...czyli Moja Włosowa Historia
Zacznę od tego motta ;) Ma duże znaczenie w mojej falowanej historii :)
Widzimy niewinny blond i zalążki pierdzielnika :)
Do 4 roku życia byłam rozkoszną popielatą blondyneczką. Z typu tych co beztrosko latają po drzewach, a jak się odzieje w falbanki to widać podstęp, choćby po zadrapaniach i siniakach na nogach :) Nie mówiąc o procy :)
Później - za życzeniem mamy zapuszczałam włosy do komunii (brak zdjęć pod ręką), po której obcięłam je i nie zwracałam na nie więcej uwagi. Za brodę, z grzywka lub bez. Wspominam szampony z motylkiem 2w1 i pierwsze Head&Sholders. No był szał, kiedy w jedynej drogerii w mieście pojawił się Elseve :)
Z racji posiadania starszej siostry przewinęły się przez łazienkę różne odżywki, oczywiście drogeryjna klasyka: Dove, Timotei, Pantene. Praktykowało się u nas szczotkowanie szczotą z dzika. Do dziś ich nie lubię :)
I oto nastał rok 2000:
To są włosy za łopatki tylko tak się schowały ;]
Wielkie zapuszczanie. Kolor jeszcze naturalny :)
Wtedy odkryłam, jak dużo mam włosów i jak bardzo to potrafi być uciążliwe w wilgotny dzień :) Więc - cięcie!
Tu też kolor naturalny :)
Bardzo lubię się w takich włosach - są niesamowicie dziewczęce i wygodne.
Już wtedy odezwała się falowana natura: niesforne kosmyki, zwłaszcza za uchem.
Od dnia cięcia rozpoczęło się zapuszczanie, które trwało kilka lat.
Wtedy też zaczęły się farby: brąz, kasztan, domowe rozjaśnianie, farba, rozjaśnianie u fryzjera (o matko z córką! co mi te fryzjerki zrobiły!! brudny łosoś to będzie bardzo pieszczotliwe określenie!), balejaż (gdzie indziej - ładny pszeniczny), drugi balejaż (zebra ;]).
Na szczęście postanowiłam to przyciemnić. I nadal zapuszczałam.
Niestety nie udało mi się trafić na "mój odcień".
Jakimś cudem włosy nie były / nie wyglądały na bardzo zniszczone. Zasługa silikonów, ale teraz wiem, że też budowy.
Były jednak na tyle zniszczone, że trzeba je było wycieniować. Chwała cieniowaniu!
Te włosy są do pasa - czego wcale nie widać dzięki podwijającym się końcówkom :)
Dalej sobie rosły...
A potem zostały obcięte - dla wygody i z potrzeby zmian:
I tak sobie były dłuższe i krótsze - aż zdecydowałam się na trwałą :) I kolejną, tak przez kilka lat.
Jak widzicie - zabieg jest nieprzewidywalny...
Trzy razy robiłam w jednym salonie i obyło się bez ofiar, chociaż
pierwsza pozostawia trochę do życzenia (ale ja byłam zadowolona bo
loczki, to się liczy :) ) - czwarty gdzie indziej i zabieg całkowicie spalił moje włosy! Nie dało się tego uratować. Stopniowo co miesiąc było ścinane coraz więcej spalenizny...
Tak trafiłam na Wizaż w poszukiwaniu odżywki, która uratuje chociaż wygląd... Niech żyją Garnier Awokado i maska Joanna Len&Rumianek :) Wielka szkoda, że mnie uczulają :(
To było lato 2010. Piękny dzień, nic nie zapowiadało katastrofy... ;)
Na zakręcone forum trafiłam, szukając informacji o delikatnej pielęgnacji wrażliwej skóry głowy. Wątek swędząca skóra głowy nie potrafił mi pomóc - nie udzielił odpowiedzi "dlaczego". Wtedy podrażniało i uczulało mnie WSZYSTKO, nawet "taki bezpieczny" szampon Babydream i już mi witki opadły ;] Pomarudziłam sobie w TYM poście.
Poczytawszy. I ponownie poczytawszy. Biblioteka zakręconego wątku jest przepastna!
Wyglądało to wtedy tak:
Widzimy tu włos rozwiany nadmorskim
wiatrem, resztki farby, resztki wiosennej trwałej. Za dnia wyglądało to
lepiej ale będzie lepszy kontrast :)
Na kilka miesięcy powierzyłam się polecanej pani dermatolog i z włosami nie robiłam prawie nic, bo nie wiedziałam, co mi wolno. Był szampon leczniczy Clobbex (SLS, alkohol) i Emolium a ode mnie odżywki b/s Hegron i Fitomed do blond, też używana bez spłukiwania lub przed myciem. Nieśmiało nakładane pierwsze oleje: migdałowy i oliwka Babydream niebieska. Nieśmiało zaczęłam podejrzewać, że może jestem falowana?
W grudniu spadły ostatnie cm spalenizny ;]
Zaraz potem odważyłam się na pierwszą maskę z miodem pod folię. I co ujrzały me piękne oczy?
Rulonisko :D
W lutym odważyłam się odstawić nieskuteczne kuracje dermatologa i spróbować po swojemu... Naturalnie. Wiedźmio :) Miód, gliceryna, olej kokosowy, odstawienie SLSów, żel lniany, orzechy piorące. I tak już poszło :)
Fale jak się patrzy :) Delikatne ale niezaprzeczalne!
Nadal było ostrożnie - półdomowe maski nakładałam przed myciem - żeby je jeszcze lepiej spłukać (przeczucie?).
Olej nakładałam w miarę możliwości na noc i zmywałam najpierw odżywką.
Hegron służył koło miesiąca, następnie był szampon Cien Baby złagodzony kroplą oliwki.
Potem Wax: Drammock Int. Avocado, ale po miesiącu skóra przestała się z nim lubić i powodował puszenie...
Maj był kryzysowy. Potrzebowałam zmian. W czerwcu - cięcie!
W miarę postępów pielęgnacji i poprawy stanu włosów i względnego spokoju na skórze - przyszło mi też pogodzić się z faktem, że nie mam i nie będę mieć loków.
Wiele falowanych przechodzi tego typu kryzys, przeszłam i ja. Naturalnie grozi mi co najwyżej kilka spiralek za uchem.
Ale od czego są babskie grzeszki :)
Wymarzona trwała nr 5 :) Już wiedziałam, że włosom nie zaszkodzi, bałam się tylko o skalp.
Wtedy też znalazłam odżywkę myjącą Bingo, którą uwielbiam i dziś wyzerowałam trzecie pudło.
Najlepiej sprawdza mi się kubeczkowo - rozcieńczoną maską polewam zmoczone włosy i dopiero tym myję. Zostawiam na chwilę. Potem na ociekające włosy żel aloesowy lub gęsta płukanka lniana. Co jakiś czas olej kokosowy lub lniany. Ten schemat mniej więcej trwa do dziś. Plus minus eksperymenty :)
Zaczęła się praca - mniej czasu ale za to kasa. Zamówienia na półproduktach - jedno drugie i trzecie. I ostateczne narodziny Wiedźmy ;]
W zimie odkryłam dla siebie PLUNKING - dla mnie działa tylko i wyłącznie na włosach ociekających wodą. Inaczej jest krzywe coś.
Przed feralnym cięciem:
I feralne cięcie...
Idź raz człowieku do przypadkowego fryzjera...
I tak sobie rosną :)
Majowy Bad Day ale i ruloniki (tu była trwała, która wydaje mi się, że nie złapała)
Lekko wycieniowane, już u tej fryzjerki co trzeba.
Majowy Good Day po interwencji Eloe77
Stan na dziś:
Reasumując ;]
Nie są to włosy, jakie sobie wymarzyłam. (Jako dziecko chciałam mieć rude sprężyny :P potem gładkie proste i czarne).
Jestem oficjalnie włosomaniaczką od prawie dwóch lat :)
Dlaczego aż tyle czasu poświęcam tematowi, żeby uczyć się o składach? Bawić się w płukanki i eksperymenty?
Proste! Alergia i wrażliwa skóra wystarczająco utrudniają mi życie, żeby jeszcze marnować kalorie na nietrafione kosmetyki. Hasło - zdrowa skóra to piękne włosy działa u mnie też w drugą stronę - dziwnym sposobem niezadowolone włosy podrażniają mi skórę. Jaki miły powód, żeby o nie dodatkowo dbać :)
Nie jest mi też wszystko jedno, co mam na głowie - więc wiadomo, że z niewielkiego gąszczu nieszkodników chcę wyłowić te dobre kosmetyki. I tanie. I wyławiam :)
Falowana Wiedźma :)
Zacznę od tego motta ;) Ma duże znaczenie w mojej falowanej historii :)
"You don’t look at the ocean at sunset and think, “Gee, it’s too bad these waves aren’t curly.” "[tłum. Patrząc na ocean o zachodzie słońca nie myślisz "Rany, szkoda, że te fale nie są lokami"]
cytat z scienceyhairblog.blogspot .com
Króciutka prehistoria
Młodociana Wiedźma:Widzimy niewinny blond i zalążki pierdzielnika :)
Do 4 roku życia byłam rozkoszną popielatą blondyneczką. Z typu tych co beztrosko latają po drzewach, a jak się odzieje w falbanki to widać podstęp, choćby po zadrapaniach i siniakach na nogach :) Nie mówiąc o procy :)
Później - za życzeniem mamy zapuszczałam włosy do komunii (brak zdjęć pod ręką), po której obcięłam je i nie zwracałam na nie więcej uwagi. Za brodę, z grzywka lub bez. Wspominam szampony z motylkiem 2w1 i pierwsze Head&Sholders. No był szał, kiedy w jedynej drogerii w mieście pojawił się Elseve :)
Z racji posiadania starszej siostry przewinęły się przez łazienkę różne odżywki, oczywiście drogeryjna klasyka: Dove, Timotei, Pantene. Praktykowało się u nas szczotkowanie szczotą z dzika. Do dziś ich nie lubię :)
I oto nastał rok 2000:
To są włosy za łopatki tylko tak się schowały ;]
Wielkie zapuszczanie. Kolor jeszcze naturalny :)
2000 |
2002 |
Bardzo lubię się w takich włosach - są niesamowicie dziewczęce i wygodne.
Już wtedy odezwała się falowana natura: niesforne kosmyki, zwłaszcza za uchem.
Od dnia cięcia rozpoczęło się zapuszczanie, które trwało kilka lat.
Wtedy też zaczęły się farby: brąz, kasztan, domowe rozjaśnianie, farba, rozjaśnianie u fryzjera (o matko z córką! co mi te fryzjerki zrobiły!! brudny łosoś to będzie bardzo pieszczotliwe określenie!), balejaż (gdzie indziej - ładny pszeniczny), drugi balejaż (zebra ;]).
2004 |
Niestety nie udało mi się trafić na "mój odcień".
Jakimś cudem włosy nie były / nie wyglądały na bardzo zniszczone. Zasługa silikonów, ale teraz wiem, że też budowy.
Były jednak na tyle zniszczone, że trzeba je było wycieniować. Chwała cieniowaniu!
Te włosy są do pasa - czego wcale nie widać dzięki podwijającym się końcówkom :)
Dalej sobie rosły...
2005 |
2006 |
pierwsza |
druga |
druga pół roku później |
trzecia |
2010 05 - czwarta... |
Tak trafiłam na Wizaż w poszukiwaniu odżywki, która uratuje chociaż wygląd... Niech żyją Garnier Awokado i maska Joanna Len&Rumianek :) Wielka szkoda, że mnie uczulają :(
A potem...
To było lato 2010. Piękny dzień, nic nie zapowiadało katastrofy... ;)
Na zakręcone forum trafiłam, szukając informacji o delikatnej pielęgnacji wrażliwej skóry głowy. Wątek swędząca skóra głowy nie potrafił mi pomóc - nie udzielił odpowiedzi "dlaczego". Wtedy podrażniało i uczulało mnie WSZYSTKO, nawet "taki bezpieczny" szampon Babydream i już mi witki opadły ;] Pomarudziłam sobie w TYM poście.
Do tej pory
nie mam jasnej odpowiedzi, co wtedy stało się mojej skórze. Pechowy
zbieg wielu okoliczności ;] Podpadłam bogom czy co?
Ale nie o tym :)Poczytawszy. I ponownie poczytawszy. Biblioteka zakręconego wątku jest przepastna!
Wyglądało to wtedy tak:
2010 09 |
Na kilka miesięcy powierzyłam się polecanej pani dermatolog i z włosami nie robiłam prawie nic, bo nie wiedziałam, co mi wolno. Był szampon leczniczy Clobbex (SLS, alkohol) i Emolium a ode mnie odżywki b/s Hegron i Fitomed do blond, też używana bez spłukiwania lub przed myciem. Nieśmiało nakładane pierwsze oleje: migdałowy i oliwka Babydream niebieska. Nieśmiało zaczęłam podejrzewać, że może jestem falowana?
W grudniu spadły ostatnie cm spalenizny ;]
2010 12 |
2011 01 |
W lutym odważyłam się odstawić nieskuteczne kuracje dermatologa i spróbować po swojemu... Naturalnie. Wiedźmio :) Miód, gliceryna, olej kokosowy, odstawienie SLSów, żel lniany, orzechy piorące. I tak już poszło :)
2011 04 |
Nadal było ostrożnie - półdomowe maski nakładałam przed myciem - żeby je jeszcze lepiej spłukać (przeczucie?).
Olej nakładałam w miarę możliwości na noc i zmywałam najpierw odżywką.
Hegron służył koło miesiąca, następnie był szampon Cien Baby złagodzony kroplą oliwki.
Potem Wax: Drammock Int. Avocado, ale po miesiącu skóra przestała się z nim lubić i powodował puszenie...
Maj był kryzysowy. Potrzebowałam zmian. W czerwcu - cięcie!
2011 06 |
Wiele falowanych przechodzi tego typu kryzys, przeszłam i ja. Naturalnie grozi mi co najwyżej kilka spiralek za uchem.
Ale od czego są babskie grzeszki :)
Wymarzona trwała nr 5 :) Już wiedziałam, że włosom nie zaszkodzi, bałam się tylko o skalp.
2011 08 - trwała nr 5 |
Najlepiej sprawdza mi się kubeczkowo - rozcieńczoną maską polewam zmoczone włosy i dopiero tym myję. Zostawiam na chwilę. Potem na ociekające włosy żel aloesowy lub gęsta płukanka lniana. Co jakiś czas olej kokosowy lub lniany. Ten schemat mniej więcej trwa do dziś. Plus minus eksperymenty :)
Zaczęła się praca - mniej czasu ale za to kasa. Zamówienia na półproduktach - jedno drugie i trzecie. I ostateczne narodziny Wiedźmy ;]
W zimie odkryłam dla siebie PLUNKING - dla mnie działa tylko i wyłącznie na włosach ociekających wodą. Inaczej jest krzywe coś.
Przed feralnym cięciem:
2011 12 |
Idź raz człowieku do przypadkowego fryzjera...
2011 12 |
2012 01 |
2012 02 |
2012 05 |
Majowy Good Day po interwencji Eloe77
2012 05 |
2012 06 |
Reasumując ;]
Nie są to włosy, jakie sobie wymarzyłam. (Jako dziecko chciałam mieć rude sprężyny :P potem gładkie proste i czarne).
DOPISEK
I tu dopisek, bo to jest dla mnie jednak istotne a zapomniałam :)
Całe życie marzyłam o lokach. Miałam znajomych z lokami i co dzień utwierdzałam się w tym pragnieniu. Potem o prostych, bo to wydawało mi się bardziej dostępne. Swoje włosy uważałam za niedorobione proste, które do tego wcale nie chcą być proste mimo starań. Do tego wiecznie się puszyły, dziwnie reagowały na sklepowe kosmetyki i nikt nie wiedział czemu :) I jeszcze nikt nie rozumiał, że za dużo to też nie jest fajnie ;)
Wyobrażacie sobie moją radość, kiedy się okazało, że MAM własne, prawdziwe i naturalne - może nie loki ale fale i to jakie :D
Ogromnie żałuję, że nie było zakręconego wizażu kiedy byłam nastolatką, która nie lubi swoich włosów - same wiecie, jak potrzebne jest akceptowanie siebie w każdym wieku, zwłaszcza kiedy kształtuje się samoocena.
Ale takimi je zaakceptowałam i uwielbiam!
Są
zdrowe i silne. Mają własne zdanie. Szybko rosną. Każdego dnia są inne, reaguj na pogodę i każdy jeden składnik kosmetyku, co daje taaakie pole do eksperymentów :D Ciągle wyglądają inaczej: nikt nie wie, jaki to kolor, jaka długość :) Są jedyne i niepowtarzalne :)
Wręcz na wizażu stworzyłyśmy nowy nieoficjalny typ klasyfikacji skrętu :) Teraz są loki, fale i falo-pierdzielnik ;)
Jestem oficjalnie włosomaniaczką od prawie dwóch lat :)
Dlaczego aż tyle czasu poświęcam tematowi, żeby uczyć się o składach? Bawić się w płukanki i eksperymenty?
Proste! Alergia i wrażliwa skóra wystarczająco utrudniają mi życie, żeby jeszcze marnować kalorie na nietrafione kosmetyki. Hasło - zdrowa skóra to piękne włosy działa u mnie też w drugą stronę - dziwnym sposobem niezadowolone włosy podrażniają mi skórę. Jaki miły powód, żeby o nie dodatkowo dbać :)
Nie jest mi też wszystko jedno, co mam na głowie - więc wiadomo, że z niewielkiego gąszczu nieszkodników chcę wyłowić te dobre kosmetyki. I tanie. I wyławiam :)
Falowana Wiedźma :)
falo-pierdzielnik! moje ostatnio się tylko tam klasyfikują ;)
OdpowiedzUsuńzainspirowałaś mnie do opisania mojej włosowej historii, ale nie mam chyba aż tylu fajnych zdjęć ukazujących fryzurę :(
Czekam więc niecierpliwie :)
UsuńJak widziałam wpisy w Codzienniku już masz :>
Robię zdjęcia praktycznie co mycie, łącznie z notatką co i kiedy i co skóra na to. Mam wtedy łatwy wgląd w czynniki potencjalnie szkodliwe długofalowo, patenty na zmianę pogody.
W maju podczas kryzysu wielce żałowałam, że nie mam wpisu sprzed roku
To bardzo dobry sposób, takie szczegółowe notatki! :) Też spróbuję, chociaż u mnie jest ciężko z systematycznością...
UsuńA poza tym mam takie pytanie: jak się u Ciebie spisuje gliceryna?
Dobrze się spisuje jako dodatek do mieszanki, tzw duża kropla. Nie widzę wielkiego związku z pogodą ale mnie puszą chyba tylko oleje z omega-9
UsuńNo to włosy mamy bardzo, bardzo podobne z jedną różnicą - moich za cholerę nie da się obciążyć... Myślałam, że są o średniej, normalnej porowatości, ale im dłużej je pielęgnuję, tym bardziej porowatość leci w dół. Masakra
Usuńpamiętam ten Twój marudny wpis, sama miałam wtedy bardzo marudny okres;) wrażliwy skalp to naprawdę tragedia, dla kobiet w szczególności. ja podpadłam bogom 12.12 zeszłego roku, włosy leciały mi garściami, swędziało, było czerwono. teraz udało mi się to świństwo ujarzmić i cieszy mnie to jak nic, chociaż do pełni zdrowia jeszcze trochę brakuje.
OdpowiedzUsuńwyczytałam ostatnio, że boski na wiele z problemów skórnych jest miód (m.in. końcówka tego posta: http://mydlarnia-tuli.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=204&catid=39&Itemid=113), mi on chyba faktycznie pomaga, więc mam zamiar stosować go teraz trochę bardziej regularnie.
pozdrawiam!:)
Miód jest naprawdę boski... Tylko że uczula :)
UsuńMoże sezonowo uczulać - zwłaszcza jak się to powiąże z okresami pylenia różnych miodowych roślin
mnie całe szczęście nie, więc postaram się dzielnie stosować;)
UsuńPytanie do trwałej - możesz napisać coś więcej? Jaką robisz, na jakich wałkach, czy jak pojawia się prosty odrost powtarzasz zabieg?
OdpowiedzUsuńRobiłam trwałą 15 lat temu, wyglądałam świetnie ale niestety prosty odrost do ucha mnie wykończył i ścięłam wtedy włosy na chłopaka. No, ale to były inne czasy i technika pewnie poszła do przodu. Mam włosy typu 2A, co odkrylam dzieki Mysi, ale takie nędzne 2A, ledwo ledwo trzymają fale a ja nie mam czasu co rano ich reanimować :/
Wpis o trwałej już się szykuje :)
UsuńA tak króciutko: kwaśna / owocowa trwała, największe wałki czyli średnica kciuka. Trzymane różnie
Skręt rozluźnia się wraz z odrastaniem więc nie widać zmiany u mnie i u koleżanki nr 1 też nie.
Przy okazji nauczyłam się układać włosy i moje naturalki falują tak samo jak trwała
U koleżanki nr2 z włosami 2A wyszły śliczne naturalnie wyglądające sprężynki, jeszcze nie wiemy jak będą odrastać
Zabieg niestety nie daje gwarancji niezniszczalnego skrętu. Jeśli włosy mają delikatny "szkielet" albo dużą porowatość. Ale i tak będzie "bardziej"
UsuńOjej, jaki dokładny opis! Co kiedy, gdzie i jak.
OdpowiedzUsuńZboczenie inżyniera ;)
Usuńbardzo ladne masz teraz włosy, szczegolnie te z grudnia przed scieciem mi sie podobały, ale to pewnie przez długosc:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńTeraz masz piękne włosy!
OdpowiedzUsuńDziękować :D
UsuńNie da się zaprzeczyć - zdrowe że hej! :D
bardzo lubie długosc ktora mialas w 2005 roku :) ja w ogole mam slabosc do dlugich wloskow
OdpowiedzUsuńA ja je źle wspominam :) Nosiłam ciągle związane bo przeszkadzał. I tylko niski kucyk wchodził w grę: warkocz się nie trzymał a wysoki kucyk zbytnio ciągnął :)
UsuńNigdy nie mów nigdy, ale nie sądzę żebym miała jeszcze kiedyś włosy za łopatki
Mi tez rozpuszczone przeszkadzaja wiec nosze zawsze jakos pospinane ale bardzo lubie dlugie ;-)
UsuńChcialabym zadac Ci pytanje zupelnie nie w temacie. zaczelam uzywac mleczanu sodu ale wiem tez ze oprocz nawilzania ma duzy wplyw na pH. w nadmiarze moze mi zrobic jakas krzywde ?
Buziaki
Nie znalazłam żeby miał działanie np złuszczające więc działa tylko zmieniając pH na zasadowe. Papierek albo trzymać się podanego stężenia 8%
UsuńSporo Twoje włosy przeszły.. Ja raz w życiu robiłam trwałą.. miałam piękne loczki, ale to co po niej zostało i jak długo wracałam do zdrowych włosów raz na zawsze mnie zniechęciło do tego typu działań. Teraz dbam bardziej świadomie o włosy, dążę do wymarzonej długości, blasku, skrętu i podobnie jak w Twoim przypadku inicjatorem tych zmian był wizaż;) Chyba też kiedyś zrobię taką włosową historię..
OdpowiedzUsuńSzybko rosną i są mocne to mogę :)
UsuńWłosowe historie są fajne :D
Najważniejsze to polubić swoje włosięta :) Ja również mam fale, a chciałabym mieć je mocniejsze,grubsze i większe, ale i tak je lubię :p Chodż przechodziłam miłość do prostych włosów jak druty, która trwała kilka lat, dzień w dzień namiętnie prostowałam swoje biedne włosiska.
OdpowiedzUsuńWniosek taki, że najlepiej jest pogodzić się z tym co się ma i pokochać swoje włosy:))
Tego wam zazdroszczę wszystkim :D Moich NIGDY nie udało się wyprostować ;D
UsuńZłote słowa :)
chyba tez zabiorę się do spisania mwh:) planujesz teraz zapuszczać?
OdpowiedzUsuńNa razie zapuszczam ale nie wiem dokąd :) Się okaże :P Nie mam parcia na długie włosy
UsuńHEJ bardzo ciekawy wpis. Czytając komentarze wspomniałaś o tym,że będzie wpis o trwałej a mogłabyś uwzględnić również włosy wysoko porowate. Czekam na dalsze wpisy a włoski boskie masz .
OdpowiedzUsuńWpis o trwałej nie będzie taki "mądry" jak inne, niestety. Mało jest tekstów zrozumiałych dla laika
UsuńWłoski dziękują za komplementy :)
Piękne :) Czyli teraz same się kręcą?
OdpowiedzUsuńbardzo przydatny blog!
Używam metod stylizacji dla naturalnie zakręconych - czyli ugniatanie po myciu z żelem lnianym i ręcznikowanie i nic więcej.
UsuńAha... Myślałam że coś napisałam a to jest w nieopublikowanym wpisie. Dowiecie się :)
UsuńKurczę, coraz bardziej się zastanawiam, żeby moją włosową historię opisać, bardzo lubię czytać je u innych.
OdpowiedzUsuńPisz koniecznie :D
UsuńSwietnia historia. Masz poskrecane wlosy. ja mam lekka fale, wiec zdecydowanie ide pod : falo-pierdzielnik, bo u mnie to nie wiadomo co jest... w takie dni jak dzis, po prostu je zwiazuje w kucyk, zeby nie patrzec na swoje wlosy :P
OdpowiedzUsuńurok fal :)
Usuńuwielbiam czytać włosowe historie ;) momentami mocno ci się kręciły ;)
OdpowiedzUsuńo, ja mam falo-pierdzielnik! I czasami jeszcze rulony się dołączają do zabawy:p
OdpowiedzUsuńŚliczny masz kolor, faktycznie taki niecodzienny i ciężki do zdefiniowania:)
:)
UsuńZrobiłam dopisek :) Dla mnie istotny
dobrze, ze ja trafiłam na wizaż w miarę szybko:) Co prawda odpuściłam trochę ostatnio, ale biorę się za nie teraz bardziej konkretnie!:) jak na teraz to mam falo-pierdzielnik, ale będzie lepiej;D
OdpowiedzUsuńA ja chyba tkwię w etapie przejściowym. Generalnie z włosków swoich jestem zadowolona. Ale im więcej czytam, tym mniej umiem je opisać... Nie są stricte proste. Mokre falują pięknie, im bardziej schną, tym skręt się osłabia, ale do zupełnie prostych nie dochodzą. Próbowałam czesać tylko na mokro, potem czesać tylko na sucho, i cały czas nie wiem :(. Jak tak patrzę na Twoje zdjęcia, to trochę te z 04.2011 przypominają... Z porowatością podobno - grube z natury (w związku z czym od 7 lat poddawane intensywnym cieniowaniom, co by było trochę lżej), pomimo kilku zabaw z farbami i rozjaśnianiem wciąż zdrowe (końcówki mają gorszy okres bo się nie mogę do podcięcia zmusić ;)). więc niby wysoka. Ale oleju kokosowego nie cierpią... Chyba potrzebujemy (i one, i ja) jeszcze trochę czasu, żeby się we wszystkim połapać, ogarnąć i zdecydować, jakie jesteśmy... :)
OdpowiedzUsuńPs. Mam nadzieję, że moja tendencja do tworzenia u Ciebie na blogu sporych elaboratów w formie komentarzy Cię nie irytuje...
PPS. 2006 - ślicznie ułożone *_*
I w ogóle super MWH, duuużo zdjęć <3.!
Pozdrawiam!
Znaczy odporne czyli niby niska. A keratyna? trwałość fryzury?
Usuńależ pisz pisz :D
z keratyną się nie bawiłam jeszcze i żadnych odżywek też z nią nie mam.
UsuńA trwałość fryzury... W dniu mycia - żadna. Nie wiem, z czego to wynika, ale moje włosy do 24 h po myciu absolutnie układać się nie chcą, chyba, że po swojemu. Więc najczęściej kończą w koczku/kitce a przód podpinam wsuwkami, co by nie sterczały na wszystkie strony świata. Oczywiście - pianka+pół opakowania lakieru znacznie przedłużają żywotność fryzur, ale też nie na zbyt długo... ;) Zakręcone na papiloty w loczki też się nie trzymają, fale z warkoczy już tak.
dzięki ;)
a, a tam wyżej się kopsnęłam, chodziło mi o to, że niby porowatość niska ;) Mój błąd:)
UsuńNa początku świadomej pielęgnacji myślałam, że będę miała loki, ale człowiek naiwny jest :D A kiedyś, jak miałam wycieniowane do ramienia, były bardziej jak Twoje z grudnia 2010 - czy to fala czy to co, nie miałam pojęcia. Teraz wyszły mi fale coś jakby 2c, do tego mam włosy bardzo długie, więc jestem zadowolona. Ahh, lubię oglądać włosowe historie, może jak mi się skręt wreszcie będzie podobał to wyślę swoją do Anwen... kto wie :)
OdpowiedzUsuńNapiszesz coś więcej o plunkingu?
OdpowiedzUsuńtu jest wszystko opisane :) http://www.youtube.com/watch?v=O2qD38ZYX6A
UsuńCzy ja widzę zdjęcia z zawodów tańca?;)
OdpowiedzUsuńTo jesteśmy z tej samej szkoły;)
UsuńJaki świat mały :D
UsuńI nawet strukturę włosów podobną:D
UsuńTo mam zagadkę kim jesteś :) Na włosy patrzę to miałabym kilka kandydatek ;)
Usuńja też zawsze uważałam, że mam niedorobione włosy. Najpierw były proste, z wiekiem zaczęły falować, potem były ni to fale, ni to proste. A teraz znów są proste, a wolałabym fale.
OdpowiedzUsuńMoże trzeba je pomiętolić trochę? Z moimi zeszło dobry rok zanim znalazłam na nie sposób ;]
UsuńRude był boskie... :)
OdpowiedzUsuńbyły* :P
Usuńhaha ja chyba też mam falo-pierdzielnik :D
OdpowiedzUsuńJa też:) Muszę też poszperać w wizazu. Z 6 lat temu miałam na głowie ruloniki, że można było palec do środka włożyć. Potem niestety prostowanie, suszenie i ciąża sprawiły, że moje włosy się smętnie wyprostowały. Od dwóch miesięcy pielęgnuje je jak mogę i widzę, że zaczynają się falować, mam nadzieje, że kiedyś jeszcze powitam loczki na mojej głowie:)
OdpowiedzUsuńMoje włosy też nie są do końca zdecydowane: czy to maja być proste aczkolwiek nieco puszące się czy falowane, moim marzeniem było by ich wygładzenie, ale że są dość podatne to pewnie nie mam co liczyć aby były prościutkie:(
OdpowiedzUsuń