Mija już miesiąc, odkąd popijam codziennie herbacianą galaretkę - w myśl akcji żelatynowej spopularyzowanej przez Anwen - więc pora na małe podsumowanie!
Może nie wszystkie wiecie - ale pomysł na galaretko-herbatkę owocową pierwszy raz widziałam u Ki@ na blogu Naturalne Zapuszczanie - Rzecz o żelatynie!
Staram się też codziennie wypić łyżeczkę oleju z rokitnika, który testuję w ramach współpracy z Zielarnią Lawenda i testuję zewnętrznie i wewnętrznie od lipca. Olej okazał się wszechstronny i wieloraki, jestem z niego bardzo zadowolona. Więcej napiszę o rokitniczku, kiedy butelka dobije dna - czyli bardzo niedługo :)
Widać kiepska ze mnie włosomaniaczka, bo na żelatynę skusiłam się nie ze względu na włosy - tylko dla wzmocnienia stawów i paznokci. Nie pogardziłabym też ujędrnieniem skóry, bo mimo żem młoda i piękna - lustro przypomina mi, że nie mam już 15 lat ;)
Mój sposób na galaretkę opisałam Wam we wpisie Haul i galaretka. Nadal robię herbatkę z jednej łyżeczki żelatyny i dwóch torebek herbatki owocowej, czasem z dodatkiem kompotu.
Jest moim deserem po obiadku, na który czekam z utęsknieniem :)
Paznokcie
Już po kilku dniach zauważyłam, że paznokcie rosną szybciej i są twardsze. Stan ten utrzymuje się - chociaż skłamałabym, że mogę nimi teraz śrubki wkręcać. Po prostu paznokcie w tym miesiącu nie przysporzyły mi większych problemów :) Nie musiałam sięgać po lakier utwardzający płytkę, wystarczyło wtarcie kilku kropel keratyny co kilka dni i jak zwykle krem (mam nowego faworyta!) i masełko mojej produkcji (opisane tutaj).
U mnie co miesiąc pojawiają się poprzeczne bruzdy na paznokciach, prawdopodobnie w trakcie PMS bo odstępy są podejrzanie równe ;> Tak mam i już się przyzwyczaiłam do tego. W tym miesiącu bruzdy są wyraźnie płytsze! :D
Włosy
Nie umiem zmierzyć więc nie wiem, czy bardzo urosły. Nie widzę wysypu babyhair - a życzyłabym sobie teraz takiej minigrzyweczki :)
Włosy mi nie wypadają jakoś przesadnie więc też nie widzę wpływu na wypadanie :)
Zapewne za kilka miesięcy da się ocenić, czy nowe włosy urosły lepszej jakości niż wcześniejsze.
Cera
Oczywiście, jak to u mnie, wystąpił wysyp niespodzianek na twarzy i ciele, ale - odpukać - uspokaja się. Wielkich zmian, jak łatwo się domyślić, nie widzę :)
Kości i stawy
Szkoda, że nie słychać, jak regeneruje się chrząstka. Jeśli chodzi o stawy - ten miesiąc był mało problemowy, ale to głownie dlatego, że nie trenuję ostatnio zbyt intensywnie. Złagodniały bóle kręgosłupa (w lipcu złapałam coś w stylu zapalenia korzonków plus przeciążenie od dźwigania uroczego trzylatka).
Coś dla łasucha
Galaretka jest wartościową, proteinową przekąską - rzadziej sięgam po inne przekąski wieczorem i nic konkretnego* nie robiąc schudłam 1kg :)
*Ćwiczę co prawda Pilates 3h/tyg, ale do niedawna trenowałam wiele bardziej intensywnie (4-6h/tyg) i nagle po miesiącu bez ruchu przytyłam 3kg, więc jak na stosunkowo małą dla mnie dawkę ruchu - jest pozytywnie!
Babskie sprawy i PMS
Czemu piszę o PMS przy temacie galaretki? Bo tak się przypadkiem złożyło, że w tym miesiącu "te dni" były wyjątkowo lekkie i bezproblemowe, jak nigdy! Raz - nie było wzmożonego apetytu, nie było zatrzymania wody i efektu balonika, brzuch bolał mniej niż zwykle... No, po prostu lepiej :)
Jest kilka innych czynników, jak zawsze - ale trzymam się myśli, że mogę mieć wpływ na wszystko!
Oczywiście - musiałam dowiedzieć się, czy żelatyna ma w sobie coś, co mogło pomóc!
Oto, jakie informacje o żelatynie znalazłam:
Jako, że stosowałam oba "suplementy" naraz - nie wiem, który bardziej przyczynił się do pozytywnych zmian. Ważne, że razem działają bardzo, bardzo dobrze!
DOPISEK - przepis na galaretkę
Najpierw parzę kubek herbaty owocowej z dwóch torebek.
Kiedy naciągnie - wyciągam torebki, słodzę i dosypuję łyżeczkę żelatyny.
Piję deserek ciepły.
A jakie są Wasze wrażenia po pierwszym miesiącu galaretkowania?
Pozdrawiam
Wiedźma
Może nie wszystkie wiecie - ale pomysł na galaretko-herbatkę owocową pierwszy raz widziałam u Ki@ na blogu Naturalne Zapuszczanie - Rzecz o żelatynie!
Staram się też codziennie wypić łyżeczkę oleju z rokitnika, który testuję w ramach współpracy z Zielarnią Lawenda i testuję zewnętrznie i wewnętrznie od lipca. Olej okazał się wszechstronny i wieloraki, jestem z niego bardzo zadowolona. Więcej napiszę o rokitniczku, kiedy butelka dobije dna - czyli bardzo niedługo :)
http://dieta.ub.edu.pl/zdrowie/w-jaki-spos-wzmacnia-organizm-suplementami-diety/ |
Mój sposób na galaretkę opisałam Wam we wpisie Haul i galaretka. Nadal robię herbatkę z jednej łyżeczki żelatyny i dwóch torebek herbatki owocowej, czasem z dodatkiem kompotu.
Jest moim deserem po obiadku, na który czekam z utęsknieniem :)
Paznokcie
Już po kilku dniach zauważyłam, że paznokcie rosną szybciej i są twardsze. Stan ten utrzymuje się - chociaż skłamałabym, że mogę nimi teraz śrubki wkręcać. Po prostu paznokcie w tym miesiącu nie przysporzyły mi większych problemów :) Nie musiałam sięgać po lakier utwardzający płytkę, wystarczyło wtarcie kilku kropel keratyny co kilka dni i jak zwykle krem (mam nowego faworyta!) i masełko mojej produkcji (opisane tutaj).
U mnie co miesiąc pojawiają się poprzeczne bruzdy na paznokciach, prawdopodobnie w trakcie PMS bo odstępy są podejrzanie równe ;> Tak mam i już się przyzwyczaiłam do tego. W tym miesiącu bruzdy są wyraźnie płytsze! :D
Włosy
Nie umiem zmierzyć więc nie wiem, czy bardzo urosły. Nie widzę wysypu babyhair - a życzyłabym sobie teraz takiej minigrzyweczki :)
Włosy mi nie wypadają jakoś przesadnie więc też nie widzę wpływu na wypadanie :)
Zapewne za kilka miesięcy da się ocenić, czy nowe włosy urosły lepszej jakości niż wcześniejsze.
Cera
Oczywiście, jak to u mnie, wystąpił wysyp niespodzianek na twarzy i ciele, ale - odpukać - uspokaja się. Wielkich zmian, jak łatwo się domyślić, nie widzę :)
Kości i stawy
Szkoda, że nie słychać, jak regeneruje się chrząstka. Jeśli chodzi o stawy - ten miesiąc był mało problemowy, ale to głownie dlatego, że nie trenuję ostatnio zbyt intensywnie. Złagodniały bóle kręgosłupa (w lipcu złapałam coś w stylu zapalenia korzonków plus przeciążenie od dźwigania uroczego trzylatka).
Coś dla łasucha
Galaretka jest wartościową, proteinową przekąską - rzadziej sięgam po inne przekąski wieczorem i nic konkretnego* nie robiąc schudłam 1kg :)
*Ćwiczę co prawda Pilates 3h/tyg, ale do niedawna trenowałam wiele bardziej intensywnie (4-6h/tyg) i nagle po miesiącu bez ruchu przytyłam 3kg, więc jak na stosunkowo małą dla mnie dawkę ruchu - jest pozytywnie!
Babskie sprawy i PMS
Czemu piszę o PMS przy temacie galaretki? Bo tak się przypadkiem złożyło, że w tym miesiącu "te dni" były wyjątkowo lekkie i bezproblemowe, jak nigdy! Raz - nie było wzmożonego apetytu, nie było zatrzymania wody i efektu balonika, brzuch bolał mniej niż zwykle... No, po prostu lepiej :)
Jest kilka innych czynników, jak zawsze - ale trzymam się myśli, że mogę mieć wpływ na wszystko!
Oczywiście - musiałam dowiedzieć się, czy żelatyna ma w sobie coś, co mogło pomóc!
Oto, jakie informacje o żelatynie znalazłam:
Czyli galaretki w połączeniu z olejem rokitnikowym okazały się dla mnie świetną kuracją na babskie dolegliwości! Choćby z tego powodu będę kurację kontynuować.Wykazano, że prolina jest niezbędna do syntezy kolagenu, który stanowi 85-95% masy kości. Kolagen ogranicza zarówno aktywność enzymów prozapalnych, jak również ułatwia regenerację już zmienionych chorobowo kości i stawów. Proliny jest bardzo dużo w otrzymywanej z kości żelatynie.Źródło: http://www.4run.pl/zelatyna-w-diecie-sportowcow/
Jako, że stosowałam oba "suplementy" naraz - nie wiem, który bardziej przyczynił się do pozytywnych zmian. Ważne, że razem działają bardzo, bardzo dobrze!
DOPISEK - przepis na galaretkę
Najpierw parzę kubek herbaty owocowej z dwóch torebek.
Kiedy naciągnie - wyciągam torebki, słodzę i dosypuję łyżeczkę żelatyny.
Piję deserek ciepły.
A jakie są Wasze wrażenia po pierwszym miesiącu galaretkowania?
Pozdrawiam
Wiedźma
wow, chyba też muszę wypróbować! jeśli chodzi o tę herbatkę - nie czuć smaku i zapachu żelatyny? nie ma glutów? strasznie mnie to odrzuca
OdpowiedzUsuńRobię z jednej łyżeczki żelatyny i dwóch herbatek, piję póki ciepłe. Nic nie czuć, nie ma glutków :)
Usuńdobrze, że mi przypomniałaś :)) pora sklecić następną ankietę żelatynową :D znów mnie czeka analiza, ale nie narzekam, bo naprawdę to lubię ;-)
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie :)
UsuńJestem bardzo ciekawa efektów :D
Pokłony za te statystyki!
galaretkę lubię, więc chyba zacznę jadac ;)
OdpowiedzUsuńja pobieram żelatynę doustnie dopiero 2 tyg ale paznokcie jak zawsze super twarde, włosy super miękkie i na razie tyle:D ja robię wieczorem żelatynową galaretkę z syropu barmańskiego :D a Tobie te worki z herbaty nie "wchłaniają" żelatyny?
OdpowiedzUsuńNajpierw parzę herbatkę, potem słodzę i galarecę :) good point
Usuńaa no to ok,ja się zastanawiam co zrobić z żelatynowym piciem bo muszę odstawić cukier:/ może będę dodawać do herbaty zielonej albo zrobię z niej galaretkę :DDDD
UsuńU mnie był tak koszmarny wysyp, że musiałam odstawić i mimo, że już trochę czasu minęło, odkąd nie piję żelatyny, z wysypem borykam się do tej pory ;/
OdpowiedzUsuńWspółczucia...
UsuńA może masz uczulenie / nietolerancję na któryś ze składników?
Jak reagowałaś na kuracje pokrzywowe czy drożdżowe?
wiedźmo, a czy to możliwe, żeby picie codziennie takiej żelatynowej herbatki miało wpływ na przeproteinowanie włosów? codziennie rano do herbaty wsypuję dwie łyżeczki żelatyny, mieszam, piję póki ciepła i tak już od dłuższego czasu (chyba od momentu, kiedy anwen ogłosiła żelatynową akcję na blogu). i w sumie nie wiem, czy widzę jakieś efekty czy nie, poza tym, że moje włosy są ostatnio jakieś takie 'naproteinowane', mimo że produktów używam tych, co zwykle;)
OdpowiedzUsuńTrudno mi w to uwierzyć, żeby cokolwiek jedzonego miało wpływ na już wyrośnięte włosy - zobaczmy, co powie sonda Anwen, ok?
UsuńNa pewno wpływa na jakość sebum, a to dużo! :)
nno, chociaż może to też być zbieg okoliczności i moje w włosy nabrały protein z odżywek i masek i już mają zwyczajnie tyle, że każde ich ponowne 'odżywienie' kończy się przeproteinowaniem - póki co staram się teraz nawilżać i jutro zrezygnuję z mojego cotygodniowego rytuału z maską z keratyną;)
UsuńChyba też ze spróbuję, ale głównie ze względu na PMS, bo u mnie to ą naprawdę ciężkie boje.
OdpowiedzUsuńChyba też zacznę pić taką żelatynową herbatkę. Jeśli włosów nie wzmocni to chociaż na słabe paznokcie pomoże...
OdpowiedzUsuńsmieszy mnie troche ta akcja :) i mysle, ze rezultaty ktore uzyskalas otrzymalas dzieki piciu oleju. niestety jedzenie takich galaretek czy zelatyny z torebki nic nie daje. rozmawialam ostatnio nawet na ten temat z naszym oddzialowym lekarzem zeby rozwiac swoje pielegniarskie watpliwosci :)
OdpowiedzUsuńRozwiń proszę?
Usuńprzecież wiadomo, że lekarz nie potwierdzi że galaretka pomorze w jakikolwiek sposób
UsuńNiestety zapach skutecznie utrudnił mi spożywanie :( A szkoda, bo tych ból brzucha co miesiąc bym się pozbyła :(
OdpowiedzUsuńa można dodawać do jakiejkolwiek herbatki??
OdpowiedzUsuńMyślę że można - mi smakuje akurat z owocowymi :)
UsuńBrzmi świetnie, ale ja po prostu nie mogę znieść zapachu żelatyny :c
OdpowiedzUsuńA próbowałaś przepisu na deserek jaki podała Anwen? Takie ptasie mleczko :)
UsuńEfekty niezłe, warto by było spróbować, ale u mnie z systematycznością na bakier ;)
OdpowiedzUsuńStrasznie mnie kusi ten olej rokitnikowy. Na razie pozostaję przy lnianym, ale przy następnej buteleczce, zastanowię się nad zmianą :)
OdpowiedzUsuńSpróbuję herabtki :D A, co :)
OdpowiedzUsuńCzekam na recenzję rokitnika bom bardzo zainteresowana tym tematem. Niestety u mnie PMS przebiega bardzo ciężko, nawet rady gina nie pomagają. Spróbuję, może to mi pomoże.
wygląda obiecująco, poczekamy i zobaczymy jak kuracja wpływa na włosięta:)) żelatynowo u mnie kiepsko- nie mam czasu jej robić, męczę i męczę, efektow nie widzę.. chyba dam sobie spokój po miesiącu
OdpowiedzUsuńOtóż żelatyna zawiera dużo glicyny, proliny, lizyny (i praktycznie wyłącznie te aminokwasy) i ich hydroksypochodnych: hydroksyproliny i hydroksylizyny. Niestety organizm nie potrafi wykorzystać dostarczonych mu hydroksypochodnych aminokwasów i wbudować je od razu do kolagenu. Najpierw rozkłada je sobie do samych aminokwasów, wbudowuje do kolagenu i dopiero potem modyfikuje. Do tego potrzebne są specyficzne hydroksylazy. W ich działaniu bardzo istotna jest witamina C i miedź. Nie zapominajmy więc w czasie kuracji żelatyną dostarczać je w odpowiedniej ilości.
OdpowiedzUsuńO rety! Musiałam kilka razy przeczytać, żeby cokolwiek zrozumieć :D
UsuńJak rozumiem - białka z żelatyny są trudnoprzyswajalne, przyswojenie jest długim procesem i wymaga dostarczania witaminy C i miedzi, tak? A może w jedzeniu występują podobne dobra w łatwiej przyswajalnej postaci?
Nie biorę udziału w akcji,będę podglądać efekty u różnych uczestniczek i może spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńJa musiałam przerwać akcję bo nigdy nie miałam problemów z cerą a tu nagle wysyp ;/
OdpowiedzUsuńskoro wiemy z czego sklada sie zelatyna, jak te skladniki dzialaja na skore/paznokcie/wlosy to dlaczego mialyby one nie dzialac tylko dlatego ze wystepuja w zelatynie a nie np w tabletkach? zauwazylam ze duzo osob dziwnie patrzy na takie akcje. a przeciez to tak jak jemy np warzywa bo tam są wiaminy;p
OdpowiedzUsuńtymi "dolegliwościami babski" zmusiłaś mnie do kolejnego rozważenia "a może jednak zmusić się do tej żelatyny?" ;d
OdpowiedzUsuńZastrzegam - pojęcia nie mam, co zadziałało :) Może nawet to że wiatr wieje bardziej z południa ;)
UsuńAle sposób mniej ryzykowny niż zioła mieszające w hormonach :)