Witajcie kwietniowo i poświątecznie!
Spieszę z relacją z testów nowego zestawu włosowego, zanim sama zapomnę, jakie mam wrażenia :) Jak wspomniałam na
FB - Pollena Ostrzeszów zaskoczyła mnie mile paczuszką z kilkoma nowościami kosmetycznymi. Czem prędzej wypróbowałam :)
Zacznę jak zwykle od tyłu, czyli od składu kosmetyków. Marzec, poza kilkoma lepszymi dniami, zdecydowanie zasługuje u mnie na tytuł
The Worst Hair Month EVER. Wiedziałam, że moje włosy potrzebują zmiany... i moje myśli coraz częściej krążyły wokół trwałej. Normalnej czuprynie w takiej sytuacji poleciłabym proteiny, ale z moją porowatością? Albo hennę, ale mi fatalnie w ciepłych odcieniach a nawet bezbarwna cassia łapie mi na rudo. Itp. Brak pomysłu a na głowie coraz większa miotła - i coraz większa chęć wciśnięcia worka na głowę ;]
Propozycja jelonkowa objawiła mi się jako możliwość zmiany, wydostania się z kręgu w-kółko-tych-samych pomysłów. Skład kosmetyków jest zdecydowanie inny niż przeze mnie obecnie posiadanych. Jest też obiektywnie bezpieczny w odniesieniu do produktów drogeryjnych - choć miałabym więcej niż kilka zastrzeżeń w kontekście kosmetyków dla wrażliwca.
Dodam też, że coś mi się przewidziało i byłam przekonana, że kosmetyki są proteinowe - otóż nic z tych rzeczy, proteiny w czystej postaci tu nie ma, są natomiast antystatyki pochodzenia proteinowego.
Cóż! Raz kozie (nomen-omen) śmierć! :)
Zestawu koziego użyłam dwukrotnie. Po pierwszym użyciu - zachwyt! Gładkość, blask, miękkość! I skalp zadowolony :)
Zaskoczyła mnie konsystencja produktów, bardzo przyzwyczaiłam się do emolientowego, treściwego poślizgu - a tu raczej skrobiowa gładkość.
|
To zdjęcie załączam ze względu na oddany blask i gładkość. Światło naturalne i wcale nie słoneczny dzień! |
|
Światło dzienne, słoneczko i wiatr :) |
Po drugim myciu widzę już nadmiar szczęścia - mieszkańcy skalpu jednak mają się zbyt dobrze i trzeba będzie im zamknąć imprezę. Obydwa razy odżywkę nałożyłam - zgodnie z zaleceniem - również na skórę głowy, co jak widzę na dłuższą metę obciąża (oblepia?) włosy u nasady i skraca świeżość.
Biały Jeleń szampon z Kozim Mlekiem
Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Sodium C14-16 Olefin Sulfonate, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Decyl Glucoside, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Starch, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Panthenol, Glycerin, Caprae Lac Extract, Propylene Glycol, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Polyquaternium-10, Tetrasodium EDTA, Citric Acid, Ethalkonium Chloride Acrylate/HEMA/Styrene Copolymer, PEG/PPG-120/10 Trimethylolpropane Trioleate, Laureth-2, Sodium Benzoate, Parfum
Biały Jeleń odżywka do włosów z kozim mlekiem
Aqua, Cetearyl Alcohol, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Behentrimonium Methosulfate, Isododecane, Hydrogenated Tetradecenyl/Methylpentadecene, Cetyl Alcohol, Panthenol, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Glycerin, Caprae Lac Extract, Propylene Glycol, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Starch, Butylene Glycol, Sodium Polyacrylate, Isotridecyl Isononanoate, Trideceth-6, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Parfum, Triethanolamine.
Ciekawe doświadczenie, muszę przyznać :) Patrząc na same składy prawdopodobnie nie sięgnęłabym po te kosmetyki, ba! wyobrażałam sobie już skalpowo-włosową masakrę - a jednak przerwały włosowy kryzys.
Jako wrażliwiec pokarmowy mleczno-pszenny staram się unikać tych składników w kosmetykach, acz może niesłusznie? U progu wiosny tęskni mi się za mlekiem, nawet jeśli jest to ekstrakt w szamponie. Cóż. Po świętach zostało mi jeszcze kilka
tofurniczków z tego przepisu (może uda mi się zrobić im zdjęcie, ale znikają tak szybko :P) a do kawy mleko roślinne, mam ochotę na
lidlowe limitowanki dla odmiany :)
Jak Wasze wiosenne przełomy pielęgnacyjne?
Pozdrawiam Was ciepło - i mam nadzieję nareszcie wiosennie i słonecznie!
Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...