Wiedzma bloguje (Czarownicująca): Zmywalność składników - czy potrzebuję szamponu z SLS?

poniedziałek, 13 maja 2013

Zmywalność składników - czy potrzebuję szamponu z SLS?

Witajcie,
Myślę, że to dobra okazja, aby napisać słów kilka o zmywalności składników z powierzchni włosa.
Niewtajemniczonym polecam na początek ten wpis:

Sam temat szamponów i detergentów był już poruszany na moim blogu:
Słowo o szamponach i składnikach
Szampony cz.3 - o fazie [tłuszczowej]

Zapraszam jeszcze do lektury tego wpisu, w którym ładnie wyjaśniam, jak odróżnić obciążenie włosa przez nadmiar nawilżania od oblepienia przez składniki odżywcze:
Do you speak "Haircare" - przetłuszczanie, obciążenie i oblepienie

www.schwarzkopf.com.au/

Istnieją takie składniki, jak m.in. niektóre silikony, które da się usunąć z powierzchni włosa tylko silniejszym, anionowym detergentem (np "SLSy"). Z jednej strony - nieusuwana warstwa nadbudowuje się i włosy stają się ciężkie i nieświeże - z drugiej strony szampony z silniejszymi detergentami odzierają włosy i skórę z warstwy lipidowej, co może nie być dobre.
Gdyby ktoś nie wiedział - to głównie z powodu tych silnych detergentów przechodzimy na bezsilikonową pielęgnację, nie ze względu na silikony - opowieści o zatykaniu włosa przez silikonową powłoczkę możemy włożyć między bajki, tak szczelnie okrywające włos silikony już nie istnieją, albo znaleźć je bardzo trudno (niejako właśnie poszukuję, żeby zabezpieczyc się przed letnim puszakiem - i bida!).
Niechęć do silikonów ma uzasadnienie w przypadku włosów cienkich, bo silikony zbierając się - warstwa po warstwie obciążają włos - i przetłuszczających się, bo niewątpliwie silikony to emolienty, i to całkiem skuteczne.

Włosy i skóra ogólnie nie lubią odzierania do nagości, pewna warstwa ochronna dobrze im robi - ale my lubimy, jak nasze włosy są lekkie i świeże. Troszkę wprawy i da się zadowolić obie strony :)

SUBSTANCJE NADBUDOWUJĄCE SIĘ NA WŁOSACH

Nadbudowywanie to taka sytuacja, kiedy składniki zawarte w kosmetykach pielęgnacyjnych do włosów przyklejają się do jego powierzchni w sposób trwały i nie usuwane zbierają się w kolejne warstwy, sprawiając, że włosy mimo mycia pozostają nieświeże albo szybciej się takie stają, są oklapnięte, brak im blasku, są bez życia.
Zjawisko to występuje również na skórze, ale dopóki nie przesadzamy z ilością dóbr - nie ma wielkiego znaczenia, gdyż skóra się złuszcza, pozbywając się wraz z martwym naskórkiem resztek nadbudowanego dobra.
O ile w przypadku skóry, korzystając ze zjawiska złuszczania - jest możliwe oczyszczanie jedynie olejem / mleczkiem / płynem micelarnym na bazie emulgatora, tak w przypadku włosów do pełnego oczyszczenia potrzebne są silne detergenty.

Smutna prawda jest taka: na włosach może nadbudowywać się dosłownie wszystko:
  • silikony i polimery
  • oleje i masła roślinne
  • parafiny i woski syntetyczne
  • proteiny
  • ekstrakty roślinne
  • osad z twardej wody
Jako niskoporowata wiem o tym niestety aż zbyt dobrze! Stwierdzenie, że moje włosy oblepia nawet woda nie brzmi już tak dziwnie :P
Siła przylegania tych składników do włosa jest bardzo różna. Niektóre są zmywalne wodą, inne potrzebują emulgacji, inne rozpuszczają się w olejach - jeszcze inne wymagają użycia detergentu o różnej sile.

Dziś na tapecie składniki wymagające silnych detergentów do usunięcia.

http://zdjecie.pixmac.pl
NAJSILNIEJSZE DETERGENTY - TYLKO NA NAJBARDZIEJ UPARTEGO WROGA


siarczany anionowe: SLS, SLES, ALS, ALES

Używamy ich, kiedy zajdzie potrzeba gruntownego oczyszczania.

Będą nam niezbędne, żeby pozbyć się:
  • silikonów trudnozmywalnych - to silikony starego typu, są wiele cięższe niż dostępne teraz silikony, np cykliczne, modyfikowane PEG:
    • simethicone
    • trimethicone
    • trimethylsilylamodimethicone
    • trimethylsiloxysilicate
  • parafiny i pochodnych nafty - świetne, skuteczne emolienty. Raczej dla włosów grubych i suchych, gdyż cienkie mogą niepotrzebnie obciążać. Spotkamy je w hinduskich olejach ziołowych do pielęgnacji włosów, w nafcie kosmetycznej oraz wielu kosmetykach.
    • paraffinum liquidum
    • mineral oil
    • isoparaffin
  • quaternium i polyquaternium - kondycjonerów jonowych; niektóre pq mają lepszą zmywalność, np. pq-44 i pq-10 są zaliczane do zmywalnych wodą! - ale większość jest oporna i ulegnie tylko SLS
  • polimerów stylizujących:
    • PVP
    • copolymery
  • nadbudowanych protein, olei i ekstraktów roślinnych - większość protein zawartych w kosmetykach oraz w domowych kuracjach nie tworzy wiązań ze strukturą włosa, ale ich zmywanie trwa dłużej niż jeden cykl mycia
  • osad z twardej wody (siarczany to warunek konieczny, ale niewystarczający do usunięcia z włosa osadu, cierpliwości :P)
Ciekawostka!
Powyższe składniki niejako przyklejają się do powierzchni włosa, jak za pomocą dość silnego kleju. Wyjątek stanowią quaternia (q i pq), które oprócz przyklejenia - przyciągają się jak magnes do zniszczonych partii włosów, więc oprócz "kleju" mamy jeszcze oddziaływania elektrostatyczne.

W niektórych przypadkach duża zawartość q i pq w kosmetyku może powodować puszenie się włosów spowodowane ładunkiem elektrostatycznym. Kilka zdań w tym temacie znajdziecie we wpisie Puszek okruszek - przyczyny puchu na włosach.

Miałam kilka odżywek z dużą zawartością pq i moje włosy były po nich... dziwne w trudny do opisania sposób, m. in. nie chciały trzymać się w grupach, były "osobno" trochę jak naelektryzowane ale mimo wilgoci. Odżywka szybko znalazła nowy dom ;] Kto wie, może chodziło właśnie o ładunek?

JAK CZĘSTO?


Fakt korzystania z kosmetyków z w/w składnikami lub mimowolnego kontaktu z nimi (np z osadem z twardej wody) nie oznacza konieczności korzystania z szamponów z SLES co mycie. Częstotliwość może być najróżniejsza i zależy od indywidualnej tolerancji, "pojemności" włosów na składniki danego typu.

ILE RAZY?

Wiele różnych opinii można znaleźć na temat, ile razy powinno się myć głowę szamponem w trakcie jednego seansu.

Czasem wystarczy raz.

A czasem nie, i co wtedy?

Jedna z opcji mówi - przy problematycznej skórze głowy myj dwa razy: najpierw same włosy, by usunąć z nich największy brud, a za drugim razem sam skalp. Dzięki temu nie wcieramy w skórę brudu z włosów.

Trudno się nie zgodzić z takim podejściem w pewnym sensie - to trochę jak demakijaż i oczyszczanie twarzy: najpierw zmywamy z twarzy makijaż, kurzy i brud, a potem oczyszczamy skórę jako taką. Niby można to zrobić jednocześnie, np w metodzie OCM - ale na większy brud jednak lepsze dwa etapy, np mydełko i mleczko.

Jeśli pasuje nam taka opcja, ze względu np na bardzo pobrudzone włosy (np z powodu pracy w trudnych warunkach czy po podróży) lub preferencje skalpu - może warto podczas dwóch myć zastosować różne szampony, jeden z SLES a drugi delikatny?

Druga szkoła - myj raz, ale pozostaw pianę na głowie na dłuższą chwilę.
Szampon z SLS jest tak skonstruowany chemicznie, żeby poradzić sobie z brudem i nadbudowanymi składnikami.
Minus tej opcji jest taki, że - oczywistość - włosy dłużej są wystawione na działanie detergentu, podczas gdy myjąc dwa razy jesteśmy w stanie ten czas skrócić.
Plus - nie trzemy :) I możemy zająć ręce czymś innym, np peelingiem ciała.

De facto najlepiej obserwować i wybrać samemu :)

* * *
 
Żeby nie było niejasności - nie biorę udziału w nagonce na SLSy. W moim przypadku powinnam unikać kosmetyków z siarczanami ze względu na suchą i wrażliwą skórę, więc układanie pielęgnacji w ten sposób, by zmniejszyć potrzebę sięgania po silniejszy detergent jest wręcz wskazane.
O ile moja skóra głowy nie przepada za szamponami, tak włosy po solidnym oczyszczaniu odzyskują wigor i sprężystość i przez krótki czas wystarczy płukanka lniana, by wyglądały pięknie. Co nie wyklucza się z olejowaniem, które ma pozytywne działanie długofalowe.
Oczywiście nie zrezygnuję z eksperymentów, bo za bardzo je lubię :)
 
A jak to jest u Was?


Źródlo:
www.wizaz.pl/forum/showpost.php?p=22500909&postcount=4
www.wizaz.pl/forum/showthread.php?t=387147

post signature

37 komentarzy:

  1. Nie wyobrażam sobie nie używania raz na jakiś czasu szamponu z SLES. Dla mnie to konieczność. Poza tym lubię raz na dwa tygodnie czuć pod palcami takie skrzypiące włosy:D

    OdpowiedzUsuń
  2. To już chyba wiem skąd mam puch na głowie... myje włosy codziennie i widać slsy mi wypłukują wszystkie przyklejające się do włosów "okrywacze" :P Czas zmienić szampon...

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie z parafiną np tak: przy twardej wodzie(u narzeczonego)- moje włosy ją kochają, przy miękkiej (w domu) obciąża niemiłosiernie;)
    W przypadku silikonów, z moich włosów one po prostu odpadają, po jakimś czasie w ciągu dnia. Zauważyłam to nie raz. Silikon w odzywkach i maska są ok ale nie co mycie (strasznie je obciążają gdy moje włosy nie potrzebują nadmiernego nawilżenia - czyli sa ok przy suchych dniach włosowych). W szamponie = elektryzowanie na maksa. pq staram się unikać bo czuję jakbym miała na włosach jakąś warstewkę (nawet po pq-10 który często jest w szamponach), której po silikonie nie wyczuwam.
    Moja skóra głowy co do SLs a delikatnych myjadeł, jest w takim samym nastawieniu - nie ma różnicy. Tylko włosy nie lubią tego silnego detergentu. Oczyszczanie raz na 2tyg im wystarcza w zupełności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i puch to ja mam po wszelakich psikadłach z silikonami ;D

      Usuń
    2. Próbowałaś Biovaxa w sprayu? Używałam go długo, jak jeszcze moje włosy trzymałam z dala od włosomaniactwa i dawały dobry efekt.

      Usuń
    3. Do biowaxów mam uprzedzenie. Maski robiły mi siano ;D

      Usuń
  4. Ja i moje włosy lubimy się z sls-em i innymi, zdecydowanie nie jestem ich przeciwniczką. Nie używam szamponów z silnymi detergentami co mycie (np. Barwa pokrzywowa), ale minimum raz w tygodniu. A kiedy używałam szamponów ziołowych (np. Wardi Shan), które mają SLS-y, SLES-y pod koniec składu używałam ich nawet co każde mycie i skóra głowy była zadowolona.

    Gorzej jest u mnie z silikonami. Są OK w maskach albo odżywkach, ale przy małej ilości (więcej jak dwa silikony w masce powodują elektryzowanie moich włosów), natomiast moje włosy nie lubią silikonowych serum na końcówki. Taka bomba silikonowa zazwyczaj powoduje strąki i elektryzowanie się. A chciałabym, żeby lubiły, bo czułabym wtedy, że są dobrze zabezpieczone :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje włosy są praktycznie nie do przeciążenia/oblepienia. Z racji że skórę myję zazwyczaj tylko łagodnymi detergentami, i włosy są nimi traktowane. Raz na jakiś czas robię takie trochę odwrócone OMO - włosy myję siarczanem, a skórę zabezpieczam najczęściej olejem lub parafiną (która o dziwo się zmywa do zera bez "sulfatowania")
    I zdecydowanie preferuję pozostawianie piany na włosach przez dłuższą chwilę niż dwukrotne używanie szamponu. Mycie to proces chemiczny, nie fizyczny, więc podwójne tarcie włosów (nawet delikatne masowanie może uszkodzić strukturę napęczniałego od wody włosa) jest zupełnie niepotrzebne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, też praktykuję odwrócone OMO czasem :)
      Jak aplikujesz parafinę? Zwykłą apteczną?

      Usuń
    2. Zawartą w oleju indyjskim z mieszanką olei. Ale czystą też nakładałam w zeszłym roku ("olej Amla" z KTC to czysta parafinka z barwnikiem i zapachem) i spokojnie się domywała, a włosy były w super stanie.

      Usuń
    3. Ja używam do tego KTC jaśminowego (tak samo, parafina i zapach - ale jaki piękny:))

      Usuń
  6. Świetny wpis - jakoś nie uświadamiałam sobie wcześniej, że nie tylko silikony (których i tak nie używam) mogą się nadbudować i obciążyć.
    Ja przekonałam się na własnej skórze, że SLES SLESowi nierówny a ogromne znaczenie ma stężenie środków myjących i "towarzystwo", w którym występują. Po przerzuceniu się z Pantene aqua light (czego tam nie ma! I SLS, i SLES, i jeszcze sól,...) na prosty ziołowy szampon zamiast garści (!) włosów po myciu pozbywałam się co najwyżej kilku. Po zmianie na Fitomed z niewielkim dodatkiem SLES dodatkowo pozbyłam się problemu przetłuszczania skóry głowy i wysuszenia włosów, nieźle działa też Alterra, w której CLS równoważony jest przez sporo ekstraktów. Krok dalej już nie pójdę - po myciu odżywką włosy są obciążone i jakby niedomyte, jak widać dla każdych włosów ten "złoty środek" między obciążaniem a domyciem jest położony w innej części skali "płyn do mycia naczyń - szampon dla dzieci" ;)
    Moje włosy nie lubią mocnych oczyszczaczy także dlatego, że baaardzo zwiększają ryzyko przeproteinowania :( Np. mlekiem...

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny wpis, muszę się przyjrzeć pq i q. SLSa używam średnio raz w tygodniu - ostatnio zdarzyło mi się przenawilżenie i przyklap dzień po dniu, jak to zaniedbałam. Czuję, że przychodzi już ten moment, w którym wiem, jakie kosmetyki lubią moje włosy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe informacje:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jestem na etapie, gdy moje włosy maja fajną lekkość i sypkość - ale mat matowy. Albo blask i przyklap i strąki, szybko przechodzący w fazę matowych strąków.

    Dzięki za Twoje posty, naprawdę pomagają znaleźć właściwą pielęgnację. Wierzę, że już niedługo znajdę równowagę. (Czyli lekkie i błyszczace).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak miałam :( Efekt tafli i włosów wizualnie dwa razy mniej niż w rzeczywistości albo matowa lekkość. Pomogło mi delikatne doproteinowanie (płukanka piwna, odrobina odżywki Artiste dodana do odżywki nawilżającej lub maski), włosy wreszcie są mięsiste, sypkie, lekkie i błyszczące, wyglądają, jakby było ich więcej. Może u Ciebie też zadziała?

      Usuń
    2. Dzięki za radę. Spróbuję, cały czas szukam najlepszych protein dla moich włosów. Może Twój sposób to jest to.

      Usuń
  10. a ja jestem w stanie domyć parafinę z włosów(w olejku indyjskim się znajdującą) przy pomocy facelle. A slsu też unikam bardziej ze względu na wrażliwą skóre głowy, chociaż na włosach nic mi się nie nadbudowuje, tylko skóra głowy jakieś pretensje sobie rości co do oczyszczenia po 10dniach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak z innej beczki - dlaczego w tym olejku musi być parafina? Zawsze mnie to odrzuca, bo niby obojętna dla włosów - dlaczego więc nie można jej było zamienić na jakiś roślinny olej? Wiecie coś o tym?

      Usuń
  11. A powiedz mi Wiedźmo, jak to jest z Magnesium Laureth Sulfate? C\y to prawda, że jest łagodniejszy niż detergenty, które wymieniłaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest łagodniejszy, ale nie o tyle jak np Lauryl Glucoside. Siarczan to siarczan ;]
      Chemicznie da radę tym samym składnikom, tzn silikonom, q i pq nadbudowanym proteinom

      Usuń
  12. Ja na początku mojego włosomaniactwa olejowałam olejem Amla na bazie parafiny i zmywałam szamponem babydream. Włosy w prawdzie stały się bardzo gładkie i błyszczące jak po silikonach, ale po jakimś tygodniu zaczęły mocno wypadać :/ Teraz już pamiętam o oczyszczeniu raz na jakoś czas SLES-em :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja po przeczytaniu tego parę lat temu unikam SLS i dobrze mi z tym.
    "Sodium Lauryl Sulfate
    Sodium Laureth Sulfate
    Ammonium Lauryl Sulfate
    Sodium Myreth Sulfate
    Laurylosiarczany sodu
    Sodium Lauryl Sulfate = SLS
    Sodium Laureth Sulfate = SLES
    Typowe detergenty syntetyczne, stosowane od dawna w przemyśle do odtłuszczania i mycia urządzeń oraz pomieszczeń. Obecnie są niemal w każdym toniku, balsamie, żelu myjącym, zmywaczu, szamponie i płynie do kąpieli. Powodują przesuszenie skóry, zaburzają wydzielanie łoju i potu, upośledzają czynności gruczołów apokrynowych, podrażniają skórę, wywołują świąd i wypryski. Przyczyniają się do powstawania plam, guzków zapalnych i cyst ropnych (w tym prosaków). Szczególnie szkodliwie działają na skórę dzieci, niemowląt oraz na skórę w okolicach narządów płciowych. Powodują podrażnienie oczu i zapalenie spojówek. W razie dostania się do jamy nosowej, np. podczas mycia powodują nieżyt nosa. Przenikają ze skóry do krwi wywołując działanie ogólne. Ulegają kumulacji w ustroju. Są metabolizowane w wątrobie. Uszkadzają układ nerwowy i układ odpornościowy skóry. Obniżają stężenie estrogenów, mogą wzmagać niekorzystne objawy menopauzy. Wcierane w piersi i narządy płciowe mogą indukować nowotwory i uszkadzać spermatogenezę oraz owogenezę. Uszkadzają osłonki włosów powodując łamliwość i rozdwajanie włosów.
    SLS i SLES wchodzące w skład kosmetyków mogą być zanieczyszczone rakotwórczymi dioksanami (dioxane).
    SLS są mutagenami uszkadzającymi materiał genetyczny.
    Nazwy handlowe składników sugerują, że są to naturalne produkty, a tak nie jest. Nie stosować w czasie laktacji i ciąży."
    źródło: http://www.luskiewnik.strefa.pl/acne/toksyny.htm

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie to jak często używam SLES zależy od wielu czynników. Np latem w mieście mam wrażenie, ze brud gromadzi mi się we włosach i wtedy częściej sięgam po detergent.
    Jak jestem w domu rodzinnym to nie muszę tak często sięgać po mocniejszy oczyszczacz:)

    OdpowiedzUsuń
  15. ja po tych detergentach mam strasznie suche włosy po myciu, przy delikatnych to zjawisko nie wystepuje wiec rowniez wole unikac.

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam. Już kilka razy odwiedziłam ten blog ale dopiero teraz postanowiłam napisać. Widząc twoje zaangażowanie i sporą wiedze mam troche stracha zapytać ale no raz się żyje. Słuchaj czy jest szansa byś mi poradziła co i jak gdybym napisała swoją pielęgnacje(cg?) tygodniową oraz odpowiedziała na kilka pytań? Pielęgnację stosuję od lutego tego roku ale w tym wszystkim się już gubię i nie wiem czy nie robię krzywdy moim włosom. Lift134@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo interesujacy wpis!
    Ja uzywam od 10 miesiecy szamponu bez SLS, u mnie sprawdza sie super, bo mam z natury cienkie wlosy. Tylko rozczesywanie jest troche trudniejsze, ale z moim TT to juz nie problem :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo ciekawy post! I przydatny!
    Szamponow z SLSami używam średnio raz w miesiącu - przed hennowaniem od kilku lat i od tamtej pory moje włosy poprawiły się niesamowicie. (Ale zmieniłam tez inne kosmetyki do włosów).

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak zwykle bardzo ciekawy post :)
    Ja od dwóch miesięcy nie używam szamponów z SLS, ponieważ powodowały u mnie łuszczenie skóry głowy, co wyglądało, jakbym miała łupież... Teraz jest lepiej, jednak delikatne szampony i odżywki bez silikonów sprawiają, że moje gęste, grube i sztywne i kręcone włosy są nie do opanowania. Puszą się, układają, jak chcą - nie mogę wyjść z domu, jeśli ich nie zwiążę w supeł, ponieważ wyglądam, jak miotła. Stąd moja prośba - droga Czarownicująca, może mogłabyś zrobić post o tym, jak i czym układać takie włosy? Zupełnie nie wiem, czym je zdyscyplinować, a do silikonów wracać nie chcę, ponieważ do SLS też nie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://czarownicujaco.blogspot.com/2012/11/fale-techniki-stylizacji.html

      Usuń
  20. a jakie masz zdanie na temat - Sodiul Lauroyl Sarcosinate? myślałam, że jest delikatny, stosowałam go jako szampon co 2 dni, ale po swoich włosach widzę, że nie jest jednak, aż tak delikatny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest delikatniejszy niż SLS, należy do tej samej grupy anionowych. Wszystko zależy od indywidualnej tolerancji skóry i włosów.
      Włosy mogą być suche z niedopieszczenia a nie przez szampon

      Usuń
  21. Droga Wiedźmo! :)
    Co polecasz do olejowania/kremowania włosów na sam początek tej przygody? :) Najlepiej tak, żeby na wstępie nie przetrzepało zbyt po kieszeni w razie niepowodzenia :P dla włosów suchych i zniszczonych na końcach i z tendencją do przetłuszczania. Byłabym ogromnie wdzięczna za radę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co masz w kuchni :) Rzepakowy, słonecznikowy, oliwa, lniany, z pestek winogron (biedronka)

      Usuń
  22. Nie jestem pewna czy nie przeoczyłam informacji.
    Ile czasu na włosach maksymalnie potrafią zostać silikony ? Chodzi mi o takie najcięższe np po myciu i odżywkach Pantene albo Elseve czy Dove. Po ilu myciach nie ma po nich ani śladu ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dysponuję tak precyzyjną informacją, acz na pewno jest to bardzo zróżnicowane zależnie od budowy i "trybu życia" włosa. Na pewno nie ma po nich śladu po użyciu szamponu z SLS albo Cocamidopropyl Betaine, o ile szampon nie zawiera silikonów.
      Najcięższe silikony są trudno dostępne, w kosmetykach drogeryjnych są średnie ale też wiele innych oblepiaczy, np polyquaternium i quaternium, które nie zmywają się zbyt łatwło.

      Usuń
    2. Pamiętam,że na początku interesowania się tematem trafiłam na informacje ,że trzeba pozbyć się nadbudowanych silikonów. No i że to może trwać kilka tygodni. Chyba w takim razie trochę mało precyzyjna była ta wskazówka.
      Ciekawa byłam czy faktycznie "nie - włosomaniaczki" mają tak rzeczywiście oblepione włosy, skoro jednak wystarczyć może nawet jednorazowe oczyszczenie. Realnie jednak niewiele osób docenia chude w składniki oczyszczające szampony a kupuje Elseve itp ponieważ po nich włosy są puszyste, lśniące i gładkie :)

      Usuń

Czytelniku i Czytelniczko! Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią i włączysz się do dyskusji.

Lawina spamu zmusiła mnie do blokady możliwości komentowania anonimom - mimo wszystko zachęcam Was gorąco i czekam na komentarze!