Wiedzma bloguje (Czarownicująca): maja 2016

czwartek, 19 maja 2016

Luźna myśl wieczorna - cycopad

Houk!

Zagwozdka dnia - jak się pisze takie krótkie, zabawne lub prześmiewcze wpisy o niczym konkretnym? Bo mi zawsze wyjdzie elaborat. Więc boję się zaczynać :)

Znacie to powiedzonko: "Ręce opadają"? Na pewno! A jak sytuacja niemile zaskoczy zwiększą siłą, to opadają nawet witki, zęby albo włosy.

Moje motto życiowe ostatnimi czasy jest takie:



Co rusz natrafiam na sytuacje, które wzbudzają albo histeryczny śmiech, albo nagłą potrzebę facepalma.

Ostatnio głównym bohaterem tych sytuacji jest u mnie służba zdrowia, ale niewiele za nimi są nasze urzędy kochane. Polityką się nie interesuję, szkoda mi czoła.

Inspiracją do wpisu jest fakt, że moje uczulenie na mleko jednak może być nietolerancją laktozy, taką w kosmos. Żeby badanie było drogie i okropne a leczenie trudne - ale nie jest.

I nagle poczułam się z tym bardzo nieszczęśliwa.
Nie dlatego, że znowu zignorował mnie ktoś, komu powierzyłam swoje sprawy, specjalista.
Nie dlatego, że konsekwencje zdrowotne (wiedzieliście, że nietolerancyjny nie wchłania leku, jeśli zawiera laktozę?).

Nie! Bo 3 lata nie jadłam lodów!

Tesco, lody bez glutenu i laktozy (nie znam dokładnego składu) - oferta od 19.05 do 1.06

Na szczęście nie mam cycków, więc cycopad mi nie grozi :)

A po czym Wam ostatnio cycki opadły?

środa, 4 maja 2016

Wiedźma w Bieszczadach - szlaki na Smerek

Bieszczady, Smerek - maj 2016

Witajcie!

Ostatnio mam pisarski niepokój. Tematy krążą mi po głowie i chciałyby przelać się na wirtualny papier, ale gdy siadam do pisania - nie wiem, jak zacząć, jak nawiązać - bo tematy są z różnych bajek. Chciałabym przerwać niemoc twórczą, więc zacznę, jak mi w duszy gra teraz. Na bieżąco i krótko. A potem zobaczymy :)

Wczorajszy dzień spędziłam pod bieszczadzkim niebem. Pogoda była niezła i warunki ogólnie lepsze, niż się spodziewałam po ostatnich chłodach. W bieszczadzkich dolinach jest zielono i soczyście a na szczytach powoli wkracza wiosna, chociaż wrażenie ogólne jest raczej jesienne. Nie ma w tym nic dziwnego - kilka lat temu na majówce rzucaliśmy się śnieżkami w krótkich rękawkach - magia gór, nawet tych niedużych ;P

W Bieszczady jeżdżę od dziecka. To jest moje miejsce na ziemi, gdzie ładuję baterie i przywracam problemom odpowiednie proporcje. W górach łatwiej mi podejmować decyzje i uspokoić chaos. 

Chciałam opisać kilka szlaków, na których bywam rzadko. Ich głównym minusem jest to, że kończą się na końcu świata i trzeba liczyć na stopa lub busa albo ktoś musi zawrócić po samochód, więc zazwyczaj wybieram inne a o tych nie pamiętam, co sądzić. Zanotuję wrażenia z jednego z nich, również dla siebie na przyszłość :)


SZLAK WETLINA/STARE SIOŁO - PRZEŁĘCZ ORŁOWICZA - SMEREK - KALNICA

Połonina Wetlińska jest jednym z popularniejszych szlaków w tej części Bieszczad. Główną przyczyną są stosunkowo krótkie trasy (do dwóch godzin na szczyt), świetne widoki na najwyższe partie Bieszczad i schronisko Chatka Puchatka, w którym można coś zjeść i napić się. Świetne rozwiązanie dla niewytrawnych turystów i rodzin z dzieciakami. A jednocześnie doświadczamy pełni wrażeń - jest i podgórska łąka, lasy mieszane i połoniny, niby podobne a jednak różne ;)
Po zachodniej stronie wzniesienia jest szczyt - Smerek.  Można się nań dostać z kilku miejsc, najkrótsza trasa wiedzie z Wetliny przez Przełęcz Orłowicza i w tej opcji w 2h można być na szczycie, idąc spokojnym krokiem, zatrzymując się podziwiać widoki i coś zjeść. Trasa nie jest trudna, ale spocisz się i zapracujesz na zakwasy :) Odcinek od przełęczy wiedzie już odsłoniętym grzbietem. Ścieżka jest kamienista i wymaga dobrych butów, ale nie trzeba ciągle patrzeć pod nogi (nawet taka ofiara jak ja ;p). Na szczycie można usiąść na ławce lub trawie i podziwiać.


Zejście do Kalnicy jest wygodną ścieżką wśród łąk i potem lasów. Trasa jest łatwa, z wyjątkiem kilku odcinków, gdzie są większe kamienne schody, które mogą stanowić problem dla mniejszych dzieci. Tuż za szczytem krzewy osłaniają od wiatru, niestety często też zasłaniają widoki (pod tym względem Rawki są najlepsze!!!). Minusem jest finisz, gdzie pod sam koniec szlak przecina się z drogami leśnymi i a) można zgubić szlak i jest niepokój b) odbywa się wycinka drzew i nie jest już ładnie. Rozjechane odcinki drogi potrafią być bardzo błotniste po deszczach.
Jak już wspomniałam - szlak dociera do drogi pośrodku niczego, choć na upartego można wrócić do Wetliny pieszo po asfalcie.


Już pamiętam, dlaczego Smerek nie jest moim ulubionym szczytem :) Nie jest zły, jeśli chciałabym zrobić większą trasę, np zacząć w Brzegach Górnych i szczytami przejść do Kalnicy (KLIK) i jeśli nie musiałabym się martwić o czas i transport, ale w opcji szybszej - są lepsze szlaki.

Skorzystałam że znalezionej na szybko mapy turystycznej - program wygląda ciekawie, można w nim porównać szlaki i podzielić się nimi na fejsie ;) Poniżej zrzut ekranu z moje wczorajszej trasy (KLIK). Przejście zajęło nam przewidziane 4h, już razem z przerwami na popas i podziwianie. Tempo równe i miarowe. Kondycja ekipy bardzo różna :P





Nie zanudziłam Was relacją? Macie jakieś dodatkowe pytania?

Jest tu ktoś bieszczadujący? :D

Ściskam!