Wiedzma bloguje (Czarownicująca): Sylveco Balsam myjący do włosów z betuliną

niedziela, 8 lutego 2015

Sylveco Balsam myjący do włosów z betuliną


Witam :)

Kiedy zaczynałam testy tego produktu - był absolutną nowością :) Teraz zapewne słyszałyście o nim tu i ówdzie, chociaż przesadziłabym twierdząc, że recenzje zalały blogosferę. O czym mowa?

Mowa o Balsamie myjącym do włosów Sylveco.

Jestem wielką fanką kosmetyków tej firmy. Składy są możliwie proste i konkretne - to jedyna firma, która podaje pełne składy już w ulotce informacyjnej, a na stronie marki można znaleźć dokładny słowniczek składników - KLIK :) Składy są piękne i absolutnie nie ma się czego wstydzić :) Próbowałam już kilku kosmetyków tej firmy do twarzy i jestem z nich zadowolona - chociaż musiałam się ich "nauczyć" [recenzje - KLIK].

Co mnie dodatkowo cieszy - kosmetyki te nie zawierają morza ekstraktów roślinnych (jak np bardzo modne obecnie kosmetyki rosyjskie), co czyni je przyjaźniejszymi alergikom, bo nie oszukujmy się, nic tak nie uczula, jak natura ;]

Opis produktu

Hypoalergiczny, przeznaczony do pielęgnacji każdego rodzaju włosów, szczególnie słabych, zniszczonych, pozbawionych blasku, z tendencją do wypadania. Zawiera bardzo łagodne, ale jednocześnie skuteczne środki myjące, które nie podrażniają nawet najbardziej wrażliwej skóry głowy. Unikalne połączenie oleju jojoba i masła karite z naturalnymi składnikami nawilżającymi zapewnia włosom ochronę przed wysuszeniem i niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Przy regularnym stosowaniu normalizuje stan skóry głowy, a włosom nadaje miękkość, gładkość i lekkość bez efektu puszenia.

Z powyższym opisem ogólnie się zgadzam :) Szczególną ostrożność radziłabym wrażliwcom, których jednak wszystko może podrażnić, oraz osobom borykającym się z wypadaniem włosów - niektóre skalpy potrzebują idealnego oczyszczania.

Skład i analiza

Skład: Woda,  Glukozyd kokosowy,  Glukozyd decylowyMiódBetaina kokamidopropylowaMasło karite (Shea)PanthenolOlej jojoba,  Guma guar, Oleinian glicerolu,  Kwas mlekowy,  BetulinaBenzoesan soduOlejek rozmarynowy 

Balsam myjący Sylveco miał być odpowiedzią na moje modlitwy. Mamy przed sobą jeden z nielicznych kosmetyków, który ma szanse pogodzić potrzeby skóry wrażliwej, skóry z infekcją oraz suchych włosów.

Balsam zawiera łagodne i średnie detergenty, nie zawiera soli ani alkoholu, czyli potencjalnych podrażniaczy. Oprócz nawilżaczy jak miód i pantenol, olej i masło przyjazne włosom przesuszonym i podrażnionej skórze zawiera też składniki przeciwgrzybicze i kojące, dzięki którym produkt jest przyjazny skórze z łupieżem i ŁZS i nie powinien nasilać dolegliwości a może nawet pomóc. Oczywiście każdy borykający się z chorobą skóry powinien ostrożnie sięgać po nowe kosmetyki.
Proszę zwrócić uwagę na geniusz twórcy - zagęstnik jest jednocześnie kondycjonerem (ułatwia rozczesywanie i wygładza), regulator kwasowości nawilża skórę i wygładza łuski włosa, a szampon ma tylko jeden konserwant, bo kwas mlekowy i składniki p/grzybicze konserwują "przy okazji". Mniam!

Produkt zawiera kilka składników, które widnieją na mojej osobistej liście potencjalnie drażniących, tj. betaina kokamidopropylowa, olejek rozmarynowy i kwas mlekowy - acz użyte odpowiednio, tzn odpowiednio zrównoważone i w małych stężeniach - raczej są dla mnie niegroźne.



Wrażenia

Używając balsamu zazwyczaj uśmiecham się pod nosem - tak bardzo przypomina mi moje eksperymentalne samorobione szampony z fazą tłuszczową (KLIK, KLIK)!

Balsam ma konsystencję mleczka i kolor beżowy. Zapach jest niespotykany, najbardziej przypomina mi cukierki ziołowe na kaszel, czuć też coś "grzybkowego" tak jak w kremach tej firmy. Zapach nie utrzymuje się długo na włosach. Na skórze daje efekt delikatnego chłodzenia.

Dopiero na włosach balsam zamienia się w kremową pianę, która otula włosy. Przed rozrobieniem trudno się rozprowadza, spieniony już dość łatwo. Zdecydowanie - obsługi balsamu trzeba się nauczyć! Konsystencja sprawia, że aż chce się zostawić spieniony balsam na włosach na kilka minut - by oleje odżywiły, delikatne detergenty miały czas zając się zanieczyszczeniami i by ekstrakty zdążyły poczynić czary.
Za pierwszym razem po spłukaniu obawiałam się, że włosy są niedomyte a wręcz tłuste -  ale po wyschnięciu były zaskakująco sypkie i sprężyste. Skalp ukojony - zachował spokój dłużej niż zwykle, co dało włosom jeden dzień świeżości więcej!

Balsam użyty kilka razy pod rząd sprawdził się o wiele gorzej - któryś ze składników podrażniał mi skalp a oleje tworzyły lepką warstewkę na włosach, więc głowa szybciej nadawała się do mycia.
Balsam jest zdecydowanie bogatym produktem i nie lubi konkurencji - nałożenie oleju przed lub odżywki potem to już nadmiar szczęścia i przepis na przychlast.

Balsam użyty co drugie-lub-rzadziej mycie sprawował się nieźle, dopóki moja pielęgnacja była bardzo uboga a włosy permanentnie przesuszone. Po użyciu balsamu włosy wymagały tylko wygładzenia serum lub odżywką b/s.


Wracając do opisu produktu: w moim przypadku obietnice producenta nie spełniły się. Cóż...

Obecnie zużywam resztki balsamu do mycia ciała i muszę przyznać - w tej roli jest rewelacyjny! Odświeża i orzeźwia oraz pozostawia skórę jak po dodatkowym olejkowaniu!

Dla kogo?
Myślę, że z balsamu będą zadowolone osoby o włosach zniszczonych i przesuszonych. Nie będę odwoływać się do porowatości włosów, bo np masło shea jest składnikiem nietypowym pod tym względem, lubią je włosy niskoporowate oraz np ultraporowate afrykańskie loczki.
Polecam Balsam również zdesperowanym wrażliwcom skalpowym, gdyż jest na tyle inny, niż wszystkie myjadła dostępne na rynku, że warto zaryzykować! U mnie akurat się nie sprawdził do końca, ale takie jest życie wrażliwca :)

Czy kupię?

Z chęcią sięgnę po balsam ponownie, kiedy skóra głowy zmieni mi się diametralnie. Na chwilę obecną następne opakowane nie ma sensu. Jestem bardzo ciekawa, jak balsam sprawowałby się u mnie, gdybym nie miała ciągłych problemów ze skórą.
Mam nadzieję, że Sylveco poszerzy ofertę szamponów - chętnie wypróbuję ich kolejne dzieło (szampon owsiano-pszenny nie wchodzi w rachubę).

Cena balsamu to około 25zł za 300ml. Biorąc pod uwagę, że to jeden z niewielu takich produktów na rynku (jeśli nie jedyny!) - jest wart swojej ceny.
PS: Składniki, których użyto w balsamie są dostępne na półproduktach. Dobry szampon samorobiony wg kalkulacji Italiany (KLIK) kosztowałby podobnie :)


Balsam myjący do włosów z betuliną firmy Sylveco testowałam dzięki Zielarni Lawenda (KLIK).
Fakt otrzymania kosmetyku nie ma wpływu na moją opinię.


Czy znacie Balsam myjący albo Szampon Sylveco? Co o nich sądzicie?
A może znacie ich odpowiednika?

PS: Chyba znalazłam analogię wśród bardziej znanych kosmetyków: Balsam do kąpieli Babydream fur Mama [KWC] - łagodniejsze detergenty, bogata faza tłuszczowa. Tylko BDfM ma więcej substancji potencjalnie drażniących i proteiny. Jak sądzicie?

Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

39 komentarzy:

  1. Ja z firmą sylveco spotkałam się rozpaczliwie szukając niezapychającego mnie kremu do twarzy. Moja cera jest ogrooomną marudą. Zapycha ją wszystko od silikonów zaczynając na glicerynie kończąc :( I chyba w końcu znalazłam - lekki krem brzozowy! :) Ta firma jest dla mnie objawieniem, i bardzo chętnie przetestowałabym więcej ich produktów, chociaż ten balsam sobie raczej daruję, bo bałabym się rozjaśnienia włosów po długotrwałym stosowaniu ( miód ), a w moim przypadku wolę odwrotny efekt ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też wiązałam duże nadzieje z tym szamponem, ale jest zdecydowanie nie dla mnie. Juz podczas mycia mam uczucie niedomytych włosów, spłukuję i spłukuję i nadal jest taka oblepiająca warstewka. Pomimo tego włosy wcale mi sie nie rozczesuja dobrze, no i nie są jakieś szczególnie miękkie itd. Odrzuca mnie myśl o użyciu odżywki po nim, bo mam wrażenie, że bedę miała juz w ogóle jakiś mega przychlast niedomyty. No i nawet nie próbuję używac go codziennie. Dzieki Ci za podsunięcie pomysłu na zużycie go w roli żelu do ciała! W przeciwnym wypadku, męczyłabym go chyba przez najbliższy rok. No ale gwoli ścisłości, jest to jedyny produkt Sylveco, który nie polubiłam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam jego próbkę, muszę ją znaleźć. Kosmetyki Sylveco bardzo lubię, a najbardziej pomadki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nic nie miałam od Sylveco,ale moje loczki lubią mycie odżywką więc pewnie polubiłyby ten balsam

    OdpowiedzUsuń
  5. A myjesz głowę dwa razy? U mnie za pierwszym myciem w ogóle się nie pieni i nie domywa, po drugim myciu włosy są już idealnie oczyszczone, mogę spokojnie zastosować potem odżywkę/maskę i nie muszę obawiać się obciążenia. Oczywiście raz w tygodniu i tak muszę umyć włosy czymś mocniejszym z SLES, ale robię tak przy każdym szamponie,.

    OdpowiedzUsuń
  6. mam wersje owsianą czeka juz w łazience;) zobaczymy może będzie ok

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Twoje włosy lubią proteiny to powinno być sympatycznie :>

      Usuń
  7. Mam ten balsam, bardzo mi pomógł gdy latem dorobiłam się przesuszonego i przez to swędzącego skalpu - ładnie koił i nawilżał :) Teraz została mi resztka, więc używam od czasu do czasu, ale generalnie lubię, tak samo jak szampon pszeniczno-owsiany.

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam jego próbki ale zanim się zorientowałam mama mi je podebrała i zużyła :/

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurczę, a ja jestem uczulona na benzoesan sodu :/ co prawda, nie jest to poważne uczulenie, i właściwie to nawet bym o tym nie wiedziała, gdyby nie testy robione "z przypadku", ale jednak. Szkoda, bo na ten konkretny model czaję się już kilka tygodni :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rety, szkoda :(
      A możesz napisać, jakie testy robiłaś, jakiego typu placówka itp?

      Usuń
    2. testy u alergologa :D

      Usuń
    3. O widzisz. Bo siostra chce dziecia przebadać i nie było opcji z konserwantami. Dzięki!

      Usuń
  10. Uuu, przy takim składzie to ja go nie widzę z moim ŁZS.
    Do tej pory szukam czegoś co złagodzi trochę to ustrojstwo, ale niestety nic dobrego nie znalazłam. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz rozwinąć temat pielęgnacji przy Twoim ŁZS? Moje ma nietypową postać i tu balsam powinien się sprawdzić, a nie chciałabym wprowadzać w błąd innych czytelników.

      Usuń
  11. Mi się w shinybox trafił szampon tej marki. Za pierwszym razem myślałam ze nie jest dla mnie, ale teraz go polubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie spotkalam sie z nim wczesniej, ale pewnie u mnie skonczyloby sie podraznieniem przez CB, choc w sumie ostatnio skalp jakby nieco odpuscil ;) Ogolnie fajne myjadlo :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja go uwielbiam! Mój skalp nie mial mu nic do zarzucenia, a włosy na długości były zachwycone :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mialam ten balsam, po pierwszych 2-3 uzyciach stwierdzilam ze nic szczegolnego...ale zawziecie stosowalam dluzej i pod koniec butelki doszlam do wniosku ze to moj cud :) raz w tygodniu stosuje cos oczyszczajacego, a do ceodziennego mycia sylveco sprawdza sie swietnie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Miałam próbki tych szamponów. Włosy były całkiem fajne po użyciu, po pszenicznym nawet odżywki nie trzeba było o ile dobrze pamiętam. Ogólnie uwielbiam produkty Sylveco, jedyne co się u mnie nie sprawdziło to balsam, ale niczym nie potrafię nawilżyć moich łydek... Może coś polecisz? Najlepiej coś co się w miarę dobrze wchłania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na suche łydki - w ciemno Isana med z mocznikiem. Mi wystarcza 5% i rewelacyjnie się wchłania, 10% wydaje się, że będzie bardziej skuteczny jeśli masz dodatkowo nadmierne rogowacenie.

      Usuń
  16. Ja mam szampon z Sylveco tylko inną serię, jestem ciekawa jak się u mnie sprawdzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. U mnie się nie sprawdzi, ze względu na zbyt łagodne detergenty, ale ma szansę być idealny dla mojej mamy, której włosy są suche i z natury bardzo porowate. Ciężko im dogodzić bo każdy szampon za bardzo wysusza, żadna maska nie jest za ciężka.

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo dziękuję za tę recenzję! Najbardziej mnie przekonuje porównanie do balsamu BDFM - gdyż jest to obecnie jeden z moich ulubionych produktów do mycia włosów. Chociaż przyznaję, że musiałam się nauczyć go używać, a po pierwszym użyciu miałam ochotę go wynieść na śmietnik :) Włosy mam niskoporowate, myte 2x w tygodniu i BDFM sprawdza się świetnie! Jeżeli chodzi o balsam Sylveco, to przymierzam się do niego już od jakiegoś czasu, bo dostaje wiele pozytywnych recenzji, no i bardzo mi się podoba filozofia firmy. Chętnie przetestowałabym również inne produkty, kremy, pomadki, czy micel, tylko mam jedną wątpliwość: jak jest z ich przydatnością do użypia po otwarciu? Czy nie trzeba ich zużyć w ciągu 3 miesięcy? To trochę mało, bo w przypadku kremów, biorąc pod uwagę moją kapryśną cerę, zdarza się, że otwarty w lecie krem zużywam zimą, bo okazał się zby ciężki i w drugą stronę - lekkie kremy zostawiam sobie na lato. A tutaj jak nie trafiję, to co - do wywalenia? Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też urzekła mnie filozofia marki :) I składy większości kosmetyków są po prostu jak stworzone pod moje potrzeby, a wiem, że wiele osób o różnych potrzebach tak czuje :)
      Co do trwałości - owszem jest krótka, ale każdy kosmetyk ma inną. Kremy w słoiczkach mają 3mce, pozostałe kosmetyki to raczej 6 miesięcy, pewnie ze względu na opakowania, które gwarantują brak kontaktu z paluchami ;] Nie wiem, jak pomadki.
      Pół roku to dobry okres na zużycie kosmetyku nawet przy kapryśnej skórze.

      Usuń
  19. Nie miałam tych szamponów i muszę szybko to nadrobić;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mialam probke tego balsamu i bylam zadowolona:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziękuję za recenzję - będę musiała się bliżej przyjrzeć temu balsamowi. Póki co moje włosy myję szamponem z Yves Rocher na zmianę z myciem odżywką Hegron, ale szukam czegoś delikatniejszego na zamianę YR, bo jednak na dłuższą metę, nawet nie używany do każdego mycia, podrażnia mi skórę głowy i puszy włosy. Znalezienie dobrego szamponu to dla mnie prawdziwy problem, więc z nadzieją przyjrzę się temu z Sylveco :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja używałam 1,5 roku temu i po około miesiącu zaczęła mnie swędzieć głowa, a włosy były nie do rozczesania. Ostatnio postanowiłam raz umyć nim włosy dla sprawdzenia i już przy spłukiwaniu drapałam się do krwi, tak swędziało..

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja używałam 1,5 roku temu i po około miesiącu zaczęła mnie swędzieć głowa, a włosy były nie do rozczesania. Ostatnio postanowiłam raz umyć nim włosy dla sprawdzenia i już przy spłukiwaniu drapałam się do krwi, tak swędziało..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę, przykro słyszeć :( Nie spodziewałabym się, że wywoła tak silną reakcję! Nie jesteś uczulona na któryś składnik?

      Usuń
  24. Ja borykam się od ponad 1,5 roku z problemami skóry głowy (łojotokowe zapalenie skóry głowy + zapalenie mieszków włosowych). Przez ponad rok walczyłam z w/w dolegliwościami, lecząc je sterydami od dermatologów, które tylko na chwile zaleczały objawy.. Od ok października powoli się wszystko jakoś samo uspokoiło (pojawiały się co jakiś czas pojedyczne krostki), pomimo, iż nie brałam sterydów ani innych specyfików na te dolegliwości. Stosowałam naprzemiennie szampony: Ducrey Elution, Vichy Neogenic, Selsun 2,5% z siarką. Coś mnie podkusiło 3 tygodnie temu , żeby właśnie przetestować balsam Sylveco i od tamtego czasu skóra głowy zaczęła mnie swędzieć i pojawiły się krostki i łuska. Aktualnie zaprzestałam stosować balsam, bo obawiam się, że on może być winowajcą. Wracam do szamponu Elution i zobaczymy czy się uspokoi.

    Co do działania balsamu na moje włosy (myłam codziennie) - na początku działał jak marzenie, włosy były lśniące i sypkie. Potem, z dnia na dzień zauważyłam, że włosy szybciej się przetłuszczały, rano myłam, a po południu już się niestety robiły tłuste u nasady

    Pozdrawiam
    Mój blog: http://marzeniaw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku i Czytelniczko! Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią i włączysz się do dyskusji.

Lawina spamu zmusiła mnie do blokady możliwości komentowania anonimom - mimo wszystko zachęcam Was gorąco i czekam na komentarze!