Witajcie,
Słyszałyście już o rytuale Hammam?
No raczej :) To bardzo modny obecnie rytuał oczyszczająco-relaksujący ze Wschodu, odkryty na nowo wraz ze skarbami Maroka.
Pierwszy raz usłyszałam o zabiegach Hammam, podobnie jak o kosmetykach arabskich, na kanale blogerki TheCurlyGal (pozdrawiam ciepło!) i w jednej sekundzie zachorowałam na czarne mydło, glinkę ghassoul i olej arganowy.
Olej arganowy miałam okazję poznać, zamówiłam buteleczkę na stronie sklepu e-naturalne i wspominam olej bardzo pozytywnie, chociaż nie stał się moim hitem.
Pozostałe produkty długo były poza moim zasięgiem, bo dzięki modzie na egzotykę - są drogie, a ja nie lubię wydawać majątku na coś, czego nie znam - za duże ryzyko, że mnie uczuli albo podrażni i będę mogła wyrzucić w błoto dużą kasę zamiast małej ;] Ot, życie alergika ;]
Tymczasem - moja nie od dziś ulubiona Zielarnia Lawenda wiosną tego roku wprowadziła do oferty właśnie produkty arabskie od oficjalnego dystrybutora z Maroka - KLIK. (Na stronie możecie pobrać katalog z produktami, który ja mam w wersji papierowej i przeglądam go co jakiś czas z przyjemnością. Prócz spisu produktów znajduje się w nim dużo informacji na temat skarbów Maroka, opisy rytuały Hammam, artykuły).
Savon Noir testowałam od kwietnia i zaraz podzielę się z Wami moją opinię na jego temat, a od wczoraj mam w zbiorach też Glinkę Ghassoul i nie mogę się doczekać testów!!
Czarne mydło...
Prawdziwe czarne mydło nie ma nic wspólnego ze znanym nam mydłem. Nie jest ani płynne ani stałe. Nie pieni się. Nie umyjesz nim rąk ani twarzy w ramach codziennych zabiegów...
Savon Noir jest za to mydłem pod względem chemicznym: prawdziwe składa się z oliwy, rozdrobnionych oliwek i wodorotlenku potasu, czasem można spotkać też dodatek olejków roślinnych albo eterycznych.
Czarne mydło z dodatkiem detergentu to już nie jest TO czarne mydło, o jakie tutaj chodzi.
A o jakie chodzi w takim razie?
Opis pochodzi ze strony sklepu (KLIK)
Moim zdaniem...
Zacznę od jednej rzeczy, która mi się nie podoba - na opakowaniu nie ma podanego składu INCI.
Poza tym jestem zadowolona z produktu. Szczegóły?
Opakowanie
Produkt zamknięto w słoiczku z białego, grubego plastiku z papierowymi etykietami. Czysta forma, mało kolorów, człowiek nie ma wątpliwości, że trzyma w rękach kosmetyk.
Dodatkowo zawartość zabezpiecza plastikowa przekładka, sztywniejsza i bardziej dopasowana niż te z masek Babuszki.
Zawartość
Czarne mydło ma postać ciemno brązowo-zielonej pasty o konsystencji miodu. Zapach orzechowo-oliwkowy może nie koi zmysłów, ale nie przeszkadza podczas zabiegu.
Jak użyć?
Na wstępnie oczyszczoną skórę nakładamy porcję czarnego mydła, trzymamy kilka minut i zmywamy. Przy skórze wrażliwej, naczynkowej, płytko unaczynionej można mydło rozmasować i zmyć samą wodą, przy cerze lubiącej mechaniczne ścieranie można użyć specjalnej rękawicy kessa, ściereczki z mikrofibry czy wacików peelingujących.
Nadaje się do każdego typu cery, co potwierdzam stosując mydło i na moje hiperwrażliwe i suche policzki, i na niespodziankowy środek twarzy.
Najlepszy dla mnie sposób użycia czarnego mydła na twarz (uwaga, to cały rytuał).
Czarne mydło najlepiej działa, jeśli stosuję je po treningu, z którego dodatkowo wracałam rowerem (skóra rozgrzana). Prosto po wejściu do domu udaję się do łazienki, przemywam szybko twarz płynem micelarnym lub mydłem, zależnie od potrzeby. Makijaż też trzeba usunąć.
Porcję wielkości orzecha laskowego rozcieram w wilgotnych dłoniach i nakładam na twarz, omijając okolice oczu i - udaję się pod prysznic (ciepło i para wodna).
Po kąpieli zmywam mydło ściereczką z mikrofibry przeznaczoną tylko do twarzy, wykonując delikatny masaż.
W tym momencie, jeśli jest potrzeba - usuwam zaskórniki, palce mając owinięte ściereczką.
Na koniec nasączam ściereczkę zimną wodą i przykładałam do skóry, żeby domknąć pory skóry.
Tak oczyszczona skóra tylko czeka na krem lub serum z żelem hialuronowym :)
Działanie
Zabieg stosowany regularnie 1-2 razy w tygodniu spowodował wyraźne spłycenie i zwężenie czarnych kropeczek, białe kropeczki dają się bardzo łatwo usunąć i skóra nie jest potem zaczerwieniona. U mnie oznacza to też mniej zaczerwienień i naczynek w strefie, gdzie występują kropeczki, bo nie umiem się powstrzymać przed majstrowaniem przy nich - a jak nie ma kropeczek to nie ma majstrowania i naczynka mogą się zregenerować.
Skóra w rejonie bezkropeczkowym jest wygładzona i miła w dotyku.
W przypadku otwartych, zaognionych zmian radzę wielką ostrożność - mydło może podrażnić uszkodzoną skórę a rozcieranie roznosić zakażenie.
Na ciało udało mi się zastosować mydło tylko raz - na ramiona, którym zdarza się rogowacenie okołomieszkowe i alergiczna wysypka. Już to jedno użycie wygładziło skórę, była potem mięciutka i nawilżona bez dodatkowych kosmetyków.
Jeśli moja skóra nie jest rozgrzana - zabieg nie będzie tak skuteczny na zaskórniki, ale nadal świetnie wygładza skórę.
Bezpieczny
Produkt mnie nie uczulił. Podrażnienie (lekkie) pojawiło się tylko raz, kiedy trzymałam produkt na twarzy ponad 20 minut.
Dodatki
Savon Noir właściwie nie potrzebuje dodatków, broni się samo.
Ale jako że w sklepach można spotkać gotowe wersje, wzbogacone olejkami pielęgnacyjnymi albo eterycznymi - można spróbować dodać do porcji kroplę olejku arganowego czy herbacianego.
Próbowałam czarnego mydła z olejkiem herbacianym - trochę uspokoił aktywne, zaognione niespodzianki a sam zabieg był bardziej odświeżający.
Podsumowanie...
Powyższe czarne mydło to najlepszy peeling enzymatyczny, jaki kiedykolwiek miałam! Bije na głowę specyfiki ze sklepów z półproduktami i sklepowe mazidła.
Dodam tutaj, że znawczyni arabskich kosmetyków, wspomniana TheCurlyGal w swojej recenzji ocenia Czarne mydło Efas jako jedne z lepszych, jakie używała. Nie mam żadnego porównania do czarnych mydeł, ale nie mogę się nie zgodzić - działa! Jest świetne!!
Dawno nie byłam tak zadowolona z produktu do oczyszczania skóry. Jeśli Was kusi czarne mydło - ulegnijcie! Najlepiej oczywiście w Zielarni Lawenda :)
Czarne mydło Savon Noir testowałam dzięki Zielarni Lawenda.
Fakt otrzymania produktu nie ma wpływu na moją opinię.
Słyszałyście już o rytuale Hammam?
No raczej :) To bardzo modny obecnie rytuał oczyszczająco-relaksujący ze Wschodu, odkryty na nowo wraz ze skarbami Maroka.
Pierwszy raz usłyszałam o zabiegach Hammam, podobnie jak o kosmetykach arabskich, na kanale blogerki TheCurlyGal (pozdrawiam ciepło!) i w jednej sekundzie zachorowałam na czarne mydło, glinkę ghassoul i olej arganowy.
Olej arganowy miałam okazję poznać, zamówiłam buteleczkę na stronie sklepu e-naturalne i wspominam olej bardzo pozytywnie, chociaż nie stał się moim hitem.
Pozostałe produkty długo były poza moim zasięgiem, bo dzięki modzie na egzotykę - są drogie, a ja nie lubię wydawać majątku na coś, czego nie znam - za duże ryzyko, że mnie uczuli albo podrażni i będę mogła wyrzucić w błoto dużą kasę zamiast małej ;] Ot, życie alergika ;]
Tymczasem - moja nie od dziś ulubiona Zielarnia Lawenda wiosną tego roku wprowadziła do oferty właśnie produkty arabskie od oficjalnego dystrybutora z Maroka - KLIK. (Na stronie możecie pobrać katalog z produktami, który ja mam w wersji papierowej i przeglądam go co jakiś czas z przyjemnością. Prócz spisu produktów znajduje się w nim dużo informacji na temat skarbów Maroka, opisy rytuały Hammam, artykuły).
Savon Noir testowałam od kwietnia i zaraz podzielę się z Wami moją opinię na jego temat, a od wczoraj mam w zbiorach też Glinkę Ghassoul i nie mogę się doczekać testów!!
Czarne mydło...
Prawdziwe czarne mydło nie ma nic wspólnego ze znanym nam mydłem. Nie jest ani płynne ani stałe. Nie pieni się. Nie umyjesz nim rąk ani twarzy w ramach codziennych zabiegów...
Savon Noir jest za to mydłem pod względem chemicznym: prawdziwe składa się z oliwy, rozdrobnionych oliwek i wodorotlenku potasu, czasem można spotkać też dodatek olejków roślinnych albo eterycznych.
Czarne mydło z dodatkiem detergentu to już nie jest TO czarne mydło, o jakie tutaj chodzi.
A o jakie chodzi w takim razie?
SAVON NOIR - CZARNE MYDŁO
O mydle Savon Noir
Mydło roślinne wytwarzane w Maroku tradycyjnymi metodami z czarnych oliwek i oleju oliwnego. Jest ono znanym i cenionym na świecie produktem, gdyż posiada walory nie tylko pielęgnacyjne, ale także oczyszczające i relaksujące. Jest ono w 100% naturalne i bogate w witaminę E. Może być stosowane dla każdego typu cery, także wrażliwej skóry dziecka. Dodatkowo, ze względu na swoje naturalne pochodzenie nie uwrażliwia, nie zatyka porów.
Savon Noir dzięki swoim właściwościom nawilżającym i oczyszczającym zmiękcza oraz skutecznie odżywia skórę. Skóra staje się jedwabiście gładka, delikatna w dotyku, odżywiona i naoliwiona jak nigdy wcześniej.
Zastosowanie
Savon Noir ma postać ciemnej pasty, która po zmieszaniu z wodą staje się kremową masą. Może być bardziej płynne (wtedy nie trzeba rozcieńczać z wodą). Należy nałożyć mydło na całe ciało i pozostawić na skórze kilka minut przygotowując ją do delikatnego złuszczania naskórka i oczyszczania skóry. Następnie, delikatnymi ruchami, masujemy myjką lub rękawicą powierzchnię ciała pokrytą masą mydlaną. Stosować 2 razy w tygodniu.
Opakowanie
200g / 23,50zł
Opis pochodzi ze strony sklepu (KLIK)
Moim zdaniem...
Zacznę od jednej rzeczy, która mi się nie podoba - na opakowaniu nie ma podanego składu INCI.
Poza tym jestem zadowolona z produktu. Szczegóły?
Opakowanie
Produkt zamknięto w słoiczku z białego, grubego plastiku z papierowymi etykietami. Czysta forma, mało kolorów, człowiek nie ma wątpliwości, że trzyma w rękach kosmetyk.
Dodatkowo zawartość zabezpiecza plastikowa przekładka, sztywniejsza i bardziej dopasowana niż te z masek Babuszki.
Zawartość
Czarne mydło ma postać ciemno brązowo-zielonej pasty o konsystencji miodu. Zapach orzechowo-oliwkowy może nie koi zmysłów, ale nie przeszkadza podczas zabiegu.
Jak użyć?
Na wstępnie oczyszczoną skórę nakładamy porcję czarnego mydła, trzymamy kilka minut i zmywamy. Przy skórze wrażliwej, naczynkowej, płytko unaczynionej można mydło rozmasować i zmyć samą wodą, przy cerze lubiącej mechaniczne ścieranie można użyć specjalnej rękawicy kessa, ściereczki z mikrofibry czy wacików peelingujących.
Nadaje się do każdego typu cery, co potwierdzam stosując mydło i na moje hiperwrażliwe i suche policzki, i na niespodziankowy środek twarzy.
Najlepszy dla mnie sposób użycia czarnego mydła na twarz (uwaga, to cały rytuał).
Czarne mydło najlepiej działa, jeśli stosuję je po treningu, z którego dodatkowo wracałam rowerem (skóra rozgrzana). Prosto po wejściu do domu udaję się do łazienki, przemywam szybko twarz płynem micelarnym lub mydłem, zależnie od potrzeby. Makijaż też trzeba usunąć.
Porcję wielkości orzecha laskowego rozcieram w wilgotnych dłoniach i nakładam na twarz, omijając okolice oczu i - udaję się pod prysznic (ciepło i para wodna).
Po kąpieli zmywam mydło ściereczką z mikrofibry przeznaczoną tylko do twarzy, wykonując delikatny masaż.
W tym momencie, jeśli jest potrzeba - usuwam zaskórniki, palce mając owinięte ściereczką.
Na koniec nasączam ściereczkę zimną wodą i przykładałam do skóry, żeby domknąć pory skóry.
Tak oczyszczona skóra tylko czeka na krem lub serum z żelem hialuronowym :)
Działanie
Zabieg stosowany regularnie 1-2 razy w tygodniu spowodował wyraźne spłycenie i zwężenie czarnych kropeczek, białe kropeczki dają się bardzo łatwo usunąć i skóra nie jest potem zaczerwieniona. U mnie oznacza to też mniej zaczerwienień i naczynek w strefie, gdzie występują kropeczki, bo nie umiem się powstrzymać przed majstrowaniem przy nich - a jak nie ma kropeczek to nie ma majstrowania i naczynka mogą się zregenerować.
Skóra w rejonie bezkropeczkowym jest wygładzona i miła w dotyku.
W przypadku otwartych, zaognionych zmian radzę wielką ostrożność - mydło może podrażnić uszkodzoną skórę a rozcieranie roznosić zakażenie.
Na ciało udało mi się zastosować mydło tylko raz - na ramiona, którym zdarza się rogowacenie okołomieszkowe i alergiczna wysypka. Już to jedno użycie wygładziło skórę, była potem mięciutka i nawilżona bez dodatkowych kosmetyków.
Jeśli moja skóra nie jest rozgrzana - zabieg nie będzie tak skuteczny na zaskórniki, ale nadal świetnie wygładza skórę.
Bezpieczny
Produkt mnie nie uczulił. Podrażnienie (lekkie) pojawiło się tylko raz, kiedy trzymałam produkt na twarzy ponad 20 minut.
Dodatki
Savon Noir właściwie nie potrzebuje dodatków, broni się samo.
Ale jako że w sklepach można spotkać gotowe wersje, wzbogacone olejkami pielęgnacyjnymi albo eterycznymi - można spróbować dodać do porcji kroplę olejku arganowego czy herbacianego.
Próbowałam czarnego mydła z olejkiem herbacianym - trochę uspokoił aktywne, zaognione niespodzianki a sam zabieg był bardziej odświeżający.
Podsumowanie...
Powyższe czarne mydło to najlepszy peeling enzymatyczny, jaki kiedykolwiek miałam! Bije na głowę specyfiki ze sklepów z półproduktami i sklepowe mazidła.
Dodam tutaj, że znawczyni arabskich kosmetyków, wspomniana TheCurlyGal w swojej recenzji ocenia Czarne mydło Efas jako jedne z lepszych, jakie używała. Nie mam żadnego porównania do czarnych mydeł, ale nie mogę się nie zgodzić - działa! Jest świetne!!
Dawno nie byłam tak zadowolona z produktu do oczyszczania skóry. Jeśli Was kusi czarne mydło - ulegnijcie! Najlepiej oczywiście w Zielarni Lawenda :)
Czarne mydło Savon Noir testowałam dzięki Zielarni Lawenda.
Fakt otrzymania produktu nie ma wpływu na moją opinię.
Oczywiście znacie już arabskie czarne mydła? :D