Wiedzma bloguje (Czarownicująca): czerwca 2013

piątek, 28 czerwca 2013

Savon Noir - Czarne mydło, Efas

Witajcie,

Słyszałyście już o rytuale Hammam?

No raczej :) To bardzo modny obecnie rytuał oczyszczająco-relaksujący ze Wschodu, odkryty na nowo wraz ze skarbami Maroka.

Pierwszy raz usłyszałam o zabiegach Hammam, podobnie jak o kosmetykach arabskich, na kanale blogerki TheCurlyGal (pozdrawiam ciepło!) i w jednej sekundzie zachorowałam na czarne mydło, glinkę ghassoul i olej arganowy.

Olej arganowy miałam okazję poznać, zamówiłam buteleczkę na stronie sklepu e-naturalne i wspominam olej bardzo pozytywnie, chociaż nie stał się moim hitem.

Pozostałe produkty długo były poza moim zasięgiem, bo dzięki modzie na egzotykę - są drogie, a ja nie lubię wydawać majątku na coś, czego nie znam - za duże ryzyko, że mnie uczuli albo podrażni i będę mogła wyrzucić w błoto dużą kasę zamiast małej ;] Ot, życie alergika ;]

Tymczasem - moja nie od dziś ulubiona Zielarnia Lawenda wiosną tego roku wprowadziła do oferty właśnie produkty arabskie od oficjalnego dystrybutora z Maroka - KLIK. (Na stronie możecie pobrać katalog z produktami, który ja mam w wersji papierowej i przeglądam go co jakiś czas z przyjemnością. Prócz spisu produktów znajduje się w nim dużo informacji na temat skarbów Maroka, opisy rytuały Hammam, artykuły).

Savon Noir testowałam od kwietnia i zaraz podzielę się z Wami moją opinię na jego temat, a od wczoraj mam w zbiorach też Glinkę Ghassoul i nie mogę się doczekać testów!!

Czarne mydło...
Prawdziwe czarne mydło nie ma nic wspólnego ze znanym nam mydłem. Nie jest ani płynne ani stałe. Nie pieni się. Nie umyjesz nim rąk ani twarzy w ramach codziennych zabiegów...

Savon Noir jest za to mydłem pod względem chemicznym: prawdziwe składa się z oliwy, rozdrobnionych oliwek i wodorotlenku potasu, czasem można spotkać też dodatek olejków roślinnych albo eterycznych.
Czarne mydło z dodatkiem detergentu to już nie jest TO czarne mydło, o jakie tutaj chodzi.

A o jakie chodzi w takim razie?

SAVON NOIR - CZARNE MYDŁO



O mydle Savon Noir
Mydło roślinne wytwarzane w Maroku tradycyjnymi metodami z czarnych oliwek i oleju oliwnego. Jest ono znanym i cenionym na świecie produktem, gdyż posiada walory nie tylko pielęgnacyjne, ale także oczyszczające i relaksujące. Jest ono w 100% naturalne i bogate w witaminę E. Może być stosowane dla każdego typu cery, także wrażliwej skóry dziecka. Dodatkowo, ze względu na swoje naturalne pochodzenie nie uwrażliwia, nie zatyka porów.

Savon Noir dzięki swoim właściwościom nawilżającym i oczyszczającym zmiękcza oraz skutecznie odżywia skórę. Skóra staje się jedwabiście gładka, delikatna w dotyku, odżywiona i naoliwiona jak nigdy wcześniej.

Zastosowanie
Savon Noir ma postać ciemnej pasty, która po zmieszaniu z wodą staje się kremową masą. Może być bardziej płynne (wtedy nie trzeba rozcieńczać z wodą). Należy nałożyć mydło na całe ciało i pozostawić na skórze kilka minut przygotowując ją do delikatnego złuszczania naskórka i oczyszczania skóry. Następnie, delikatnymi ruchami, masujemy myjką lub rękawicą powierzchnię ciała pokrytą masą mydlaną. Stosować 2 razy w tygodniu.

Opakowanie
200g / 23,50zł

Opis pochodzi ze strony sklepu (KLIK)

Moim zdaniem...

Zacznę od jednej rzeczy, która mi się nie podoba - na opakowaniu nie ma podanego składu INCI.
Poza tym jestem zadowolona z produktu. Szczegóły?



Opakowanie
Produkt zamknięto w słoiczku z białego, grubego plastiku z papierowymi etykietami. Czysta forma, mało kolorów, człowiek nie ma wątpliwości, że trzyma w rękach kosmetyk.
Dodatkowo zawartość zabezpiecza plastikowa przekładka, sztywniejsza i bardziej dopasowana niż te z masek Babuszki.



Zawartość
Czarne mydło ma postać ciemno brązowo-zielonej pasty o konsystencji miodu. Zapach orzechowo-oliwkowy może nie koi zmysłów, ale nie przeszkadza podczas zabiegu.

Jak użyć?
Na wstępnie oczyszczoną skórę nakładamy porcję czarnego mydła, trzymamy kilka minut i zmywamy. Przy skórze wrażliwej, naczynkowej, płytko unaczynionej można mydło rozmasować i zmyć samą wodą, przy cerze lubiącej mechaniczne ścieranie można użyć specjalnej rękawicy kessa, ściereczki z mikrofibry czy wacików peelingujących.
Nadaje się do każdego typu cery, co potwierdzam stosując mydło i na moje hiperwrażliwe i suche policzki, i na niespodziankowy środek twarzy.

Najlepszy dla mnie sposób użycia czarnego mydła na twarz (uwaga, to cały rytuał).
Czarne mydło najlepiej działa, jeśli stosuję je po treningu, z którego dodatkowo wracałam rowerem (skóra rozgrzana). Prosto po wejściu do domu udaję się do łazienki, przemywam szybko twarz płynem micelarnym lub mydłem, zależnie od potrzeby. Makijaż też trzeba usunąć.
Porcję wielkości orzecha laskowego rozcieram w wilgotnych dłoniach i nakładam na twarz, omijając okolice oczu i - udaję się pod prysznic (ciepło i para wodna).
Po kąpieli zmywam mydło ściereczką z mikrofibry przeznaczoną tylko do twarzy, wykonując delikatny masaż.
W tym momencie, jeśli jest potrzeba - usuwam zaskórniki, palce mając owinięte ściereczką.

Na koniec nasączam ściereczkę zimną wodą i przykładałam do skóry, żeby domknąć pory skóry.
Tak oczyszczona skóra tylko czeka na krem lub serum z żelem hialuronowym :)


Działanie
Zabieg stosowany regularnie 1-2 razy w tygodniu spowodował wyraźne spłycenie i zwężenie czarnych kropeczek, białe kropeczki dają się bardzo łatwo usunąć i skóra nie jest potem zaczerwieniona. U mnie oznacza to też mniej zaczerwienień i naczynek w strefie, gdzie występują kropeczki, bo nie umiem się powstrzymać przed majstrowaniem przy nich - a jak nie ma kropeczek to nie ma majstrowania i naczynka mogą się zregenerować.
Skóra w rejonie bezkropeczkowym jest wygładzona i miła w dotyku.

W przypadku otwartych, zaognionych zmian radzę wielką ostrożność - mydło może podrażnić uszkodzoną skórę a rozcieranie roznosić zakażenie.

Na ciało udało mi się zastosować mydło tylko raz - na ramiona, którym zdarza się rogowacenie okołomieszkowe i alergiczna wysypka. Już to jedno użycie wygładziło skórę, była potem mięciutka i nawilżona bez dodatkowych kosmetyków.

Jeśli moja skóra nie jest rozgrzana - zabieg nie będzie tak skuteczny na zaskórniki, ale nadal świetnie wygładza skórę.

Bezpieczny
Produkt mnie nie uczulił. Podrażnienie (lekkie) pojawiło się tylko raz, kiedy trzymałam produkt na twarzy ponad 20 minut.

Dodatki
Savon Noir właściwie nie potrzebuje dodatków, broni się samo.
Ale jako że w sklepach można spotkać gotowe wersje, wzbogacone olejkami pielęgnacyjnymi albo eterycznymi - można spróbować dodać do porcji kroplę olejku arganowego czy herbacianego.
Próbowałam czarnego mydła z olejkiem herbacianym - trochę uspokoił aktywne, zaognione niespodzianki a sam zabieg był bardziej odświeżający.

Podsumowanie...

Powyższe czarne mydło to najlepszy peeling enzymatyczny, jaki kiedykolwiek miałam! Bije na głowę specyfiki ze sklepów z półproduktami i sklepowe mazidła.

Dodam tutaj, że znawczyni arabskich kosmetyków, wspomniana TheCurlyGal w swojej recenzji ocenia Czarne mydło Efas jako jedne z lepszych, jakie używała. Nie mam żadnego porównania do czarnych mydeł, ale nie mogę się nie zgodzić - działa! Jest świetne!!

Dawno nie byłam tak zadowolona z produktu do oczyszczania skóry. Jeśli Was kusi czarne mydło - ulegnijcie! Najlepiej oczywiście w Zielarni Lawenda :)


Czarne mydło Savon Noir testowałam dzięki Zielarni Lawenda.
Fakt otrzymania produktu nie ma wpływu na moją opinię.


Oczywiście znacie już arabskie czarne mydła? :D

post signature

środa, 26 czerwca 2013

Żele hialuronowe o różnych cząsteczkach - Opis i Recenzja

Witajcie,

Jeśli nie przeczytałyście jeszcze wpisu o przygotowaniu żelu hialuronowego w domowym zaciszu - możecie zrobić to teraz!

 Jeśli jesteście nowe w świecie półproduktów - przydadzą się również te informacje:

Kwas hialuronowy - o składniku!
 
Kwas hialuronowy, a dokładniej hialuronian sodu - bije rekordy popularności wśród fanek półproduktów.
Żel hialuronowy (czyli roztwór HA o odpowiednim stężeniu) nadaje się do użytku prosto z opakowania - zmieszany z kremem czy olejem jako proste serum, jako składnik skomplikowanych receptur.
Koi i nawilża każdy typ skóry, odświeża, napina, ujędrnia i wygładza.
Gotowy żel jest jednym z bezpieczniejszych składników dla alergików małych i dużych, gdyż hialuronian sodu jest wytwarzany przez nasz naskórek, wchodzi w skład NMF (naturalnego czynnika nawilżającego).

Jedyne moje zastrzeżenia do użytku żeli hialuronowych na skórę to:
  • odpowiednie stężenie - gdy kupujemy gotowy żel, producent dba już o to za nas. Żele dostępne są w stężeniach 0,5-2%. Jeśli robimy żel same, z proszku - zdrowy rozsądek to podstawa!
  • zapewnienie okluzji - sam żel hialuronowy jest silnym humektantem, czyli na skórę używamy go z jakąkolwiek fazą tłuszczową!! (krem, olejek)
  • uwaga na podrażnioną skórę - skóra podrażniona np słońcem lepiej reaguje na lipidy niż humektanty. HA pomoże w regeneracji i przywróceniu nawilżenia, ale lepiej zacząć od mniejszych ilości.
 
Mity na temat żelu HA:
  • wnika wgłąb skóry - składniki nałożone na skórę nie mają prawa przeniknąć aż do skóry, na pewno nie w ilości, która miałaby jakiekolwiek znaczenie. HA wielkocząsteczkowy tworzy na powierzchni naskórka film zapobiegający ucieczce wody (dokładniej zaraz napiszę). HA małocząsteczkowy dzięki rozmiarom ma możliwość wnikać wgłąb warstwy rogowej naskórka. W skali skóry to niewiele, ale dla pielęgnacji - ogrom!
  • nawilża. - nie istnieją składniki, które zrobią cały proces, jakim jest nawilżanie. HA jest humektantem, czyli przyciąga wodę. Wodę trzeba dostarczyć a potem zabezpieczyć przed jej odparowaniem (najlepiej przy pomocy fazy tłuszczowej). Czysty żel HA nałożony na suchą skórę może spowodować ogromne wysuszenie, bo wyciągnie wodę z naskórka.
  • kwas to kwas - jeśli porównujemy kwasu hialuronowe do hydroksykwasów, znanych ze złuszczania - nie mamy racji! Kwasu hialuronowego nie trzeba się bać - nie ma nic wspólnego z kwasami, które złuszczają czy uwrażliwiają na słońce. Mają też łagodne, neutralne pH.
Ciekawostki!
  • dodatek żelu HA zmniejsza nieco potencjał komedogenny produktu!
  • dobrze łączyć kwas hialuronowy i panthenol - składniki działają synergicznie!
  • kwas hialuronowy może być używany jako promotor przejścia przez naskórek dla kuracji ziołowych, gdyż ułatwia transport składników nieco głębiej w naskórek - i tak samo działa na paskudztwa, które na siebie nakładamy: pomaga im szkodzić głębiej.
http://www.bliskonatury.pl/

Opis działania kwasu hialuronowego (ze strony sklepu - Blisko Natury)

Kwas hialuronowy to naturalny mukopolisachryd [wielocukier] (glukozaminoglikan) uzyskiwany metodą biotechnologiczną z glukozy, peptonów sojowych i ekstraktu z drożdży.
Kwas hialuronowy znajduje się w tkance łącznej, stawowej, w ścianach naczyń krwionośnych, płynach ustrojowych, jednak najwięcej, bo aż 50 % całkowitej ilości, znajduje się w skórze. Jego ilość zależna jest od wieku i w miarę upływu czasu ilość ta wyraźnie się zmniejsza. Spadek ilości kwasu hialuronowego w wyniku fotostarzenia skóry jest jedną z przyczyn wysuszenia i pomarszczenia starczej skóry.
Unikalną właściwością hialuronianu sodu jest wysoka zdolność wiązania wody i jej zatrzymywania, również w kosmetyku. Jedna cząsteczka kwasu jest w stanie związać 200-500 cząsteczek wody.
Kwas hialuronowy spełnia zasadniczą rolę w utrzymaniu prawidłowej wilgotności naskórka i skóry właściwej. Przestrzenie międzykomórkowe bogate w hialuronian wyciągają wodę ze skóry właściwej, gdy tymczasem lipidy bariery wodnolipidowej naskórka uniemożliwiają przeciekanie wody poza warstwę komórek ziarnistych naskórka.
Dobrze nawodniony naskórek staje się gładki, jędrny i elastyczny.
W dermatologii estetycznej kwas hialuronowy jest wykorzystywany jako nośnik w tzw. wypełniaczach zmarszczek lub preparatach powiększających usta.

Właściwości kwasu HA
*tworzy film na powierzchni skóry, powodując lokalnie silne podwyższenie wilgotności warstwy rogowej naskórka, co powoduje wrażenie jedwabistej gładkości skóry;
*zwiększa przenikanie substancji czynnych w głąb skóry (zwiększa przepuszczalność naskórka);
*podnosi lepkość roztworów bazowych kosmetyków
[zagęszcza - dotyczy HA wielkocząsteczkowego]
*jest niedrażniącym środkiem przyspieszającym wzrost włosów;
* utrzymuje wilgoć w kosmetykach.


Zastosowanie żeli HA - porównanie

Przypomnę, że testuję zestaw kwasów hialuronowych wielko- i super małocząsteczkowego.

Wielkocząsteczkowy (WHA) ma cząstki o wielkości 1,3MDa i tworzy gęsty żel. Podobnej wielkości są proteiny pszenicy (Proteiny w liczbach), znane z wygładzania powierzchni skóry i włosów.

Supermałocząsteczkowy (SMHA) ma cząstki o masie molowej 27,3 kDa i tworzy wodnistą ciecz, prawie jak wodę. Cząsteczki o podobnej masie ma keratyna hydrolizowana (Proteiny w liczbach), która już ma zdolność wypełniania zakamarków powierzchni włosa.

Z potrzeby własnej zmieszałam "podwójny żel" o uzupełniających się właściwościach i średniej konsystencji lekkiego żelu.

Wybór opakowań okazał się idealny ze względu na konsystencję - kroplomierz do wodnistego SMHA i mocna pompka do gęstego WHA.


Na twarz...
Najczęściej używałam obydwu żeli jako składnik serum na twarz rano i wieczorem. Test przeprowadzałam stosując każdy żel na pół twarzy.
Serum to:
  • wielka kropla WHA / kilka kropli SMHA
  • kilka kropli oleju ryżowego rano lub różanego wieczorem
Przed nałożeniem serum najczęściej rozpylam na twarz mgiełkę różaną.

Serum z SMHA wchłania się bardzo szybko, pozostawia uczucie napięcia skóry.
Serum z WHA ślizg się po skórze i wchłania ponad minutę.
Po kwadransie uczucie nawilżenia jest takie samo.

Ze względu na wygodę aplikacji - wolę żel WHA. 

http://www.deviantart.net/
Na skalp...
Ze względu na częste przesuszenie skalpu - często używam żeli w roli wcierki.
Nie na tyle regularnie, żeby zauważyć obiecywany wpływ na porost włosów.
WHA łatwiej nałożyć palcami na skórę. SMHA łatwiej zaaplikować bezpośrednio z kroplomierza butelki a woda sama rozlewa się po skórze.
Oczywiście najlepiej zaaplikować potem na skalp choć odrobinę kremu albo oleju.
Ulga - bezcenna!! :D

Żel WHA stosowałam w peelingu cukrowym na skalp - kolejny sposób na nawilżenie tego trudnego kawałka skóry ;) Peeling trzeba zużyć szybko, gdyż cukier w mig się roztapia!

Ze względu na wygodę aplikacji - jako wcierkę wolę żel SMHA, jako bazę do peelingu - WHA.

Na włosy...
Nadeszło ciepłe lato, powietrze jest wilgotne.
Dla moich włosów oznacza to, że ogólnie nie kochają się teraz z humektantami i najlepiej, jeśli pielęgnacja będzie oparta na olejach i żelu lnianym.
Opierając się na samym doświadczeniu - nie polecam teraz plukanek z HA ani jego dużej ilości w odzywce b/s czy stylizatorze.
Za to nawilżacz dodany do szamponu czy odżywki myjącej złagodzi suchość włosów i skóry.

Aby porównać działanie obydwu żeli na włosy - użyłam ich pod olej przed myciem na dwóch charakterystycznych pasemkach zza ucha (tam od zawsze kręcą mi się włosy i najlepiej pokazują zadowolenie włosów wdzięcznym skrętem).
Doraźnie - pasmo potraktowane SMHA spuszyło się, choć było miękkie w dotyku.
Pasmo posmarowane WHA skręciło się wdzięcznie i nie spuszyło dzięki lekko okluzyjnemu działaniu żelu. Na krótką metę efekt porównam do żelu lnianego - jednak w przeciwieństwie żelu odradzam stosowanie HA w późniejszych niż szamponowanie fazach pielęgnacji przy wysokiej wilgotności powietrza (temperaturze punktu rosy powyżej 15C).

Przy bardziej łaskawych warunkach pogodowych - żel "podwójny" dodany do emolientowej odżywki przed myciem lub nawet nałożony pod olej zmiękczył włosy i sprawił, że skręt był ciaśniejszy niż zwykle a w kilku miejscach ułożyły się gładkie rulony!

Teraz, przy większej wilgotności nawet bez sprawdzania wiem, jak zachowają się moje włosy po aplikacji HA na całość - ze względu na wysoką i skaczącą wilgotność powietrza będę mieć wilgotnego mopa na głowie. Moje włosy pomimo niskiej porowatości mają niziutką pogodoodporność. 
Posiadaczki włosów mniej wrażliwych na pogodę będą zadowolone z dodatku kropli żelu HA do odżywki czy oleju.

Na ciało...
Nie używałam żeli na ciało zbyt często. Jedyny sensowny u mnie moment nakładania nawilżaczy to tuż po kąpieli, a wtedy pamiętam tylko o oliwkach, które na stałe stoją w łazience.

Żeli na ciało używałam najczęściej jako pierwszą pomoc - do spółki z olejem lub masłem dobrze łagodzą skórę po depilacji.

http://obrazki.joe.pl/
Żel WHA przyjemnie koi zmęczone stopy. Umożliwia masaż, a dzięki temu, że długo odparowuje z niego woda - orzeźwia. Warto potem zaaplikować na stopy krem - lepiej się rozprowadzi, więc szybciej wchłonie  jego działanie będzie wzmocnione.
Działanie to niestety jest doraźne - ale też moja skóra na stopach to wyzwanie dla nawilżaczy!

Z gotowymi kosmetykami...
Dodatek odrobiny żelu WHA do kremu o ciężkiej konsystencji pomaga go rozsmarować na skórze wiele cieńszą warstwą. Mieszanka o niebo lepiej nawilża niż sam krem.

Oprócz tego...
SMHA będzie się lepiej nadawał do wodnistych mieszanek - mgiełek, toników.


"Podwójny" żel...
W powyższym porównaniu nie uwzględniam mojego podwójnego żelu, gdyż w każdym przypadku ma on działanie pośrednie między żelem WHA i SMHA.

Przechowywanie
Przed zmieszaniem składniki na żel można przechowywać w temperaturze pokojowej.
Gotowy żel należy koniecznie trzymać w lodówce!
Już pokazałam Wam, dlaczego:

życie wewnętrzne w nieprawidłowo przechowywanym żelu
Gotowy żel może leżakować w lodówce do pół roku.

Cena i jakość...
Wielkocząsteczkowy HA - 1g HA + 100ml wody destylowanej / 30zł
Super małocząsteczkowy HA - 1g HA + 100ml wody dest. / 45zł

W odniesieniu do gotowego żelu hialuronowego dostępnego w innych sklepach z półproduktami - cena jest wysoka. Nie mnie oceniać, skąd się różnica w cenie bierze - czy technologia pozyskiwania HA jest taka sama, pochodzenie, czystość składników - nie wiem.
Istotne wg mnie jest to, że mamy wiele możliwości - możemy mieć produkt pozbawiony konserwantów (z całym dobrodziejstwem inwentarza, lodówka i te sprawy) - nie wiem jak Wy, ale ja po to robię sama kosmetyki, żeby unikać konserwantów, kiedy mam taką możliwość - możemy wybrać stężenie i proporcje składników.
 
Podsumowanie...
Testowane przeze mnie produkty to nie moje pierwsze żele HA. Serum olejowo-hialuronowe na twarz jest moim ulubionym kosmetykiem DIY od ponad roku.

Miałam już kilka żeli HA z różnych sklepów i dotychczas nie widziałam między nimi większej różnicy. W tym przypadku różnica między SMH i WHA jest widoczna gołym okiem - dodatek żelu SMHA wchłania się momentalnie, żel WHA tworzy wilgotną warstewkę i wchłania się wyraźnie dłużej.
Na dłuższą metę nie widzę różnicy w ich działaniu na skórę - jest nawilżona, gładka i ukojona.
Działanie mieszanek z dodatkiem HA w moim przypadku niestety jest doraźne ze względu moje AZS.

Konieczność przechowywania żeli w lodówce ma swoje plusy i minusy: z jednej strony poranny plan pielęgnacyjny wymaga dodatkowej pielgrzymki do lodówki. Z drugiej - poranne serum olejowe z HA orzeźwia jeszcze bardziej, kiedy żel jest chłodny :)


Żele hialuronowe wielkocząsteczkowy i supermałocząsteczkowy testowałam dzięki sklepowi Blisko Natury.
Fakt otrzymania żeli nie ma wpływu na moją opinię!


Czy ktoś jeszcze nie zna żelu hialuronowego??
Macie? Lubicie?

post signature

wtorek, 25 czerwca 2013

Zrób sobie... e-booka na komórkę :) czyli gadżet na starszy telefon z Javą

Nie będzie kosmetycznie :)Zaskoczone? :>

Dzisiaj chciałam się podzielić małym odkryciem ze świata komórek i gadżetów komórkowych.
Po długich bojach znalazłam sprawny program do tworzenia e-booków na mój cegłofon :)

www.clark.com.pl
Temat zainteresuje posiadaczki telefonów z Javą - czyli zwykłych - czyli, że tak ujmę, technologicznych staruszków.

Podczas gdy wyczarowanie e-booka na smartfona to trzy ruchy i zajmuje mniej niż minutę - tak wyczarowanie e-booka na Javę... no w dobie smatrfonów to wyczyn!

http://www.telefon-na-karte.pl
Mój uroczy nicniemający Samsung S5610

Do rzeczy.
Na stronie TequilaCat mamy dostępny darmowy program do tworzenia aplikacji. Program generuje gotową aplikację książki wraz z zawartością, gotową do przeczytania na naszym telefoniku.


Pobieramy wskazany plik, rozpakowujemy do folderu.
Programu nie trzeba już instalować. Obiekt Shell.exe otwiera program.


Obsługa jest w miarę intuicyjna, choć interface staroświecki.

Ważne uwagi i ustawienia!


Program nie ma w rejestrze nowych typów telefonów! Na tych ustawieniach u mnie działa :)


Podczytujemy plik, który ma być naszą książką. Format - koniecznie TXT.

Rozpoznawanie rozdziałów:


Ustawienia wyświetlacza:


Maksymalna wielkość pliku - niektóre telefony mają limit wielkości aplikacji, którą odtworzą. Jeśli książka jest długa - program podzieli ją na części.


Przydatna funkcja przy przeglądaniu:


...i koniec :)


Wygenerowane pliki JAR i JAD zapisujemy w pamięci telefonu, odtwarzamy i cieszymy się książką.

Nawigacja - strzałki góra i dół przesuwają po linijce, strzałki prawa i lewa całą stronę z wyjątkiem tej ostatniej linijki (którą u mnie ucina, więc dobrze, że jest wyświetlona jeszcze raz).
Aplikacja pamięta miejsce zamknięcia książki :)

Smacznego :D

Moje drogie posiadaczki cegłofonów - jakie znacie ciekawe i przydatne aplikacje na Javę? :)

post signature

niedziela, 23 czerwca 2013

Żele hialuronowe o różnych cząsteczkach - DIY

Dzień-do-bry!

Dzisiaj będzie trochę mieszania :)

Jak może pamiętacie - w maju dostałam ze sklepu Blisko Natury zestawy do wykonania żelu hialuronowego - wielkocząsteczkowego i super małocząsteczkowego.

Więcej o samych produktach napiszę w drugiej części wpisu - recenzji, tymczasem ciekawość możecie zaspokoić czytając opisy na stronie sklepu:

Obawiałam się trochę, czy podołam zmieszaniu żeli tak jak trzeba - jak się okazało, zupełnie niesłusznie. Chociaż uwielbiam mieszać w olejach i emulsjach, nie czuję się zbyt komfortowo, kiedy trzeba dokładnie odmierzać składniki, pilnować kolejności, sprawdzać co chwilę pH i temperaturę... tak stworzenie własnych żeli hialuronowych okazało się bardzo proste :)

Zestaw

Obydwa produkty otrzymujemy jako zestaw, w którym mamy:
  • 1 g proszku - czystego kwasu hialuronowego zapakowanego podwójnie
  • 100ml (100g) wody destylowanej czystości farmaceutycznej w butelce z ciemnego szkła


Proszek zapakowany jest podwójnie - w woreczek strunowy i plastikowe pudełeczko.
Zwróćcie uwagę, jak różnią się od siebie ilości proszku zależnie od masy cząsteczkowej!


Receptura

Mając proszek możemy wykorzystać produkt na kilka sposobów:
  • dodać do kremu do fazy C, wyliczając odpowiednie stężenie końcowe (do max 3%!)
  • zrobić żel gotowy do użytku o danym stężeniu (0,5-3 %, najlepiej 0,5-1%)

Ostatecznie zdecydowałam się na wykonanie obu HA w stężeniu 1%, czyli tak wygląda przepis:
  • 1g kwasu hialuronowego
  • 99g (99ml) wody
Wlewając do naczynia całą wodę (100g) otrzymałam stężenie bardzo zbliżone do 1% :)

Przyrządy i opakowania

Z naszej strony potrzebujemy:
  • przestrzeni roboczej, spokoju i dobrego światła
  • naczynie do mieszania - posiadam szklaną zlewkę o pojemności 100ml z dzióbkiem ułatwiającym przelanie gotowej mieszanki
  • mieszadło - u mnie spieniacz do kawy
  • opakowania na gotowy żel - najlepiej ułatwiające dozowanie małych porcji. Najlepsze do przechowywania mieszanek jest szkło
Zarówno przestrzeń robocza winna być dokładnie oczyszczona, zdezynfekowana alkoholem (plastik) lub wrzątkiem (szkło) a nasze rączki dokładnie umyte.
Żel hialuronowy nie zawiera konserwantów i będzie idealnym środowiskiem do rozwoju niechcianych lokatorów!

Wykonanie

Do przygotowanego naczynia wlewamy wodę i wsypujemy proszek, mieszając mieszadłem.


HA wielkocząsteczkowy od razu tworzy gęsty żel. Mimo długiego mieszania w żelu pozostały grudki
HA małocząsteczkowy rozpuścił się o wiele lepiej i szybciej, chociaż też zostało w nim kilka grudek.
Wierząc w rozpuszczalność w wodzie kwasu - mieszanki z grudkami przelałam do opakowań.


Powstały:
  • ok. 80ml żelu 1% super małocząsteczkowego HA
  • ok. 80ml żelu 1% wielkocząsteczkowego HA
  • ok. 30ml podwójnego żelu HA 0,5% + 0,5%
Nie odmierzałam dokładnie części do mieszanki żelów, ale mam wyraźne wrażenie, że sumaryczna objętość jest mniejsza niż suma objętości składników :) Na chemii wspominali o takich przypadkach!

Wszystkie żele powędrowały do lodówki.
Po kilku godzinach wyglądały tak:

 
Roztwory się wyklarowały, zniknęły grudki i pęcherzyki powietrza..

Efekt

Wszystkie żele mają idealną przejrzystość czystej wody.
Nie mają zapachu.
Poziom pH bezpieczny, w okolicy pH wody.


Konsystencja

Wielkocząsteczkowy HA ma postać gęstego, śliskiego żelu.
Super-małocząsteczkowy HA jest praktycznie jak woda.
Mieszanka, czyli mój "podwójny" HA ma konsystencję pośrednią, czyli lekkiego żelu.

Przechowywanie

Koniecznie w lodówce!
Mieszany żel w małej buteleczce brałam na wyjazd, zapomniałam schować go do lodówki i przeleżał 3 dni w temperaturze pokojowej... I potem wyglądał tak :(


W żelu pojawiły się jakby kłaczki. Nie zmienił koloru ani zapachu, ale taki żel nie nadaje się już do użycia na skórę...


W następnej części o kwasie hialuronowym przybliżę Wam działanie tych produktów, porównanie ich w praktyce oraz sposoby wykorzystania żelu hialuronowego w pielęgnacji skóry i włosów.

Mieszałyście już swoje żele hialuronowe?
Może odważyłyście się spróbować innych stężeń?

post signature

piątek, 21 czerwca 2013

Casia vs... Senes!

Witam,

Dawno nie było eksperymentu! Czyli czas najwyższy na jakiś :) Najlepiej włosowy, tani i skuteczny :)

Dawno, dawno temu... czytelniczka przysłała mi ciekawostkę. Otóż - jeszcze dawniej, przed wiekami, Wielkie Wiedźmy z forum laboratorium urody znalazły i ulubiły sobie niepozorne zioło, które miało im zastąpić hinduskie złoto (cassię).

http://www.21food.com

To zioło to... senes. Znany z działania przeczyszczającego i z takim przeznaczeniem znajdziecie go w aptekach.

Senes, podobnie jak Cassia (inaczej Senna) należy do rodzaju Senna lub Cassia, zależnie od klasyfikacji - czyli są ze sobą blisko spokrewnione.

Pionierki z LU przyrządziły senes tak samo jak Cassię, nałożyły na włosię i otrzymały bardzo podobne jak przy cassii efekty: połysk i gładkość włosów, wygładzenie lub podkreślenie skrętu zależnie od predyspozycji włosa oraz miodowy blask.

Nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała :)
Postaram się od razu porównać do siebie senes i sennę, której używałam rok temu.

Na początek jeszcze proponuję zapoznać się z tymi wpisami:

Senes vs Senna (Cassia)

Gdzie kupić?

Senes: w aptece i sklepach zielarskich (3zł / 50g)
Cassia: W sklepach z kosmetykami naturalnymi, zielarniach, przez internet (30zł / 100g)

Postać

S: pokruszone liście, wymagają zmielenia na pył, najlepiej w młynku do kawy
C: pył gotowy do użytku

Zapach

Wydaje mi się, że podobny: w obu przypadkach ziołowo-herbaciany (ale nie ufajcie mi w tym względzie, mam dziwny gust do zapachów :) )

Kolor

Suchy proszek - zieleń suchej trawy.

Przygotowanie

Sposób przygotowania mieszanki opisałam dokładniej w tym wpisie (KLIK).
Jeśli zależy nam na ciepłych refleksach na włosach - używamy nierozcieńczonego soku z cytryny, trzymamy mieszankę w cieple przez kilka godzin, aby uwolnił się barwnik podobny do lawsonu w hennie (ale niełączący się trwale ze strukturą włosa).
Jeśli nie chcemy ciepłych tonów - rozrabiamy proszek z letnią wodą i nakładamy od razu.

Jako dodatek polecam żel lniany! Wypróbowany przy Hennie Khadi (KLIK) - nie ma wpływu na trwałość koloru a niesamowicie ułatwia nakładanie mieszanki i pozostawia włosy nawilżone.

Nakładanie

Jako, że w zeszłym roku nie znałam patentu z żelem lnianym - Cassię nakładało mi się tragicznie. Senes, podobnie jak wspomnianą hennę nakładałam już z żelem, komfort porównywalny, czyli Cassia z żelem prawdopodobnie też nakładałaby się lepiej.


Czas trzymania

Jeśli zależy nam na efekcie kolorystycznym - 30-120 minut.
Efekt odżywczy powinien już być po 30  minutach.
U mnie po 60 minutach wyraźnie widać odżywienie włosów.

Efekt kolorystyczny

W zeszłym roku z Cassii nie byłam do końca zadowolona - końce chwyciło mi na rudo, górę na popielato - dlatego przy Senesie postarałam się o brak efektów kolorystycznych.
Po Senesie moje włosy są tylko odrobinę ciemniejsze niż przed kuracją, orzechowo brązowe. Kolor nie jest trwały - i taki był mój zamiar!

Efekt odżywczy

Cassia: blask i podkreślenie skrętu oraz suchość włosów, która minęła po kuracji głęboko nawilżającej (KLIK)
Senes: blask i podkreślenie skrętu, bez suchości (dzięki żelowi lnianemu w mieszance)

Trwałość

Cassia: zajęło mi dobry miesiąc, żeby pozbyć się niechcianych rudości.
Senes: orzechowy odcień blednie z mycia na mycie. Nie spodziewam się widocznych odrostów. Efekt pielęgnacyjny, czyli blask i sprężyste fale - są nadal, ale zależy do produktów zaaplikowanych podczas mycia głowy. Mija dwa tygodnie od senesowania, efekty jeszcze widać, ale są o wiele mniej widoczne niż w pierwszych dniach.

Podsumowanie

Ciekawe doświadczenie za cudownie małe pieniądze :D

Moja skóra zniosła zabieg całkiem dzielnie, nie pojawiło się podrażnienie, podobnie jak to miało miejsce przy cassii. Była trochę sucha, ale z tym muszę się liczyć sięgając po zioła.

Cassia firmy Khadi to o wiele większa wygoda - proszek dostajemy zmielony, szczelnie zapakowany. Sam produkt daje na tyle dobre efekty, że warto się na niego skusić nawet za normalną cenę, tzn 30zł / 100g (które mi starczy na dwa użycia, zwłaszcza z żelem lnianym lub dodatkiem innych ziół).

Myślę, że mogę polecić Senes tym dziewczynom, które nie mają dostępu do markowych produktów typu henna lub nie są pewne, czego się spodziewać - efekt odżywiania senesem jest zbliżony do efektu po cassii i hennie, a niechciana sztywność czy zły odcień po czasie znikną.

UWAGA!
Rzadko, ale jednak zdarzają się przypadki poważnego wysuszenia włosów przez Cassię. Jeśli włosy są delikatne i już przesuszone, łamliwe, kruche - lepiej zachować ostrożność, a najlepiej odłóż zabieg do czasu poprawy stanu włosów i intensywnie je nawilżaj (czyli stosuj oleje i humektanty)!

* * *

Szybkie info - w tym miesiącu produkty do testów ze sklepu Blisko Natury dotarły do mnie z pewnym opóźnieniem :) Oto one - sprzyjają zarówno skórze suchej, alergicznej i podrażnionej - jak i tłustej, błyszczącej i z wypryskami!


Olej perilla
Olej z wiesiołka
Wiesiołek - nasiona


Znacie Senes od tej strony? ^^
Kto się odważy wypróbować na sobie? :D


post signature

środa, 19 czerwca 2013

Kącik porad

Tworzę zakątek, w którym możecie pytać o pielęgnację włosów, skóry.
Oto specjalne miejsce na te pytania.
Zachęcam do odpowiedzi sobie nawzajem - łącząc nasze doświadczenia mamy wielką wiedzę, o wiele więkzszą niż w pojedynkę :)

* Zasady! *

Pytanie, na które szukasz odpowiedzi, zadaj w sposób jasny i jednoznaczny. Na niesprecyzowane pytania nie mogę udzielić precyzyjnej odpowiedzi.

Przed zadaniem sprawdź, czy na podobny problem nie została już udzielona odpowiedź (niezależnie od przeglądarki: ctrl+f i nazwa).

Proszę o utrzymywanie porządku w komentarzach - nowe pytanie = nowy komentarz. Nie mogę przenosić komentarzy, więc jeśli zrobi się bałagan - będę musiała je usunąć.

Nie mam wykształcenia chemicznego, dermatologicznego ani kosmetologicznego i porady przeprowadzam hobbystycznie.

Nie odpowiadam na pytania związane z chemicznym farbowaniem włosów ani henną.

Jeśli masz skórę problematyczną - zachowuj szczególną ostrożność podczas używania nowych produktów!

Każda diagnoza problemów związanych ze skórą lub np wypadaniem włosów powinna się zacząć od wizyty u lekarza i badań! Diagnozując się na własną rękę możesz wyrządzić sobie ogromną krzywdę!


Pytania o składy

Często w komentarzach pytacie mnie o opinię o jakimś kosmetyku.
Żeby nie robić bałaganu - tworzę specjalne miejsce na te pytania.

* Zasady! *

Podaj pełną nazwę produktu (producent, linia, produkt i jego funkcja) oraz pełny skład INCI (ten aqua, cetyl alcohol itp) wklejone w komentarzu, mile widziany link do strony ze zdjęciem, np KWC.

Pytanie, na które szukasz odpowiedzi, zadaj w sposób jasny i jednoznaczny. Na niesprecyzowane pytania nie mogę udzielić precyzyjnej odpowiedzi.

Przed wprowadzeniem produktu sprawdź, czy nie znajduje się on już na liście (niezależnie od przeglądarki: ctrl+f i nazwa).

Nowy produkt umieszczamy tworząc nowy komentarz, nie odpowiedź pod innym komentarzem. Nie mogę przenosić komentarzy, więc jeśli zrobi się bałagan - będę musiała je usunąć.
Podane produkty opiszę w kilku zdaniach, bez super-szczegółowej analizy.
Podczas analiz wspomagam się programami dostępnymi on-line, np www.cosdna.com
Nie mam wykształcenia chemicznego, dermatologicznego ani kosmetologicznego i analizy przeprowadzam hobbystycznie.

Analiza na podstawie składu nie musi się przekładać na faktyczne działanie produktu.

Jeśli masz skórę problematyczną - i tak zachowuj szczególną ostrożność podczas używania nowych kosmetyków!


post signature

wtorek, 18 czerwca 2013

Bardzo niewłosowe akcesoria

Witam,

Dzisiaj chciałam Wam pokazać moje ulubione akcesoria niewłosowe ostatnich miesięcy :)
Mam je często przy sobie i oba skutecznie ułatwiają mi życie :)
Ostrzegam - są bardzo niewłosowe :)

NOSKI DO BUTÓW

Jako posiadaczka małej stopy (rozmiar około 35/36) często mam taki problem, że butów na mnie nie ma, a jeśli są, to wybór jest mniejszy. Nieraz zdarzyło mi się kupić buty "na styk" - które już po kilku spacerach "rozbiły się" i zrobiły za duże - albo ciasnawe z nadzieją, że się "rozbiją" a jakoś to się nie dzieje.
Tak się szczęśliwie składa, że w sklepie z obuwiem tanecznym, w którym dawno temu zaopatrzyłam się w pierwsze buty do tańca - są akcesoria, które zaradzą sytuacji, kiedy buty się rozbiją i stają się niebezpiecznie za duże (buty taneczne często wykonywane są ze skóry, mają miękką i podatną podeszwę, są intensywnie wyginane - więc ich poluzowanie jest kwestią czasu).
Oto NOSKI!

http://www.akcesdance.pl
Noski mogą być wykonane z gąbki lub lateksu.
Zakładamy je na palce u nóg, wsuwamy do butów i możemy śmigać :) Nie przesuwają się i (póki co) nie zwijają.
Noski dają około pół rozmiaru - czyli zastępują grubą, frotową skarpetę. Palce w nich mogą się trochę pocić, ale komfort jest i tak wyższy, niż w grubej skarpecie.
Jedna strona jest głębiej wykrojona i ukryje się w balerinach.
Dostępne są trzy rozmiary (S, M i L) orientacyjnie dopasowane do rozmiary stopy, ostrzegam jednak - jeśli nie macie superwąskich palców, weźcie rozmiar większe.

Noski można zamówić na stronie producenta: http://www.akcesdance.pl
Cena: 6-18zł zależnie od rodzaju i ilości w zamówieniu.


PRZEJŚCIÓWKA DO ZAWORU ROWEROWEGO
http://www.rove.pl
Kiedy tylko mogę - przemieszczam się rowerem! Mam stary rower typu składak - bardzo przydatne stworzenie, lekkie - co ma duże znaczenie przy codziennym wnoszeniu do piwnicy, małe i niemodne - co z kolei umożliwia przypięcie go do stojaka bez obaw, bo raczej nikt się na niego nie połasi. Minusem takiego roweru są typowo rowerowe, dość słabe zaworki - powietrze z opon ucieka niemal w oczach.
Nie chcę w niego inwestować, bo zbieram na nowy :)
Dzięki przejściówce mogę pompować opony na dowolnej stacji benzynowej przy użyciu kompresora, całkowicie za darmo i bez przeciążania moich niezbyt silnych rąk :) Mieści się w portfelu w porzegródce na monety.
Moje pierwsze podejścia do kompresora zapewne wyglądały komicznie, klasyczna sytuacja typu "blondynka na stacji beznynowej" ale dałam sobie radę ;)

Porady dotyczące pompowania, czyli "Jak rozmawiać z kompresorem":
KLIK
KLIK

Cena: 5zł.

* * *

Znacie te akcesoria? Zaciekawiły Was?
Może napisać o nich coś więcej? :)


post signature

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Wyniki konkursu :D

Witam :)

Bez zbędnych wstępów - ogłaszam zwycięzcę KONKURSU U WIEDŹMY!

fightthedull
&
wybielanie zębów węglem :)


Przypominam, że zwycięzczyni otrzymuje:
  1. BON na kwotę 50zł ufundowany przez Zielarnię Lawenda, do wykorzystania w sklepie internetowym lub stacjonarnym Zielarni Lawenda wraz z przesyłką nagrody
  2. wyjątkową "usługę" shopping assistant Wiedźmy na spożytkowanie Bonu, czyli indywidualne szczegółowe porady, pomoc w doborze kosmetyków i ziół do indywidualnych potrzeb

Z BONU może skorzystać już dziś - a w celu konsultacji kosmetycznej zapraszam na mój adres mailowy: czarownicujaca.m@gmail.com !!

Serdecznie gratuluję :))))))

Buziaki :)

post signature

piątek, 14 czerwca 2013

Miały być wyniki... będzie dogrywka :) Konkurs u Wiedźmy, naturalnie!

Witajcie :)

Nadejszła...
Zbliża się, powoli ale jednak się zbliża - moment ogłoszenia zwycięzcy w pierszym oficjalnym wiedźmim konkursie :D


Nagrodami są, tak dla przypomnienia: 
  • BON na kwotę 50zł ufundowany przez Zielarnię Lawenda, do wykorzystania w sklepie internetowym lub stacjonarnym Zielarni Lawenda wraz z przesyłką nagrody
  •  wyjątkowa "usługa" shopping assistant Wiedźmy na spożytkowanie Bonu, czyli indywidualne szczegółowe porady, pomoc w doborze kosmetyków i ziół do indywidualnych potrzeb
Chciałam Wam dzisiaj przedstawić wyniki, ale... nie potrafię wybrać zwycięzcy!

Nadesłałyście 21 zgłoszeń, to dużo i mało jednocześnie :) Wszystkie bardzo interesujące i ciekawie napisane (nie słodzę :) już wstępne wyłonienie finalistów było trudne!), większość z podanych przez Was receptur chętnie wypróbuję osobiście.

Moją szczególną uwagę przykuły dwa zgłoszenia - i nijak nie potrafię wybrać, która metoda podoba mi się bardziej :)
Więc zwycięzcę wybierzecie Wy, drogą głosowania w ankiecie zamieszczonej w prawym górnym rogu bloga!

Odpowiedzi finałowe:

WYBIELANIE ZĘBÓW WĘGLEM
by fightthedull

Nie wiem, czy moje odpowiedź zakwalifikuje się do konkursu, bo nie dotyczy pielęgnacji ciała ani włosów, tylko naturalnego wybielania zębów :) Sposób jest bezpieczny i skuteczny, w granicach rozsądku, oczywiście - zęby się nie zrobią aż niebieskie ;).

Kiedy zdarza mi się uczestniczyć w imprezie skupionej wokół ogniska, jest ono rozpalone tylko i wyłącznie z nieprzetworzonego drewna (bez śmieci, mebli, parafinowej czy innej rozpałki itp). W związku z tym rano z popiołów można wyjąć bardzo czysty węgiel drzewny. Zbieram sobie niewielką ilość i tłukę na proszek w moździerzu (jeżeli jest bardzo twardy można się wspomóc młynkiem). Proszek zbieram do pudełka. Wystarczy go niedużo, ilość porównywalna z pudrem do twarzy albo i mniej. I takim proszkiem przez 2 tygodnie myję zęby. Wystarczająco dużo przyczepi się do namoczonej szczoteczki, żeby 2-3 minuty szczotkować nim zęby. Uczucie jest nieco dziwne, bo proszek się absolutnie nie pieni (minus) i nie ma smaku (plus). Za to odświeża oddech, a zęby po umyciu są po prostu czyste. 2 tygodnie wystarczą, żeby było widać różnicę w odcieniu. Wracam później do pasty, bo mimo wszystko lubię mieć w paszczy pianę. :)

http://stronka-agusi.pl/
PS: Za czasów młodości mojej mamy, kiedy zabrakło pasty do zębów - myło się zęby węglem z apteki, tym na biegunkę i zatrucia. Obecnie jest do kupienia nawet węgiel w kapsułkach, a w nich mamy węgiel rozdrobniony na proszek gotowy do użytku!
Metoda ta o wiele bardziej mi się "podoba" niż mycie i wybielanie zębów z użyciem sody.

Druga, przepyszna odpowiedź:

MALINOWA AROMATERAPIA WŁOSÓW
by Kasia (jej blog)

Jako rasowa dopieszczaczka swoich fal ;) muszę opisać mój odkryty w zeszłym roku hit dla włosów, zwłaszcza falowanych - maseczka z malin.

Uwielbiam jeść maliny, toteż wzięłam kilka dużych, dorodnych sztuk z działki moich rodziców i bardzo dokładnie rozgniotłam widelcem. Malinową, słodką i pięknie pachnącą masę wymieszałam z kopiastą łyżką maski bingo z masłem shea i algami, wymieszałam, dodałam 10 kropel oleju z pestek malin (wyszła śliczna różowa papka z pestkami) i nałożyłam na umyte włosy. Założyłam reklamówkę zamiast czepka ;) Owinęłam ręcznikiem, przygrzałam suszarką i tak trzymałam godzinę. Bałam się trochę, że trochę za dużo dobroci i włosy będą obciążone, ale otrzymałam PIĘKNIE błyszczące, skręcone fale, bardzo nawilżone i pełne życia, jak chyba nigdy.
Maseczka nie obciążyła włosów, mimo bogatszego składu i na pewno w tym sezonie będę powtarzać malinową aromaterapię na włosy, a i brzuszek się nie pogniewa :)

(pestki bez problemu się u mnie wypłukały po zmyciu maseczki, więc nie powinno być problemu)

http://www.werandacountry.pl/

Głosowanie rusza już teraz, głosy możecie oddawać do niedzieli do północy (o ile dobrze ustawiłam opcje ankiety, bo przy poprzedniej udało mi się coś pokręcić :P), czyli do kiedy obiecałam Wam wyznaczyć zwycięzcę konkursu.
Jako, że w niedzielę znowu wyjeżdżam i mogę mieć różny dostęp do internetu - oficjalnie ogłoszę zwycięzcę jak tylko będę miała możliwość :)

Mysz w dłoń!
Do głosów!
Start!

http://www.zeszlami.pl/

Buziaki :)

post signature

czwartek, 13 czerwca 2013

Panax Ginseng, Meridian - żeń-szeniowe 'shoty'

Żeń-szeń. Niepozorny korzeń, któremu przypisuje się wyjątkowe właściwości.
Żeń-szeń jest stosowany w medycynie chińskiej od tysięcy lat. Dodaje energii, spowalnia procesy starzenia, pomaga w powrocie do zdrowia i do formy, poprawia pamięć i koncentrację.

Współczesna medycyna ma niejednoznaczne zdanie na temat przypisywanych mu właściwości.
Suplementacja preparatami żeń-szeniowymi i tak staje się coraz bardziej popularna.

Panax Ginseng Extractum


Opis ze strony sklepu (KLIK)

Żeń-szeń nazwa łac. Panax, słowo wywodzące się z greki i oznaczające „wyleczyć wszystko”.

Korzeń żeń-szeń stosowany jest w Azji od około 4000 lat. Przypisuje mu się szereg właściwości z których jednakże nie wszystkie doczekały się jednoznacznego potwierdzenia naukowego. Jako uzupełnienie codziennej diety dostarcza antyoksydantów, wzmaga witalność oraz układ odpornościowy organizmu. 

Jako suplement codziennej diety preparat polecany szczególnie w okresie jesienno-zimowym, wzmożonego wysiłku zarówno fizycznego jak i umysłowego, okresie rekonwalescencji oraz ogólnego osłabienia organizmu.

Zaciekawiona peanami na cześć niepozornego korzenia - poszukałam sama informacji z bardziej zachodnich źródeł. Oto, co o żeń-szeniu głosi wikipedia:
Korzenie cenione w lecznictwie chińskim już 4000 lat temu. Trzeba jednak zaznaczyć, że twierdzenia o różnych pozytywnych działaniach żeń-szenia na organizm ludzki są w rzeczywistości niepewne, gdyż istnieje pokaźna grupa badań, które takim właściwościom żeń-szenia zaprzeczają. Mimo wszystko jest on rozpowszechniony w rozmaitych preparatach, a to z tego względu, że poważne skutki uboczne jego przyjmowania należą do rzadkości i jest dobrze tolerowany przez większość ludzi. Według tradycji chińskiej roślina może być stosowana tylko w chłodnych miesiącach (okres zimowy).
[źródło]
Wykaz skladników odżywczych w żeń-szeniu:
  • witamina A – zapewnia prawidłowy wygląd skóry, włosów i paznokci, wpływa korzystnie na siatkówkę oka
  • witaminy z grupy B – szczególnie B1 i B2, które pozytywnie wpływają na układ nerwowy oraz biorą udział w reakcjach utleniania i redukcji w organizmie
  • witamina C – uczestniczy w budowie protein w organizmie (szczególnie kolagenu), jest antyoksydantem, bierze udział w odtruwaniu organizmu
  • wapń – tworzy mocny kościec i zęby, bierze udział w procesie pracy mięśni i transportuje różne substancje przez błony komórkowe
  • miedź – wchodzi w skład hemocyjaniny, jest potrzebna do produkcji czerwonych krwinek, chroni organizm przed wolno rodnikami
  • cynk - ma właściwości antyseptyczne, przyspiesza gojenie się ran, ma korzystny wpływ na wzrost włosów i paznokci
  • fosfor – jest składnikiem kości, zębów, DNA i RNA, wchodzi w skład wysokoenergetycznych związków ATP
  • żelazo - niezbędny składnik do syntezy hemoglobiny, jego niedobór powoduje anemię , jest odpowiedzialny za poprawny metabolizm komórek
  • magnez – ma zbawienny wpływ na układ nerwowy
 [źródło]

UWAGA!!
Żeń-szeń można przedawkować! Dawka powyżej 3000mg czystego ekstraktu może powodować bóle głowy, bezsenność, podwyższone ciśnienie, biegunki i nerwowość.
Zdarzają się alergie na żeń-szeń.

Żeń-szeniowe szoty możecie nabyć w Zielarni Lawenda za ok. 15-20zł za opakowanie, zależnie od rodzaju preparatu.

Uzbrojona w informacje przystąpiłam do testów! :)

Moje wrażenia

Ze względu na ilość ampułek nie przeprowadziłam typowej kuracji polegającej na codziennym popijaniu zawartości ampułki. Wybrałam wspomaganie się nimi w konkretnych okolicznościach.

Produkt dostajemy w pudełku z lakierowanego kartonu wielkości większej tabliczki czekolady. Na opakowaniu napisy są po angielsku i po chińsku, czyli nie dowiemy się wiele z oryginalnej etykiety.
"Moje" szoty mają dawkę 2500mg ekstraktu na ampułkę, co kwalifikuje je jako dość mocne. Wg wspomnianych wskazań dawka dwóch ampułek dziennie może już powodować bóle głowy i rozdrażnienie.

Wewnątrz znajdziemy 10 ampułek z ciemnego szkła z ciemnym płynem, do tego zapakowane w folię rurki (10szt) i nakłuwak do przebijania osłonki.



Żeby dostać się do zawartości ampułki, trzeba przebić folię nakłuwakiem i zazwyczaj też poprawić rurką.

Smak i zapach
Płyn pachnie ziołowo. W smaku jest gorzko-słodki. Nie pozostawia nieprzyjemnego posmaku, opisałabym go raczej jako orzeźwiający, w taki niemiętowy i niecytrusowy sposób.
Ilość - do połknięcia na raz. Odpowiednia, jeśli komuś nie będzie odpowiadał smak preparatu.

Działanie
Zacznę od tego, że nie wiedziałam, jakiego działania się spodziewać.
Nie miałam uczucia kopa, jaki dają napoje energetyczne. Nie czułam ciepła jak w przypadku napojów z imbirem.

Jak sprawdził się preparat w różnych sytuacjach?
  • trening
Moje treningi odbywają się wieczorem i często nie mogę się już skoncentrować. Po zażyciu szota moja koncentracja była na znośnym poziomie. Nie zauważyłam za to przypływu energii (tzw. "efektu Popeye'a" :) ) ani zwiększenia wytrzymałości fizycznej. Preparat nie wpływa też na niechcieja :)
  • szkolenie / nudny wykład
Podczas kilkugodzinnych wykładów, które wymagają koncentracji i pewnego wysiłku intelektualnego po zażyciu preparatu całkiem dobrze skorzystałam z zajęć, mogłam się skupić na temacie, nawet nie przysypialam, chociaż warunki sprzyjały (łągodny, monotonny głos wykładowcy, półmrok, chłodek...). Ampułka nie pomoże, jeśli jestem niewyspana i głodna.
  • poranne osłabienie
Jako szczęśliwa posiadaczka niskiego ciśnienia mam kłopot z ustawieniem się do pionu rano - mam ciężką głowę, jestem nieprzytomna. Ampułka pomaga skrócić czas, jakiego potrzebuję, żeby zacząć funkcjonować - pod warunkiem, że spałam odpowiednio długo. Nie działa, jeśli zarwałam noc.
[W moim przypadku kawa nie pomaga mi się obudzić; reaguję bardziej na cukier, ciepłe danie lub ostre przyprawy]

Wrażenia
Jak wspomniałam - nie wiedziałam, czego mam się spodziewać po tym suplemencie.
Jego działanie okazało się łagodne - to dobrze i źle zarazem.
Dobrze - bo ominęły mnie opisywane skutki uboczne. Co do pozytywnego działania - jak zwykle nie jestem pewna, ile zasług mam przypisać suplementowi, a ile sile sugestii.

Doświadczenie uważam za ciekawe i być może skuszę się na kurację żeń-szeniową w okresie jesiennym - tym razem codzienną suplementację wersji np extra mocnej z mleczkiem pszczelim KLIK.

Na tę chwilę szukam raczej suplementów dających uczucie pobudzenia i większej energii, nawet z poprawianiem nastroju (może kudzu? :) ).


Napój Żeń-szeniowy Meridian testowałam dzięki Zielarni Lawenda.
Otrzymanie produktu do testów nie ma wpływy na moją opinię.


Próbowałyście kuracji żeń-szeniem?

post signature

wtorek, 11 czerwca 2013

Nowości na początek czerwca

Witam!
Mam nadzieję, że rachunek sumienia z zakupoholizmu kosmetycznego wejdzie mi w nawyk - zakupy popełnione na przestrzeni kilku tygodni nie bolą w kieszeń aż tak, a pieniążków ucieka dokładnie tyle samo :) A może i więcej, bo "co to jest te 10zł".

Co nowego mam tym razem? :)


O promocji 40%  Rossmannie nie muszę chyba nikomu wspominać?
Załapałam się na nią i ja - choć oszczędniej niż niektóre z Was. Lakierów do paznokci ani kolorówki nie używam, kosmetyki do pielęgnacji twarzy najlepsze robię sobie sama - ale miło tak sobie czasem coś sprawić, a nie robić.


Eva Natura, Herbal Care, Krem łagodzący z melisą - wspominałam już kiedyś o tym kremie TUTAJ. Przyjemny, dość lekki krem nawilżający.
Lovely, Sunny Blusher w odcieniu Cranbery Kiss - daje bardzo delikatny, naturalny, odświeżający efekt. Im bardziej jestem (z braku lepszego określenia :) ) opalona tym mniej go widać.
Synergen - podkład i korektor dla cery problemowej w odcieniu Vanilla. Wybrałam je, bo mają mały potencjał komedogenny. Ostatnio wyskakuje mi trochę niespodzianek (wiosna przyszła, wszystko kwitnie łącznie ze mną :) ), korektor nawet radzi sobie z ich kryciem. Szkoda, że nie jest zbyt trwały.

Skusiłam się też na nowości w sklepie firmowym Ziaja. Nowa linia Ziaja Med dla atopowców różni się od poprzedniej Fizjoderm


Ziaja Med, Kuracja dermatologiczna AZS, Krem regenerujący natłuszczający (info na stronie producenta KLIK) - krem zawiera sporo mocznika o działaniu zmiękczającym i nawilżającym i o wiele mniej emolientów (a zwłaszcza olejów z omega-9, które należą do mocno komedogennych, tak jakby atopowiec nie mógł mieć tendencji do wyprysków. Oczywiście, że może mieć. Skóra atopowa jest skrajnie odwodniona a nie sucha w sensie odporna na zapychanie - czego pięknym przykładem jestem ja). Polubiłam się z tym kremem. Jest ciężki, więc sięgam po niego, kiedy moja skóra jest przesuszona - i wtedy pomaga już po pierwszej aplikacji. Po kilku użyciach mogę wracać do lżejszych kosmetyków.
Balsamu jeszcze nie próbowałam, po kąpieli wolę oliwki. Wezmę go na wyjazd, bo wiem bez testów, że nie zrobi mi krzywdy - ogólnie nie zawiodłam się jeszcze na kosmetykach Ziaja Med adresowanych do mojego typu cery.
Zestaw kosztował 14zł.

Ziaja Med, Kuracja dermatologiczna AZS,
Krem regenerujący natłuszczający
Denerwuje mnie trochę maniera Ziai - zazwyczaj w obrębie jednej serii kosmetyki mają identyczne opakowania, różniące się jedynie treścią opisów, którym trzeba się dokładnie przyjrzeć. Zdarza mi się, że lubię całą serię, więc często mam kilka identycznych opakowań...
Bo to raz pomyliłam żel z pantenolem i peeling enzymatyczny?? Żel pod prysznic i balsam do ciała?? Jeśli się jest gapą jak ja - trzeba sobie jakoś radzić :)


Myjadełka!
Żel pod prysznic Planeta Organica testowałam niedawno dla Zielarni Lawenda, recenzję możecie przeczytać TUTAJ. Pod sam koniec opakowania spróbowałam żelu w roli łagodnego szamponu - i przepadłam! Nowe opakowanie kupiłam jako szampon, oczywiście w Zielarni :)
Piankę do higieny intymnej Green Pharmacy, Szałwia i Lawedna nabyłam kompulsywnie-impulsywnie, ze względu na... opakowanie :) Przyda mi się duży spieniacz, chciałabym wypróbować orzechy piorące w roli płynu do mycia naczyń :) Pianka jako taka jest OK.


Prawie jak kolorówka! :D
W Krakowie będąc - zajrzałam do sklepu Yasmeen oferującego kosmetyki arabskie, m.in. czernidła do oczu. O sklepie jak i o tego typu produktach dowiedziałam się od TheCurlyGal KLIK.
Z produktów drogeryjnych moje oczy podrażnia już dosłownie wszystko, więc zaryzykowałam sięgnąć po całkowicie inne produkty... Oto mój pierwszy Kajal :)


Hashmi Surma Kajal (kajal na stronie sklepu KLIK) - sztyft wygląda jak węgielek, nie jest kremowy jak zwykłe kredki do oczu. Służy do malowania głównie po linii wodnej. Mój Kajal nie ma odcienia głębokiej czerni, jest ciemnopopielaty, co akurat uważam za plus, bo do mojej słowiańskiej urody nie pasuje głęboka czerń. Kreska zrobiona Kajalem nie wygląda jak typowy makijaż, ale oprawa oka jest wyraźnie mocniejsza, bardziej podkreślona, nawet zaryzykuję stwierdzenie, że przyciemnia mi rzęsy. Mam odczucie, że noszę rockowy makijaż :) Makijaż nie jest trwały, ale się nie rozmazuje tylko znika.
No i najważniejsze - kajal nie podrażnia mi oczu! Zdarzyło mi się nawet zasnąć z pomalowanymi oczami i rano powieki nie było ani odrobinę opuchnięte. Przy drogeryjnych kosmetykach kolorowych, nawet jeśli zmyję dokładnie makijaż wieczorem - rano i tak mam spuchnięte i tkliwe powieki i oczy nadwrażliwe na światło ;]
Przy najbliższej okazji kupię (mama sponsoruje :) ) więcej kredek do porównania - kajale w postaci kremowo-szminkowej i może w paście.


Współpracowo Zielarniowo - w tym miesiącu po rosyjsku!


Baikal Herbals, Krem regenerujący Anti-age do twarzy na noc KLIK - bardzo przyjemny krem. Pomijając negatywny wydźwięk określenia "anti-age" - nie jest to krem do skóry ze zmarszczkami. Wygładzający, napinający - tak! Wg mnie może być stosowany też na dzień. Więcej dowiecie się z recenzji.
Receptury Babuszki Agafii, Organiczna pasta do zębów Agafii propolisowa wybielająca KLIK - moja pierwsza pasta do zębów tego typu. Pierwsze wrażenie mam pozytywne. Więcej oczywiście w recenzji :)


W maju odezwała się do mnie pani Urszula ze sklepu Hairstore.pl z propozycją jednorazowej współpracy. Nigdy nie używałam kosmetyków profesjonalnych, głównie ze względu na ich wysokie ceny, ale też kolory, zapachy i konserwanty, które bardzo szkodzą mojej skórze. Kojarzą mi się z wysokim komfortem użytkowania oraz efektem WOW, raczej doraźnym (klientka ma wyjść zachwycona od fryzjera).
Tymczasem przejrzałam ofertę sklepu. Okazało się, że w sklepie istnieje cały dział produktów przeznaczonych nawet dla takich wrażliwców jak ja! :) Patrząc w składy można też zakładać długotrwałe działanie produktów na włosy czy skalp.
Ze względu na długość włosów i niedawny zabieg trwałej moje włosy bardzo się plączą. Tęskni mi się za kosmetykami, które zlikwidowałby ten problem. Wraz z paniami ze sklepu Hairstore.pl wybrałyśmy więc dla mnie tę oto odżywkę:
Elkaderm, Neutrea 5% Urea, Odżywka do włosów zniszczonych (opis na stronie sklepu Hairstore.pl KLIK) - to kosmetyk adresowany do skóry wrażliwej i suchej a nawet atopowej (neurodetmit) i przesuszonych włosów.



Kto zna język niemiecki - z opisu dowie się wszystkiego. Kto nie zna - musi poczekać na recenzję, gdzie streszczę obietnice producenta :)
Pragnę koniecznie pochwalić kontakt ze sklepem i z panią Ulą - jest miłą i pomocną osobą, dostarczyła mi informacji o kosmetykach, o które poprosiłam (zwłaszcza składy INCI), zwerbowała panią specjalistkę do pomocy w doborze kosmetyków dla mnie, otrzymałam nawet krótki opis, czego mogę się spodziewać po danym kosmetyku (wybrana przeze mnie odżywka mocznikowa może matowić włosy na krótką metę, bo mocznik w dużym stężeniu tak ma).

Macie jakieś pytania? :)

* * *

Dziękuję za wszystkie zgłoszenia do konkursu!! 
Wszystkie są bardzo ciekawe, trudno mi będzie wybrać zwycięzcę :)

post signature