Witajcie w piękny, prawie już wiosenny dzień :)
Piszę ten post z własnej, głębokiej potrzeby podsumowania.
Wszystko zaczęło się pewnego pięknego dnia w 2011r. Od osoby zajmującej się medycyną niekonwencjonalną usłyszałam, że wyglądam jak chodzący przykład nietolerancji pokarmowych, zwłaszcza laktozy, glutenu i pszenicy (sic!). Pomyślałam "Ta, jasne" i opowiedziałam znajomym o dziwnej rozmowie - przy kawie latte i ciasteczku. Ale ziarenko zostało zasiane i po cichu zaczęło kiełkować...
Jak już kilkukrotnie wspominałam na blogu - niskolaktozowo żyję od dwóch lat, gluten ograniczam od roku, ale od pięciu miesięcy mocno, prawie całkiem.
Nie pamiętam już, jakich efektów oczekiwałam po diecie bezglutenowej, ale na dzień dzisiejszy mogę tylko ucieszyć się, że podjęłam się tego eksperymentu. Okazał się prosty i trudny zarazem. Prosty - bo wiem, czego unikam i wiem, że mam z tego korzyści - a za odstępstwo szybką karę w postaci gorszego samopoczucia. Trudny - bo reszta świata nie pamięta i nie rozumie, że to ważne - a nawet ja nie zawsze pamiętam, że trzeba pytać, co siedzi w daniu, które wyląduje na moim talerzu.
Dieta bezglutenowa ma wiele zalet. Największa - pudełko sałatki z jajkiem (przykładowa na głównym zdjęciu) bardziej mnie syci niż kanapka. Sałatka wymusza jedzenie w spokoju, to nie ciastko, które można zjeść pracując - a organizm zyskuje na spokojnym jedzeniu, pokarm jest lepiej trawiony i informacja o sytości szybciej dociera do mózgu. Następnie - wydaję mniej kasy na śmieciowe jedzenie. Nie złapię w biegu drożdżówki ani burgera - więc gdy już muszę zjeść na mieście to wybieram sałatki i frytki, ewentualnie banana. Portfel jest wdzięczny.
Minusem jest potrzeba ciągłej czujności. Nie tylko dlatego, że w znanych z domu daniach może czaić się intruz) - ale i dlatego, że czasem mam siłę woli rozwielitki i ulegnę każdej pokusie. Chociaż - jeśli przetrwałam Tłusty Czwartek - przetrwam wszystko!
Wadą jest zmiana w metabolizmie alkoholu, można się zdziwić :)
Moje ciało się zmienia w ciekawy sposób. Ani przez chwilę nie planowałam odchudzenia się na tej diecie, zależy mi tylko i wyłącznie na zdrowiu i dobrym samopoczuciu. Na dzień dzisiejszy ważę 5kg mniej niż na początku eksperymentu i mam o 2 rozmiary mniejsze "doły" ze względu na obwód talii i o 1 rozmiar "górę" (boję się sprawdzać biust, jego rozmiar też jest mniejszy, nawet w obwodzie). Tak duży spadek masy ciała (~10%) powinien niepokoić a przynajmniej wzmóc czujność. Ale u mnie jest chyba w porządku - czuję się dobrze, nie bywam osłabiona i przede wszystkim nie głodzę się, więc nie mam o co się martwić - ale dla pewności na dniach zrobię badania ogólne. Do spadku masy zapewne przyczynił się też fakt, że dzięki łagodnej zimie można dużo spacerować, więc zapewniam sobie około godziny spaceru codziennie.
Mam wrażenie, że moje stawy i mięśnie też są wdzięczne za mniejszą dawkę glutenu. Zauważalnie rzadziej marudzą i nawet przez pewien okres poprawiła się moja gibkość. Należę do sztywniaków, tzn. łatwo się spinam w stresie, przed długie trwanie w jednej pozycji a nawet przez sen - w ten sposób mimo lat ćwiczeń nadal nie zrobię skłonu czy szpagatu. Te z Was, które obserwują mój profil na FB zapewne zauważyły, że w ramach akcji "Rusz tyłek" często pokazuję ćwiczenia zwiększające gibkość i rozluźniające oraz rozbijające zakwasy.
Ucieszyła mnie moja skóra. Co prawda ta zima nie należy do ostrych - ale mam pierwszą od kilkunastu lat zimę bez atopowego zapalenia skóry! Jest sucha na wiór i jeśli nie posmaruję się oliwką co kilka dni albo nie daj boziu wykąpię się w czymś z SLS to będzie źle, ale nie miałam jeszcze ani razu atopowej wysypki - a zima się kończy :)
Z niektórymi problemami nadal nie doszłam do ładu - np ropne wypryski nadal pojawiają się kilka razy w miesiącu, nadal mam "glutenowe ręce" (określenie osoby od medycyny niekonwencjonalnej, nie spotkałam się z nim nigdzie indziej) - dłonie wyglądające na zaniedbane: sucha i pomarszczona skóra, pękające skórki, łuszczące się i zdeformowane bez wyraźnej przyczyny paznokcie. Przestały się pojawiać rowki na paznokciach, to jest duży plus!
Jestem cierpliwa, skóra potrzebuje najwięcej czasu, żeby zareagować na dobre zmiany.
Wiedźmy ręce własne - stan obecny |
Mocno ucieszyły mnie moje alergie - a raczej ich brak. Mija 5 miesięcy, od kiedy odstawiłam leki antyhistaminowe (po konsultacji z lekarzem) i pierwszy raz od wielu lat przetrwałam okres pylenia leszczyny bez ostrych objawów kataru siennego i astmy (tzn. "przetrwuję" - pylenie jeszcze trwa, ale mija jego apogeum a ja mam się całkiem nieźle w porównaniu do lat ubiegłych).
Równocześnie w ciągu tych miesięcy odbyłam tour po lekarzach - mam opinię alergologa i gastrologa o moim stanie zdrowia.
Czytałam o domowych testach IgG typu FoodDetective. Opinie na ich temat są w środowisku medycznym podzielone, część lekarzy poleca a wręcz zaleca, część uważa je za bujdę na kółkach i naciągactwo. Być może skuszę się na nie za kilka miesięcy, na razie to zbyt duży wydatek (ok. 400zł). Do tego czasu postaram się zdobyć więcej informacji i opinii na ich temat i jeśli zdecyduję się na testy - a Wy będziecie zainteresowani - podzielę się wrażeniami.
Najciekawszym aspektem są eksperymenty kulinarne. Jako, że od 5 miesięcy prawie nie jem pieczywa - gotowe jest za drogie i faktycznie smakuje średnio a pieczenie w domu jest czasochłonne - muszę zadbać o repertuar śniadaniowy. Inspirację można znaleźć wszędzie - nawet w anime [Ranma 1/2 z niemieckim dubbingiem, polecam!].
smażenie in progress - luźna wariacja na temat okonomiyaki, japońskiej pizzy; clue placków - kapusta pekińska, jajko, mąka np. ryżowa, tu z zieloną cebulką, żółtym serem i szynką |
Kobiece sprawy też się mają jeszcze lepiej - doczekałam się namacalnych dowodów na "wypłaszczanie się krzywej cukrowej" - tzn napady apetytu godne przyszłej mamy już nie mają miejsca i mogę przetrwać dzień bez kawy, o ile się wyśpię. Mówi się, że to pszenica rozregulowuje poziom cukru - dieta niskocukrowa sama w sobie na pewno też nie jest bez znaczenia.
Nawet, gdybym chciała - nie mogę na razie wrócić do glutenu. Porcja tych zbóż powoduje u mnie m.in. napięciowy ból głowy (podobny do migreny, na szczęście słabszy i mniej groźny ale w dalszym ciągu okropny) i oczywiście - wieczór z muszlą. A skoro podejrzewam, że te zboża szkodzą mi nie tylko doraźnie - po co się męczyć?
Posty mocno powiązane:
Czy kiedykolwiek przyszłoby Wam do głowy, że zawartość talerza ma aż taki wpływ na jakość życia?? Jaka jest Wasza recepta na dobre samopoczucie?
Nie poradziłabym sobie bez zrozumienia i pomocy ze strony mamy. Jestem bardzo wdzięczna!
Posty mocno powiązane:
Czy kiedykolwiek przyszłoby Wam do głowy, że zawartość talerza ma aż taki wpływ na jakość życia?? Jaka jest Wasza recepta na dobre samopoczucie?
Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
Sama dopiero niedawno zrozumiałam, że to co jem ma na mnie taki wpływ. Sama na diecie bezglutenowej wytrzymałam tydzień a później pojechałam do domu i wszystko przepadło...
OdpowiedzUsuńU mnie receptą na dobre samopoczucie jest również wyeliminowanie glutenu ;)
OdpowiedzUsuńJa wykluczyłam nie tylko gluten. M.in. większość nabiału (z wyjątkiem masła, dojrzewających serów i jogurtów robionych w domu przez 24h) oraz masę innych produktów.
OdpowiedzUsuńU każdego zmiany mogą być inne, ale każdemu polecam taki eksperyment :)
Ja byłam miesiąc na diecie bezglutenowej, na ubiegłych wakacjach. Niestety wróciłam do szkoły i po kilku dniach nie dałam rady. Od tamtego czasu jakoś nie mogę się zmotywować do powrotu na dietkę bezglutenową, ciężko pogodzić wszystko ze sobą, ale wydaje mi się, że beż pszenicy itd. czułam się lepiej, chociaż to tylko miesiąc... Muszę zrobić jeszcze taki eksperyment, chociaż na jakiś czas, bo ostatnio walczę z trądzikiem, który dobija mnie coraz bardziej. :( Może to okaże się pomocne. No i brzuszek znacznie bardziej płaski jest bez tych wszystkich makaronów, bułeczek :)
OdpowiedzUsuńOdnośnie trądziku kojarzę nabiał i węglowodany jako takie, niekoniecznie gluten. Tzn węgle ze zbóż, bo te z warzyw można do oporu, zawsze i wszędzie :)
UsuńJesteśmy tym co jemy, więc z pewnością nasza dieta ma ogromny wpływ nie tylko na samopoczucie, ale również na wszystko z czego się składamy, skóra, włosy , paznokcie itp.
OdpowiedzUsuńto niezmiernie ciekawe i chętnie przeczytam każdy post związany z Twoją dietą i jej wpływem na zdrowie samopoczucie etc. Sama zmieniam powoli swoją dietę ale będąc częściowo chociaż na wikcie rodziców/teściów jest trudno
OdpowiedzUsuńTeż jestem na wyżywieniu u rodziców. Nie ukrywam, bez wsparcia mamy nie udałoby się. Do przekonania babci było trzeba diagnozy lekarskiej.
UsuńSporo opisałam na blogu, zwłaszcza tu: KLIK
i tu: KLIK
ja ciąglę łamię moją dietę- nie obżeram się co prawda pszenicą, ale nawet w razowym chlebie czai się gluten ;/
OdpowiedzUsuńWarto spróbować i samo unikanie pszenicy - nawet orkisz a tym bardziej żyto to inny gluten, mniej agresywny.
UsuńPrzez trzy miesiące zaobserwowałam podobne objawy, choć chudnąć zaczęłam dopiero niedawno (widzę po ubraniach, nadal nie dorobiłam się wagi). Zdecydowanie uspokoiły się napady głodu. Przy czym o ile po pszenicy czuję się zawsze źle lub bardzo źle, o tyle na żyto czy "śladowe ilości glutenu" mogę sobie pozwolić, o ile nie jest to codziennie.
OdpowiedzUsuńSuper :)
UsuńMuszę spróbować żyto i owies jak brzuch będzie miał spokojniejszy tydzień. Ostatnie podejście w grudniu nie było udane.
Zmiana metabolizmu alkoholu w którą stronę? Łatwiej się upić czy ciężej? :>
OdpowiedzUsuńOj łatwiej ^^'
UsuńLubię takie podsumowania, ładnie to opisałaś.
OdpowiedzUsuńU mnie to samo, ale kilogramy nie lecą mi tak dramatycznie, przy czym trenuję siłowo i staram się to oceniać nie po masie ciała, a po procentowej zawartości tłuszczu. Pomiary analizatorem składu ciała robię kilka miesięcy dla określenia ogólnej tendencji i jest ona bardzo korzystna :) ok. 3-4% tłuszczu udało mi się zrzucić bez diety redukcyjnej, brzuch jest bardziej płaski.
Poza tym mogę najeść się fasoli i nie pierdzę <3
Nie mam dostępu do takich machin :) Szkoda, porównanie wyników mogłoby być ciekawe :P
UsuńFasolę i kapuchę mogę jeść, jeśli moja mama doprawia. Po innych zuo.
Ano, ale jeśli nie masz dostępu regularnie do takiego urządzenia, to nie ma co brać wyników na poważnie, bo zależą one od tylu czynników, że wróżenie ze szklanej kuli przy tym bywa wiarygodniejsze. Pomiar dla zaobserwowania tendencji powinien być wykonywany w takim samym dniu cyklu, o tej samej porze, przed treningiem i nie po przyjęciu dużej ilości płynów. Niedługo porównanie wrzucę u siebie, przed i po treningu, cały 1% fatu różnicy (to dużo).
UsuńDobrze wiedzieć, dzięks :>
UsuńCzego używasz do emulgowania domowych kremów? Lecytyny? ja ma o taką http://solidna-apteka.pl/lecytyna_e_krka_30tabl i raczej niczego sie nią zemulgować nie da (twarda pastylka). Myślę o emulgowaniu żółtkiem jajka- myślisz ze by wypaliło ?
OdpowiedzUsuńMiałam kapsułki, dało się.
UsuńOstatnio raczej kupuję emulgatory w sklepach z półproduktami (taki SLP jest dość uniwersalny) ale jak trzeba to i lecytyna dobra, tylko że do tłuściochów.
Żółtko - nie próbowałam. Być może zemulguje, ale trwałość takiego kremu będzie żadna i zapach może być interesujący...
Gorszy niż oliwki babydream fur mama albo drożdży chyba nie będzie :D?
UsuńKwestia gustu, nie przepadam za zapachem surowego jajka :P
Usuństaram się ograniczać zarówno nabiał jak i gluten, ale jednak kanapki są takie wygodne do zabrania na uczelnię.. jakoś ciężko mi się przestawić. Chętnie zobaczyłabym dokładnie co jesz, jakieś przepisy i inne takie :)
OdpowiedzUsuńPrzepisy: Menu -> Dietetycznie -> Bez glutenu
UsuńPostaram się zrobić notatki w dniu wolnym i pracującym.
Ostatnio coraz częściej zastanawiam się nad podobnym eksperymentem. Wprawdzie nie odczuwam żadnych kłopotów związanych z jego spożywaniem, jednak wiem, że osoby z Hashimoto często nie tolerują diety z glutenem. Muszę się w końcu przemóc, bo chociażby Twój przykład pokazuje, jak wielkie mogą być korzyści. Wrrr... a ja tak lubię świeży chlebek :(
OdpowiedzUsuńTeż mam Hashi. Skłamałabym mówiąc, że nie brakuje mi chleba, zwłaszcza jak jest ciepły i pachnie - ale czasem sobie upiekę i wystarczy. Te kupne nie są zbyt dobre, a tym bardziej nie za te pieniądze ;] Przestawienie się na jedzenie w pudełku było większym problemem, bo wymagało zmiany przyzwyczajeń.
UsuńMoja siostra jest bezglutenowym od ponad dwóch lat. I widać poprawę znaczącą w zdrowie. jak zawsze co 2 tygodnie z antybiotykami chora leżała to teraz nic.
OdpowiedzUsuńJedyny minus, że produkty te są drogie.. Ale coś kosztem czegoś.
Mnie też służy dieta bezglutenowa, zwłaszcza, ze choruję na Hashimoto (przy tej chorobie powinno się wykluczyć gluten). Mam dużo mniejsze problemy z trawieniem i jelitami odkąd nie jem glutenu.
OdpowiedzUsuńCzy ograniczenie glutenu zalecił Ci lekarz? Chciałabym takiego, który patrzy na organizm a nie wyniki badań :/
Usuńkilka razy próbowalam wykluczyc z diety gluten, jednak bylo mi bardzo cięzko i szybko rezygnowałam..
OdpowiedzUsuńJa postanowiłam wyeliminować gluten ze swojej diety małymi kroczkami, niestety jak rzuciłam się od razu i wyeliminowałam dosłownie wszystko co zawiera gluten to długo nie wytrzymałam. Na razie udało mi się wyeliminować wszelkie pieczywo i makarony. Małymi kroczkami dojdę do celu ;-)
OdpowiedzUsuńAnomalia
Pieczywo i makarony to już 80% sukcesu :) Trzymam kciuki!
UsuńJeśli zdecydowałabyś się na FoodDetective, pamiętaj, że od kontaktu z alergenem nie może upłynąć więcej niż trzy miesiące dla IgG. Po tym czasie przeciwciała nie są wytwarzane, zanikają i można uzyskać wynik fałszywie ujemny. Dla porównania, w klasie IgE, wykrywanej laboratoryjnie, dwa lata to minimum ;)
OdpowiedzUsuńJak liczyć ten kontakt? Jakiś kontakt mam non stop, żyję w glutenowym domu, używamy tych samych noży, desek itp, mam zwykły proszek do pieczenia. Ale pełnej porcji nie zjadłam od kilku miesięcy.
UsuńNa stronie FD napisali, że trzeba wrócić do alergenu na 5-7 dni przed testem i przyjąć porcję dziennie.
ja właśnie trzeci dzień wprowadzam dietę bezglutenową, na razie jestem na etapie stopniowego odstawiania. dziś np. była tylko łyżka bułki tartej ;) jestem też na diecie wegańskiej, więc repertuar warzyw i owoców mam opanowany. mam nadzieję, że odstawienie glutenu pójdzie mi szybko i sprawnie :) powodzenia!
OdpowiedzUsuńi Tobie powodzenia!
UsuńCiekawy wpis, nawet bardzo ciekawy. Dał mi wiele do myślenia a zdjęcie Twoich rąk uświadomiło mi, że mój syn może mieć nietolerancję glutenu. Dzięki!
OdpowiedzUsuńOby nie miał, lepiej chuchać na zimne :>
UsuńBoze,ja to mam chyba glutenowe i rece i skore (tradzikowa,a jednoczesnie przesuszona i nadwrazliwa ;/) ;/ Tez nie jem glutenu-paleo to sie formalnie nazyws ale nie katygoryzuje sie w jednej grupie-,powoli zmierzam mam nadzieje ku dobremu i z doswiadczenia wiem,ze akurat paznkocie z najwiekszym opoznieniem reaguja na zmiany (dobre czy zle)w diecie,wiec predzej czy pozniej sie poprawia :) Inna sprawa,ze podobno wikeszosc osob spozywajacych latami insulinogenne gluten i nabial, maja grzybice paznokci....
OdpowiedzUsuńMoje paznokcie o dziwo szybko zareagowały, po prostu przestało wyrastać badziewie, tylko historię widać jak słoje drzewa - święta, chorobę, wyjazd, przymusową dietę przed badaniami itp.
Usuń"Inna sprawa,ze podobno wikeszosc osob spozywajacych latami insulinogenne gluten i nabial, maja grzybice paznokci...." W Polsce prawie wszyscy spożywają :P
Zazdroszczę wsparcia mamy :)
OdpowiedzUsuńOj tak :)
UsuńRodzina ogólnie nie odczuła negatywnie mojej zmiany w diecie - gotujemy i tak ja i mama.
Btw mama zauważyła, że łagodnie schudła, zwłaszcza w brzuszku. Poza tym je normalnie.
gratuluję efektów i wytrwałości!
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że mnie też mogłaby taka dieta poprawić samopoczucie - czasami boli mnie głowa, wieczorem mój brzuch puchnie, i ogólnie jestem raczej zmęczona, ale z tego co czytałam o tej diecie to makaronu też nie można jeść? czy jest jakiś zamiennik? uwielbiam, uwielbiam makarony :(
Ależ można jeść makaron, tylko nie pszenny ani żytni (zresztą żytni to i tak mniejsze zło).
UsuńStosunkowo łatwo dostępne są makarony: ryżowy (idealny w rosole), trochę trudniej znaleźć ale nadal: kukurydziany (nieźle udaje normalny), sojowy (jak ryżowy), gryczany.
Niedawno w Biedronkach był makaron kukurydziany w cenie normalnego. Lidl czasem coś rzuci z okazji azjatyckiego tygodnia. Żarcie niepszenne robi się modne!
Mam bardzo chorą córkę (głównie bóle głowy,przewlekłe zmęczenie, przeszła mnóstwo badań w szpitalach).
OdpowiedzUsuńNa diecie bezglutenowej jest równo miesiąc. Nie czuje się ani odrobinkę lepiej, wręcz przeciwnie, ból głowy silny a do tego coraz gorszy apetyt. Chciałaby zrezygnować już z tej diety, żeby móc czasem zjeść chociaż zwykły chleb. Czy Wasze obserwacje mogłyby mi pomóc, czy miesiąc ścisłej diety powinien jej już pomóc, jeśli przyczyną złego samopoczucia byłaby nadwrażliwość na gluten? Dodam, że celiakia została wykluczona.
Bardzo proszę o pomoc.
A co mówi lekarz?
UsuńZ doświadczeń moich i zasłyszanych wynika, że lepszy obraz niż odstawienie daje powrót ;]
Jeśli się odważycie, spróbowałabym prowokacji. Jeśli będzie gorzej - to jednak gluten albo pszenica. I wybrałabym jakiś chleb typu "eko", żeby chemia nie zaciemniła wyniku.
Na co zamieniłyście chleb? Bo może wprost na coś, co też szkodzi, chociaż z innych przyczyn?
Ból głowy może mieć związek z mlekiem i wszystkimi jego przetworami.
Hm, może za mało węglowodanów w diecie?:)
UsuńMonnatessa - czy zgodzisz się, żeby opublikować Twoje pytanie np na facebooku? Dotrze do większej ilości osób i być może ktoś będzie umiał Wam pomóc?
UsuńTeż lubię pieczywo :) Na szczęście moje chlebki z maszyny są PYCHA!
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis!
OdpowiedzUsuńRównież porzuciłam gluten, czuje się o wiele lepiej, mam więcej energii i w końcu jedzenie mnie syci.
U mnie została zdiagnozowana celiakia- ponad rok temu. Od tego czasu jestem na bezwzględnej diecie bezglutenowej. Da się żyć i jest to życie zdecydowanie przyjemniejsze :) Cieszę się, że o tych kwestiach coraz głośniej się mówi- warto badać się pod kątem celiakii.
OdpowiedzUsuńŻyczę wytrwałości w stosowaniu dietki bezglutenowej! :)
Serdecznie pozdrawiam :)
Dziękuję! :)
UsuńDostałam się wreszcie do lekarza, który może i chce robić badania. Podejrzewa jednak którąś z mniej oczywistych postaci celiakii. Stresuję się, bo to jednak wyrok - ale lepiej wiedzieć. Te pół roku próby pokazało, że dieta nie jest taka trudna a korzyści nieskończone. Ewentualna zmiana na restrykcyjną nie będzie bolesna, tylko mąki z innej półki ale nie używam ich dużo.
Od 5 miesięcy nie jem zbóż żadnych (gluten to tylko jeden z wielu szkodników zbożowych, czubek góry lodowej...), nabiału dłużej. Po tygodniu zniknęły bóle głowy, wahania energii, nigdy nie jestem głodna- bo jem produkty, które odżywiają, a nie wypychają. Taka dieta to żaden problem, kiedy zrozumiecie, że konieczność jedzenia chleba i innych mącznych rzeczy jest tylo w głowie- organizm wcale tego nie potrzebuje, on się tym truje. O wpływie zbóż na zdrowie i wygląd się nie mówi, bo to się zwyczajnie nie opłaca- nasza gospodarka oparta jest na zbożach, a przemysł farmakologiczny na przepisywaniu 'lekarstw', które kamuflują przyczyny schorzeń. Na diecie bezzbożowej jest cała moja rodzina- babci 'cudem' cofa się cukrzyca, dziadek wyleczył chore stawy, tata zrzucił 15kg pszenicznego brzuszka.
OdpowiedzUsuńOdkąd wiem, co zboża robią w organiźmie nie mam na produkty mączne żadnej ochoty, nie pragnę chleba, nie marzę o makaronie i nie śnie o pizzy :-)
PS. Odstawienie glutenu sprawiło, że moje mięśnie- choć silne, to niewidoczne wcześniej- pokazały się światu. Cała opuchlizna zniknęła- bo nie zjadam już tych gąbek :-)
Super :D
Usuń