jest łatwo dostępna :)

#

W dyskontach Biedronka można teraz kupić ściereczki z miękkiego materiału. Są wytrzymałe, chłonne i miękkie.
Mam rolkę jeszcze z poprzedniej promocji sprzed kilku miesięcy. Doskonale nadają się do OCM.

http://gazetki.biedronka.pl/g64,sprzatajmy.html#/Sprz%C4%85tajmy/0
Opłacalność mają podobną do popularnych obecnie chusteczek Alouette - a są większe, co mi akurat odpowiada!
Jeśli prawdą jest, że można je prać - to znalazłam swój sposób na OCM na najbliższe kilka lat :)

#

News dla Rzeszowianek:
W CH Nowy Świat przy ulicy Krakowskiej znajduje się sklepik z kosmetykami naturalnymi - w ofercie widziałam m.in. rosyjskie kosmetyki Love 2 Mix Organic, Babuszki Agafii - a poza tym nieco hinduskich ziół Hesh i półprodukty Calaya.
Sklep jest wciśnięty między bieliźniany Gatta i Deichmanna.

#

Chcecie więcej takich newsów? :)

Ściskam
Czarownicująca





środa, 20 lutego 2013

W czym umyć małych alergików - cz.3


Epopeja o pielęgnacji skóry maluchów chyba nigdy się nie skończy.
Co miesiąc pojawiają się nowe kłopoty i radości - i nowe możliwości, bo dziecię coraz starsze i coraz więcej od cioci oczekuje.
Ma być bardzo łagodząco i natłuszczająco, bo starszy Bąbel ma AZS, dokładnie jak jego ciocia.
Ma być też kolorowo i zabawnie, żeby Bąbel łaskawie dał się wykąpać :)

Myślę, że i tym razem mi się udało :)

http://www.ferienhof-miller.de/

Zamiast wstępu - zajrzyjcie do tych wpisów:
W TYM i TYM wpisie przeczytacie o sposobach łagodzenia skóry Bąbla sprzed roku, czyli Bąbel Starszy miał 2,5 roku.
Dzisiaj Bąble są już dwa - nawet dali się uwiecznić na zdjęciu KLIK

Do rzeczy więc :)

Filozofię kąpielową mamy jedną - Bąble Małe Dwa są namaczane, natłuszczane i możliwie rzadko stosuje się na nich detergenty, z oczywistym wyjątkiem porządnego mycia rączek.
Dzieci przyjeżdżają w odwiedziny do dziadków na około 2 tygodnie, podczas odwiedzin kontynuujemy filozofię kąpielową, stosując różne ciekawe sposoby zamiast typowych kosmetyków.


KĄPIELE BĄBLA STARSZEGO (3,5 roku)

Pozwolą państwo, że przedstawię produkty i rytuały dotyczące kąpieli mojego Bąbla Starszego, lat 3,5 - obecnie.
Wszelkie ilości podane są dla wanny wypełnionej wodą po kostki Wiedźmy.

Gal, Dermogal A+E
http://www.gal.com.pl/
Produkt znany jako rybki :) Olej z wiesiołka zamknięty w kapsułce żelatynowej.
Skład jest cudny!
Skład wg INCI: Oenothera Biennis Oil, Gelatin, Glycerin, Tocopheryl Acetate, Retinyl Palmitate

Czyli mamy tu tylko olej z wiesiołka, bardzo ceniony dla wszelkiej maści skóry problemowej, kapsułkę i witaminy A i E.

Produkt nie jest przeznaczony do kąpieli, ale kiedy rzuci się je do wody - po kilku minutach otoczka rozpuszcza się i uwalnia nieduże ilości olejku. Aspekt jest głównie rozrywkowy, Bąbel chętnie łowi rybki i bawi się nimi. Do wody warto dodać innego oleju roślinnego, np awokado, lnianego, kokosowego.

Zazwyczaj wykorzystujemy 6 rybek na kąpiel - 4 do wody i 1-2 do późniejszego smarowania ciałka (a jak zostanie jedna rybka to ciocia pożycza ja sobie na twarz po wieczornym oczyszczaniu, nawilżają bajecznie).
Mówi się, że olej z wiesiołka pachnie nieprzyjemnie, mokrą ścierką lub mokrym psem... Może mam coś z węchem, mi pachnie orzechami.

Cena - marzenia! Za 48 rybek zapłacimy 10-15zł.

Gal, Olejek do kąpieli z witaminami A i E i olejkiem wiesiołkowym
http://www.gal.com.pl/
Żelatynowe kulki do kąpieli, zawierające mieszankę olejów, witamin i innych dodatków.

Skład wg INCI: Paraffinum Liquidum, Cetearyl Ethylhexanoate and Isopropyl Myristate, PPG-2 Myristyl Ether Propionate, C12-13 Pareth-3, Gelatin, Oenothera Biennis Oil, Glycerin, Parfum, Citronellol, Retinyl Palmitate, Tocopheryl Acetate, CI 16255
Skład nie jest dla mnie już tak zachwycający, pojawiają się barwniki i środki zapachowe.

Ale Bąbel je uwielbia! Zazwyczaj używamy trzech kulek. Po kilku minutach otoczka rozpuszcza się i uwalnia biały płyn, który miesza się z całą wodą a nie tylko utrzymuje na powierzchni jak oleje.
Rozpuszczona otoczka maże na czerwono, a barwnik bardzo łatwo zmywa się wodą.
Wanna nie jest ani trochę śliska!

Cena jest podobna, 10-15zł ale za 12 kulek.

Zarówno w rybkach jak i kulkach Bąbel się zakochał i bardzo prosi i kupienie mu takich do domu i zapewnienie na kolejne odwiedziny. Nie śmiem odmówić :)

Babydream, Extrasensitive Pflegeoel
www.wizaz.pl
Fantastyczny produkt, niestety wycofany przez polskie Rossmanny.
Skład: Ethylhexyl stearate, Rosa Canina Fruit Oil, Butyrospermum Parkii Oil, Tocopheryl  Acetate, Tocopherol

Oliwka z olejem z owoców dzikiej róży (działanie łagodzące), masłem shea (otulające) i witaminą E (nawilżające, łagodzące). Dzięki emulgatorowi/emolientowi jest lekko hydrofilny, więc tworzy w wodzie i na skórze coś o lekkich cechach emulsji. Oczywiście nie wyobrażajcie sobie, że się takim olejkiem umyjecie! On natłuszcza jak piernik, przecież zawiera masło shea!

Smarujemy nim Bąbla po kąpieli, na mokrą skórkę, jeśli należy się dodatkowe natłuszczenie.

Oliwkę tę uwielbiam i ja, ratuje mi życie podczas zimowych chłodów. Niestety nie widziałam jej na półkach, grrrr...

Cena - ok.10zł/250ml, w wyprzedaży za około 5zł

Spirulina
http://www.zielarnia24.pl/
Już odrobina proszku zabarwia wodę na zielono.
Spirulina ma działanie przeciwzapalne, łagodzące i wspomaga nawilżanie skóry, chociaż nie natłuszcza i wymaga późniejszego natłuszczenia.

Niestety Bąbel nie chce zielonej kąpieli, wolałby niebieską :) I co ja mam mu wymyślić?

Cena to ok. 7zł / 25g

Aram, Glinka biała
http://www.zielarnia24.pl/
Biała glinka to jeden z łagodniejszych środków oczyszczających dla skóry wrażliwej.
Rzeczywiście oczyszcza i wygładza skórę, pozytywnie wpływa na wysypki, nie koi jednak zmian skórnych spowodowanych wysuszeniem. Oczywiście trzeba się potem naoliwić :)
Kąpieli w glince spróbowałam ja i Bąbel.

Tę glinkę testuję dzięki Zielarni Lawenda, więcej na jej temat możecie się spodziewać w przyszłości w bardziej szczegółowej recenzji.

Niestety woda z glinką zamiast być białą - miała idealny kolor błota. Mówi się trudno, na szczęście Jaśnie Pan nie odmówił kąpieli :) - błotnista woda stanowiła idealne tło do zabawy w meteoryt uderzający w Ziemię :)

Cena - 7,50zł / 100g

Kleik owsiany
www.quakeroats.com

Zwykły kleik owsiany gotowany z łyżki płatków, przez kilka minut, w szklance wody - jest niezastąpioną kuracją na swędzącą wysypkę i suche skórki.

Kleik cedzimy, studzimy, wlewamy do wody, namaczamy dziecię i oliwimy.

Jako element pilęgnacyjno-rozrywkowy - dziecię można wymasować stemplem zrobionym z odcedzonych płatków z zwykłej materiałowej chusteczce. O ile chusteczka nie rozwiąże się i płatki nie uciekną, ale wtedy tez jest fajnie.

Cena - grosze :)

Ziaja Ulga, Kremowy olejek myjący do twarzy i ciała
www.wizaz.pl
Kiedy Bąbla trzeba już umyć - warto sięgnąć po coś sprawdzonego przez ciocię.
To bardzo łagodne myjadło, pozostawiające skórę nawet jakby nakremowaną. Nadaje się również do mycia włosków. Skład jest taki o, mógłby być lepszy, ale widywałam też wiele gorsze. Ujdzie.

Skład: Aqua, Helianthus Annus (Sunflower) Seed Oil, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Glycerin, Sodium Hydroxide, Carbomer, Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Laminaria Ochroleuca Extract, Caprylic/Capric Triglyceride, Propylene Glycol, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) roqt Extract, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Sodium Benzoate, DMDM Hydantoin


Nie ma wygodnej konsystencji niestety, nie jest zbyt wydajne i słabo się pieni.
Produkt jest właściwie bezzapachowy.

Cena - 8-10zł / 200ml

To wszystko wystarczy w ciągu dwutygodniowych odwiedzin.

PIELĘGNACJA BĄBLA MŁODSZEGO (0,5 roku)

W pielęgnacji Młodszego Bąbla nie mam jeszcze zbyt dużo do powiedzenia. Będzie bawił się z ciocią, kiedy będzie starszy.
Ciekawszy patent w wiedźmim stylu to przecieranie pupki chusteczką namoczoną w żelu lnianym zamiast nawilżanych chusteczek.


A może Wy macie ciekawe rytuały kąpielowe z dzieckiem w wieku Bąbla Starszego?

Pozdrawiam
Czarownicująca

sobota, 16 lutego 2013

Lutowo-pośpiechowo

Witajcie!

Przepraszam za długą, niezupełnie planowaną nieobecność.
Przydarzyła się kilkudniowa awaria internetu, od której dostawca umył rączki.
Oj, na odpowiedzialnych za ten stan skupiła się zła energia, padło kilka zaklęć i nieprzychylnych życzeń ;]

Ale już jest chyba dobrze (odpukać!!).

Tymczasem powstałych zaległości nie nadrobię za szybko. Mam gości, moich małych facetów, którzy absorbują KAŻDĄ chwilę.
A co razem robimy? Oj wszystko! :D

http://arisingimages.com

Starszemu człowiekowi (3,5 roku!) trzeba zapewnić atrakcyjne kąpiele.

Zielone...
Sproszkowana spirulina

Z kulkami i rybkami...
Ponadto owsiane, lniane, kokosowe - wszystko nieuczulające i bezpieczne :)

Wszelakie atrakcje - rękodzieło...

Wiedźma z familią serdecznie dziękuje sklepowi e-naturalne za wypychanie paczek tak ciekawymi czipsami styropianowymi :) Powstały z nich jakże piękne korale dla babci.


Wyzwania kulinarne...

Rafaello - czytaj: andrut z masą maślano-kokosową :)
Ogrodnictwo najwyższej klasy...

Kiełki: rzeżucha, burak, fasolka mung, len, wiesiołek
 Moje wolne chwile wyglądają teraz tak:


Pozdrawiam Was gorąco, nie mogę doczekać się spokojnego nadrabiania zaległości :)

Pa!
Czarownicująca
 

poniedziałek, 11 lutego 2013

Wiedźmy trzy słowa o odżywianiu według Pięciu Przemian cz.2

Kontynuujemy temat odżywiania się wg Pięciu Przemian,diety powiązanej z tradycyjną chińską medycyną.
Była teoria - teraz praktyka wiedźmim zdaniem :)

Po przeczytaniu pierwszej z książek, Odżywianie według Pięciu Przemian opisującej ogólne zasady odżywiania się i zdrowego stylu życia - wiedziałam, że chcę czytać dalej, znajdę coś dla siebie.

http://www.onoc.de/essen-trinken.html

Specjalnie dla Was znalazłam kilka artykułów przybliżających praktyczne zasady diety PP:
Niejednokrotnie podkreśla się, że większość (jeśli nie wszystkie) dolegliwości bierze się z zaburzenia równowagi energetycznej - trochę wychłodzenia, trochę przegrzania i niedoboru stabilnego środka.

Powiedzmy, że jestem dobrym przykładem braku równowagi:
  • obniżona odporność i częste infekcje
  • mała odporność na stres i długotrwały wysiłek fizyczny i intelektualny
  • alergia i nietolerancje pokarmowe, nadwrażliwa skóra
  • szereg kobiecych dolegliwości
  • częste uczucie braku energii, "wyczerpującej się bateryjki" - wolałabym być króliczkiem Duracell :)
  • senność, której nie pokona żadna kawa
  • napady wilczego apetytu
  • występujący co kilka lat samoistny efekt jojo
A wszystkie wyniki badań w normie.

Wg zasad PP - są to dolegliwości związane z każdą możliwa przemianą, zachwianiem równowagi w każdą stronę. Ważne też, żeby nie diagnozować się samemu, tylko udać się do lekarza medycyny chińskiej... albo wybrać opcję bezpieczną, czyli wzmacnianie - neutralnie.

MOJE OCZEKIWANIA...

Nie oczekuję wiele :)
Powiedzmy, że mam nadzieję, iż zastosowanie się do porad diety PP pomoże mi zmniejszyć wpływ tych dolegliwości na moje samopoczucie. Spodziewam się, że alergia nie zniknie, a ja nie będę miała przypływu energii jak Popeye po szpinaku - ale z niską odpornością, sennością i nierównym apetytem pewnie da się coś zrobić :)
A jakby tak znikły te 3-4kg które się nagle pojawiły się i nie chcą same zniknąć, to się naprawdę nie obrażę :D

http://fitness.sport.pl

...I JESZCZE KILKA...

Nie chcę nudnej i monotonnej diety, która po tygodniu wyjdzie mi nosem. Nie chcę chodzić ciągle głodna, nie chcę żałować sobie małych kulinarnych przyjemności ani unikać spotkań towarzyskich, bo koleżanka zamówi kawę z ciachem a mi nie wolno. Ogólnie trudny ze mnie materiał do dietowania... Ale chyba znalazłam coś dla siebie :)

www.essen-und-trinken.de


Będąc na diecie PP można jeść co się chce, ile się chce, kiedy się chce, a samopoczucie powinno być świetne (a i jaki kilogram spaść powinien). Wystarczy spełnić kilka warunków. Przypominam, to nie jest dieta odchudzająca, to jedna z teorii zdrowego odżywiania.

KONKRETNE PORADY wg PP

Porady zaczerpnięte z publikacji Barbary Temelie, Poczuj się dobrze ze swoim ciałem
Te wybrane przeze mnie wg mnie bardzo łatwe do wdrożenia, nie wymagają wielkich wyrzeczeń.

JEDZ DO SYTA

Wolno Ci zjeść do syta, nawet kiedy się odchudzasz.
Człowiek dobrze najedzony ma energię... i nie podjada między posiłkami.
Tylko zwróć uwagę, czym się napychasz :)

JEDZ CIEPŁE ŚNIADANIE!

Wiadomo - śniadanie jest najważniejszym posiłkiem w ciągu dnia. Ma być zdrowe, wartościowe i sycące.
Dobre śniadanie wg PP to śniadanie ciepłe, najlepiej gotowane. Na szczycie listy super śniadań są:
płatki zbożowe, kasze i ryż gotowane z owocami i przyprawami korzennymi na słodko lub z dodatkiem bulionu czy sosu z obiadu z odrobiną rozgrzewających przypraw w wersji wytrawnej. Oprócz tego - omlet z warzywami albo owocami. W wersji bardzo leniwej - porcja wczorajszej zupy (zupy łatwo się rozmnaża, więc nie będzie to cios w nasz budżet).

Ciepłe śniadanie tego typu będzie lekkostrawne i sycące, sprawdziłam i potwierdzam. Przy każdej okazji w miesiącu styczniu zjadałam na śniadanie małą porcję zupy albo wczorajszą kaszę z gulaszem - i ja, poranny głodomór byłam syta 4-5 godzin!

Baardzo krzywo spogląda się na śniadania składające się z surowych płatków lub muesli (nie wspominając o przesłodzonych i chemicznych płatkach śniadaniowych wiodących marek :) ) zalanych zimnym mlekiem czy jogurtem.
Tu spotkałam pewne rozbieżności - BT uważa, że płatki powinno się koniecznie obgotować, inne źródła - że wystarczy zaparzyć. Wygoda przemawia za opcją drugą. Ja, jako że intensywnie próbuję "nowej diety" - jeśli jem płatki to tylko ugotowane.
No więc czemu takie śniadanie jest złe, mimo niewątpliwego szeregu wartości odżywczych? Po pierwsze - surowe zboże, czyli ciężej strawne. Po drugie - z lodówki, czyli zimne termicznie. Po trzecie - nabiał, czyli mocno wychładzające energetycznie, co nie jest dobre zwłaszcza zimą, latem jeszcze ujdzie. Po czwarte - nie dla każdego, bo...

TYPY ŚNIADANIOWE

Istnieją dwa "typy śniadaniowe". Są osoby, które najedzą się owsianką - oni czerpią energię ze skrobi, "są potomkami rolników". Są takie głodomory jak ja, które po nawet porządnej porcji owsianki za chwilę są znowu głodne - my czerpiemy energię z tłuszczu i białka, jesteśmy "potomkami myśliwych".
Do którego typu należysz?
Pod tym adresem znajdziecie prosty test śniadaniowy wraz z krótkim wytłumaczeniem:
Test śniadaniowy
Ale prawdopodobnie znasz już odpowiedź.

jegostrona.pl

Ja należę do typu białko i tłuszczożerców, a najlepiej najadam się wywarami mięsnymi i mięsem. Z zaskoczeniem obserwuję, że im lepiej i bardziej świadomie się odżywiam - tym bardziej jestem mięsożerna!

CHLEB NASZ NIECODZIENNY

Wg diety PP diet chleb uważany jest za fast food. Naprędce przygotowana kanapka ma stosunkowo mało wartości odżywczych. Nawet jeśli weźmiemy prawdziwy chleb z dobrej mąki, prawdziwą wędlinę i przełożymy to prawdziwym liściem sałaty.

Dobrze skomponowane kanapki, z dobrego pieczywa są niezastąpione w wielu sytuacjach, jednak w miarę możliwości chleb powinien być dodatkiem do posiłku a nie jego podstawą.

Tak więc zgodnie z kolejną wytyczną PP - zamiast pieczywa staram się maksymalnie zajadać coś ciepłego.

OSŁAWIONY NABIAŁ

W Azji nie darzy się nabiału takim uwielbieniem jak u nas (nawet do 100% społeczeństwa ma nietolerancję laktozy, w Polsce do 25% dorosłych cierpi na tę przypadłość). Dla zainteresowanych - notatka o nietolerancji laktozy na wikipedii KLIK
Mleko i jego przetwory mają działanie wychładzające, niepożądane w naszym klimacie, zwłaszcza jesienią, zimą i wiosną.
I krowa wytwarza je dla cielaka.
I mój organizm fatalnie reaguje na mleko, więc i tak żaden argument nie zmieni faktu, że będę nabiału unikać, jak robię to z częściowym powodzeniem od około roku.
Na szczęście są łatwo dostępne równie dobre źródła wapnia!

BIAŁY CUKIER

Żadna dieta nie wypowiada się dobrze i białym cukrze. To czyste kalorie bez grama wartości odżywczych, uzależnia i wali o ścianę indeksem glikemicznym. Najlepiej z niego całkowicie zrezygnować, zastępując zdrowszymi odmianami (melasa, cukier trzcinowy, ksylitol, stewia) lub naturalnie słodkimi owocami.

internationalchildhood.com

PRZYPRAWY

Odkryj przyprawy! Jest ich tak wiele, a w wielu domach tak mało się o nich wie. Oprócz oczywistych walorów aromatycznych - czynią dania ciekawszymi, lżej strawnymi i mają nawet działanie lecznicze.
No i jakie dobre :D I te egzotyczne, korzenne, i te nasze, zapomniany szczypior i pietruszka.
Doprawić można właściwie wszystko - od kanapki, poprzez obiad, deser i herbatę.

Bardzo polubiłam ostatnio przyprawy delikatnie rozgrzewające (w moim odczuciu), złotą kurkumę, kolendrę, curry - i na nowo odkrywam swojską zielona cebulkę (rośnie na kuchennym parapecie).
Na nowo też odkryłam owocową herbatkę Korzenny Bukiet - po przesypaniu suszu do słoika ujawniły się przyprawy spoczywające na dnie woreczka, lukrecja w owocowym wydaniu to na tyle ciekawe doświadczenie, że właśnie to ziółko zaczęłam dodawać też do innych moich mieszanek :)

www.laxmipalace.com

Przyprawianie wciąga, całkiem jak kręcenie kosmetyków :)

KOD LATA I KOD ZIMY

Produkty, które są normalnie dostępne w lecie, bo właśnie dojrzewają - są najlepsze surowe i powinno się jadać wtedy i w tej postaci.
Produkty, które tradycyjnie przechowuje się na okres zimy, czyli zboża, warzywa bulwiaste, poza tym przetwory i kiszonki - są najlepsze do jedzenia w zimie.

http://www.trojannews.com
Objadanie się pomarańczami w grudniu może i uzupełnia zapasy witaminy C i mile przypomina wakacje, ale nie jest to naturalne.
W tym wypadku najlepszy jak zawsze jest umiar - kilka pomarańczy tak, codziennie kilogram niezbyt. Pomarańcze akurat bywają aromatyczne, ale co powiecie na marcowe pomidory dojrzewające sztucznie? 

DOBRE BO NASZE

Gorąco rekomendowane są potrawy i składniki z naszego regionu - rośliny rosną / zwierzęta żyją tu od pokoleń i właśnie tu mają się dobrze.Produkty roślinne nie muszą być transportowane na duże odległości, więc miały szansę naturalnie dojrzeć na słoneczku.
Nasze układy pokarmowe (o ile pochodzimy z tych stron) są przystosowane do tego rodzaju jedzenia.
Próbowanie nowych potraw jest fajne! Wszystko jest dla ludzi - byle z umiarem :)


Okazuje się, że informacji, które chciałam Wam przekazać o diecie PP jest wiele :) Tę porcję teorii jestem w stanie Wam przybliżyć, zainteresowanych zachęcam do zgłębiania tematu - i dzielenia się wrażeniami :D

Niedługo podzielę się z Wami kilkoma poradami zaczerpniętymi z diety PP, którymi staram się ułaskawić moje comiesięczne PMSowe napady miłości do słodyczy :D


Co sądzicie o takim podejściu do odżywiania? Macie ochotę spróbować? :D

Pozdrawiam
Czarownicująca

piątek, 8 lutego 2013

Nowinki lutowe - z dyńki w AZS

Moje Drogie :)

Spieszę do Was pochwalić się moimi nowymi nabytkami pielęgnacyjnymi i kosmetycznymi.
I jednocześnie nieco pożalić, ale sytuacja ma się ku lepszemu (choćby dlatego, że wg chińskiego kalendarza dnia 13.02 zaczyna się WIOSNA, za którą tęsknię niemożebnie :D ).
Moje coroczne zimowe nasilenie AZS ma się niestety dobrze i odbiera mi chęć do eksperymentów. Na szczęście wiem, że jak co roku objawy miną i znowu wielokrotnie zaskoczę Was nowymi pomysłami, tym bardziej wygłodniała twórczo!

Wskazówki, jakimi staram się kierować teraz - opisałam kiedyś we wpisie teoretycznym o AZS.

Zima, nawet taka niedoskonała jak obecna - to trudny okres dla suchej skóry (a tym bardziej dla atopowej, która wyraźnie okazuje swoje niezadowolenie).
Najchętniej otuliłabym skórę olejową kołderką, schowała ją przed światem i pozwoliła przespać resztę zimy.
Zapadnięcie w sen zimowy niestety pozostaje w sferze marzeń - ale tę część z otulaniem się da się zorganizować :)

Nie po raz pierwszy - Zielarnia Lawenda wyszła moim potrzebom i zachciankom naprzeciw - wśród szerokiej oferty kosmetyków pełnych ekstraktów roślinnych i naturalnych olejów znalazło się również coś dla mnie - dwa produkty, których piękne składy uwiodły nie na tyle, że kładę je teraz na moją skórę. Używam obydwu kosmetyków od dnia 1.02 i póki co wrażenia mam pozytywne. Proszę rzucić okiem:


Planeta Organica, Żel pod prysznic z masłem shea - najbardziej przetłuszczony żel pod prysznic jaki w życiu widziałam! Otulające skórę masło shea, łagodne detergenty, stare dobre zioła: szałwia i melisa o działaniu łagodzącym i przeciwzapalnym.

Sylveco, Krem brzozowy - jeśli miałabym zaprzestać produkcji  moich kremów tłuściochów - to ten właśnie krem zająłby jego miejsce. Podobnie zawiera niezbędne minimum, konsystencja jest, że tak ujmę, tradycyjna choć przyjemna (jest gęsty i tłusty - nie będzie odpowiadać zwolenniczkom lekkich musów i kremo-żeli), oczywiście w wiele lepszym, dopracowanym, dopieszczonym i szlachetniejszym wydaniu.

Spójrzcie na te piękne składy! Aż się twarz sama uśmiecha!



Dodatkowo, po latach (!) wahań zdecydowałam się na filtr prysznicowy FITaqua zmiękczający wodę, na który teraz jest promocja i razem z przesyłką kosztuje 35zł.


Trudno mi określić, czy filtr działa. Zobaczymy po kilku tygodniach. Po zaledwie kilku dniach  - ja nie widzę różnicy, część domowników skarży się na wyczuwalnie niższe ciśnienie wody. Prawdziwy i oby pozytywny test będziemy mieć na dzieciach, które znów przyjadą w odwiedziny, a do tej pory miały po naszej kranówce swędzącą wysypkę (odpukać!).

Chciałam też serdecznie podziękować Jukoce za pomysł natłuszczającej kąpieli z masłem kakaowym dodanym wprost do wanny z ciepłą wodą! Po pierwszej próbie jestem zachwycona! I wanna domyła się bez problemu :)

Ściskam Was serdecznie wieczorową porą :)
Czarownicująca

niedziela, 3 lutego 2013

Podsumowanie styczniowej pielęgnacji włosów

Witajcie!
Z początkiem każdego miesiąca w blogosferze nastaje mały wysyp miesięcznych podsumowań. Chętnie je czytam, przy okazji dowiadując się między wierszami, co u moich ulubionych blogerek, jak się mają :)

Tym razem sama mam ochotę zrobić takie podsumowanie. Chyba zaryzykuję stwierdzenie, że miniony miesiąc był miesiącem prawie idealnych włosów. Na pewno nasza współpraca była idealna, spokojna i ugodowa :)

SZAMPONY

Produkty do mycia, których używałam w styczniu:
Anthyllis, Odżywczy szampon z lnem i malwą (o szamponie) - łagodny szampon bez silnych detergentów
AA Oceanic, Szampon do włosów z bisabololem (o szamponie) - prosty szampon z SLS do gruntownego oczyszczania

ODŻYWKI D/S

Niezmiennie BingoSpa, Maska do włosów z masłem shea i algami (o masce) - maska o prostym składzie, nadająca się do mycia i jako baza pod mieszanki. W tym miesiącu maska najlepiej sprawowała się solo, aplikowana metodą kubeczkową i spłukana po kilku minutach.
Włosy nie były zadowolone ani z maseczki głęboko nawilżającej (standardowy przepis), ani z odrobiny protein (odżywka Artiste z keratyną KWC), ani nawet z ziołowej maski Babuszki Agafii z drożdżami, która przed henną działała jak najbardziej pozytywnie.
Temperatura punktu rosy jest cały czas niska, więc mogę bezpiecznie używać humektantów, bez ryzyka gumowego puchy, jaki miałabym w lecie choćby po kropli soku z aloesu.

ODŻYWKI B/S

W roli odżywki b/s i jednocześnie serum na końcówki używałam maleństwa Gliss Kur, Oil Nutritive (o odżywce), która co prawda została nam przedstawiona jako odżywka d/s, ale u mnie świetnie sprawdziła się w tej drugiej roli. Diablo wydajna! To jedno maleństwo jest ze mną od listopada i właśnie dzisiaj wycisnęłam ostatki (a jeszcze mogę rozciąć tubkę).

PŁUKANKI

Niezmiennie płukanka z żelu lnianego (przepis na żel lniany znajdziecie TUTAJ, moja płukanka to zazwyczaj 20% żelu w wodzie), z ewentualnym dodatkiem kilku kropli kwasu mlekowego, mleczanu sodu lub D-panthenolu.

NA SKALP

Wspomnianymi płukankami polewam też skalp.
Oprócz tego, kiedy zdarzyło mi się użyć kilka razy pod rząd szamponu z SLS, skóra potrzebowała dodatkowego nawilżenia w formie wcierek lub psikanki. Były to jak zwykle:
Jantar, Odżywka do włosów i skóry głowy - przelana do buteleczki z psikaczem jest moim towarzyszem juz od paru miesięcy
FarmVix, Żel aloesowy (o żelu) - niezbyt wygodny w aplikacji ale szybko koi wysuszoną skórę

OLEJOWANIE

W styczniu rzadko olejowałam włosy, z wyjątkiem kilku testów masła kakaowego (recenzja masła). Oleje trudno mi się teraz domywają - ale też włosy nie potrzebują częstego olejowania, więc nic na siłę. Jest to niewątpliwa zasługa henny!

STYLIZACJA

Włosom znowu wystarczy minuta ugniatania po umyciu i całkiem przyzwoicie się kręcą. Skręt nie jest zbyt trwały, czyli to się nie zmieniło. Nie udaje mi się też poranna reanimacja fal, co też się nie zmieniło.
Ze względu na zajęcia sportowe, na które chodzę teraz 5x w tygodniu i muszę na nie ciasno spinać włosy - poza dniami, w których myłam głowę moje włosy są raczej proste (a właściwie "krzywe" :) ).

FARBA DO WŁOSÓW KHADI - WRAŻENIA

Dnia 27.12.12 po raz pierwszy i jedyny zafarbowałam włosy ziołową farbą z henną, moją relację i pierwsze wrażenia mogłyście przeczytać w TYM wpisie.
Minął już ponad miesiąc a ja cały czas jestem zadowolona z zabiegu!
  • farba wyraźnie poprawiła stan końcówek, które nie miały się najlepiej. Teraz trudno zauważyć różnicę w dotyku między końcówką a włosami bliżej skóry
  • kolor jest bajeczny, wielotonowy, o chłodnej bazie i ciepłych ale stonowanych refleksach
  • kolor ładnie się wypłukuje a odrost nie rzuca się w oczy (pewnie tylko ja go widzę)
  • włosy nie potrzebują teraz skomplikowanych zabiegów pielęgnacyjnych, tylko niezbędne minimum
  • są świeże 4 dni, a kilka razy musiały wytrzymać i piąty i nadal mogłam pokazać się ludziom :)

Żeby nie było samych superlatyw:
  • kolor wyszedł za ciemny, przez kilka dni rozważałam zrobienie pasemek dla rozjaśnienia całości
  • nie mam pojęcia, jak kolor będzie się zmywał na dłuższą metę, ani  jak będą wyglądać po następnej aplikacji. Urok henny
  • włosy nie przyjmują bogatych odżywek, każdy eksperyment kończył się oczyszczaniem szamponem z SLS
  • przewiduję kłopoty, kiedy najdzie mnie na zmianę. Skoro moje włosy w ogóle złapały kolor, to barwniki musiały wniknąć bardzo głęboko i pozbycie się ich będzie bolesne...

FRYZURY

Dzięki poradom wizażanki katie100 (która chyba nawet jest moją włosową siostrą :D ) znalazłam dla siebie kilka fryzur, które nie gniotą włosów, nie obciążają i nie naciągają skóry i są bardzo wygodne. Jeśli nadarzy się okazja, przygotuję dla Was zdjęcia takich fryzurek.
Mam wrażenie, że moje włosy sporo urosły - jeszcze do niedawna były podrośniętym paziem.
Nadal nie jest to długość, przy której łatwo aktywować skręt w partii włosów z tyłu głowy, ale wszystko przed nami.

SAMOPOCZUCIE

Czy Wy też tak macie, że nowy kolor włosów wpływa na Was w konkretny sposób? Bo na mnie tak. W naturalnych włosach czuję się nijaka, bo i kolor uważam za nijaki, myszowaty. Jako blondynka czułam się bardziej kobieca, jako rudzielec bardziej zwariowana. Jako brunetka czuję się silniejsza, bardziej odważna w wielu sytuacjach (nawet przez telefon :) ).
Z dnia na dzień zaczęłam nosić bardziej zdecydowane kolory i bardziej kontrastowo je zestawiać, kupiłam bluzki w kontrastowe prążki. Noszę trepy jak nastolatka, mimo że nie mam już nastu lat - ale mam na to ochotę! :)

KILKA ZDJĘĆ
(zdjęcia można powiększyć)




A jak minął Wam styczeń pod względem włosowym? :) Minimalizm czy dopieszczanie?

Pozdrawiam
Czarownicująca