Oj Anwen, zasiałaś szaleństwo żelatynowe :) Najpierw galaretki, potem laminowanie :)
Siła sugestii jest wielka, bo nawet ja się skusiłam na przepis podany przez Anwen - tak jak nie skusiłam się na mój (bo wiem, że wielkocząsteczkowe proteiny nie są dobre dla moich niskoporowatych włosów).
Moja mieszanka wyglądała tak:
Mieszankę nałożyłam na leciutko zaolejowane rokitnikiem, niezmoczone włosy - to spryskałam wodą, żeby włosy były wilgotne ale nie kapało z nich, zawinęłam w folię spożywczą i ręcznik na 45 minut.
Miałam pod ręką i szampon i odżywkę myjącą - ale okazało się, że nie ma potrzeby!
Włosy wypiły żelatynę, maseczka spłukała się łatwo i szybko, a włosy były takie śliskie i miękkie :D
Po wyschnięciu lekki puszek (specjalnie nie robiłam płukanki lnianej), ale też nieco lepszy skręt niż ostatnio. I objętość - jeszcze więcej włosów w kucyku :)
To na plus. Co na minus - okazało się na drugi dzień.
Primo - suche łuski na głowie, wyglądające jak koszmarny łupież (niedomyta żelatyna).
Secundo - oblepione i nieprzyjemne w dotyku, nieświeże, niemal lepkie włosy. Pomogło dopiero oczyszczanie szamponem z sodą :(
Reasumując - na moich grubych, niskoporowatych włosach laminowanie nie sprawdziło się. Ale pewnie będę stosować tę metodę na zniszczone końcówki.
Uwagi, jakie już mi się nasuwają z obserwacji i opinii innych:
Temat zostawiam otwarty, bo szał dopiero się zaczął i na bank pojawi się wiele doświadczeń i pytań :)
Jak widzicie - nie ma metody dla każdego - i dlatego tak dobrze być Wiedźmą i WIEDZIEĆ, co będzie dla nas dobre :)
Pozdrawiam
Wiedźma
Siła sugestii jest wielka, bo nawet ja się skusiłam na przepis podany przez Anwen - tak jak nie skusiłam się na mój (bo wiem, że wielkocząsteczkowe proteiny nie są dobre dla moich niskoporowatych włosów).
http://www.saidaonline.com/en/news.php?go=fullnews&newsid=32573 |
Moja mieszanka wyglądała tak:
- łyżeczka (taka większa) żelatyny Gellwe
- 3 łyżeczki wrzątku
- łyżeczka odżywki Cece Salon z algami - dość tłusta, bez protein
Mieszankę nałożyłam na leciutko zaolejowane rokitnikiem, niezmoczone włosy - to spryskałam wodą, żeby włosy były wilgotne ale nie kapało z nich, zawinęłam w folię spożywczą i ręcznik na 45 minut.
Miałam pod ręką i szampon i odżywkę myjącą - ale okazało się, że nie ma potrzeby!
Włosy wypiły żelatynę, maseczka spłukała się łatwo i szybko, a włosy były takie śliskie i miękkie :D
Po wyschnięciu lekki puszek (specjalnie nie robiłam płukanki lnianej), ale też nieco lepszy skręt niż ostatnio. I objętość - jeszcze więcej włosów w kucyku :)
To na plus. Co na minus - okazało się na drugi dzień.
Primo - suche łuski na głowie, wyglądające jak koszmarny łupież (niedomyta żelatyna).
Secundo - oblepione i nieprzyjemne w dotyku, nieświeże, niemal lepkie włosy. Pomogło dopiero oczyszczanie szamponem z sodą :(
Reasumując - na moich grubych, niskoporowatych włosach laminowanie nie sprawdziło się. Ale pewnie będę stosować tę metodę na zniszczone końcówki.
Uwagi, jakie już mi się nasuwają z obserwacji i opinii innych:
- laminowanie może nie być dobrym wyjściem na włosach wysuszonych, chyba że zastosujemy przepis z tłustą odżywką czy nawet olejem (równowaga olejowo-proteinowa; musi być jakaś wilgoć, żeby ją zamknąć we włosie i pod laminatem)
- laminowanie ma w założeniu dociążyć włosy, więc posiadaczki cienkich i długich włosów siłą rzeczy mogą obawiać się przyklapu
- żelatyna to bomba proteinowa, więc mogą się przytrafić wszelkie typowe objawy przeproteinowania (niedobór oleju, objawiający się suchym puchem), przeciążenie (obklejenie totalne, jak u mnie) vel nadwrażliwości włosa na daną proteinę (gumowatość, suchość, puch i wszystko co złe po trochu)
- jeśli wystąpi problem z domyciem mieszanki - możliwe, że być może ta metoda po prostu nie jest dla nas
Temat zostawiam otwarty, bo szał dopiero się zaczął i na bank pojawi się wiele doświadczeń i pytań :)
Jak widzicie - nie ma metody dla każdego - i dlatego tak dobrze być Wiedźmą i WIEDZIEĆ, co będzie dla nas dobre :)
Pozdrawiam
Wiedźma
Jak czytam to mam wrażenie, że to o mnie :D Sama też spróbowałam skuszona pozytywnymi opiniami.... Na moje mimo, że średnio porowate włosy, ta mikstura też nie podziałała i chyba tak jak Ty tylko na końcówki będę ją stosować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Mam za sobą dopiero pierwszy raz z żelatyną. Szału nie było, ale włosy spłukały się bez problemu. Za to były przyklapnięte i bardziej proste. Mam włosy o wysokiej porowatości.
OdpowiedzUsuńu mnie zadziałało tak samo. również wysoka porowatość :)
UsuńA ja dopiero będę próbować ;D
OdpowiedzUsuńja mam chyba średnioporowate i po laminowaniu.... bez szału
OdpowiedzUsuńale będę próbowała z innymi odżywkami, ew. olejami :D
dzisiaj chyba ulegnę temu szałowi i też wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńNie potrafię dokładnie ocenić porowatości swoich włosów, ale przypuszczam, że góra jest średnio porowata, a mniej więcej od ucha (potraktowane rozjaśniaczem) są bardzo porowate. Na górze włosów efekt spektakularny - wygładzenie, blask, uniesienie u nasady i zmniejszone przetłuszczanie, porowaty dół zaś wygląda lepiej, mniej puchu i splątania (normalnie tracę kilka włosów przy przeczesywaniu palcami, po laminowaniu przechodzą gładko), ale bez takiego efektu 'wow'. Następnym razem spróbuję mocniej nawilżającą maskę i domieszam trochę koloryzującej - laminowanie bezlitośnie wypłukuje kolor ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jeśli było dobrze - to trzeba kontynuować :D
Usuńpoddalam sie tej wielkiej modzie i niestety moje pierwsze podejscie miało efekty przeproteinowania.. musialam znow umyc wlosy i nalozyc maske z mleczanem sodu i olejem...
OdpowiedzUsuńu mnie wystąpił właśnie ten puch, co później zaczęłam ratować oliwą z oliwek, pomogło, ale muszę jeszcze go użyć :)
OdpowiedzUsuńhm może wypróbuje ;)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa jak laminowanie wypadnie na moich włosach, ale ciągłe zapominam kupić żelatynę. Nawet dziś byłam w sklepie i powtarzałam cały czas, aby ją kupić i zapomniałam.
OdpowiedzUsuńNa szczęście na moich włosach ta metoda się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńJa mam do Wiedźmy oraz drogich włosomaniaczek prośbę o radę. Otóż od lutego /już 5 miesięcy/ zaczęłam bardzo intensywnie dbać o swoje zniszczone od prostownicy, chemicznych farb oraz drogeryjnej "pseudopielęgnacji" kręcone włosy. Od tamtej pory nie stosuję prostownicy, używam sporadycznie suszarki, farbuję henną Khadi. Co stosuję: całonocne olejowanie: olej z kiełków pszenicy, z winogron, łopianowy, dodaje czasami łopianowego, amli, vatika, heenara, alterra, baby dream f mama, olej sezamowy itp /robie mieszanki z 2-4 olejów/. Do mycia stosuję Natura Siberica, babuszke agafię do zniszczonych i suchych, baikal wzmacniający, same delikatne i wzmacniające. Maski na 15 min: dabur vatika, babuszka agafii, natur vital obie, biovax, sleek line, alterra. Czasami płuczę siemieniem lnianym, lipą albo płukankami ziołowi od Eve albo z octem - sporadycznie i bez silnego stężenia ziól czy octu. Stosuje odżywki bez spłukiwania, serum A+E, czasami silikonowe odzywki nałożone po masce i spłukane zimną wodą /tak jak pisze Misia/. A poza tym jantar, wcierki agafii, sera wzmacniające na skalp, joanna z rzepa wzmacniająca. Okresowo suplementuję się drożdżami z Humavitu, skrzypovitą czy mega krzemem. Odżywiam się zdrowo. A poza tym wzbogacam maski aloesem, panthenolem, mleczkiem pszczelim itp. - chodzi o cuda z ZSK.
OdpowiedzUsuńW soboty robię domowe SPA i robię maski z naftą, żółtkiem, olejkiem rycynowym itp.
A efekty: podczas mycie wypada mi jakieś 150-200 włosów !!! Włosy puszą mi sie przeokrutnie, są bardzo suche, bez połysku, zamiast loków robią mi się jakieś nie wiadomo co. O ile na mokro sa loki, to po wyschnięciu z części loków robią mi się proste puchate falo-włosy.
Staram się nie naduzywac kosmetyków, mam duzo masek, ale stosuję 1 np. przez 2-3 tygodnie i przechodzę do kolejnej, aby urozmaicać.
dziewczyny czy pomożecie? Co robię źle? Czy jest szansa na uzyskanie pięknych, błyszczących, sprężystych włosów. Czy to może za krótko dbam? A co zrobić z wypadaniem? Mam lekką anemię, ale jest to "moja uroda" i nie mam problemów z tarczycą.
Czy smarujesz skalp olejem? Jakim, na jak długo?
UsuńJak skóra (w sensie wypadania i ogólnie) reaguje na szampon z SLS a jak na mycie odżywką?
Co do samych włosów - na początek przeczytaj pułapki bezsilikonowej pielęgnacji (wpisz "pułapki" w okienku wyszukiwania), może Ci się coś nasunie?
Na początku olejowałam skalp rynynowym, vatiką, amlą lub sezamowym /jeden olej na skalp/, ale od jakis 2 miesięcy staram się nie smarowac skalpu. Zamiast oleju stosuje na skalp rosyjskie toniki p. wypadaniu lub joannę wzmacniającą. Nie stosuję już SLS, może jakieś 2 razy w miesiącyu aby dokładnie oczyścić. Myłam 2 razy odżywką, ale nie podeszła mi ta metoda. Byc może robię cvoś źle. Mam te wszystkie cuda rosyjkie bez SLS do mycia, jak np. szampon na brzozowym propolisie.
UsuńA w pułapkach bezsilikonowej pielegnacji nic nie znalazłam, ponieważ po spłukaniu odżywczej maski, nakładam i wmasowuję balsam silikonowy i spłukuje go zimną wodą. A włosy nadal siano. Do masek lubię dodawac miod, kwas hialuronowy albo panthenol/glicerynę.
No właśnie jeszcze raz pytanie o reakcję skalpu na mycie z SLS - może skalp tego potrzebuje?
UsuńNie masz uczulenia na coś? Vatiki, Amle i Babuszka to bomba alergiczna.
Siano na włosach może być tak samo od niedoboru jak i od nadmiaru - pomyśl czy to nie nadmiar? Przekarmione włosy mogą nasilać problemy z wypadaniem.
Nie zwróciłam uwagi na potrzeby skalpu pod tym względem. Kiedyś przy używaniu "zwykłych" drogeryjnych szamponów z SLS, często miałam podrażnienie skalpu, swędziała mnie głowa, czy miałam łupież. Przy stosowanych obecnie szamponach nie mam nic z powyższych. Szampon z SLS stosuje 2 razy w miesiącu.
UsuńVatika skończyła mi się miesiąc temu, a siano nadal jest. Amlę dodaję w naprawdę niewielkiej ilości do oleju np winogronowego i z kiełków pszenicy i nie za każdym razem, tylko czasami.
Może daję za dużo maski? Sama nie wiem. Ale jak nie dam, to strach pokazywać się ludziom na oczy. Lepiej wziąć miotłę i zmykać w siną dal :) Miotłę mam zresztą cały czas przy sobie ... na głowie :)
A tak liczyłam na piękne włosy ... Prawie zbankrutowałam, a efekty mizerne. Dobrze, że mój mąż nie stracił do mnie cierpliwości hihi tylko mi wypomina, że nie ma gdzie jednej pianki do golenia trzymać, bo stoi tabun butelek i buteleczek :)
Ja rozumiem, że włosy mogą wypadać z przekarmienia czy z jakiegoś innego powodu, ale jeszcze do tego ten puch nieustanny... to niesprawiedliwe :( help help ...
pozdrawiam i dziękuje za zainteresowanie mą osobą Agnieszka :)
raczej moją osobą ...
UsuńMamy dwa osobne problemy - wypadanie i puch.
UsuńPróbowałaś ocenić, jaką porowatość mają Twoje włosy? Kręcone nie muszą oznaczać wysokiej, napuszone też nie.
Opisz, jak wyglądają Twoje zabiegi od początku do końca
Już się robi:)
UsuńPrzed olejowanem moczę włosy, aby spłukac z wierzchu bród i pozostałości odzywek. Spryskuję Isaną babassu wymieszaną z wodą. Smaruję skalp środkiem przeciw wypadaniu. Włosy po tych 10-15 minutach sa juz prawie suche :( Na włosy nakładam 2-3 łyzki oleju /aktualnie baby dream f. mama z odrobiną łopianowego, sezamowego i amli/. Na godzinę daję worek i ręcznik, żeby otworzyły się łuski /tak mi się wydaje/ ściągam i idę z olejem spać ku niezadowoleniu mojego męża :(
Rano: Myję głowę ostatnio baikalem wzmacniającym, do którego dodaję kilka kropli olejku rozmarynowego. Nakładam "stuningowaną" maskę. Dodaję np. miód+aloes, żel lniany lub kwas hialuronowy, panthenol. Trzymam jakieś 15 mninut, żeby zdążyć do pracy :) Spłukuję, a nastepnie na chwilę na same włosy nakładam ziaję wygładzającą z silikonami i od razu spłukuję ją b. zimną wodą. Głowa w T-shirt, żeby podeschło. Nastepnie wcierka na wypadanie, 3 psiki odżywki b/s, ciutka żelu lnianego, ciutka serum A+E na końcówki.
Następny dzień rano jedynie wcierka w skalp i obowiązkowo już spiete włosy, bo masakra.
Wieczorem powtórka. W soboty staram sie trzymac maskę dłużej, robię na bazie kalpi tone albo jajeczno-naftową.
Głowe mmyje co dwa dni, więc rytuał olejowania powtarzam z taką częstotliwością.
Staram się 2-3 tygodnie używać jeden zestaw szampon + maska.
Potem zestaw wędruje do szafki i biorę się za inny, np. na brzozowym propolisie.
Dziekuję za zainteresowanie.
Czarownico jesteś kochana :)
UsuńJak przejadę ręką po włosie, to są szorskie i porowate :(
UsuńSą suche w 15 minut :(
Pozdrawiam Agnieszka
Ja osobiście mam takie porady:
Usuń- nakładaj oleje na 2-3 godz. a po wymyciu nakładaj lekką odżywkę
(np. różowo-białą Isana, Alterra lub inną);
- olejuj co 2, a nawet co 3 mycia;
- ''stuningowaną'' maskę używaj nie więcej niż 1 raz w tyg. (samą maskę po umyciu szamponem, nie olejuj włosów kiedy będziesz jej używać);
- nie używaj olei na bazie parafiny czyli Paraffinum Liquidum (np. Amla)
- zrezygnuj na jakiś czas z odżywki wygładzającej z Ziaji (parafina), stosuj tylko serum A+E
- używaj płukanki octowej po myciu (2 łyżki octu na litr wody)
Serdecznie pozdrawiam i mam nadzieję, że rady się przydadzą :)
Na początku olejowałam skalp rynynowym, vatiką, amlą lub sezamowym /jeden olej na skalp/, ale od jakis 2 miesięcy staram się nie smarowac skalpu. Zamiast oleju stosuje na skalp rosyjskie toniki p. wypadaniu lub joannę wzmacniającą. Nie stosuję już SLS, może jakieś 2 razy w miesiącyu aby dokładnie oczyścić. Myłam 2 razy odżywką, ale nie podeszła mi ta metoda. Byc może robię cvoś źle. Mam te wszystkie cuda rosyjkie bez SLS do mycia, jak np. szampon na brzozowym propolisie.
OdpowiedzUsuńa mam takie pytania co ile można stosować tę metodę,mam włosy wysokoporowate i podobał mi się efekt,ale nie chciałabym przesadzic;;p
OdpowiedzUsuńCzęściej niz raz w tygodniu to chyba byłoby przegięcie ;)
UsuńRobić i obserwować :) Jesli efekt był dobry to na dłuższą metę grozi chyba tylko obciążenie i ew. potrzeba częstszego mycia (choć już czytałam opinię, że po żelatynie włosy dłużej były swieże)
DZIEKUJE;D
Usuńmuszę w końcu spróbować jak będzie więcej czasu :D
OdpowiedzUsuńjak widać dla każdego co innego :)
OdpowiedzUsuńU mnie się sprawdziło w 70% jednak jak dla mnie tpo zabieg dość czasochłonny ;)
OdpowiedzUsuńJest też wersja kilkominutowa :) Zrób galaretkę, dodaj do odżywki i użyj jak zwykle ;)
Usuńja dziś zakupiłam żelatynkę i dołączam do" zalaminowanych " . Jutro próba - zobaczymy jak bedzie !
OdpowiedzUsuńTo ja dorzucę coś jeszcze od siebie - warto chyba zebrać wodę, którą spłukujemy żelatynę, do miseczki i potem wylać np. do sedesu bo u mnie żelatynowy glutek... zapchał wannę :D Ale włosom bardzo się to podoba, bo wysokoporowate :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie robiłam,boję się,że przeproteinuję...Ale to tak kusi,że pewnie niedługo ulegnę :D
OdpowiedzUsuńZawsze można zrobić mniejszą porcję, dodać oleju, jak ja :)
UsuńHmm wczoraj próbowałam i moje odczucia są następujące: po wypłukaniu mieszanki z włosów miałam straszny problem z ich rozczesaniem, straciłam chyba przy tym z garśc włosów (czesałam grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami) ale po wyschnięciu włosy są miękkie i takie delikatne, końcowki dalej szorstkie i jakoś nie zauważyłam spektakularnego efektu obciążenia :) dzisiaj juz jest troche lepiej, ale koncówki jak wywijały się każda w swoją mańkę tak jest i dalej :) będę się starała stosowac regularnie może u mnie efekt pojawi się po czasie.
OdpowiedzUsuńNie cala godzin temu tez zrobilam "zabieg" i mam to samo co justyna niestety to nie dla moich wlosow a szkoda
OdpowiedzUsuńCzy, jeśli chciałabym dodać olej do tej żelatyny, bo boję się przeproteinowania, to może to być rycynowy? Bo obecnie mam w domu tylko rycynowy i rzepakowy w kuchni ;)
OdpowiedzUsuńLepiej rzepakowy a rycyny najwyżej kilka kropli
Usuńa szampon z sodą to trzeba kupić czy można zrobić?
OdpowiedzUsuńZwykły szampon np dla dzieci mieszasz z łyżeczką sody kuchennej.
UsuńZalety - oczyszcza do spodu
Wady - zbyt agresywny dla delikatnych włosów czy wrażliwej skóry, może wypłukiwać farbę
Na pewno włosy potrzebują potem porządnej maski
Mam za sobą dwukrotne laminowanie. Jedno wg przepisu Miss Fashionistki, czyli łyżka żelatyny, 3 łyżki wody i 0,5 łyżki odżywki - sprawdziło się niesamowicie. A za drugim razem skorzystałam z przepisu, który znalazłam u Ciebie - 2,5 łyżki żelatyny, 1/3 kubka wody, kilka kropelek olejku, miód, troszkę cytrynki i odżywka, a potem wysuszyłam całość. Po spłukaniu - MASAKRA. Dopiero teraz włosy doprowadziłam względnie do porządku, chociaż nadal się trochę puszą :P No ale teraz wiem, żeby nie przesadzać i będę stosowała tę najprostszą wersję ;)
OdpowiedzUsuńJa nieco zmodyfikowałam przepis na laminowanie i efekt był calkiem fajny:)zapraszam do mnie:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuń