Wiedzma bloguje (Czarownicująca): Kremy Sylveco - recenzja

piątek, 8 marca 2013

Kremy Sylveco - recenzja

Długo to potrwało, ale nareszcie mogę zaprezentować Wam dwa kremy do twarzy dla suchelców :)

Są to kremy firmy Sylveco, Lekki krem rokitnikowy i Krem brzozowy z betuliną.


Najpierw troszkę lokalnego patriotyzmu: Sylveco to firma polska - ba! z mojego, zapomnianego przez świat podkarpacia!

Kosmetyki Sylveco produkowane są na bazie naturalnych składników, przy jednoczesnym wyeliminowaniu tych najbardziej drażniących i uczulających - szemranych barwników, konserwantów, emulgatorów.
Kosmetyki Sylveco nie są testowane na zwierzętach!

To jeden z pierwszych producentów, u którego spotkałam się z pokazywaniem całych składów (wg INCI) już na ulotce informacyjnej. Wszystkie składy można bez problemu znaleźć na stronie producenta - KLIK, jest tam też przejrzysty słowniczek składników :) Grają w otwarte karty - i słusznie, bo jest się czym chwalić!


Początkowo testowałam sam Lekki krem rokitnikowy, jednak zimą moja cera ma większe wymagania, więc - za sugestią producenta zresztą - dołączył doń drugi, Krem brzozowy z betuliną.


Zapraszam do szczegółowych recenzji!

 DWA SŁOWA O MOJEJ CERZE

Moja cera jest alergiczna, bardzo sucha i wrażliwa, naczynkowa, sezonowo zmaga się też z atopowym zapaleniem skóry. Ma pewną tendencję do zaskórników.

LEKKI KREM ROKITNIKOWY

Opis ze strony sklepu [źródło]
Skóra zmęczona, szara i ziemista, pozbawiona blasku lub przesuszona, z pierwszymi oznakami starzenia, wymaga wzmocnienia i rewitalizacji. Lekki krem rokitnikowy, z bogatym w substancje odżywcze olejem z owoców rokitnika, zapewni skórze prawdziwy zastrzyk witamin, wyrówna koloryt i przywróci blask. 

Hypoalergiczny lekki krem rokitnikowy
jest przeznaczony do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju cery i zapewnia ochronę skóry z oznakami starzenia. Zawiera bogaty w witaminy i mikroelementy olej rokitnikowy, o wyjątkowym działaniu odżywczym, rewitalizującym i wzmacniającym. Ekstrakt z kory brzozy, dzięki właściwości pobudzania syntezy kolagenu i elastyny, skutecznie opóźnia proces powstawania zmarszczek. Naturalne oleje roślinne i masło karite odbudowują warstwę wodno-lipidową i w połączeniu z alantoiną zapewniają skórze szybkie ukojenie. Ekstrakt z aloesu przywraca właściwy poziom nawilżenia, natomiast dodatek witaminy E zabezpiecza skórę przed negatywnym wpływem środowiska. Ekstrakt z mydlnicy lekarskiej, zawierający saponiny, ułatwia wnikanie składników aktywnych głębiej do skóry. Krem może być stosowany pod makijaż oraz na okolice przemęczonych oczu.

WSKAZANIA: do pielęgnacji skóry zmęczonej, ze zmarszczkami, szarej i ziemistej, pozbawionej blasku, przesuszonej; w przypadku trądziku różowatego, rozszerzonych naczynek.
Dobre efekty uzyskamy stosując równolegle krem brzozowo-rokitnikowy z betuliną na noc, w celu lepszego odżywienia skóry.
Zastosowanie: Codziennie rano nakładać na oczyszczoną skórę twarzy i szyi. Wieczorem zaleca się uzupełniające stosowanie kremu rokitnikowego z betuliną.
Działanie:
Chroni skórę z oznakami starzenia, odżywia i rewitalizuje, przywraca blask.

Skład:
Woda, Olej z pestek winogron, Olej sojowy, Sorbitan Stearate & Sucrose Cocoate, Olej rokitnikowy, Masło karite (Shea), Stearynian glicerolu, Olej arganowy, Olej jojoba, Kwas stearynowy, Alkohol cetylostearylowy, Alkohol benzylowy, Betulina, Witamina E, Ekstrakt z aloesu, Alantoina, Guma ksantanowa, Kwas dehydrooctowy, Ekstrakt z mydlnicy lekarskiej, Lupeol, Kwas oleanolowy, Kwas betulinowy

Cena
ok. 24zł / 50ml

Moja opinia

Skład
Mamy tu mieszankę olejów roślinnych o znanych właściwościach pielęgnacyjnych - przyczynią się do działania regenerującego, zmiękczającego, nie powinny powodować zaskórników, chyba że ma się do nich wybitne predyspozycje.
Całość emulgują natłuszczające woski. Betulina, witamina E i alantoina obiecują działanie przeciwzapalne.
Moje dane potwierdzają pomocnicze działanie saponin w transportowaniu składników wgłąb skóry :)
Krem jest konserwowany za pomocą środków obiektywnie łagodnych - alkohol benzylowy, kwas dehydrooctowy, witamina E, betulina.

Skład jest wg mnie bardzo "ładny" - mamy dużo składników aktywnych, dużo nawilżania i regeneracji, dużo natury, czyli to co lubię :) Do tego wszystkie składniki są na tyle bezpieczne, że ja, znany alergiki wrażliwiec - podeszłam do testów tego kremu bez obaw.

Konsystencja
Jest faktycznie bardzo lekki. Nie używam na co dzień lekkich kremów, raczej półtłuste, więc nie wiem, czy to normalne - krem wchłania się momentalnie i uniemożliwia długie wmasowywanie. To chyba dobrze, bo nie miądlę skóry niepotrzebnie, ale przyzwyczajenie mam silne i lubię powmasowywać.
Nie od razu nauczyłam się, w jakiej ilości go nakładać. Najlepiej sprawdzają mi się 3-4 krople wielkości soczewicy, czyli jedna kropla to mniej niż jedno "pompnięcie".
Doskonale rozprowadza się na skórze zwilżonej hydrolatem (wtedy można powmasowywać :) ).



Zapach
Bardzo delikatny, ziołowy, własna woń składników.
Nie utrzymuje się na skórze.

Kolor
Żółciutki ze względu na olej rokitnikowy.
Krem nie barwi skóry na żółto, nawet podczas długotrwałego używania.

Opakowanie
Estetyczne pudełko z tekturki z roślinnym wzorem. 
Sam krem mieszka w bardzo estetycznie wykonanej buteleczce air-less - lubię tę technologię, bo umożliwia zmniejszenie ilości konserwantów, jest bardzo higieniczna.
Zatyczka jest solidna, nie pękła i nie porysowała się przez te kilka miesięcy.
Nieprzejrzysty plastik buteleczki pozwala ocenić ilość produktu dopiero pod światło.

Wydajność
Nadzwyczajna!
Używam tego kremu od listopada, co prawda nie codziennie i nie jest moim jedynym kremem, ale zostało mi go jeszcze prawie połowę (oceniając pod światło).

Działanie
Testy musiałam rozłożyć w czasie. Wybrałam ten krem, kiedy była jeszcze ciepława jesień i skóra moja domagała się lekkości i oczyszczania. Ledwie kilka dni później zrobiło się zimno, zaczęły ostro grzać kaloryfery - z dnia na dzień skóra miała inne potrzeby.

Więc oceniając dwojako:
  • Przy temperaturach dodatnich i braku skrajnych warunków atmosferycznych - kremik nawilża, nie obciąża, jest bardzo w porządku.
  • Przy temperaturach poniżej zera i wietrze, a zwłaszcza przy zimowym nawrocie AZS - jest za lekki, prawie nie czułam, że się czymkolwiek posmarowałam i musiałam się ratować moim sprawdzonym tłuściochem Ziaja Fizjoderm.
Nie mogę obwiniać o ten stan kremu, nie jest on adresowany do atopowców, chociaż obietnica nawilżania skóry przesuszonej mogła być spełniona lepiej.

Nadaje się pod makijaż.

Niestety nie zawiera filtrów UV...

Trwałość
Sześć miesięcy od otwarcia

Po zimowej przerwie w stosowaniu wróciłam do tego kremu razem z drugim kremem Sylveco.

KREM BRZOZOWY Z BETULINĄ

Opis ze strony sklepu [źródło]

Hypoalergiczny krem brzozowy z betuliną powstał na bazie wyłącznie naturalnych składników. Jest przeznaczony do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju skóry, przede wszystkim wrażliwej i skłonnej do uczuleń. Zawiera główne substancje aktywne - betulinę i kwas betulinowy, uzyskiwane z kory brzozy - które mają właściwości łagodzące i regenerujące w przypadku podrażnień, stanów zapalnych i uszkodzeń tkanki skórnej. Krem brzozowy nie zawiera konserwantów, co sprawia, że w naturalny sposób odbudowuje warstwę ochronną skóry, odżywia ją i przywraca równowagę.

Zastosowanie:
Oparzenia słoneczne, Wysuszona skóra rąk, Pęknięcia stóp i pięt, Przebarwienia skóry, Otarcia, odgniecenia skóry, Odleżyny, Opryszczka, Ukąszenia owadów, Grzybice, Łuszczyca, Trądzik, Uczulenia (alergie), Żylaki i niedokrwienie tkanek, Oparzenia termiczne, Oparzenia termiczne, Oparzenia chemiczne, Odmrożenia.

Skład: woda, olej sojowy, olej jojoba, wosk pszczeli niebielony, olej z pestek winogron, betulina, stearynian sodu, kwas cytrynowy.

Cena
ok. 22zł / 50ml

Moja opinia

Skład
Piękny :) Króciutki, prosty, niezbędne minimum! Oleje roślinne, emulgowane woskiem pszczelim, stabilizowane mydłem :) (brzmi strasznie, ale wszystko jest bezpieczne :) mydła mogą emulgować; pełnią tu funkcję raczej antystatyczne, wygładzające niż myjące).
Już to kiedyś pisałam, ale z premedytacją się powtórzę - jeśli kiedyś przestanę robić własne kremy - zastąpię je właśnie takim!
Ten krem może już nie być łaskawy dla cery ze skłonnością do zaskórników, chociaż u mnie nie spowodował wysypu, dobrze reaguję na wosk pszczeli.

Konsystencja
Jak masło. Dość zbity, ale smarowny. Nie nabiera się go ze słoiczka, a urabia palcem :)
Dobrze rozprowadza się na skórze, można sobie wmasowywać i rozsmarowywać, pozostawia warstewkę ochronną, ale relatywnie nietłustą i nieświecącą.

Zapach
Bardzo delikatny, ziołowy, nie wiem czemu kojarzy mi się z lasem i grzybobraniem :)
Utrzymuje się na skórze nieco dłużej niż w przypadku lekkiego kremu.

Opakowanie
Wykonane w podobnej estetyce pudełko z tekturki.
Solidny plastikowy słoiczek, z plastikową przekładką zabezpieczającą zamiast folii. Wygodny w użyciu, nie wyślizguje się z natłuszczonych dłoni.
Estetyczne, bardzo neutralne opakowanie, kojarzy się trochę z liniami aptecznymi - białe, o czystej formie.

Wydajność
Świetna :) Na zdjęciu widać zużycie po około miesiącu używania (na zmianę z innymi kremami).



Działanie
Krem dokładnie robi to, co ma robić: pomaga utrzymać nawilżenie, nie podrażnia i nie przeszkadza.

Chyba jedyne, czego nie robi - to nie nadaje się na mróz. To jest codzienny krem, nie ochronny! I podobnie jak Lekki krem - nie zawiera filtrów UV.

Trwałość
Trzy miesiące bez lodówki od otwarcia.

OBA KREMY RAZEM

Przez cały luty i początek marca używam tych kremów zamiennie. Producent sugeruje nakładać lekki krem na dzień a słoiczkowy na noc, ja jednak używałam ich zależnie od potrzeb w danej chwili, wspierając się dodatkowo kremem ochronnym na spacer (najczęściej był to krem mojej produkcji zrobionym dla mamy, inspirowany tym przepisem KLIK) lub czegoś z filtrem jeśli przyświeciło słoneczko. Uprzedzając pytania - nadal nie mam sprawdzonego kremu z filtrem.
Najczęściej używałam kremu słoiczkowego rano a lekkiego w ciągu dnia i na noc.

Bardzo trudno mi, alergiczce z AZS, znaleźć krem, który nie zrobi krzywdy, a do tego nie jest ciężkim smalcem ani nie kosztuje majątku. A tu są, takie sympatyczne, naturalne, w przyzwoitej cenie i do tego polskie :). Będę do nich wracać :)

Jedyny, ale niestety spory minus, jakiego się dopatrzyłam w tych kremach - nie zawierają filtrów UV, te zawarte w roślinach mogą być słabiuteńkie.

Jeśli macie możliwość testować próbki / odlewki - zwróciłam uwagę, iż lekki krem szybko obsycha bez swojego szczelnego opakowania i zmienia się jego konsystencja i smarowność, robi się bardziej gęsty i treściwy.

Mała uwaga - kosmetyki te zawierają składniki pochodzenia roślinnego, więc mogą uczulać! Łącznie z betuliną i aloesem i pomimo ich właściwości przeciwalergicznych. Niestety, ciężki nasz żywot alergiczny ;)

Obydwa kremy mam przyjemność testować dzięki Zielarni Lawenda.
Fakt otrzymania ich do testów nie ma wpływu na moja opinię.

I co, narobiłam smaka na brzózkę? :D
Znacie kosmetyki Sylveco? :)

Pozdrawiam
Czarownicująca

43 komentarze:

  1. Zdecydowanie nakręciłaś mnie rokitnikowo-brzozowo. Szukam ostatnio czegoś bez gliceryny a jak znajduję, to się zdecydować nie mogę. Dodatkowo - w ramach solidarności pochodzenia (Podkarpacie) chyba skuszę się na Sylveco ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam, ale na pewno się zapoznam, bo składy mają świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. juz tyle osób zachwalało mi te kremy, a ja wciąż nie mogłam się zdecydować który chcę ;) po twojej recenzji, wiem już że ten rokietnikowy będzie mój!

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie jestem nakręcona na te kremy ale na razie się jeszcze powstrzymuję przed zakupem, trzeba pozużywać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zachęciłaś mnie do zakupu, uwielbiam lekkie kremy a po Twojej recenzji z chęcią wypróbuję ten rokietnikowy:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. rokitnikowy wpadł mi w oko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Krem brzozowy w tłustej formule, zwłaszcza ten z rokitnikiem kocham, daje skórze nieoceniony komfort, a przyklepany minerałami nadaje się też na dzień ;)
    Sylveco to moje odkrycie zeszłego roku. Budujące jest, że to polska marka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Znalezienie kremu który moja mieszano-wrażliwo-naczynkowa cera będzie tolerować to istna katorga. Do tego nie może być w nich parafiny czy gliceryny, bo mnie zapycha. Oleje na początku składu także raczej odpadają, bo moja buźka od razu robi sie czerwona jak burak na policzkach i nosie. A obydwa te kremy mnie kusiły kiedyś, bo dużo osób je chwali. No cóż szukam dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja nawet lubiłam ten delikatny odcień opalenizny po rokitnikowym, takie muśnięcie słońca, ale ja mam jasną karnację, więc miał prawo być widoczny. Trochę obawiałam się podanej daty trwałości na poszczególnych kremach, balsamie 6 m-cy i 3 m-ce bo nigdy nie udało mi się zużyć w tym terminie, jedna producenci podają to zazwyczaj jako termin z rezerwą dla takich co to beztrosko potrafią używać przez rok jednego opakowania ;] więc po tym czasie był jeszcze jak najbardziej zdatny do użycia.
    Jak dla mnie właśnie bardzo dobrze, że nie zawierają syntetycznych filtrów UV, a tylko naturalne :) choćby były minimalne. Syntetyczne nie są bezpieczne przy długotrwałym stosowaniu, dzień w dzień i bez względu na porę roku, jak nas wyuczyli producenci od wielu już lat, dodając je do wszystkich mazideł jak leci.
    J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze chyba wtedy trzymać taki krem czy balsam w lodówce, chociaż z własnego doświadczenia wiem, że w życiu nie chciało by mi się po taki kosmetyk sięgać;)

      ja w sumie nie potrzebuję kremów do twarzy i coraz bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu... tzn. potrzebuję tylko z bardzo rzadka. mimo to kremy sylveco bardzo mnie kuszą i pewnie w końcu wypróbuję któryś z ich lekkich kremów albo ten pod oczy:)

      Usuń
    2. Właśnie ja też dawniej rzadko używałam kremów, dopóki nie kupiłam tego, natychmiastowa miękkość skóry skłania do stosowania :> z lodówki aplikacja nie byłaby taka przyjemna chyba tak przypuszczam stwardniałyby nieco. I tak kremy jak i balsam do ciała używałam również na twarz, pozbyłam się wysypki na przedramionach po czymś niezidentyfikowanym, na łydki po depilacji ulga, przeciw promieniom na przebieżkę po mieście też fajne i na końcówki włosów jako ochrona przed szamponami :)

      J.

      Usuń
    3. j., a jaka masz cerę? poza tym, że jasną;)

      Usuń
    4. Tłustą :D ale tak bez przesady, nie ociekam tłuszczem, już ją ogarnęłam dzięki OCM więc te kremy nie są mi konieczne w codziennej pielęgnacji, raz na jakiś czas mi wystarczy.
      J.

      Usuń
    5. o, ja właśnie też mam tłustą chyba (ewentualnie mieszaną w stronę tłustej), ale totalnie nie mam problemów z 'ociekaniem tłuszczem':D w takim razie skuszę się na ten krem na pewno, kiedy tylko skończę to, co mam:)

      Usuń
  10. Znam -testowałam od Maliny i jestem zawiedziona. Jest tłusty, przesusza i nie wchłania się. Do tego zapycha...

    OdpowiedzUsuń
  11. W moim przypadku najlepiej sprawdza się wersja z nagietkiem (ta treściwa). Niestety, kiedy zmuszona byłam zastąpić ją wariantem rokitnikowym, pojawił się wysyp. Składy są podobne, ale jak widać, drobne różnice mają czasem ogromne znaczenie;) Mimo to lubię kosmetyki Sylveco. Oprócz dobrych kremów firma oferuje również świetne pomadki ochronne:)

    OdpowiedzUsuń
  12. chyba kupię akurat potrzebuję kremu do twarzy składy mają ładne brak gliceryny niedrogie same plusy zobaczymy jak na twarzy :) mam łzs ale chyba nie powinny zaszkodzić mam teraz cerę tak suchą jak nigdy dotąd

    OdpowiedzUsuń
  13. tylko szkoda że oba nie są w tym samym opakowaniu z pompką ciekawe dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ten w słoiczku ma, jak to ujęła czarownicująca, 'konsystencję masła' - podejrzewam, że przy opakowaniu z pompką byłyby problemy z jego 'wydobyciem':)

      Usuń
    2. W poprzedniej wersji "nielekki" krem był w pompce i jego wydobycie było trudne, tak twierdzi pani konsultantka Sylveco, z którą rozmawiałam o tych kremach

      Usuń
    3. tak przypuszczałam dzięki za odpowiedź

      Usuń
  14. Na razie pozostanę przy kremach babuszki agafii, bo świetnie mi służą ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. odnośnie filtrów polecam moje ostatnie odkrycie - Ziaja Ulga spf 20 - ten:
    http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=46808

    a tu skład:
    http://wizaz.pl/forum/showthread.php?p=33439007#post33439007

    fotostabilny, a na mojej skórze zachowuje się jak zwykły krem, a nie lepki filtr :) aha, i kosztuje 10,50zł w rossmanie :)

    Z minusów - zawiera DMDM Hydantoin i parabeny..No i moją koleżankę zapchał, myślę że sprawdzi się raczej w przypadku cer niezbyt skłonnych do zapychania ;) jak moja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, myślę że wypróbuję go kiedy zrobi się cieplej i bardziej słonecznie :)

      Usuń
  16. Też używam kremów Sylveco i także jestem zdecydowanie na tak!:)

    OdpowiedzUsuń
  17. No i chyba na chwilę odstawię olejki i skuszę się na polecane kremy. Jeśli znalazłaś kremy bez parafiny i wazeliny - muszę spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  18. Wręcz właśnie produkcja przenosi się do Rzeszowa :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetne kremy znam i stosuje od jakiegoś czasu. Aktualnie używam tłusty krem rokitnikowy z betuliną oraz lekki krem nagietkowy z wyciągiem z brzozy. Krem rokitnikowy to prawdziwy tłuścioch, świetny prz kwasach i z tego co widzę to przy tym lekkim rokitnikowym wypada strasznie żółto wręcz pomarańczowo. Nadaje się tylko do używania na noc, bo buzia wygląda jak marchewa :D Ale bardzo go lubię na pewno za jakiś czas wspomnę o nich na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rowniez uzywam rokitnikowego "treściwego" kremu od jakiegos czasu, co wiecej uzywam go i na dzien i na noc, bo uwielbiam jego konsystencje, i to co robi z moja twarza, w moim przypadku buzia wcale nie wyglada jak marchewa, a mam jasna cere :) Dorota

      Usuń
  20. Oh niestety mam przez ciebie teraz na nie ogromną chętkę! A właśnie postanowiłam nic nie kupować do kwietnia, no kurczę ;p

    P.S Świetnie wszystko opisane no i składy zachwycają : )

    OdpowiedzUsuń
  21. Musze sprobowac kremu.
    Wróciłam z blogiem. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Brzozowy u mnie świetnie się sprawdza!

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo fajna recenzja :) Ląduje na liście PEREŁEK :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja też używam od niedawna Łagodzącego kremu pod oczy. Zawsze miałam kłopot z doborem kosmetyków pod oczy. Często wywoływały u mnie pieczenie, łzawienie. Tu wszystko super. Żadnych podrażnień. Skóra bardzo ładnie nawilżona. Używam też dwóch kremów nagietkowych: tłustego na noc i "lekkiego" na dzień. Też jestem bardzo zadowolona. Produkty tej firmy są naprawdę godne polecenia, przede wszystkim ze względu na skład. Możemy być dumne z firmy Sylveco bo to prawdziwa perełka w wśród polskich producentów kosmetyków. Jestem pełna podziwu dla nich. Nie tylko produkty, ale cały wizerunek firmy, marketing są na bardzo wysokim poziomie

    OdpowiedzUsuń
  25. Też jestem z Podkarpacia i również planuję wspierać produkty Sylveco:) jak je znajdę w drogerii to na pewno coś sobie sprawię:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że ciężko będzie je znaleźć w zwykłej drogerii. Do tej pory widziałam je w sklepach z naturalnymi kosmetykami i/lub zdrową żywnością, może są i w aptekach.

      Usuń
  26. Piękna recenzja:) Ja własnie dostałam paczkę od Sylveco tzn. kupiłam i mam serie rokitnikową.:) Zmartwiło mnie to, że nie nadają się te kremy na zimę.:( nie wiem czy otwierać czy lepiej zaczekać, bo jednak 3 miesiące to mało czasu i szkoda marnować krem. Może na razie spróbuję tek Ziaji o której pisałaś:) Physiogel zaczął mnie niestety zapychać, chyba ostatnio ogólnie za dużo emulgatorów nakładałam.:/ Dzięki za recenzję pozdrówki:)

    OdpowiedzUsuń
  27. U mnie rokitnikowy dodatkowo nadał fajny blask skórze, wygląda na zdrową i nawilżoną!:)

    OdpowiedzUsuń
  28. SUPER BLOG!!! Ja już mam prawie wszystkie kosmetyki od sylveco i jestem naprawde zachwycona tą firmą, brakuje mi własnie jedynie jednego z ich tłustych kremów, chyba skusze się na ten rokitnikowy o którym wspomniała koleżannka wyżej, same dobre opinie o nim słyszałam :)))

    OdpowiedzUsuń
  29. Lubie kremy sylveco mają prosty skład i poprawne działanie:) Dzisiaj zamówiłam płyn micelerny od nich mam nadzieję, że bedzie równie dobrej jakości jak w/w kremy:)

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku i Czytelniczko! Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią i włączysz się do dyskusji.

Lawina spamu zmusiła mnie do blokady możliwości komentowania anonimom - mimo wszystko zachęcam Was gorąco i czekam na komentarze!