Witajcie w 2015 roku :) Miło mi Was tu gościć!
Rok rozpoczynam - niezbyt oryginalnie - od kosmetycznego podsumowania minionego roku.
W zeszłym roku moja uwaga nie krążyła zbyt często wokół wyglądu i pielęgnacji, nie próbowałam tak wielu nowych produktów jak wcześniej - wiecie, już mi minął szał testowania wszystkich nowości, umiem też odłożyć na półkę produkt, do którego składu mam zastrzeżenia itp, choć, jak rzadko, zdarzyło mi się kupić coś tylko dlatego, że ślicznie pachnie :)
Mimo wszystko z szarej otchłani ubiegłego roku mój mózg wyłania kilka kosmetycznych wspomnień :)
Barwa Naturalna, Szampon lniany
Wspominam o tym produkcie chyba co drugą "
Niedzielę" a nigdy nie doczekał się własnego wpisu :)
Pewnie wiele z Was zna tę markę, gdyż szampony Barwa są polecane wszystkim początkującym w roli
rypacza. Dla mnie Lniany to idealny szampon oczyszczający, bo nie ma filmomerów, protein (Barwy Ziołowe mają keratynę), ekstraktów jak na lekarstwo, lekki emolient,
nawilżacze - więc dobrze oczyszcza, nie oblepia i jest stosunkowo delikatny dla skalpu. Po myciu włosy są świeże, lekkie, może nie gładkie ale nie robi się
dred i można dopieścić je maską. Oczywiście wiemy, że opowieści producenta o właściwościach pielęgnacyjnych możemy włożyć między bajki :)
Ziaja, Masło kakaowe, Odżywka do włosów wygładzająca
Kremowa odżywka do włosów o apetycznym zapachu czekolady przypomniała mi wczesną jesienią, że moje włosy potrafią wyglądać przyzwoicie :) Jako, że zazwyczaj w rozterkach "zadbać o włos czy skalp" wygrywał skalp... często miałam na głowie coś, co przypominało bardziej snopek niż loczki... aż trafiłam na tę odżywkę :) Natychmiast wygładza włosy, dyscyplinuje je, nadaje połysk, podkreśla skręt i do tego apetycznie pachnie :>
Stosowałam ją jako b/s, zawsze w towarzystwie wody, czyli na wilgotne włosy lub nakładając zwilżonymi dłońmi. Skład odżywki jest emolientowy i niekoniecznie CG ;] - silikon, masło kakaowe a do tego filmomer.
Kompresowanie
Na moich włosach wiele masek i odżywek nałożonych pod folię i ręcznik, czepek itp działa lepiej :) Czasem korzystam z turban Pilomax - dobrze trzyma się na głowie i ułatwia robienie rzeczy podczas kuracji, ale efekty pielęgnacyjne tego typu da każdy z ręcznika.
Ulubieńcy w kategorii
łagodne myjadło, odżywka myjąca i bazowa oraz
kuracja odżywcza ciągle poszukiwani :)
Sylveco, Tymiankowy żel do twarzy [recenzja]
Niepozorny żel do mycia twarzy. Ujął mnie tym, że odświeżająco pachnie (wiem, że dla niektórych zapach ten jest odrzucający :( ), jest bardzo łagodny, bo bez problemu myję nim nawet powieki, jest wydajny, łatwo się spłukuje oraz potrafi domyć resztki makijażu, również z powiek. Jak w przypadku wszystkich produktów Sylveco - skład jest bardzo krótki, prosty i "ładny". Podobny skład i konsystencję mają samoróbki, a tutaj mieszaniem zajął się ktoś za nas :)
Bebeauty, Płyn micelarny (wersja podstawowa)
Tę etykietkę każdy zna...
[zanuć na melodię Celiny :>]. Tani, łatwo dostępny w każdej Biedronce, nie podrażnia, działa.
Mgiełka różana [recenzja]
Dobrze dobrany hydrolat, rozpylony na twarzy pod krem czy olej orzeźwia, nawadnia i ułatwia aplikację i wchłanianie kremu czy olejku. Moim faworytem jest hydrolat z róży, jak na razie niezależnie od firmy.
Olejowanie twarzy
W tym punkcie szczerze polecam sam zabieg olejowania twarzy - zamiast kremu lub pod krem. Wierzę, że dobrze dobrany olej czyni cuda: wspomaga nawilżanie, odżywia, przywraca jędrność i blask. Więcej olejach na twarz przeczytacie u Italiany (
KLIK). Sama chętnie używam olejów czystych, jednoskładnikowych - z przewagą omega-6 i omega-3 oraz z kwasami nasyconymi, zarówno krótko- i długołańcuchowymi. Nie służą mi właściwie tylko kwasy omega-9 w dużych ilościach (info o kwasach tłuszczowych
KLIK).
W lecie najchętniej sięgałam po olej z pestek malin (
KLIK), który ma SPF na poziomie średnim, czyli nieźle jak na olej (
KLIK). Teraz, w sezonie grzewczym ale umiarkowanej temperaturze na zewnątrz: olej z nasion bawełny i Monoi. W mroźną zimę pewnie sięgnę po masło shea. Dobrze wspominam olej z nasion czarnej porzeczki, który ujędrniał jak wiesiołek ale nie śmierdział - niech tylko rozprawię się z zapasami :P
Niestety z powodu alergii i nadwrażliwości skóry maluję się bardzo rzadko... ale już nie nigdy! I to dzięki tym produktom.
Eveline, Odżywka do rzęs 3w1 [recenzja]
Odżywka ta użyta jako baza pod tusz sprawia, że każdy tusz lepiej wygląda i o wiele dłużej się trzyma, nie kruszy i
nie szczypie w oczy. Kiedyś stosowałam ją jako kurację na porost i tu spisała się tak sobie, Long 4 lashes Oceanic dała milion razy lepsze efekty ale też i więcej negatywnych skutków ubocznych [
KLIK]...
Rhea, Podkład mineralny
Jeden z moich pierwszych kosmetyków mineralnych - i od razu hit :) Podkład dostałam jako próbkę. Jest w idealnym dla mnie kolorze, idealnie stapia się ze skórą, kryje cienie pod oczami i rozszerzone naczynka, trzyma się wiele godzin nałożony na cokolwiek... i do tego jest idiotoodporny, bo nakładam go palcem :)
Inglot, Ołówek modelujący do brwi
Woskowa kredka pomaga nadać kształt niesfornym brwiom i łaskawy chłodny odcień brązu tuszuje braki. Nie ściera się i nie rozmazuje. Nie daje efektu Breżniewa :>
Zaprawdę powiadam Wam, nic nie nadaj twarzy wyrazu jak podkreślona oprawa oka!
Pod tym względem w mojej łazience królują nieprzerwanie oliwki:
oliwka Babydream dla dzieci i
dla mam, chociaż miewam romanse z balsamami do ciała -
Isana Med, Urea, Balsam do ciała [
recenzja] oraz
Palmer's Balsam Ujędrniający z Q10. Są wygodne, ładnie pachną albo nie pachną, szybko się wchłaniają i nie brudzą ubrań, łagodzą pomniejsze podrażnienia, przeciwdziałają umiarkowanemu przesuszeniu.
Nie takiej konkluzji spodziewa się zapewne czytelnik bloga o kosmetykach naturalnych, prawda? Ale przychodzi taki moment w życiu każdej urodomaniaczki, że osiągnęła jakieś swoje maksimum możliwości a efekt niekoniecznie ją satysfakcjonuje. Jak mówi ludowe przysłowie -
wyżej dupy nie podskoczysz. Można owszem walczyć dalej, zanosić ofiarę na rozstaj dróg i błagać bogów o szybszy porost albo pogodzić się ze stanem naturalnym... ale czy zawsze o to chodzi?
To może można pozwolić sobie na
małe oszustwa?
Trwała ondulacja
Jeśli chodzi o włosy (pomijając skalp), osiągnęłam już wszystko, poza długością (wina skalpu :>). Porowatość ujemna, gęstość maksymalna, porost prężny. Nawet kolor zaczyna mi się podobać - mój własny, najwłaśniejszy. Skręt obawiam się też osiągnęłam maksymalny - czyli jestem falowana i bez ingerencji boskiej lokowana nie będę. Ale czy po to o nie dbam, żeby za kilka lat powiesili je w Sevres jako wzornik zdrowego włosa? Jeszcze zdążą :P - a tymczasem dopókim młoda i piękna chcę poszaleć :) Chcę loki i fale bez nakręcania wałków co wieczór - i jest zabieg, który to umożliwia ;) Moje włosy znoszą trwałą nieźle, poprawia się ich ugodowość - a sam skręt znika po kilku miesiącach.
Manicure hybrydowy
Miałam dwa razy (
KLIK), zrobię ponownie! Należę do osób, które potrafią brzydko nałożyć nawet lakier bezbarwny. Do tego mamcia natura obdarzyła mnie paznokciami trefnymi, słabymi, brzydkimi, reagującymi na każde wahnięcie kondycji organizmu... Wcierałam w nie już wszystko, łykałam też wszystko. Lepiej nie będzie. Cóż.
Zabieg tuszuje nieuleczanie fatalny stan moich paznokci, dłonie wyglądają na zadbane. Nie jest bardzo drogi - w przeliczeniu na święty spokój i efekty cena jest do zniesienia. Paznokcie nie niszczą się tak bardzo, żeby było konieczne ciągłe nakładanie
protezy, czyli nie jest to związek na zawsze, w każdej chwili możemy wziąć rozwód. Nic tylko brać :)
Henna brwi i rzęs
Kiedy się nie maluję -
wyglądam jak człowiek dzięki farbowaniu włosia na twarzy. Nabrałam
wprawy i bez trudu wykonuję zabieg sama. U mnie henna rzęs robi sporą
zmianę, bo rzęsy mam gęste i przyzwoitej długości ale... ombre ;]
Farbowanie rozwiązuje problem na kilka tygodni :)
Podkręcanie rzęs - czarna zalotka z Inglota
Podkręcanie rzęs to szansa
efektu kuszącego spojrzenia dla prostorzęsych jak ja. Zalotka z Inglota
jest najlepszą zalotką, jakiej kiedykolwiek używałam: podkręca mocno ale
nie robi
narożnika w miejscu egzekucji.
Prawda stara ale jakże... prawdziwa. Jeśli człowiek nie jest zdrowy - nie osiągnie maxa swoich możliwości, również urodowych. Ciężko o zdrową skórę, kiedy organizm toczy wewnętrzną walkę, o piękne paznokcie, jeśli mamy niedobory, gęste i błyszczące włosy gdy skóra głowy choruje.
Każdy ma inny pakiet problemów zdrowotnych, więc nie ma sensu wymieniać specjalistów, których ja odwiedzałam - nie o tym ten wpis :)
Polecam natomiast wizytę u
trychologa. Badanie i rozmowa ze specjalistą to świetne uzupełnienie
wywiadu dla każdej świadomej
włosomaniaczki :)
KLIK!
A jak wyglądają Wasze listy ulubieńców?
Źródła grafiki:
przepisy.magazyn-kuchnia.plpatnubay.org
rhea.com.pl
kosmetyka-olsztyn.cba.pl
research.unsw.edu.au
stylesatlife.com
salonimage.pl
lexplay.pl
Kolaże wykonane przy pomocy: picmonkey.com
Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...