Wiedzma bloguje (Czarownicująca): Skąd wziąć proteiny

wtorek, 5 czerwca 2012

Skąd wziąć proteiny


Po przeczytaniu wpisu o proteinach - wiemy już, co to i po co to i czemu chcemy je mieć!
Skąd brać proteiny bez rozbijania skarbonki?
Oprócz zamawiania ze sklepu internetowego bez rozbijania skarbonki, co jest trudne? :)

Z kuchni i spiżarki :) A jak :D

Zacznę od źródeł powszechnie znanych:

źródło



Jajka
(Macie rację: żółtka :> ) Zawierają ogromne proteiny wielkocząsteczkowe o świetnym działaniu kondycjonującym, zmiękczającym i wygładzającym włosy. Zwłaszcza polubią się z włosami o wyższej porowatości - u niskoporwatych spowodują obciążenie, choć może nie za pierwszym razem.
Kiedy ostatnio robiłam maskę jajeczną - włosy były błyszczące i mięsiste, jak również "nasycone" - lubię ten efekt. Nie mam jakoś serca do jajek i na dłuższą metę spodziewam się matu.


Mleko, jogurt, śmietanka
Oprócz dużych protein wielkocząsteczkowych mamy tutaj również dobroczynny kwas mlekowy, a w jogurcie również bakterie, które pozytywnie wpłyną na florę naszej skóry głowy.
Co sprawdziła i potwierdza Łojotokowa Głowa!

Serek homogenizowany
Mój niedawny wymysł :) Jako że zapachu mleka i jogurtu naturalnego również nie kocham (ale wybredna, nie? :P ) - a serek uwielbiam za lekkość i świeżość - więc wylądował w masce.


UWAGA :)
W kuchni możemy też znaleźć proteiny hydrolizowane!

Jak można przeczytać we wpisie na anglojęzycznym blogu Science-y Hair Blog we wpisie Vegetarian Protein Treatment for Hair

Hydrolyzed protein, whether hydrolyzed by heating with acid or by fermentation, is the form of protein which is the most useful to your hair. Gelatin is hydrolyzed collagen, an animal protein. Soy sauce is hydrolyzed soy protein, (...)

(WS, scienceyhairblog.blogspot.com, April 2012)
 

Tłumaczenie, by Wiedźma:
Proteiny zhydrolizowane przez ogrzanie z kwasem lub fermentację - to forma protein najbardziej przydatna waszym włosom. Żelatyna to hydrolizowany kolagen, proteina zwierzęca. Sos sojowy to hydrolizowane proteiny soi (...)

Jak widzicie - język jest prosty. Obyłam się bez słownika!

Piwo
W dalszy tekście autorka zachwala płukankę piwną
Z wielu powodów.
  • Proteiny roślinne - wersja dla wegetarian. 
  • O ileż przyjemniejszy zapach i kolor, którego nie muszą się bać jasne włosy.
  • Piwo ma lekko kwaśne pH.
  • Oprócz tego piwo zawiera pektyny, celulozę i lipidy, które razem do kupy odżywiają włosy, pogrubiają je, sprawiają, że są sprężyste i lśniące.

Jak użyć:
Na zabieg przeznaczamy około pół szklanki dobrego jakościowo piwa. Pozwalamy mu wywietrzeć i "odpienić się" (chociaż jak chcemy to piana zawiera mniejsze proteiny - ale nie odparuje alkohol. Twój wybór).

Myjemy włosy, stosujemy odżywkę do spłukiwania (jeśli stosujemy). Na już obsłużone włosy wylewamy piwo, tyle, żeby włosy były nim nasycone. Nie spłukuj lub przelej wodą na tyle, żeby dobrze rozprowadzić piwo. Teraz odżywka bez spłukiwania jak zwykle (jeśli zwykle :) ).
Autorka zapewnia, że zapach się ulatnia.

Po więcej detali zapraszam na bloga Science-y Hair.
Ogólnie zapraszam na tego bloga :) Zawiera masę ciekawych informacji, domowych przepisów, naukowych faktów o prostych rzeczach przekazanych w przystępny sposób.
Przyjemna jest też nauka języka przy okazji ;)


Ten wpis podsuwa mi jeszcze jedną myśl.
Fermentacja.
Kefir może zawierać hydrolizowane proteiny mleka. Spełnia warunki :)

I co powiecie na szampana? ;)

Teraz pytanie do Was - czy używacie piwa do pielęgnacji włosów?
Odważyłybyście się wypróbować kefir lub piwo jako kurację proteinową na włosy? :)
Ja niestety nie mogę, ale chętnie poznam Wasze zdanie i doświadczenia!

Wiedźma

32 komentarze:

  1. Wiedzmo jezeli chce dodac jajko do maseczki to mam dodac całe czy tylko zoltko ;-) ?? moje wloski sa srednio-wysokoporowate

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Białko jest w żółtku :)
      Samo żółtko ma być lepsze dla włosów suchych, z białkiem będzie lżejsze. Samo białko a raczej piana podobno może być samodzielnym stylizatorem dodającym objętości
      Odsyłam do specjalistki od jajek http://blondhaircare.blogspot.com

      Usuń
    2. stylizatora nie potrzebuje, chwyce sie zoltka :) dziekuje!

      Usuń
    3. moja mama od lat używa białka żeby przedłużyć świeżość włosów - strasznie się jej przetłuszczają, więc żeby ich codziennie nie katować szamponem, nakłada na nie ubite białko właśnie. osobiście nie próbowałam, bo wolę mimo wszystko umyć;) zresztą moje włosy po tych wszystkich nabiałowych produktach jakieś za fajne nie były, więc zrezygnowałam kompletnie.

      żółtkiem zdarzało mi się natomiast umyć głowę, więc potwierdzam, że się da;)

      Usuń
  2. Ostatnio dodałałam do maski Biovaxu (do włosów ciemnych, solo jakoś mi nie podchodzi) miodu i jogurtu greckiego właśnie. Bardziej na zasadzie "zobaczymy czy coś z tego będzie" niż jako strategię. Na moich (chyba) średnioporowatych włosach efekt był na plus. Żadna rewolucja ale włosy były miękkie, lśniące, ogólnie można spróbować.

    Twój blog uwielbiam i śledzę od pewnego czasu :) Kopalnia informacji!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jajowo naftowo glicerynowa maska to moj ostatni wynalazek,ktory zdzialal cuda na moich wlosach- nie robily sie straki! Jupi! Piwo stosuje czasem, ale bez wiekszych rezultatow.mam mieszanoporowe wlosy z przewaga nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja (nie do końca pewnie) oceniam swoje włosy jako wysokosporowacone, ale jakoś jajo mnie nigdy nie zachwyciło. Z piwem też raczej nie spróbuję, bo nie cierpię tego zapachu. Fuj!

    OdpowiedzUsuń
  5. Piwo, hm. Wypróbuję płukankę piwną :) Mam dobre w domu, domowej roboty :D

    OdpowiedzUsuń
  6. z piwem raczej bym się bała zapachu potem, ledwo udaje mi się wytrzymać płukankę octową.. ale zaciekawiło mnie dodawanie jogurtu albo kefiru, wypróbuję przy najbliższej okazji :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Żółtko + miód + aloes + maska sklepowa + jakiś olejek po myciu ostatnio czyni z moimi włosami cuda!! Stosowałabym częściej, ale ten zapach żółtka, choćby nie wiem jak bym się starała zabić olejkami itp zawsze pozostaje do następnego mycia. Ale serio, żadna kupna maska nie daje mi tak błyszczących, gładkich i grubych włosów :) A dodam, że podejrzewam moje włosy o średnio - niskoporowatość..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak - Ty i preria potwierdzacie:
      proteiny wielkocząsteczkowe nie muszą nie pasować włosom niskoporowatym :)
      Czy Wasze włosy są grubsze czy cieńsze? Tak dla statystyk pytam :)

      Usuń
    2. Grubsze. I znów jestem po żółtkowej kuracji i znów nie mogę się napatrzeć na te moje 'kudły'
      :)))

      Usuń
  8. moje wlosy sa cienkie i miekkie a po jajku sa grubsze i sztywniejsze:) nawet ta czesc bardziej porowata tak ma po jajkowaniu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje tajemnicze źródła ;) potwierdzają, że cieńsze niskoporowate lubią proteiny :)

      Usuń
    2. powiem wiecej,ona to uwielbiaja i teraz dopiero wiem,czemu jak bylam mala,robilam maseczke na wlosy z jajka i nafty i mialam super blyszczace wlosy wywijajace sie na koncach w gladkie loki:) gdy zaprzestalam tego procederu, badz jajka, ktore byly w domu nie byly juz tak dobre gatunkowo i zaprzestalam ich stosowania, moje wlosy stracily duzo na swej urodzie:( najwazniejsze, ze wrocilam do dobrych nawykow:)

      Usuń
  9. Piwa używam od bardzo dawna ale kiedyś bardziej mi służyło niż teraz. Z protein w tym wpisie zdecydowanie najczęściej sięgam po żółtko (piszesz o jajku; wiem), a żeby było śmieszniej nie jem jajek w czystej postaci od 10 lat ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za zwrócenie uwagi - oczywiście że chodzi o żółtko a całe jajko to jak już kto chce.
      Dopisane :)

      Usuń
  10. Zdarza mi się używać piwa. Choć ostatnio traktuję włosy mlekiem z miodem, bądź żółtkiem z olejem, ewentualnie dodaję glicerynę, sok z aloesu i jakieś dziwne rzeczy typu syrop sosnowy, ogólnie uważam, że dużo rzeczy z kuchni się nadaje.
    Ale sos sojowy to koniecznie muszę wypróbować ^^

    Ostatnio się nawet zastanawiałam czy nie nałożyć na włosy kremu do rąk z olejkiem z otrębów ryżowych z avonu. Skład ma nie najgorszy i 3 składniki nawilżające. Moje ręce nawilża idealnie, więc może na włosach też się sprawdzi ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. a jak dużo dajemy takiego jogurtu naturalnego do maski? w jakich proporcjach?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęłabym od łyżki na włosy średniej długości
      To zapewne dowolne i decyduje ostateczna konsystencja i zmywalność

      Usuń
  12. Ha! Więc niedawno, prawie nieświadomie, zafundowałam swoim włosom całkiem niezłą porcję proteinowego jedzonka:) Wiedziona impulsem zmieszałam jajko (już nie pamiętam, chyba tylko żółtko), piwo i jogurt naturalny. Co prawda wyszło za rzadkie więc dorzuciłam jeszcze odrobinę alterrowej maski - mam nadzieję, że się nie kłóciła z tym wszystkim, ale to najbardziej gęsty kosmetyk w łazience:)
    Nawet mam ochotę to powtórzyć, ale piwa brak:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alterra się nie kłóciła. Dostarczyła troszkę olejów niezbędnych dla równowagi olejowo-proteinowej i emulgatory dzięki którym całość dobrze się zmyła

      Usuń
  13. płukankę z piwa chętnie wypróbuję, ale dużo bardziej boję się nałożenia na włosy żółtka.słyszałam ze blondynkom może zmieniać kolor na jajeczny;)

    OdpowiedzUsuń
  14. hmmm do piwa zabieram się od dłuższego czasu, ale u mnie w domu jakoś rzadko bywa. Chyba mnie namówiłaś :)
    A jaja (mam porowate włosy) naprawdę super! Są wyraźnie pogrubione, naproteinowane i nie przetłuszczają się tak szybko. Używam całych - z lenistwa:D

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej:) Bardzo dobry wpis i ciekawy blog, będę na pewno regularnie odwiedzać! Na ten pomysł z sosem sojowym wpadłam już kiedyś, po zajęciach z hydrolizy białka na studiach, zastanawia mnie jednak pewna kwestia - sos sojowy zawiera hydrolizowane proteiny, ale także dużą ilość soli. Czy to nie spowoduje pszesuszenia włosów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D
      Zapraszam panią chemiczkę do dyskusji,każda informacja się przyda. Ja tu tylko sprzątam :P
      Masz rację, duuużo soli... Cóż i tak nie da się jej uniknąć, sól jest we wszystkich szamponach. Po prostu trzeba ostrożniej, tzn to nie jest kuracja na co dzień. Sos podany z olejem / olejową odżywką raczej nie zrobi krzywdy włosom zdrowym

      Usuń
  16. Ja uzywam piwa do wlosow:) straaaasznie sie po nim wlosy skrecaja chociaz ja mam falowane naturalnie:) musze dzisiaj sprobowac mleka i jogurtu bo mam a nie mam pomyslu na zjedzenie tego:)

    OdpowiedzUsuń
  17. A mój fryzjer powiedział, że włosy nie są w stanie przyswoić sobie wartości odżywczych z żółtka i lepiej jajko zjeść. Jednak ja bardziej wierzę w mądrość ludową i jak nie zapomnę to napaćkam sobie na włosy co tam znajdę w lodówce :P Tylko może po kolei a nie wszystko na raz bo nie będę wiedziała potem co mi pomogło :> Zastanawiam się też czy można gdzieś wysłać moje włosy żeby ktoś obejrzał pod mikroskopem jak ja mam w końcu te łuski poukładane :]

    OdpowiedzUsuń
  18. Fryzjer ma rację, proteiny w żółtku są za duże i na powierzchni włosa tworzą jedynie film.
    A zjeśc owszem nie zaszkodzi :D
    Jakbyś znalazła takie miejsce to ja też chcę :D
    A może ktoś ma w domu mikroskop, taki dziecięcy? ciekawe jaka skala byłaby potrzebna :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Płukanka piwna to taki sposób naszych babć na piękne włosy :) Moja czupryna bardzo to lubi :D

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku i Czytelniczko! Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią i włączysz się do dyskusji.

Lawina spamu zmusiła mnie do blokady możliwości komentowania anonimom - mimo wszystko zachęcam Was gorąco i czekam na komentarze!