Witajcie :)
W styczniu nie udało mi się być na bieżąco z Niedzielami dla włosów, dlatego pomyślałam, że zbiorczy wpis o pielęgnacji w styczniu (i końcem grudnia oraz początkiem lutego) będzie bardziej na miejscu.
Bo się działo :)
Działo się właściwie to, że dzięki wizycie u trychologa moja skóra głowy o niebo się poprawiła i mogę z powrotem mówić o pielęgnacji włosów a nie tylko dogadzaniu skalpowym humorom :)
Stał się cud - skóra przestała wiecznie piec i swędzieć. Mogę przez cały dzień chodzić w ciasnym kucyku, suszyć włosy suszarką, myć myjadłami, które do tej pory omijałam bardzo szerokim łukiem, a nawet przełożyć mycie o jeden dzień - i albo NIC się nie dzieje, albo nie dzieje się nic, czego nie wytrzymałabym dzień lub dwa do następnego mycia :)
Włosy zadziwiająco szybko wróciły do dobrego stanu po długotrwałym niedokarmieniu i potrafią być bardzo gładkie i błyszczące! Mam wrażenie, że ich porowatość znowu spadła do zera :)
porowatość zero? :) |
Nowy system myciowo-odżywkowy pozwala mi zadbać o włosy praktycznie co mycie.
Wygląda tak oto:
- mycie szamponem z SLS - Barwa Lniany (próbowałam innych szamponów ale widocznie to musi być ten :) )
- maska-kompres z dodatkiem olejku copaiba [ZSK] na minimum kwadrans. Włosy z maską odciskam z wody, zakładam foliowy czepek (najczęściej reklamówkę :) ) i zawijam w turban Pilomax. Może być nawet ręcznik, ale ten turban jest wygodny i lekki.
Chwilowo odpuściłam sobie olejowanie. Raz - takie jest zalecenie trycholożki. Dwa - dawno nie byłam zadowolona z konkretnego oleju, więc mnie nie ciągnie. Trzy - brakuje mi czasu na dodatkowe zabiegi, a maskowanie wystarczająco dba o włosy.
Jeśli chodzi o sam skalp - staram się wprowadzić regularny peeling enzymatyczny ale mi nie wychodzi :) Olejek z 5% kwasu salicylowego trochę uwrażliwia mi skórę a wcierka mocznikowa jest a) za słaba i raczej nawilża niż złuszcza b) trochę się lepi więc nie nadaje się na co dzień a jedynie przed myciem.
Co do stylizacji - odpuściłam sobie wydobywanie skrętu, w zimie i tak czapka niweczy moje zabiegi, a skręt wydobyty i zniszczony nie wygląda najlepiej. Jednak - czasem kosmetyki zagrają z pogodą i włosy się kręcą jak szalone (słowo klucz: szalone :> ) :)
Dzięki regularnemu kompresowaniu końcówki przestały być suche i nawet mimo braku serum i odżywek b/s wyglądają dobrze. Zapewne noszenie włosów spiętych też pomaga. Długość do barków to trudna długość dla końcówek, które ciągle trą o ubrania, szaliki, zahaczają się o kolczyki i paski toreb.
Kosmetyki, których używałam w styczniu i okolicach :P [w nawiasach ocena]
Myjadła:
Co do stylizacji - odpuściłam sobie wydobywanie skrętu, w zimie i tak czapka niweczy moje zabiegi, a skręt wydobyty i zniszczony nie wygląda najlepiej. Jednak - czasem kosmetyki zagrają z pogodą i włosy się kręcą jak szalone (słowo klucz: szalone :> ) :)
puszak skrętny samoistny |
Dzięki regularnemu kompresowaniu końcówki przestały być suche i nawet mimo braku serum i odżywek b/s wyglądają dobrze. Zapewne noszenie włosów spiętych też pomaga. Długość do barków to trudna długość dla końcówek, które ciągle trą o ubrania, szaliki, zahaczają się o kolczyki i paski toreb.
kolaż ze zdjęcia tytułowego - powiększony |
Kosmetyki, których używałam w styczniu i okolicach :P [w nawiasach ocena]
Myjadła:
- Barwa, Szampon Lniany [5/5]
- Barwa, Szampon Żurawinowy [4/5, chyba puszy włosy]
- Facelle, Sensitive [3/5, uwrażliwia skalp]
- Bobini Baby, Hypoalergiczny żel do mycia ciała i włosów (bez SLS) [0/5 łupież, przychlast i niewydajny]
- (Kaufland) Classic Care, Conditioner Volume - jako odżywka do mycia [2/5 nie myje a pielęgnacyjnie nie powala]
- Sylveco, Balsam myjący [?/5, nieprzewidywalny]
- Kallos Color do emulgacji olejów [5/5 w roli emulgatora]
- Isana Med, Creme-Oel Dusche [3/5 nie domywa]
- Ziaja, Maska z olejem rycynowym [5/5 pod kompres]
- Bioetika, Crema di esenza Idratante [4/5, puszak pierwszodniowy, skalp zadowolony]
- Seri Natural Line, Maska z olejem arganowym [?/5 za mało testów]
- Ecohysteria, Balsam odżywienie [?/5 za mało testów]
- Biovax, Maska z cynamonem (saszetka) [4/5, włosy piękne ale szybszy przetłuszcz]
- maska myjąca (inspiracja - KLIK) olejowa z olejem kokosowym [3/5, nie domywa się - a miała myć sama ;] ]
Na skalp:
- olejek / balsam copaiba [5/5 jedyny!!]
- żel z mocznikiem 10% [2-4/5 nieźle nawilża ale nie złuszcza]
- oliwka salicylowa 5% [2-4/5 złuszcza ale podrażnia]
Muszę wrócić do coniedzielnych notatek, bo potem nie pamiętam, czy kosmetyk się sprawdził i w jakiej konfiguracji :)
Cieszę się ogromnie, że wizyta u trychologa i zalecenia przyniosły poprawę. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo tak drobne dolegliwości uprzykrzają mi codzienność... i jak niewiele wystarczy zachodu, by trzymać problem w ryzach!
Aż mam ochotę zapuścić włosy... :)
A jak minął styczeń Waszym włosom i głowom? :)
Cieszę się ogromnie, że wizyta u trychologa i zalecenia przyniosły poprawę. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo tak drobne dolegliwości uprzykrzają mi codzienność... i jak niewiele wystarczy zachodu, by trzymać problem w ryzach!
Aż mam ochotę zapuścić włosy... :)
A jak minął styczeń Waszym włosom i głowom? :)
Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
O jakim peelingu enzymatycznym wspominasz? :>
OdpowiedzUsuńJakimkolwiek, choćby takim jak do twarzy
UsuńHm, może mnie coś ominęło, ale... skąd pomysł na olejek copaiba? To też pomysł trychologa?
OdpowiedzUsuńSpontaniczne zamówienie na ZSK parę miesięcy temu. Bo przeciwgrzybiczy, odkażający i łagodzący - podczas gdy większość olejków eterycznych odkażających mnie podrażnia.
Usuńto dobrze że skończyły się te skalpowe problemy i wreszcie możesz się cieszyć pielęgnacją :)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńO, oby ta nowa pielęgnacja przyniosła długotrwałą poprawę. :) Musi być naprawdę dobrze, skoro rozważasz zapuszczanie. Copaiba zapamiętam koniecznie! Teraz sobie radzę ze skórą głowy, ale wymaga to o wiele więcej zachodu niż u Ciebie.
OdpowiedzUsuńW roli peelingu bardzo, ale to bardzo polecam propolisowy szampon Korana z kwasami owocowymi. Niby potencjał drażniący ma spory, ale mojemu wybrednemu skalpowi służy. A złuszcza tak skutecznie, że będę musiała chyba zacząć używać do mycia nim rękawiczek. ;) bo po minutowym wmasowywaniu piany złuszcza mi się skóra z palców jak po wodzie utlenionej.
Na blogu naskrobałam całą recenzję Korany, jeśli miałabyś ochotę zajrzeć. :)
I chętnie poczekam na długowłosą Wiedźmę.
Eh, u mnie lista zakazów jest nadal tak długa, że to co zostaje to nieskomplikowana pielęgnacja :P
UsuńSzampon Korana wydaje mi się za mocny dla mnie... Największe problemy mam z usunięciem poluzowanej już łuski spomiędzy włosów - albo musiałaby się całkiem rozpuścić albo wyczesać czymś bardzo gęstym, na kształt grzebyka na wszy.