Wiedzma bloguje (Czarownicująca): stycznia 2013

środa, 30 stycznia 2013

Masło Kakaowe - Blisko Natury

Wiedźma ma szczęście do maseł :)

Na początku stycznia wygrałam apetyczne masło kakaowe w ramach konkursu-współpracy ze sklepem Blisko Natury, za pośrednictwem bloga Śliwki robaczywki.

Moje szczęście do maseł roślinnych jest niezaprzeczalne - to już moje PIĄTE masełko, które mogę wypróbować w trakcie tej samej akcji promocyjno-konkursowej! (Na wpisy z masłami shea testowanymi przeze mnie w listopadzie zapraszam tu: KLIK i KLIK

Tym razem przed nami:


MASŁO KAKAOWE NIERAFINOWANE

zdjęcie pochodzi z TEGO wpisu i powstało w aplikacji www.ribbet.com

INFORMACJE OGÓLNE

Masło kakaowe uzyskuje się z ziaren kakaowca Theobroma Cacao. Drzewo pochodzi z Ameryki Środkowej i Południowej, a obecnie jest też hodowane w obszarach równikowych Afryki i Azji. Z ziaren pozyskuje się masło kakaowe i kakao :)

Wg powszechnie znanych obietnic masło kakaowe ma następujące właściwości:
  • mocno nawilżające i regenerujące
  • uzupełniające w skórze niedobory witamin
  • nadające skórze piękny blask
  • wygładzające
  • przeciwzmarszczkowe
  • nie alergizuje*
  • posiada naturalny filtr słoneczny (stosunkowo nieduży, nie dający wystarczającego zabezpieczenia)
  • przyspiesza opalanie
  • poleca się połączenie masła kakaowego i lanoliny, składniki te świetnie uzupełniają swoją konsystencję i działanie
  • można stosować bezpośrednio na skórę, w stężeniu do 100%
Masło kakowe charakteryzuje się zgodnością ze skórą, co oznacza, że składniki w nim zawarte są przez skórę bardzo dobrze tolerowane i łatwo się wchłaniają.

Więcej o masełku możecie przeczytać tutaj: Blisko Natury - Masło kakaowe

*UWAGA DLA ALERGIKÓW!!!
W przypadku maseł, tak jak i każdego produktu jest pewne ryzyko reakcji alergicznej.
Przed pierwszym użyciem zróbcie próbę uczuleniową, a podczas używania obserwujcie swoją skórę.


KONSYSTENCJA & APLIKACJA

Masło ma konsystencję stałą, jest dość twarde. Roztapia się w kontakcie ze skórą, dając olej (wrażenie podobne do oleju kokosowego wyciągniętego z lodówki: najpierw musisz skrobać paznokciem, a za sekundę masz bardzo lekki olej).
Brakuje stanu pośredniego, tzn miękkiej mazi, jaką mamy w przypadku masła shea.

Dla wygody na cele wyrobu kremów zostało uformowane w pastylki wielkości ziarna soczewicy - taka pastylka szybko się rozpuszcza w kąpieli wodnej i masło może stać się częścią naszego nowego kremu :)

Pojedynczą pastylką można posmarować usta, ew. podrapany przeziębiony nos, a resztę wetrzeć w paznokcie i skórki.

Nie jest to forma najwygodniejsza, jeśli chcemy używać masła wprost ze słoika, np do smarowania ciała.
Do tego celu lepiej sprawdzi się mieszanka 70-80% masła i 20-30% oleju, np słonecznikowego - otrzymujemy masło o zbliżonych właściwościach i nieco lepszej smarowności, porównywalne do masła shea.
Jeśli dodamy ok. 30-40% oleju - otrzymamy masło podobne do masła shea nilotica (opisane tutaj: KLIK i KLIK).

Kiedy masło już się rozpuści - rozprowadza się po skórze bardzo wygodnie, zostawiając ją wygładzoną i miłą w dotyku i dla oka, bez uczucia tłustości i lepkości.




ROZPUSZCZANIE

Masło kakaowe rozpuszczone w oleju lubi się oddzielać i tworzyć grudki. Aby tego uniknąć, należy schłodzić rozpuszczoną mieszankę w dość niskiej temperaturze (umieścić w kąpieli wodnej z lodem, wstawić w najzimniejszy kąt lodówki).
Można sobie pomóc małym dodatkiem emulgatora (musi być rozpuszczalny w tłuszczach i odporny na wyższą temperaturę, np lecytyna i lanolina).

WYDAJNOŚĆ

Myślę, że duża :) Nawet większa niż w przypadku masła shea, choćby z tego powodu, że nakłada się je cienką warstwą i dla wygody rozcieńcza się olejem.

W moim pudełku nie widać wcale ubytku pastylek, mimo, że zrobiłam już kilka kakaowych kosmetyków.

ZAPACH

Jak najbardziej kakaowy!
W pudełku przypomina nutę gorzkiej czekolady. Na skórze rozwija się w łagodniejszy zapach, bliższy białej czekoladzie. Nie jest to zapach znany z "czekoladowych" kosmetyków ani spożywczych wyrobów czekoladopodobnych - ale prawdziwej, wysokoprocentowej czekolady.
Zapach jest bardzo delikatny, ale z bliska czuć go długo.

SMAK

Ledwo wyczuwalny, neutralny. Nie przeszkadza na ustach (można się oblizywać).
Nie próbowałam jeszcze dodawać masła kakaowego do potraw, jest wiele tłuszczów wygodniejszych w użytkowaniu.

NA DŁOŃ

Jeden z lepszych tłuszczów, jakie widziały moje suche dłonie. Odrobina masła rozpuszczonego i ciepłego (pozostałość na brzegach zlewki po zmieszaniu masła z olejem słonecznikowym 30-40%) wygładza dłonie jak silikonowe serum, świetnie się wchłania, nabłyszcza paznokcie i już za chwilę można siadać do komputera. Mam wrażenie, jakby kilkukrotna aplikacja wzmocniła nieco moje słabe pazurki!
Uczucie otulenia skóry trwa kilka godzin, co jak na tłuszcz roślinny bez wosku pszczelego jest bardzo dobrym wynikiem.

NA CIAŁO

Masełko z olejem wmasowane w całe ciało po kąpieli daje przyjemne uczucie nawilżenia, świetnie się wchłania i skóra się nie lepi. Ale nie przebiło oliwki nakładanej na wilgotną skórę, która nadal pozostaje moim ulubionym sposobem nawilżania skóry ciała.

Co innego masło w "trudnych strefach". Zarówno masło, jak i masło z olejem bardzo dobrze sprawuje się na suchych łydkach, łokciach czy szorstkich piętach.
Jednak mały minus - masło nie złagodziło swędzącej egzemy (jaką mam co roku w zimie, więc przyczyna leży nie w pielęgnacji).

Znany mi jest od lat wspaniały wpływ masła na skórę latem - jeśli stosujemy je regularnie (i pamiętamy o filtrach) skóra lepiej się opala, ma ładny koloryt, jest mniej sucha i mniej podatna na wysuszanie. Z przyczyn technicznych nie mogę dla Was teraz przetestować tej opcji :)

NA TWARZ

Masło i masło z olejem przyjemnie się nakłada na twarz na żel aloesowy. Razem dają odczuwalne i długotrwałe nawilżenie. Skóra nie świeci się i jest miła w dotyku. Nie zaobserwowałam pojawienia się nowych zaskórników, ale moja pielęgnacja jest zbyt chaotyczna aby wyłowić ich ewentualne przyczyny.
Masło nałożone na skórę suchą i wyschniętą nie przyniesie ulgi, da ją tylko nałożone na coś "wilgotnego".
Odczucia mam bardzo podobne jak przy maśle shea nilotica, z tym że masło kakaowe pozostawia jeszcze mniej lepko-tłustą skórę. 

Ze względu na cienką warstwę, jaką masło pozostawia, dla mnie nie nadaje się jako ochronne na mróz.

Szczególnie wymagające są usta. Ponownie ze względu na cienką warstwę, jaką pozostawia masło, na usta w zimie jest dla mnie niewystarczające.

Nie mam możliwości zrobić teraz nowej pomadki w sztyfcie, ale jestem przekonana, że pomadka z masłem kakaowym będzie odpowiednia na wiosnę, obecnie byłaby za lekka (a odpowiednia teraz tłusta i miękka pomadka z masłem shea będzie zbyt ciężka wiosną)

NA WŁOSY

Wg wielu źródeł masło kakaowe jest wybawieniem dla włosów suchych i zniszczonych.

Ze względu na jego skład (ok. 1/3 NNKT omega-9, 2/3 KT nasyconych) może przypaść do gustu posiadaczkom włosów o niskiej i wysokiej porowatości, musicie spróbować, żeby się dowiedzieć.
Raczej nie spodoba się właścicielkom włosów cienkich i delikatnych, bo jest ciężkie - chyba że na same końce lub ochronnie przed myciem szamponem z SLS. Jak się ma włosy grube i sztywne jak ja - można spróbować na całość.

Zmywanie: masło kakaowe solo zmywa się z włosów dość trudno. Nie ze względów chemicznych a fizycznych, czyli zamiast sięgać po szampon z SLS trzeba masło dobrze zemulgować odżywką / łagodnym szamponem i spłukiwać ciepłą wodą, tzn rozpuścić chemicznie i termicznie.

Żeby masło łatwiej rozprowadzało się na włosach i łatwiej zmywało, możemy:
  • zmieszać masło z olejem
  • zrobić własny krem, czyli dodać do masła olej i emulgator (ewentualnie też wodę, ale nie jest konieczna a skraca trwałość mieszanki)
  • dodać masła do odżywki (jakimś cudem)
  • nałożyć na włosy masło i odżywkę osobno (tak jak olejowanie na odżywkę)
U mnie masełko w wersji z olejem przyjemnie zmiękczyło końcówki. Masełko nakładałam przed myciem, nie potrafię użyć go w ilości, która nie czyniłaby włosów tłustymi, więc nie nadaje się dla mnie do zabezpieczania końców po myciu.

Na lato: znowu działanie, którego nijak teraz nie sprawdzę. Masło kakaowe powinno świetnie chronić i zabezpieczać włosy podczas wakacyjnych wyjazdów, słońca, morza i gór.

PODSUMOWANIE

Masełko kakaowe jak najbardziej mi się podoba!
Najbardziej przypadła mi do gustu forma masła z olejem - łatwo się nakłada, szybko wchłania, świetnie działa na suchą skórę. No i ładnie pachnie, w kosmetyczne atopowca trudno o interesujące zapachy.
Szkoda, że nie koi zmian atopowych, ale cóż, to jest choroba, z którą mało co sobie radzi.
Bardzo korzystny stosunek ceny ok. 7zł/50g do jakości. Jak najbardziej się opłaca. Zaopatrzę się w to masło, jak tylko wykończę chociaż część maślanych zapasów.

A jakie jest Wasze zdanie o maśle kakaowym? :) Macie swoje sprawdzone sposoby na nie?

Pozdrawiam
Czarownicująca

sobota, 26 stycznia 2013

Wiedźmy trzy słowa o odżywianiu według Pięciu Przemian cz.1

Nowy Rok mija mi pod znakiem zmian (nie mi jednej zresztą :P).
Jedną z nich jest np zmiana myślenia o odżywianiu i dietach, spowodowana przez dwie niewinne książeczki (i kilka mniej niewinnych tysięcy lat medycyny chińskiej).


http://www.dobreksiazki.pl

Barbara Temelie, Odżywianie według Pięciu Przemian
Barbara Temelie, Poczuj się dobrze ze swoim ciałem

Książki te są poradnikami zdrowego odżywiania się według zasad medycyny i dietetyki chińskiej, przeniesionych na środkowoeuropejski-polski grunt.
W każdej dziedzinie życia najważniejsza jest równowaga i harmonia, a brak równowagi w jednej z dziedzin wpływa negatywnie na pozostałe. Jedząc zdrowo - dbamy i o ciało, i o ducha - nasze życie emocjonalne i silną psychikę. Złe jedzenie szkodzi, pozbawia nas energii, może nawet powodować choroby. Odpowiednie jedzenie potrafi nawet leczyć, a przynajmniej zmobilizować organizm do walki z chorobą.

Pierwsza z książek opisuje, o co chodzi w odżywianiu wg Pięciu Przemian, druga - jak zgodnie z prostymi zasadami osiągnąć stan równowagi, w którym nasze ciało samo lepiej radzi sobie z codziennością i z różnymi problemami - i bezboleśnie zgubi kilka kg :)
http://ayurvedahimachal.blogspot.com
na schemacie pokazano przypisane do każdej przemiany emocje, narządy,
porę roku (a co za tym idzie okres życia :) )

W dzisiejszym poście chcę Wam przedstawić w olbrzymim skrócie o co chodzi w odżywianiu według Pięciu Przemian, aby być może zachęcić Was do własnych poszukiwań. Nie jestem specjalistą, nie potrafię zweryfikować podanych w książkach informacji względem medycyny zachodu.
Nigdy nie byłam na żadnej diecie, nie licząc MŻ i ograniczania cukru i nabiału - a ta oto dieta mnie przekonała - i też chcę Wam opisać, dlaczego (jako że post jest przydługi - opiszę to w drugiej części).

Więcej pomocnych informacji znajdziecie tu:

Dla uproszczenia odżywianie ...będę nazywała "dietą PP" - ale to nie jest tylko dieta, to sposób myślenia.

O CO CHODZI W DIECIE PP?

Żyjemy w epoce kultu cyferek. Wartości kalorii, zawartość tłuszczu, witamin i minerałów czasem przesłaniają prawdziwą wartość jedzenia. Bo większe znaczenie niż te cyferki ma pochodzenie i jakość produktów, sposób ich przechowywania i przyrządzenia, aromat. Dobra, zdrowa, wręcz lecznicza kuchnia powstała na długo przed udowodnieniem istnienia witamin i wstawienia ich w tabelki zapotrzebowania.

http://plateo.blog.cz
Oczywiście wiem, że nie każde tradycyjne danie jest zdrowe i pożywne, ale spójrzmy na rosół. Pojawia się w wielu kulturach, w nieco innych postaciach, ale wygląda podobnie: wywar z mięsa dobrej jakości, czasem z dodatkiem warzyw, długo gotowany na wolnym ogniu. Danie proste a wykwintne, sycące, wzmacniające. Bardzo polecane w zimie, przy przeziębieniu, po okresach osłabienia. To wiedziały już nasze pra-pra-babcie, a dzisiaj my też wiemy, że rosół z kury zawiera całą listę substancji, które stawiają na nogi i wzmacniają organizm, np acetylocysteinę, substancję wskazaną przy problemach z oskrzelami i zatruciach pokarmowych. Najlepiej rosół posypać świeżym szczypiorkiem czy zieloną cebulką (działanie przeciwzapalne).

Jakie ma być nasze jedzenie?
  • z produktów dobrej jakości - żegnaj szynko za 9,99
  • proste, mało przetworzone - żegnajcie chipsy ;]
  • pełnowartościowe - i zboża, i mięso (lub inne bogate źródło białka), i zdrowy tłuszcz, i warzywko
  • aromatyczne - po pierwsze - dobre, dojrzałe owoce i warzywa są bardziej aromatyczne niż taki przykładowy grudniowy pomidor z Turcji - a po drugie: przyprawione aromatycznymi ziołami i przyprawami korzennymi
  • LEKKOSTRAWNE - kilka ciepłych posiłków w ciągu dnia, zupy, dużo warzyw ale nie surowych

PRZECHOWYWANIE I PRZYGOTOWANIE

Uwaga, proszę zapiąć pasy :)

Tradycja chińska uważa, że bardzo sobie szkodzimy, korzystając z dwóch wielkich udogodnień: zamrażalnika i kuchenki mikrofalowej. Ponoć potrawy mrożone lub te odgrzewane w mikrofali są całkowicie pozbawione energii Qi [czi] i zamiast odżywiać mają działanie dodatkowo osłabiające nasze jang.

No właśnie :) Tę część, opierającą się na wierze w obieg energii - pozostawiam każdemu do rozważenia (najlepiej podczas lektury wspomnianych przeze mnie publikacji :) ). Ja jestem Wiedźma, dziecko cywilizacji zachodu z umysłem technicznym - i ta część teorii jakoś mi nie leży, nie czuję się na siłach streszczać tę część. Przeczytałam i przyswoiłam niezbędne minimum, żeby rozumieć, o czym jest książka. I wystarczy.

Co więc z praktycznych porad - tu moim zdaniem:
  • mrożonki - nie zrezygnujemy z nich, nie uda się to organizacyjnie. Dokładam za to starań, żeby nie odgrzewać mrożonych dań w mikrofali. Zbrodnia dla smaku
  • kiedy tylko mam możliwość - odgrzewam dania na kuchni gazowej - jedzenie jest smaczniejsze i ładniej wygląda
Jeszcze jedno - już zgodnie z PP - unikam surowizny.
Wg diety PP uważa się, że moda na dużą ilość surowych warzyw i owoców jest nierozsądna, niepotrzebnie obciążają one układ pokarmowy, a zyskuje się z tego stosunkowo mało składników odżywczych. Krótko obgotowane warzywa i owoce są o wiele lżej strawne. Mój żołądek i reszta wyraźnie preferują taką wersję.

PIĘĆ PRZEMIAN - PIĘĆ ŻYWIOŁÓW

Mamy pięć natur, "żywiołów" i przyporządkowane im smaki (niekoniecznie w naszym zachodnim pojęciu).
  • Drzewo - smak kwaśny
  • Ogień - smak gorzki
  • Ziemia - smak słodki*
  • Metal - smak ostry
  • Woda - smak słony
Tabelkę z przyporządkowaniem potraw do przemian można zobaczyć tu: KLIK

*nie chodzi o smak słodki w rozumieniu cukru i miodu. Raczej - wyobraźmy sobie, co jest słodkie dla dziecka, które jeszcze nie zna cukru? Marchewka, buraki, dynia, grysik... Zresztą zobaczcie w podanej tabelce** :)

**tabelka ta nie pochodzi z książek, które czytałam, więc mogą pojawić się małe różnice w podawanych przeze mnie przykładach, bo jak mi wiadomo autorka dostosowała podział potraw do swojego podejścia to odżywiania według PP.

Przy wyższym stopniu zaawansowania gotuje się, dodając składniki w odpowiedniej kolejności. Początkującym zaś poleca się, aby każda przygotowana potrawa zawierała po prostu po trochę każdego z pięciu smaków. Nie od dziś do słodkich ciast dodaje się szczypty soli i kwaśnej cytryny dla równowagi.
Oprócz lepszych właściwości energetycznych zyskamy też ciekawszy smak.

 NATURA ENERGETYCZNA

Czy ktoś z Was słyszał już o wychładzającym działaniu herbaty z sokiem z cytryny, pomimo iż jest ona termicznie gorąca? W medycynie chińskiej wierzy się, że każda potrawa ma swoją termiczną naturę. Są chłodzące, ogrzewające i neutralne.

http://www.thriveontheisland.ca
  • Chłodzące - np owoce południowe, sałaty i kapusty, świeże zioła np mięta - orzeźwiają w upalny dzień, ale zmniejszają odporność na przeziębienie w zimie (mimo końskiej dawki witaminy C w cytrusach)
  • Rozgrzewające - np korzenne przyprawy, kawa - faktycznie rozgrzewają i dodają energii, ale stosowane w nadmiarze nie pozwalają w nocy spać
  • Neutralne - np kasze, ryż, jasne mięso - wzmacniają i odżywiają
Tabelkę z naturą energetyczną potraw można zobaczyć tu: KLIK

Początkującym zaleca się posiłki z przewagą składników neutralnych, z niewielkimi dodatkami tych chłodzących lub rozgrzewających.
W zimie, zwłaszcza rano warto sięgać po dania neutralne i ciepłe przyprawy, wieczorem dodatek chłodnych owoców lub ziołowa herbatka pomoże wyciszyć się i zwolnić tempo.

SŁUCHAJ SWOICH SMAKÓW

To nie jest pierwsze źródło, które podpowiada, żeby zaufać swojej intuicji - albo przeanalizować zachcianki. O diecie intuicyjnej pisała niedawno malująca Ania.
Jeśli wyeliminujemy z codziennego jadłospisu potrawy sztucznie doprawiane, przesolone, przesłodzone i chemiczne, tzw "zakłócacze" - a zaczniemy czuć ochotę na coś obiektywnie zdrowego - go for it!
A potem z ciekawości sprawdź, jaką naturę ma ten smak, lub jakie wartościowe składniki zawiera, może naprowadzi Cię na ciekawy trop?
Przez cały styczeń przymierzam się do tej metody, na razie bardziej z ciekawości i nie totalnie. Eksperymentalnie podczas styczniowej choroby (wredne przeziębienie) unikałam potraw i składników wychładzających a faszerowałam się rozgrzewającymi wg diety PP. Teraz dbam o dużą ilość składników neutralnych, żeby się wzmocnić po okresie obniżonej odporności. Zobaczymy, jak zniosę lutowe mrozy i pierwsze roztopy :)
Jak się okazuje - polubiłam znienawidzony kiedyś świeży imbir i teraz często dodaję go do herbaty owocowej nawet dla smaku. Do tego mogę potwierdzić - ciepły napar z lipy z sokiem malinowym rozgrzewa mnie lepiej niż gorąca herbata z cytryną.

TROCHĘ LINKÓW...

AM Moje pięć przemian
AM W poszukiwaniu właściwej diety
Rossnet Trądzik a medycyna Wschodu

Na dzisiaj tyle, bo wpis zrobił się długaśny.

Czy zainteresowałam Was odżywianiem według PP?
A może znacie tę "dietę" i chcecie się podzielić swoją opinią na jej temat?
Zapraszam do komentowania!

środa, 23 stycznia 2013

Szokujący news! - NH blog i test na porowatość włosów

Nowinka z blogowego świata w temacie porowatości włosów.

Jak już wszystkie od dawna wiemy - porowatość włosów jest jednym z parametrów, który pomoże nam nasze włosy zrozumieć, okiełznać i wydobyć z nich to co najlepsze.
Wszystkie potrzebne informacje znajdziecie w zakładce Pielęgnacja włosów i skóry - naukowo i pod etykietką Porowatość włosów.

http://www.visualphotos.com

Najlepszym narzędziem byłby mikroskop, ale większość z nas nim nie dysponuje.

Dobre, ale nie zawsze wystarczające są wnioski wynikające z naszych doświadczeń: czy włosy łatwo się farbują, jak kolor się trzyma, jak włosy mokną i schną (o czasie schnięcia włosów).

W internecie można znaleźć kilka testów, które mogą nam pomóc ocenić porowatość włosów.

Najpopularniejszy jest test szklankowy.
Test polega na tym, żeby umieścić kilka włosów z różnych partii głowy i różnej długości (w różnym wieku) w naczyniu z wodą i obserwować je, czy po 10 minutach nasiąkną wodą i zatoną (rzekomo porowatość wysoka) lub będą nadal unosić się na wodzie (rzekomo porowatość niska).

Tymczasem autorka bloga Natural Haven informuje w styczniowym wpisie Junk Science - Hair Porosity Tests / Float or Sink, ze:

test szklankowy nie jest wiarygodny!

Dlaczego?
Włosy zazwyczaj unoszą się na wodzie, gdyż naturalnie włos pokryty jest warstewką tłuszczu - naszego sebum. Włos jest lekki, woda i olej się odpychają, więc włos nie nasiąknie wodą i nie zatonie.

Co, jeśli umyjemy włosy szamponem z SLS i powtórzymy test?
Włosy i tak są otoczone tłustą powłoczką, gdyż zazwyczaj stosujemy kosmetyki natłuszczające - odżywki, oleje, szampony z fazą tłuszczową, nasze sebum ciągle się produkuje - i jednorazowe oczyszczanie nie "wyciągnie" całego tłuszczu z włosa.
Można oczyścić włosy szamponem z SLS kilkukrotnie, ale:
  • szkodzimy sobie ;] 
  • test nadal nie będzie wiarygodny, bo przeciętny włos jest lżejszy niż woda
  • jeśli włos tonie, niekoniecznie dzieje się tak z powodu wysokiej porowatości

A jeśli włos tonie?
Niekoniecznie musi się to wiązać z porowatością włosa i nasiąkaniem wodą. Może, ale nie musi. Oprócz włosów bardzo zniszczonych i ekstremalnie porowatych mogą tonąć włosy, które są ciężkie - czyli długie pasma, włosy grube, o dużej gęstości lub większe pasemko rzucone na powierzchnię wody.

Czy są inne, wiarygodne testy, które możemy przeprowadzić w domu?
Wg autorki - nie ma. Tylko mikroskop da nam prawdziwą odpowiedź.
Ale! Znamy nasze włosy najlepiej na świecie, zajmujemy się nimi codziennie, dotykamy je codziennie. Wiemy, kiedy włosy są zadowolone z pielęgnacji a kiedy nie - i tym trzeba się kierować.

Po więcej szczegółowych informacji odsyłam na bloga Natural Haven i wspomnianego przeze mnie wpisu.


Jeśli dowiem się czegoś o innych metodach domowej oceny porowatości włosów - dam Wam znać :)
Zgodzicie się z autorką wpisu? A może u Was test szklankowy dał konkretną i sensowną odpowiedź?

Pozdrawiam
Czarownicująca

wtorek, 22 stycznia 2013

Zapowiedź - Chyawanprash, Dabur

Dziś przed Wami mój obiekt testów na miesiąc styczeń w ramach mojej współpracy z Zielarnią Lawenda.
Produkt jak najbardziej na czasie - ma wspomagać odporność organizmu wystawionego na mróz i wiatr, pobudzać w senne poranki, rozjaśniać umysł podczas nauki.
A to wszystko w formie dżemu :)

Chyawanprash - ajurwedyjski preparat ziołowy

Chyawanprash to dżemik z m.in.amli, znanej nam z kosmetyków i olejków do włosów (moje doświadczenia z amlą w pielęgnacji włosów).
Produkt ma postać marmolady owocowo-ziołowo-korzennej. Jest zamknięty w plastikowym, nieprzejrzystym słoiku.



"dżemik" na chlebie (mąka pełnoziarnista, bez "ulepszaczy" ofkors)

Produkt został mi polecony jako sposób na wzmocnienie odporności. Jako że zapewne większość z Was, jako i ja, słyszy o "dżemiku" po raz pierwszy - garść opisów na jego temat.

Opis producenta

Od tysiącleci rodziny w Indiach i na całym świecie cieszą się ziołową formułą Chyawanprash. Ta ajurwedyjska pasta jest unikatową kombinacją ponad 49 najcenniejszych ziół i srebra (widzicie srebro w składzie? bo ja nie...)połączonych z niezwykle bogatym w witaminę C owocem amla. Dzięki temu jest on najlepszym ziołowym ajurwedyjskim preparatem, który odmładza, odżywia i wzmacnia ciało dostarczając energii i witalności.

Składniki Chyawanprash mają 30 razy więcej witaminy C niż pomarańcza. Regularnie stosując Chyawanprash będziecie znacznie mniej podatni na choroby i infekcje, poczujecie się silniejsi fizycznie i odporniejsi na stres.

Zastosowanie:
Badanie przeprowadzone w laboratorium indyjskiej firmy „Dabur”, która jest największym na świecie producentem preparatów na bazie surowców naturalnych wykazały, że Chyawanprash:
  • likwiduje skutki stresu, depresje, syndrom chronicznego zmęczenia
  • oczyszcza krew, wątrobę, jelita, trzustkę z osadów toksyn
  • polepsza pracę przewodu pokarmowego, normalizuje przemianę materii
  • poprawia cerę i zwalcza infekcje skórne
  • pobudza porost włosów
  • pomaga w absorpcji wapnia, czego rezultatem są silne kości i zęby
  • poprawia wskaźniki krwi, podwyższa poziom hemoglobiny a obniża poziom cholesterolu
  • normalizuje ciśnienie krwi
  • wzmacnia mięsień sercowy
  • posiada właściwości łagodzące kaszel
  • chroni przed przeziębieniem i infekcjami
  • polepsza pracę mózgu, wzmacnia pamięć i ułatwia przyswajanie wiedzy
  • zalecany jako środek ogólnowzmacniający, regenerujący obniżone podstawowe funkcje organizmu
  • doskonale oczyszcza nerki. Problemy z nerkami odznaczają się na naszej twarzy w postaci obrzęków tzw. "worków pod oczami". Preparat ten wspomaga wydalanie toksyn i zanieczyszczeń z nerek. W szybkim czasie likwiduje obrzęki pod oczami.

http://hausofvolta.blogspot.com

Kluczowe składniki
  • Amla ( agrest indyjski/ Emblica officinalis ) - najbogatsze naturalne źródło witaminy C, wzmacnia układ immunologiczny, antyoksydant.
  • Pippali ( pieper longum ) - pomaga w kaszlu, wyrównuje oddech, wzmacnia funkcje płuc.
  • Karkatshringi ( Pistacia integerrima ) - reduktor stresu.
  • Kesar - dodaje energii, sprawia że skóra wygląda zdrowo.
  • Bedarikant ( Ipomoeia digitata ) - poprawia metabolizm, redukuje stres.
  • Bala ( Sida cordifolia ) - poprawia metabolizm, zwalcza ogólną słabość, daje siłę i wytrzymałość.
  • Guduchi - sprawia że jesteśmy mocniejsi fizycznie i mentalnie, odmładza nasz system immunologiczny.
  • Satavari - wzmacnia zdrowie, polepsza wzrok.
  • Ghee ( klarowane masło ) - wg. ajurwedy uznawany za jeden z najbardziej odżywczych produktów we wszechświecie.
  • Ashvaganda - reguluje funkcjonalność ciała, wzmacnia odporność.
Ponad to formula zawiera jeszcze wiele innych niezwykle cennych ziół jak np.: kudzu, korę cynamonu, asparagus, olej sezamowy , gałkę muszkatołową, miód oraz inne. Chyawanaprash, ajurwedyjska pasta dla wszystkich i w każdym wieku!
[źródło]  

Ciekawostka: korzeń kudzu pojawia się czasem w środkach "na kaca" i w suplementach wspomagających walkę z chorobą alkoholową.

"Dżemik" słodzony jest miodem i cukrem. Mamy też konserwant - Potasium Sorbate (E 202), który należy do dość bezpiecznych konserwantów, o małym prawdopodobieństwie wystąpienia reakcji alergicznej.

Sposób użycia:
Dabur Chyawanprash dostępny jest w formie brązowej pasty o konsystencji dżemu. Ma słodko-kwaśny posmak z delikatną ostrą nutą. Chyawanaprash może być spożywany jako samodzielny produkt lub jako smarowidło na różnego rodzaju pieczywo, krakersy etc. Niektórzy uwielbiają spożywać go w formie napoju mieszając go z mlekiem. We wszystkich przypadkach zachowuje on swoje terapeutyczne i zdrowotne właściwości. Zalecane jest spożywanie 1-2 łyżeczek 2 razy dziennie ( rano i wieczorem, przynajmniej 15 minut przed jedzeniem ). Dzieci max 1 łyżeczkę.

Spożywanie Chyawanaprash firmy Dabur nie wywołuje skutków ubocznych. 
[źródło]
Cena to około 18zł/250g, 30zł/500g i 55zł/1000g


Tyle cytatów :)

Moje pierwsze wrażenie
Pozytywne, "dżemik" mi smakuje. Jest owocowy i faktycznie mocno korzenny, egzotyczny i ciekawy. Czuć zapach podobny do sproszkowanej amli Hesh do pielęgnacji włosów.
Wydaje mi się, że "dżemik" będzie ciekawym dodatkiem do mięs, jak dżemik żurawinowy.

Zastosowanie
Będę podjadać dżemik zgodnie z opisem, około dwóch łyżeczek dziennie. Zdam relację po miesiącu "kuracji" lub wcześniej, jeśli skończy się opakowanie. Trudno mi ocenić jego wydajność, bo dżemiku jest sporo (500g) ale nie wiem, czy domownicy się na niego nie skuszą.
Mam nadzieję, że wzmocni moją odporność i doda mi energii :)


Czy spotkałyście się już wcześniej z Chyawanprash? 
Jaka jest Wasza opinia? 
A może macie ochotę go wypróbować? Z jakiego powodu?

Pozdrawiam
Czarownicująca

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Recenzja - Olej lniany Zielony Nurt

Są recenzje i recenzje.
Są recenzje, które piszą się same. Są takie, które zaczyna się osiem razy i ciągle to nie to.
Ta będzie z tych drugich [i mam nadzieję, że jak już to napisałam to recenzja się odczaruje i pisanie pójdzie jak z płatka :) ]

Przed Wami recenzja Oleju lnianego firmy Zielony Nurt, który testowałam razem z mamą od października w ramach współpracy z Zielarnią Lawenda.

W ostatnich swoich dniach butelka nie wyglądała już pięknie, na etykiecie były plamy z oleju, więc posłużę się zdjęciem ze strony Zielarni:

http://www.zielarnia24.pl/
Solidna butelka z ciemnego szkła, z praktyczną plastikową zakrętką. Estetyczna etykieta. A w środku... płynne złoto!

KILKA FAKTÓW O OLEJU LNIANYM :)

Len (linum usitatissimum) . Niepozorna roślina o niebieskich kwiatach. Znana ludzkości od kilku tysięcy lat! Sam Hipokrates pisał o stosowaniu siemienia lnianego do celów leczniczych.
Co krok trafiam na informację, że to właśnie len jest odpowiedzią na wiele moich potrzeb. Tkaniny lniane są przyjazne alergikom. Żel lniany jest najlepszą odżywką do włosów jaką miałam. Jest też świetnym środkiem na kłopoty z trawieniem - osłania podrażniony żołądek, reguluje pracę jelit, że tak ujmę "w obie strony". Olej z nasion lnu (tzw siemienia) jest prawdziwym panaceum na wszelkie dolegliwości współczesnego człowieka.

http://fotobarbara.flog.pl

Olej lniany nierafinowany zawiera bezcenne kwasy tłuszczowe omega-3, które rzadko występują w olejach roślinnych w tak wysokim stężeniu (nawet ponad 50%, zależnie od gatunku i stopnia przetworzenia oleju). KT omega-3 znajdziemy zwłaszcza w dobrej klasy rybach morskich, tj łosoś, makrela.
Rybki też są zdrowe i są ważnym elementem diety, ale im więcej źródeł ważnych składników tym lepiej :)

Ważne wg mnie jest też pochodzenie. W odróżnieniu od śródziemnomorskiej oliwy, syberyjskiego rokitnika czy marokańskiego arganu - len jest nasz, środkowoeuropejski, polski. Tu rośnie od tysięcy lat - i rośnie najlepiej, bo naturalnie, bez szklarni i chemii. Nie trzeba transportować go na duże odległości, więc może być przetwarzany najmniej, jak to możliwe. Nasze układy pokarmowe są przyzwyczajone do niego od pokoleń.

W mojej rodzinie wierzy się, że suplementacja (albo po prostu jedzenie) oleju lnianego wspaniale wzmacnia odporność.

Działanie - pokrótce, bo jest tego sporo:
  • obniża zbyt wysoki poziom cholesterolu,
  • zmniejszając ryzyko miażdżycy i zawału serca,
  • wyrównuje proporcje NNKT omega-3 i omega-6, których zachwianie może przyczyniać się do wielu chorób i problemów zdrowotnych,
  • NNKT omega-3 stanowią 15% tkanki mózgowej, ich niedobór prowadzi do zaburzeń w budowie i funkcjonowaniu systemu nerwowego,
  •  łagodzi stany zapalne układu pokarmowego,
  • łagodzi bóle stawów i pozytywnie wpływa na ich ruchomość,
  • dobry wpływ na skórę: są pomocne w przypadku egzemy, łuszczycy, trądziku różowatego oraz oparzeń słonecznych,
  •  wzmacnia słabe i łamliwe paznokcie, zmniejsza skłonność do suchych i matowych włosów, 
  • może też zmniejszać proces łysienia androgenowego dzięki enzymom wpływającym na przemianę testosteronu w DHT,
  • kobiety w ciąży i matki karmiące mogą a nawet powinny spożywać olej lniany!
  • łagodzi dokuczliwe objawy menopauzy, napięcie przedmiesiączkowe, zbyt obfite krwawienia i temu podobne babskie dolegliwości,
  • u mężczyzn może pomóc w zapobieganiu problemom z prostatą,
  • dobrze wpływa na suche i zmęczone oczy, zmniejsza ryzyko chorób oczu,
  • dobre źródło energii dla sportowców,
Niedobór NNKT-3 może powodować:
  • problemy z pamięcią i koncentracją, a nawet ADHD u dzieci,
  • zaburzenia nastroju a nawet stany depresyjne,
Sporo tego, nie? :>

Nie każdy olej lniany jest tak wspaniały.

JAK KUPIĆ DOBRY OLEJ LNIANY

Dobry olej lniany to ten nierafinowany, zimno tłoczony, niefiltrowany, w butelce z ciemnego szkła.
Dobry olej powinien być sprzedawany z lodówki, transportowany z zabezpieczeniem przed ogrzaniem, np w termosie styropianowym i powinien mieć krótki okres przydatności do spożycia, około trzech miesięcy od daty produkcji.

Olej stojący miesiącami na sklepowej półce nie jest już tak wartościowy. Widuję nawet oleje lniane w przezroczystych butelkach - te są najprawdopodobniej rafinowane i mają mniejszą zawartości NNKT omega-3. Są to nadal dobre oleje roślinne, ale to już nie to...

Wysoko cenione są oleje tzw "budwigowe" - w nich stężenie NNKT omega-3 jest najwyższe.

Otwarty olej przechowujemy w lodówce i zużywamy szybko, najlepsze właściwości ma przez 3 tygodnie od otwarcia butelki.
Oleju nie podgrzewamy, nie dajemy do gotowania ani smażenia ale już do gotowej potrawy, najlepiej tuż przed podaniem.

Sugerowane sposoby przyjmowania:
Jako dodatek do jedzenia:
  • do sałatek, np pomidorowej z bazylią zamiast oliwy,
  • do twarożku ze szczypiorem,
  • do twarożków beznabiałowych - na takich KLIK
  • jako omasta do ziemniaków i kasz.
Jako suplement:
  • 1-3 łyżek dziennie. Siup!

ZDANIEM TESTEREK :)

SPOŻYWCZO...

Olej lniany ma specyficzny zapach i smak. Im bardziej wartościowy, tym bardziej specyficzny. Oleje typu budwigowego bywa, że mają posmak i lekki zapaszek tranu - ze względu na wysoką zawartość NNKT omega-3. Producenci z firmy Zielony Nurt informują, że ich olej nie ma tej nieprzyjemnej rybiej nuty.

Porównując do olejów lnianych, które przetoczyły się przez moją kuchnię - potwierdzam, moim zdaniem aromat jest przyjemniejszy niż innych olejów budwigowych - ale już nie tak przyjemny jak w oleju rafinowanym, który byłam w stanie pić z łyżki.
Najłatwiej mi przemycić olej do diety w potrawach wymienionych powyżej. To bardzo dobry olej na lato, gdyż świetnie komponuje się ze świeżymi prawdziwymi pomidorami.

Moja mama w sezonie pomidorowym codziennie jadła sałatkę z pomidorów, z olejem lnianym i odrobiną octu balsamicznego. Ocenia go jako bardzo smaczny. Nie zauważyła ani poprawy ani pogorszenia samopoczucia.

Mojej babci olej z Zielonego Nurtu przypomina w smaku ten, jaki wyciskano w jej rodzinnych stronach jak była młoda :)
KOSMETYCZNIE...

Stosuję oleje lniane w moich mieszankach kosmetycznych już kolejny rok.

Olej ma dość lekką konsystencję jak na olej, dobrze się wchłania w skórę, zmniejsza napięcie i uczucie wysuszenia i łagodzi podrażnienia.
Nie widzę wielkiej różnicy w pielęgnacyjnym działaniu olejów budwigowych różnych firm. Spodziewam się różnicy między olejem budwigowym a olejem rafinowanym, gdyż będą miały różną zawartość NNKT: olej rafinowany będzie miał mniej kwasów tłuszczowych omega-3, które moje włosy bardzo lubią - a więcej NNKT omega-6, który jest im obojętny, nie będzie też tak samo dobry dla skalpu.

SKÓRA
Ze względu na krótką trwałość nie nadaje się do moich kremowych mieszanek, najwyżej do niewielkich porcji kremu na zimno, trzymanego w lodówce.
Rzadko używam oleju lnianego na skórę - wygodniej mi sięgnąć po inne oleje, przechowywane razem z kosmetykami. Ale kiedy mam uczulenie czy podrażnienie - wiem, że mogę po niego sięgnąć, jest bezpieczny.

WŁOSY
Bardzo często za to używam go na włosy i skórę głowy. Nakładany solo - łatwo się rozprowadza i łatwo zmywa. Dobrze nawilża moje włosy (suche, sztywne, porowatość niska, falowane, po trwałej ondulacji robionej w lipcu, po wrześniowych wakacjach). Robi też cuda dla skóry - łagodzi swędzenie, nawilża, koi uczucie rozognienia i tkliwość.
Jest składnikiem moich sprawdzonych masek do włosów i skalpu:
Włosy po niej są błyszczące, nawilżone, maja ciaśniejszy skręt - a skóra jest porządnie nawodniona i zrelaksowana :)
Obok przepisu ostrzegam - maseczka głęboko nawilżająca nadaje się bardziej dla włosów sztywnych niż cienkich, bo dociąża włosy.
Olej lniany ma szansę sprawdzić się zarówno na włosach porowatych, jak i tych o niskiej porowatości.

SKÓRA DZIECI
Jako ciocia małych alergików zajmuję się czasem ich skórą i organizuję uzdrawiającą kąpiel :) Kąpiel z dodatkiem oleju lnianego przynosi ulgę przy swędzącej egzemie, zwłaszcza stosowana naprzemiennie z kąpielą w kleiku owsianym.
Więcej o kąpielo zabawach z małym alergikiem możecie przeczytać tu :) KLIK i KLIK

*Oczywiście moi mali alergicy są pod opieka lekarza i moje metody są z nim konsultowane.

UWAGA, WAŻNA INFORMACJA!
Jeśli olej jest zdecydowanie gorzki, a nie tylko gorzkawy - to znaczy, że zjełczał, zepsuł się i nie nadaje się już do spożycia.

A co Wy sądzicie o oleju lnianym? Znacie, używacie?
Próbowałyście oleju z Zielonego Nurtu i innych budwigowych?

Pozdrawiam
Czarownicująca

wtorek, 15 stycznia 2013

Wiedźma i waxy - przegląd, wymądrzanie i mikrorecenzja

Każda włosomaniaczka prędzej czy później o nich usłyszy. Raczej wcześniej niż później :) Maski na włosy i skalp, nawilżą, odżywią, zregenerują. Kultowe Waxy.
Mam wrażenie, że jestem pierwszą włosomaniaczką, która o nich nie pisze. Czas to naprawić!

http://beautypunk.wordpress.com

Dwa i pół roku temu, kiedy wpadłam w szpony Wizażu - oczywiście szybko natrafiłam na wzmianki o Waxach. Idea jest jedna - ale firm kilka i każda linia produktów ma swoją specyfikę.

Wszystkie maski do włosów "waxy" łączy obietnica szybkiej a skutecznej i dogłębnej regeneracji włosów.
Wiele z nich można nabyć w aptekach, znalazły się tam pierwotnie ze względu m.in na obiecywane na etykietkach walory dla alergików i wrażliwców lub pomoc przy wypadających włosach.

Mam ochotę wyrazić swój pogląd na ich temat :) I być może Wy macie ochotę przeczytać? :D
Wyrażam m.in. kolorami uczucia o składnikach: ekstrakty, oleje i masła roślinne, witaminy, humektanty i pozostałe emolienty, konserwanty i barwniki (te złe).

WAXY - PRZEGLĄD MASEK DO WŁOSÓW


  • WAX PILOMAX, RICHARD&APPLEBY (tzw zagraniczny; Pilomax jest polskim dystrybutorem produktów R&A, czasem można spotkać oryginały sprowadzane prosto z UK)

http://www.pilomax.pl/

Najpierwsze Waxy na polskim rynku, podobno pojawiły się już 10-15 lat temu, ja pierwszy raz usłyszałam o Waxie w 2004r.
Ten najbardziej klasyczny, Henna Wax - jest fenomenem kosmetycznym.
Producent obiecuje "regenerującą maskę do włosów zniszczonych (łamliwych, szorstkich, matowych) przeznaczona do pielęgnacji włosów i skóry głowy, zalecana przy wypadaniu włosów. "
Spójrzcie w skład (źródło):
SKŁADNIKI/INGREDIENTS: Aqua, Cetearyl Alcohol, Sodium Lauryl Sulfate, Methylpa­raben, Lawsonia Inermis Extract, Parfum, Propylparaben, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Magnesium Nitrate, Magnesium Chloride, CI 15510, CI 17200, CI42090, CI 73015.
Ze składu wnioskując, produkt nadaje się raczej na odżywkę myjącą niż produkt do regeneracji włosów... Silny detergent (którego jest ponoć tylko kilka %, więc ile jest cennego ekstraktu z henny?). Oprócz tego szereg nienajpiękniejszych konserwantów...
A na wiele głów działa wyśmienicie, dba o skalp i poprawia kondycję włosów. Nie jest to siła sugestii, to czary :> Ma w sobie coś takie, że działa i już!
Nieco lepsze składy mają młodsi bracia Waxa, a przynajmniej takie robią wrażenie - np Kamille Wax (źródło)
SKŁAD: Aqua (Water), Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Panthenol (Provitamin B5), Parfum (Fragrance), Hydrolyzed Keratin, Equisetum Arvense (Horsetail) Extract, Anthemis Nobilis (Chamomile) Flower Extract, Lawsonia Inermis (Henna) Extract, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, DMDM Hydantoin, Illicium Verum (Aniseed) Fruit Oil, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Leaf Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil, Styrax Benzoin, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, CI 19140
Niby sporo dobrego: pantenol, keratyna, skrzyp, rumianek, henna, olejki anyżowy, bergamotowy (earl grey!) i pomarańczowy - a wszystko prócz pantenolu za zapachem, czyli w stężeniach minimalnych. Pojawia się też brzydki konserwant, który może zaszkodzić.

Wiedźmy zdaniem...
Miałam możliwość przetestować maskę Kamille Wax dzięki nieocenionej Anwen - w postaci kilku saszetek, którymi podzieliła się ze mną przy okazji testów produktów Pillomax. Z jednoczesnym ostrzeżeniem, żeby niekoniecznie ładować ją na skalp, bo brzydki konserwant może mi zaszkodzić.
Jakie wrażenia? Podoba mi się wazelinowata konsystencja maski. Nie jest bardzo wydajna, ale jedna saszetka wystarczyła na pokrycie moich włosów (wraz ze skalpem). Włosy po maseczce są jędrne i mięsiste, zdecydowanie gładkie i dociążone. Szybciej stały się nieświeże, ale nie mam pewności, czy to wina tej maski czy innego kosmetyku w zestawie.
Nie podoba mi się, co maseczka zrobiła z moim skalpem. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, mam proszę państwa "łupież" - nie ten prawdziwy, tylko podrażnioną i łuszczącą się skórę... Nie, dziękuję!

  • BIOVAX L'BIOTICA

http://www.lbiotica.pl/

Najpopularniejsze obecnie "waxy" na rynku, łatwo dostępne w sieci Super Pharm, niektórych hipermarketach  i aptekach.
Wybór jak marzenie: do włosów jasnych i ciemnych, zdrowych i zniszczonych, farbowanych, wiotkich i łamliwych, suchych i przetłuszczających się.

Składy są obiektywnie całkiem ładne, proszę (źródło):
BIOVAX Intensywnie Regenerująca Maseczka do włosów słabych ze skłonnością do wypadania
SKŁAD: AQUA, CETYL ALCOHOL, CETEARYL ALCOHOL (AND) CETEARETH - 20, CETRIMONIUM CHLORIDE, ALOE BARBADENSIS LEAF JUICE, AMYGDALUS DULCIS (SWEET ALMOND) OIL, ACETYLATED LANOLIN, GLYCERIN, LAWSONIA INERMIS EXTRACT, MEL (HONEY) EXTRACT, PARFUM, BENZYL ALCOHOL (AND) METHYLCHLOROISOTHIAZOLINONE (AND) METHYLISOTHIAZOLINONE, CITRIC ACID, LINALOOL, POTASSIUM SORBATE, SODIUM BENZOATE, C.I. 42090
Porządna, treściwa maska, z humektantami ("nawilzaczami" - aloes, gliceryna, miód), emolientami ("tłuściochami" - woski, olej migdałowy, pochodna lanoliny).
Ta nie zawiera protein, więc nada się do włosów przesuszonych i łamliwych - na pierwszy ogień, do włosów po hennie i farbowaniu chemicznym, do włosów o niskiej tolerancji protein.

Proteiny pojawiają się w wersji: Jedwab + Keratyna (hydrolizowana keratyna, aminokwasy jedwabiu i hydrolizat jedwabiu), Latte (hydrolizowane proteiny mleczne), do włosów ciemnych (hydrolizowany jedwab).

Wiedźmy zdaniem...
Moja przygoda z Biovaxem jest krótka i dramatyczna... ale może z happy endem?
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o Biovaxach - oszukałam się ich jak bury osioł w mojej niedużej mieścinie, chciałam saszetkę. Znalazłam maseczkę do włosów przetłuszczających się - z pokrzywą i kwasem salicylowym... Uczuliła mnie potwornie (więc niestety potwierdza się stara prawda, "produkty przyjazne alergikom" to dobry slogan na etykietkę, ale i tak każdy alergik musi się mieć na baczności... I testować, i myśleć... Chlip...)

Całe wieki później próbowałam zaprzyjaźnić się z szamponami... Niespodzianka - uczulił mnie, podrażnił, fe!

Więc jak pies do jeża podchodziłam do saszetki z maską do wypadających, którą kupiłam razem z szamponem... Odważyłam się... i nie mam po niej uczulenia :) Ba, wręcz byłam zadowolona! :D Użyłam jej PRZED myciem łagodnym szamponem. Włoski były nasycone i wygładzone, ale bez przetłuszczania jak u poprzednika. Być może kupię sobie pełnowymiarowe opakowanie na jakiejś przyjemnej promocji w SuperPharm? :)

  • DRAMMOCK INTERNATIONAL, BEAUTY FORMULAS, HAIR TREATMENT WAX

http://www.drammock-int.co.uk/

Kolejne odżywki reklamowane jako intensywna regeneracja włosów i intensywna pielęgnacja skalpu.
Skład, prosiem państwa, jest taki o:
Avocado Oil Treatment Wax (źródło)
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Cetyl Alcohol, Perfum, Citric Acid, Cetyl Persea Gratissima, Hurdolyzed Collagen, Methylparaben, 2-Bromo-2-Nitropropane-1, 3-Diol, Ethylparaben, Isobutylparaben, Propylparaben, Butylparaben, CI 19140, CI 42090
Oprócz maseczki z olejkiem awokado możemy jeszcze wybrać maseczkę z miodem do włosów jasnych lub z ekstraktem z henny.

Wiedźmy zdaniem...
Kupiłam ją i używałam jako odżywkę do mycia z pozostawieniem na kilka minut i mniej więcej do tego się nadaje. Dobroci w postaci olejku awokado i proteinek jest niewiele, za to jaka zacna plejada konserwantów, z paskudą formalinową włącznie (ten wytłuszczony)...
Moje włosy po tej odżywce miały się mniej więcej dobrze - ale były wtedy w dobrej kondycji, żadnych zabiegów fryzjerskich, tylko wielomiesięczne lekkie niedożywienie. Skalp początkowo zadowolony - pod koniec, jakby nie brać niedużej tubki (150ml, kto nie wie: odżywki do mycia idzie sporo) - zaprotestował. Winię konserwant formalinowy i kropka.

  • RAINFOREST WAX


http://www.azmedica.pl

Ostatnia, niewielka rodzinka Waxów. Nie miałam jeszcze przyjemności bliżej ich poznać, ale skład mi delikatnie sugeruje, że nie będę na tę znoajomość jakoś specjalnie nalegać. Ale to tylko moja opinia :)
Mamy wersję do włosów jasnych, ciemnych i zniszczonych.
Rainforest Wax maseczka do włosów zniszczonych
Składniki:
Aqua demi., Caprylic/Capric Triglyceride, Cetrimonium Chloride, Cetearyl Alcohol, Bertholletia Excelsa, Amodimethicone (and) C11-15 Pareth-7 (and) Laureth-9 (and) Glycerin (and) Trideceth-12, Chenopodium Quinoa Oil, Glyceryl Stearate, Hydrogenated Castor Oil, Glycerin-Lacticol-Xylitol, Cetearyl Alcohol (and) Ceteareth 20, Panthenol, DMDM Hydantoin, Iodopropynyl Butylcarbamate, Fragrances (D-Limonene Dipentene).
Opis producenta o całej linii maseczek: Maseczki odżywcze do włosów z serii Rainforest wykorzystują naturalne składniki z lasów Amazonii.
Podstawą składu wszystkich masek jest olej tłoczony na zimno ze zbieranego ręcznie orzecha brazylijskiego (Bertholletia excelsa), jednego z najbardziej cenionych orzechów na świecie.

Opis producenta: Maseczka odżywcza Rainforest Wax do włosów zniszczonych skomponowana jest głównie w oparciu o naturalne składniki roślinne pochodzące z lasów Amazonii. Wyciąg z orzecha brazylijskiego nie tylko zapobiega nadmiernej utracie wilgoci, ale dzięki zawartości witamin A i E oraz fitosteroli wykazuje także zdolności regenerujące. Mleczko quinoa (tzw. ryż Inków) bogate w proteiny, kwasy tłuszczowe oraz węglowodany działa nawilżająco, regenerująco oraz zwiększa wytrzymałość włosów. Kompozycja składników Hair Spa nawilża i łagodzi dolegliwości owłosionej skóry głowy (suchość, swędzenie, łupież, podrażnienia). Dodatki kondycjonujące zapewniają włosom miękkość, lepsze układanie oraz łatwiejsze rozczesywanie (czterokrotnie obniżają siłę rozczesywania), co zmniejsza narażenie na uszkodzenie w trakcie zabiegów fryzjerskich.
źródło 1 2
Tu Wiedźma się czepia :) Braku precyzji i niekonsekwencji w opisach. Z orzecha mamy ekstrakt, to znaczy olej (?), podobnie jak z quinoa (zboże)? A sugerując się wstępem - amodimethicone rośnie na drzewie w puszczy amazońskiej? ;]
Składowo maseczki zapowiadają się ciekawie, ale że tak ujmę - nie urywa. Prawdopodobnie nie zregenerują włosów, ale zapewnią lepszą ochronę tym zniszczonym i pozwolą im dożyć godziwego wieku dzięki silikonom.
Jeśli zapach (fragrance) jest jak tutaj wyciągnięty na koniec składu - to nie oznacza, że jest go tak mało, tylko że producent inaczej pogrupował składniki na liście. Bez zapachu wśród innych składników nie umiem określić, ile ich faktycznie jest i jakie będą walory pielęgnacyjne maseczki a jaki jej potencjał szkodzący wrażliwym skalpom.

Więcej dowiecie się na Wizażu :) Są tam całe wątki Waxofilek!
Wax - wątek zbiorczy: http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=539723
Waxy w pigułce: http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=250363


*Moja uwagi typu "ładny skład" odnoszą się do większej zawartości substancji pochodzenia roślinnego, tj olejów, ekstraktów oraz witamin, które ja osobiście w kosmetykach lubię mieć - oraz podrażniających mnie, wrażliwca składników, których wolę nie mieć. Każdy jednak ma własne potrzeby i przede wszystkim własny osąd, więc kosmetyk uznany przeze mnie za "nieciekawy" jest taki dla mnie i tylko dla mnie.


No! Wygadałam się :)
Nawet nie pytam, czy znacie Waxy :) Ale - czy znacie je wszystkie? :D A może jest ich więcej?

Pozdrawiam
Czarownicująca

sobota, 12 stycznia 2013

Wiedźma hennuje - z nowym kolorem w Nowy Rok :)

Jak to kolega mawiał - jakiesik fantum wisi nad tym wpisem ;] Co kilka linijek świat zewnętrzny czegoś ode mnie chce, zaraz i już!
Czyżby miał być aż tak wspaniały, że wszechświat staje mi na drodze? :D

Przejdźmy do tematu...

Po kilku miesiącach wahań - dwa tygodnie temu zdecydowałam się :)

Na mojej głowie wylądowała Henna - i tak oto Wiedźma wkroczyła w Nowy Rok z włosami w apetycznym brązowym kolorku :)

http://www.zielarnia24.pl/
Khadi, Henna orzechowy brąz - zakupiona nie gdzie indziej jak w mojej ulubionej Zielarni Lawenda. Producent określa kolor farby jako ciemny brąz o chłodnym odcieniu. Nie nazwałabym tego odcienia zimnym, jest chłodno-letni. Ma chłodną brązową bazę i niezimne refleksy - trochę złote, wielotonowe.

Dlaczego henna/farba 100% ziołowa?

1 - Ponieważ miałam już bardzo poważne uczulenie na chemiczne farby i nie powinnam już ich używać - chyba że u fryzjera w formie pasemek nie nakładanych przy skórze - ale to jest kosztowne i czasochłonne.
2 - Ekologiczne farby, ciekawostki na rynku kosmetycznym - niestety dla mnie nadal są chemicznymi farbami i na chwilę obecną nie odważę.
3 - Uczulenia na zioła boję się mniej niż podrażnienia chemią :)

Istnieje już wiele świetnych opisów hennowania włosów, napisane przez bardziej doświadczone hennomaniaczki. Np ten:
Siempre la belleza - Henna, poradnik dla początkujących
Niech mój wpis będzie opisem mojego pierwszego doświadczenia z henną :)

Przygotowanie

Przygotowanie papki ziołowej: zgodnie z opisem.
Uwaga! Farby ziołowe zawierające Indygo rozpuszcza się w ciepłej wodzie (50C) i nakłada na włosy od razu - w odróżnieniu od henny, którą nastawia się na kilka godzin, a rozpuszcza w gorącej wodzie i soku z cytryny.
Na moje włosy rozmieszałam pół opakowania mieszanki - ledwo starczyło.
Do mieszanki dodałam kilka łyżeczek słabej czarnej herbaty i szczodrą łychę żelu lnianego.
  • herbata - ma pogłębić brązowy odcień farby
  • żel lniany - ułatwia nakładanie mieszanki, nawilża włosy podczas farbowania; patent wynaleziony w blogosferze i przetestowany przez zakręcone włosomaniaczki z powodzeniem :)
  • odrobina prostej odżywki bez olejów i protein - ułatwia nakładanie, "rozmnaża" ilościowo mieszankę

Aplikacja

Włosy oczyścić szamponem z olejów, pozostałości stylizatorów, nadbudowanych protein. Np szamponem z SLS bez silikonów. Np takim: KLIK

Jeszcze ciepłą papkę nałożyć równomiernie na całe, przewidziane do farbowania włosy i skórę głowy.
Skupiłam się zwłaszcza na końcówkach, których nieładny żółty odcień w pierwszej kolejności skłonił mnie do farbowania.
Włosy należy przykryć folią i ręcznikiem - aby mieszanka nie wyschła - i trzymać od 30 - 120 minut.
Po tym czasie należy włosy bardzo dokładnie wypłukać i nie nakładać na nie nic więcej.
Włosów nie powinno się po hennowaniu myć ani nic na nie nakładać przez minimum 24h - kolor rozwija się i barwniki łączą się z włosem.

*Ja troszkę zgrzeszyłam, i po dokładnym wypłukaniu włosów potraktowałam je płukanką z żelu lnianego, tego samego który znalazł się w farbie.


Efekty

Kolor - zdecydowanie ciemny. Wielotonowy. Zmienny zależnie od światła. Jak najbardziej orzechowy - ale będą to różne gatunki orzechów zależnie od okoliczności :)
Krycie - nie mam ani jednego siwego włosa, ale bardzo ładnie przykryło jaśniejsze końcówki włosów.
Trwałość - mam wrażenie, że kolor powoli wypłukuje się z najzdrowszych odrostów, ale ma się dobrze na końcówkach. Zgodnie z wieloma źródłami - po każdej kolejnej aplikacji kolor jest trwalszy.
Tuż po hennowaniu włosy były suche i szorstkie i jest to najzupełniej normalne. Po kilku myciach i maseczkach - włosy są jak z reklamy :) Są gładkie, sypkie, lśniące. Nie rozprostowały się, ale w wersji bez wydobywania skrętu (którą obecnie preferuję) wyglądają nieźle.

Pielęgnacja włosów po hennie

Po hennie i farbach roślinnych powinno się przez pewnie okres, np 2 tygodnie unikać: szamponów z  SLS, olejów wnikających jak np kokosowy i odżywek z hydrolizowanymi proteinami, które przyspieszą wypłukiwanie się barwników. Powinno się za to włosy nawilżać.
Jest kwestią dyskusyjną, czy henna pozostawia na włosie otoczkę. Jedni uważają, że tak, inni że nie. Więc bezpieczniej mi będzie porównać działanie farby do odżywki proteinowej: włos razem z nią jest bardziej treściwy, ALE - trzeba te proteiny jakoś dokarmić: nawilżać i olejować. Efekty będą tego warte :)

Moja pielęgnacja włosów po hennowaniu 

...różni się nieco od przepisowej. Używam szamponu z SLS praktycznie co mycie, odczuwam taką potrzebę. Za to myję włosy co 3-4 dni, ani wlosy ani skalp nie domagają się częstrzego mycia. Nie sądzę, żeby była to zasługa henny - już kilka tygodni wcześniej osiągnęłam jako-taką równowagę pozwalającą na rzadsze mycie głowy i zadowalający wygląd włosów.
Nie zależy mi na supertrwałości koloru - wyszedł trochę za ciemny.
Ciekawostka - włosy widocznie są lepiej odżywione (a ewentualne pory zacerowane?), bo nie byłam w stanie domyć oleju bez pomocy szamponu z SLS.

Koniec gadania - zapraszam do zdjęć!! :D

(zdjęcia oczywiście można powiększyć :) )


Kolaże ponownie wykonane za pomocą darmowej aplikacji on-line www.ribbet.com

Oczywiście żadne z powyższych zdjęć nie oddaje koloru tak, jak ja go widzę w lustrze :)

Podsumowanie

Jestem bardzo zadowolona z efektu jeśli chodzi o kondycję włosów, o ich gładkość i blask. Są jeszcze bardziej śliskie niż kiedykolwiek :P
Mam nadzieję, że przez kolejne tygodnie kolor nie zaskoczy mnie negatywnie. Ziołowego barwnika ponoć trudno się pozbyć :) Jestem dobrej myśli.

Co sądzicie o prawdziwie ziołowych farbach do włosów? 
Znacie i używacie - a może wolicie wygodę farb chemicznych?

Pozdrawiam
Czarownicująca

piątek, 11 stycznia 2013

Ogłoszenie parafialne - Wiedźma znowu testuje


Ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie :)


W związku z wygraną na blogu Śliwki Robaczywki w wielkim noworocznym rozdaniu - będę testować masełko kakaowe ze sklepu Blisko Natury :)


Do końca stycznia będę wykorzystywać to pachnące masełko na setki niecnych sposobów - i znajdą one odzwierciedlenie w recenzji.

Kolaż i edycja zdjęcia ponownie wykonane za pomocą darmowej aplikacji on-line http://www.ribbet.com
Nie ma obawy - znudzi mi się niedługo :) Wiedźma cenić prostotę i treść samą w sobie. Ale co mi szkodzi czasem poszaleć :P

Buziaki
Czarownicująca

czwartek, 10 stycznia 2013

Ciekawostki czytelniczek - trądzik i pasta do zębów

Kolejna ciekawostka, tym razem przysłana przez Agatę e-mailem.

Jeśli walczycie bezskutecznie z trądzikiem - może to coś dla Was?
Zapraszam do lektury!
http://www.bleib-gesund-service.de

TRĄDZIK I PASTA DO ZĘBÓW
Moja siostra od ponad roku mieszka w Azji, a od kilku miesięcy ma na twarzy okropny trądzik - wysypaną całą dolną część twarzy, grudy, krosty. Poszła do dermatologa, który zdiagnozował to jako trądzik spowodowany przez pastę do zębów. Myślałam, że to jakiś absurd i lekarz-hochsztapler, ale poszperałam w internecie i faktycznie występuje coś takiego, jak trądzik fluorowy - może być powodowany przez używanie past ze zbyt dużą zawartością fluoru i przez zbyt zafluorowaną wodę.

Ani autorka maila - ani ja publikując te informacje nie zachęcam do odrzucenia wszystkiego, co zawiera fluor. Ale jak doświadczenie pokazuje, nie wszystko co opisuje się jako dobre i wartościowe właśnie takie jest dla wszystkich - nie ma co szukać daleko przykładu, ot choćby mleko. Z jednej strony - bogate źródło witamin i minerałów - z drugiej mieszanka silnych alergenów, które przypadkiem mogą uczulać właśnie Ciebie...

~DOPISEK~
Aż MUSZĘ to dopisać: domowa metoda na pryszcze, czyli smarowanie ich na noc pastą do zębów, ma prawo zadziałać, ponieważ:
  • wysusza detergentami,
  • ma działanie odkażające i antybakteryjne dzięki: detergentom, olejkom eterycznym, ekstraktom
  • kiedy pryszcz jest posmarowany to przy nim nie grzebiemy :)
Działanie fluoru na skórę i doustnie - że się tak wyrażę - to jeszcze inna bajka.

Jeśli znacie różnego typu ciekawe informacje, pomocne w pielęgnacji urody i chcecie się nimi podzielić z szerszym gronem odbiorców na łamach Wiedźmiego Kociołka - zapraszam!

Pozdrawiam, ciągle spod kołderki
Czarownicująca

środa, 9 stycznia 2013

Ciekawostki czytelniczek - karuk, klej rybi, żelatyna

Witam,
dzisiaj mam dla Was krótką notkę - być może będzie takich więcej.
Czasem przysyłacie mi ciekawe informacje mailowo lub zostawiacie je w komentarzach - aż żal, żeby nie dotarły do szerszego grona odbiorców.

Dzisiaj dla Was, nadesłane przez Youllię w komentarzach pod TYM postem.

http://www.fitsugar.com
UWAGA!
W związku z pojawiającymi się komentarzami oburzonych i zasmuconych czytelniczek:
jeśli macie wrażliwe serduszka, jesteście wegankami, macie chomika albo rybki i kochacie je ponad życie - czytacie na własne ryzyko :) 
Osobiście nie uważam, żeby te metody były bardziej kontrowersyjne niż laminowanie włosów żelatyną wieprzową czy używanie jajek kurzych albo suplementacja tranu.

INNE ŹRÓDŁA ŻELATYNY - RYBY I KRÓLIKI :)
Polecam karuk czyli klej rybi - co tak naprawdę jest wysokiej klasy żelatyną rybną: "Pęcherz pławny składa się w 70% z kolagenu.
Jego skomplikowana produkcja oraz wysoka cena powodują, że używany jest głównie do specjalnych prac restauratorskich. Oraz przy budowie i naprawie instrumentów muzycznych (restaurowanie starych skrzypiec), głównie dzięki dużej lepkości i elastyczności, a także wysokiej adhezji przewyższającej inne kleje ze skór i kości.
Wypróbowałam dziś klej króliczy czyli żelatynę pozyskiwaną z króliczych skór (również bardzo wysoka zawartość kolagenu). Włosy fantastyczne, skóra na dłoniach też niesamowicie gładka :) 

pozdrawiam Youllia

Myślę, że informacja ta zainteresuje fanki laminowania włosów. Zawsze to ciekawsza, szlachetniejsza alternatywa dla żelatyny wieprzowej.

Dziękuję za wszystkie serdeczne życzenia powrotu do zdrowia! Będzie dobrze :) Na szczęście to nie grypa.

Pozdrawiam cieplutko
Czarownicująca

wtorek, 8 stycznia 2013

Fotorelacja z zimowego wypadu

Witam serdecznie :)
Pamiętacie o mnie jeszcze? :)
Na kawałek solidnego włosowo-pielęgnacyjno-wiedźmowego wpisu musicie jeszcze poczekać. Zasilam szeregi rodaków chorych na grypę czy coś w ten deseń i dopiero na jutro dostałam się na wizytę do lekarza... Tymczasem wspomagam się syropkami, herbatą z lipy i czarnego bzu z sokiem malinowym, imbirem, miodem... i śpię.

A kiedy nie śpię - pochłaniam drugą już książkę - poradnik o odżywianiu wg Pięciu Przemian, tzn wg podejścia prastarej medycyny chińskiej - i przyznam się Wam, wiedźma złapała bakcyla, nie tylko tego zmuszającego do leżenia w łóżku! Kiedy uporządkuję sobie w głowie informacje i jakoś ulokuję je na moim gruncie i w moich realiach - spodziewajcie się wpisu na ten temat!

Tymczasem - mała fotorelacja z zimowego wypadu.

WIEDŹMA W POSZUKIWANIU ZIMY...
(zdjęcia można obejrzeć w powiększeniu)

Especially for you - kolaże!

1. Zakamarki Zalewu Solińskiego 2. Zatrzymał się czas - dosłownie w postaci popsutego zegara w domku
3. Zalew skuty lodem 4. Wiedźma stąpa po kruchym lodzie

1. Fantastyczne formacje śnieżne na Połoninie Wetlińskiej 2.3.4. Las zimowy

Połonina Wetlińska - schronisko PTTK "Chatka Puchatka" i widoki zeń

Kolaże wykonałam przy pomocy darmowej aplikacji on-line: http://www.ribbet.com

A teraz wiedźma wraca pod kołderkę...

Pozdrawiam
Czarownicująca


   

piątek, 4 stycznia 2013

Po linku do Kotła - hasełka z google

Witajcie w Nowym Roku 2013!!

Bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie życzenia!!
Wyjazd udał się fenomenalnie, powoli wracam do rzeczywistości - powrót byłby łatwiejszy gdyby nie zakwasy :)

Ponownie życzę Wam trzy kilo optymizmu i garść odwagi do zmian!

Tymczasem u mnie jeszcze wspominajka. Zapraszam :)

Czytuję na wielu blogach, w jaki zabawny sposób trafiają na nie czytelnicy za pośrednictwem wyszukiwarki google.

http://mashable.com

Od dawna miałam ochotę na taki wpis - wiecie co? Śledzę od dawna i zbieram od dawna "perełki" i nie ma ich wiele. Trafiacie do mnie, bo szukacie informacji o porowatości włosów i olejach. Albo nawet wprost - mnie i Kotła!

Najczęściej wyszukiwane hasła
 
czarownicująca

wiedźmi kociołek

porowatość włosów
 
i uwaga...liv tyler


Funny part

marchewka - cała ja ;]

liv tylor - zapewne siostra Liv Tyler?

czarownicowująca - zachwycająwywująca jak zwykle

słoik miodu na tle łąki

czy szampon bambino lub cytryna pomaga zmyc za ciemny kolor wlosów

obcięcie długich falowanych włosów - obcięcie włosów jest fajne

foliowa rekawiczka bawelniana krem - bawełna foliowa rośnie w Polsce?

siemei lnaine protina czy emolient czy huekant - do końac do nei weim :)

humektant spożywczy

czym zmyć odżywkę do włosów - proponuję wodą :)

jak narysowac nuty na sto lat

jak zrobic formic acid - bierzesz mrówkę i przesłuchujesz ją aż skiśnie; [najlepiej wcale, to składnik silnych leków i trzeba umieć go stosować]


Z okazji Halloween

gdzie mogę kupić kociołek na halloween - :)

maska wiedźmy - czasem jak spojrzę w lustro to widzę :P zwłaszcza rano


[btw - Pytanie]

czy fryzierka potrafi okreslic porowatosc włosów - przy okazji odpowiem: fryzjerki, które podpytywałam, uczyły się o porowatości włosów, ale nie przywiązuje się do niej uwagi. Raczej dzieli się włosy na naturalne, zdrowe i oporne - nasza niska porowatość - i skrajnie delikatne albo mocno zniszczone - czyli porowatość wysoka pierwotna i nabyta. Kosmetyki projektowane są raczej dla ogólnego odbiorcy, tak żeby nie zaszkodzić i być przyjemnym w użyciu.

Uściski
Czarownicująca