Wiedzma bloguje (Czarownicująca): Offtopowo. O bezgluteniu i gdzie byłam jak mnie nie było :)

piątek, 28 listopada 2014

Offtopowo. O bezgluteniu i gdzie byłam jak mnie nie było :)

Witajcie :)
Ten wpis miał powstać już ho-ho temu, ale czekałam - na pointę, czekałam... i czekam dalej. I broda mi urośnie zanim się doczekam więc może warto byłoby w końcu napisać?

Popałętałam się trochę po lekarzach i szpitalach z bólem brzuszka itp. Czasem Wam posmutam na ten temat, nie muszę się powtarzać.
Dalej nie wiemy, w czym tkwi problem, ale wiemy, że lekarz wydał dobre zalecenie poniekąd w ciemno - dieta faktycznie bezglutenowa. Do tej pory przymykałam oko na potencjalne śladowe ilości w produktach i nie czułam się źle po konkretnych produktach ale ogólnie było coraz gorzej. Teraz, od miesiąca z małym hakiem - unikam produktów nawet z potencjalnie śladowymi ilościami i... jest zacnie! Moje menu się poszerza! Jest lepiej, mogę jeść więcej bez problemów, z wyjątkiem problemu z kupowaniem :P Do tego odzyskuję siły (a było marnie) i kilogramy (choć powoli; jak masz skończone 10 lat i spodnie w rozmiarze 32 są na Ciebie za duże to chyba coś jest nie tak :P).

Od miesiąca czytam składy wszystkiego, co mi wpadnie w ręce, przeglądam też celiakowe forum. Powoli okrzepłam i już zakupy nie są aż takim wyzwaniem ;)
Dzisiaj wszystko może mieć gluten, nawet sól i pieprz. Człowiek zaczyna się zastanawiać, czy papier toaletowy też jest od tym względem bezpieczny? Strach się bać...

Po lekturze (i jeszcze raz lekturze) nastąpiły porządki w domu. Nowego właściciela znalazło wiele produktów - przyprawy, budynie, kasze, kaszki, moje ulubione do niedawna mąki pozornie bezglutenowe (poczytajcie sobie raporty z badania: KLIK, KLIK - oto ile mogą wynosić "śladowe ilości" glutenu!).
Zwykłe kasze b/g i ryż mogę jeść po przejrzeniu ziaren i dokładnym opłukaniu.
Groźne są mąki i kasze b/g łamane bez cetryfikatu, bo nie można sprawdzić ich składu na oko - chyba że lubimy puzzle 3D.
Przejrzeć trzeba było również przyrządy do gotowania, np łopatki i łyżki drewniane, wysłużone deski do krojenia (w porach plastiku również może się chować prehistoryczna mąka).
W kuchni nastąpił podział stref na "bez" i "z" (tak właściwie to brat dostał kawałek blatu do krojenia bułek, wystarczy mu :P).

W mojej spiżarce zagościło sporo produktów z przekreślonym kłosem, bo tak jest najbezpieczniej.
Na szczęście mamy czasy, kiedy całkiem udane codzienne zakupy można zrobić nawet w Biedronce :)
Od wejścia witają wafle ryżowe - jedne z ich własnych właśnie się certyfikowały. Mijamy owoce i warzywa, z których wszystkie są dobre i bezpieczne ;) Mijamy proste i nieprzetworzone mięsko i rybki. Na konserwy rybne patrzymy z ukosa, straszą składem niestety. Śledzie również. Na wędlinkach poświęcamy chwilę produktom certyfikowanym marki Konspol oraz opisanym słownie kiełbaskom Henryk Kania.
Po drodze do kas czeka nas wróżenie z fusów... tzn ze składów. Jeśli produkt nie jest wyraźnie oznakowany jako bezglutenowy - analiza składu to trochę loteria, bo nie wiemy, czy nie ma wzmianki bo nie ma, czy też producent nie pofatygował się. Takie tam bezglutenowe dylematy. Podobno w cywilizacji na południu Europy bezglutenowcy mają całe działy w sklepach, gdzie mogą się obkupić od ciastek po dżem i kiszone ogóry bez konieczności analizy składu :)
Przy samej kasie uśmiecha się do nas makaron kukurydziany w cudownie normalnej cenie (4zł/500g, obecnie w promocji za 3,19zł -> http://biedronka.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-biedronka-27-11-2014,10270/2/ ).
Btw o makaronach Sam Mills już pisałam - KLIK. W smaku dobre, bardzo neutralne (tato dał się nabrać). Na drugi dzień tracą jędrność ale nadal da się zjeść :)

http://www.grocerysolutions.com.au/


Podobne zakupy da się zrobić w wielu większych sklepach spożywczych. Na szczęście Stowarzyszenie Bezglutów działa prężnie i firmy chętnie się certyfikują - a symbol łatwo rzuca się w oczy :)

Chleby, mąki i przyprawy to kwestia większej wyprawy...
Na przykład do Rossmanna :) Nie wiem jak u Was, ale w moim zadupiowym od niedawna jest wielka półka z jedzeniem, w tym i bezglutenowym! Są chlebki i ciastka, koncentrat mąki... i wafle ryżowe z czekoladą gorzką, mój substytut ciastek! :)
W przyprawy najlepiej zaopatrywać się w sklepach ze zdrową żywnością. Marek typowo bezglutenowych nie ma. Największym zaufaniem cieszy się marka Dary Natury. Bardziej specyficzne produkty bg również znajdziecie w specjalistycznych sklepach. Przed większymi zakupami warto zrobić rozeznanie, bo różnice w cenie są kolosalne. Ten sam dwupak chlebka potrafi kosztować Schaer od 10 do 20zł!
Jakkolwiek - chlebów jadam mało bo mi nie smakują. Mają składy dłuższe niż sporo moich kosmetyków. Są za lekkie, za słodkie i nie sycą (mnie przynajmniej), jak połączenie chleba tostowego i weki bez skórki. Do tego są za drogie żeby się zmuszać. Kusi mnie tylko Rossmannowy sezamowo-gryczany, też drogi jak szatan. Will see.

http://www.rossnet.pl
Przygodą jest nawet zakup odpowiedniej kawy i herbaty. Te torebkowe i aromatyzowane mogą być z niespodzianką. Na szczęście lada dzień wchodzi w życie przepis, który ułatwi życie alergikom (zwłaszcza, jeśli producenci będą się do niego stosować i dobrze opisywać produkty, bo jeszcze nie każdy uważa to za potrzebne).
Co jest największą zmorą każdego bezglutenowca? Jedzenie poza domem!
Załóżmy sobie, że umawiasz się z nowym kolegą na kawę. Przed złożeniem zamówienia trzeba zadać kelnerce milion pytań - czy kawa nie ma aromatów (potencjalny gluten w słodzidle albo jako nośnik aromatu), jak cukier był przechowywany (czy mu się nic nie nakruszyło), czy sami mielili cynamon (czy też był z mieszanki), najlepiej poprosić żeby parzyli kawę z dala od ciastek, bo się może nakruszyć. Otrzymując hipotetyczną kawę - z panią znasz się lepiej, niż z chłopakiem, z którym przyszłaś :)
Na szczęście obsługa w lokalach jest coraz częściej na poziomie i odpowiedzą na wszystkie pytania, pokażą każdą etykietkę... a jeśli nie ma w ofercie nic dla Ciebie to pozwolą wyciągnąć własny prowiant ;]

http://www.glutenfreesaver.com/
Żeby jeszcze moda na bezmleczne była taka powszechna, oooo! To byłabym szczęśliwa :) Bezmleczne odpowiedniki wielu produktów istnieją, ale trudniej je znaleźć niż bezglutenowe, wegańskie czy bez GMO.
Na mojej liście jest na przykład ten krem. Do wyjadania łyżeczką ze słoika. W składzie oczywiście zgadywanka.
http://www.rossnet.pl/GalleryImages/Photos2/07-09-12/thumb31_9135264.jpg
Pomyślałby kto, niby od roku nie jem glutenu - a jednak to "może zawierać" robi taką różnicę! 
A Wy miałyście perypetie przy zmianie żywienia? Jakie były Wasze największe zagwozdki, trudności i co Was najbardziej ubawiło?

Odp - mój hit to parówki z kaszą manną i pasztet bez mięsa, na pewno pyszne :>

Ten wpis nie ma charakteru informacyjnego. Nie mam zamiaru zachęcać czy też zniechęcać kogokolwiek do podejmowania diet, zwłaszcza bez badań czy konsultacji ze specjalistą.
Linki:


Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

34 komentarze:

  1. Wiedźmo,z tego co wiem,gluten to białko,a białko nawet w śladowych ilościach wnika w ryż,kaszę itp. (tak mi mówiła znajoma,która jest właśnie w Polskim Stowarzyszeniu Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej).
    Świetnie,że zaczęłaś zwracać uwagę na te śladowe ilości. Dużo osób macha na to ręką,a tak naprawdę grosz do grosza i wychodzi tego całkiem sporo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że przebrać nie wystarczy? Bosz. To faktycznie zaczynam się zastanawiać jak jest z papierem toaletowym :)

      Usuń
    2. Ale co to znaczy, że wnika? Bo mi się zaraz w głowie lampka zapala i wyobrażam sobie, jak cząsteczka glutenu ulega włączeniu w łańcuchy aminokwasowe w ziarnie ryżu. To chyba GMO by było bardziej.

      Usuń
    3. Ja inżynier, czekam na wyjaśnienie jak z tym wnikaniem. Wiem, że do mokrego mąka może się na przykład przykleić, ale do takiego surowego ryżu w jednym kawałku to mój mózg nie pojmuje :]

      Usuń
  2. od czerwca mój organizm przestał traktować gluten, nic dziwnego bo od dziecka jestem alergikiem na wszystko, więc czemu miałabym nie być uczolona dodatkowo i na pokarmy...od września jestem na diecie bezglutenowej, bo odkąd eksmermentalnie na nią przeszłam, żeby sprawdziś czy to oby nie gluten jest winowajcą, czuję się o niebo lepiej. Zaciekawiłaś mnie tymi śladowymi ilościami "we wszystkim". W kawiarni pijąc jakąś smakową kawę rzeczywiście zaczął mnie boleć brzuch! byłam zdezorientowana bo do glowy mi nie przyszło, że kawa mogła zawierac gluten, a jednak! Ostatnio mama kupiła mi ryż oznakowany, że jest bezglutenowy. Pomyślalam wtedy, że przecież kazdy ryż jest bez gluta...A tu się okazuje, że wcale nie. Też kupuję ten makaron z biedronki:)wafle ryżowe z czekoladą jem prawie codziennie. Czy miałaś może skórne testy alergiczne na gluten? Czy bedac na diecie bezglutenowej takie testy mają sens?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że pomaga :)
      Jaki ryż ma znaki?
      Na diecie większość badań nie ma sensu...

      Usuń
    2. ryż brązowy firmy Kupiec. Tak też myślałam z tymi badaniami. Na gastroskopii, lekarka powiedziała, że nie ma sensu pobierać jakiegoś wycinka bo jestem na diecie bezglutenowej. Nie wiesz na jak długo musiałabym wrócić na zwykłą, pszeniczną dietę żeby badania mogły wykazać ewentualną alergię?

      Usuń
    3. Dzięki :) Kupię jak wykończę ten.
      Kawa w/w mogła również zawierać jakąś chemię, po prostu :)

      Z badaniami nie pomogę - przeciwciała to kapryśne stworzenia i każde żyją inaczej. Niedługo po przejściu na dietę może być widać efekty zaniku kosmków (pełna regeneracja u dorosłych to nawet 2 lata) ale ważną informacją jest też skala procesu zapalnego, który szybko się uspokaja. Jedyne badanie nieodporne na dietę to genetyczne ale 1) drogie 2) nie daje jednoznacznej odpowiedzi.
      Lekarze raczejnie potrafią diagnozować ludzi, którzy już są na diecie BG.

      Usuń
    4. dziękuję za info, niepotrzebnie wydałabym tylko kase na testy:) Miałam też pochodzić troche po lekarzach ale z tego co mówisz to mało mi pomogą. Teraz wiem, że to po prostu bez sensu, chyba nie potrzebuję potwierdzenia chorby na papierku. I tak celiakia jest nieuleczalna, pomoże tylko dieta.

      Usuń
    5. W cywilizacji osoby z papierkiem na gluten mają dofinansowanie do żywności, u nas na razie nie. U nas na dziecko można dostać ciutek renty czy innej formy wsparcia ale nie zawsze i pytanie czy starczy na coś więcej niż waciki.

      Usuń
  3. Ten wpis dał mi do myślenia, bo oficjalnie glutenu nie jem, ale czasem przymknę oko na te "śladowe ilości"...szczerze, to jeszcze nie mam takiej motywacji, bo oprócz glutenu, od jakiegoś czasu muszę unikać też nabiału (skaza białkowa), kakao (serce pęka na samą myśl), kiszonek, większości orzechów, wołowiny, ryb morskich, a nawet ziemniaków...:( Alergia pokarmowa wróciła mi po kilkunastu latach spokoju i zajadania się wszystkim, nawet tym co było kiedyś zakazane. Więc stojąc w sklepie tracę głowę od czytania składów i szukania wszystkich tych składników, które mnie uczulają. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie zazdroszczę
      Nie chcę Ci wchodzić w kompetencje lekarza, ale to przypadkiem może być tak jak u mnie: "Tak wiele mi nie wolno [testy IgG, objawy na oko] to sobie chociaż śladowe ilości odpuszczę". A to chodziło właśnie o śladowe, teraz nic mi nie jest po wielu rzeczach które wyszły w teście.
      Zamiast czekolady pojawiły się czekolady karmelowe, poszukaj. I w domu można zrobić deserek z karobem i daktylami KLIK

      Usuń
  4. Na to co spożywam zwracam dokładną uwagę już ok 2-3 lata. Czytam składy więc nie jest mi to obce.
    Na diecie bezglutenowej jestem dopiero 3ci dzień. A już po pierwszym odczułam mega różnicę. Sama w to nie wierzyłam. Postanowiłam dać sobie tydzień i zadecyduję co dalej (chociaż praktycznie już jestem zdecydowana.)
    Kochana, jeśli chodzi o działy bezglutenowe, to w Carrefourze jest cała półka produktów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specjalistyczne chlebki i mąki to wiem :) Schody się zaczynają przy zakupach choćby dżemu ;]

      Usuń
  5. Jestem na w miarę bezglutenowej od roku (na śladowe ilości przymykam oko, nie zauważyłam, żeby mi szkodziły) i pozytywy tej diety mimo wszystko górują nad wszystkimi upierdliwymi czynnościami typu czytanie składów, męczenie kelnerek, szukanie sklepów ze zdrową żywnością itp ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, Niedługo zakładam kolejnego glutenowego bloga :) A z celiakią i produktami bezglutenowymi mam dość duże doświadczenie :) Niedługo podeślę Ci linka! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Osobiście od pół roku jestem na diecie paleo - w sklepie ide na dział - warzywa, owoce, świeże mięso i ryby oraz orzechy.
    Zmiana bardzo pozytywna na plus. Nie jestem zmęczona po posiłkach, nie śpię non stop, mam więcej energii i mój brzuszek zniknął ;)
    Najpierw podobnie jak Ty czytałam wszystkie etykiety albo brałam produkty z przekreślonym kłosem. Do czasu - gdy czytałam "pozostały" skład tych produktów bezglutenowych (makaron z mąki kukurydzianej ma wysokie IG co podnosi poziom cukru - to samo z waflami ryżowymi).
    Postawiłam na paleo i mimo, iż wiele rzeczy robię w domu sama (czas, czas i jeszcze raz czas) czuję się naprawdę o niebo lepiej i oprócz pojedynczych produktów nie muszę sprawdzać składów ;) polecam poczytać co nieco o tej diecie ;) może będzie jeszcze łatwiej??
    Książki to : "Paleo Dieta" i "Zdrowie zaczyna się od jedzenia"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) Dzięki za opinię :> Przerabiałam i paleo i muszę przyznać, że czułam się bardzo dobrze. Teraz wafle i kukrydza to mały szał, bo 1) chcę się trochę utuczyć 2) nareszcie mi nie szkodzi - ale dążę do niskowęglowej i prawdziwojedzeniowej :)
      Sam Mills chwali się, że IG ich makaronu jest niziutkie. Nie wiem, jakim cudem ale faktycznie nie czuję się po nim senna ani ciężka. Wafle mają wysokie IG ale niski ładunek glikemiczny - chyba że wsuniesz całą paczkę ale jedna tekturka nie spowoduje wielkiej zmiany.

      Usuń
  8. W Biedronce mają bezglutenowe ? dobrze przeczytałam bo nie wierzę własnym oczom !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wielu Biedronkach widziałam. Nie mogę zapewnić, że są w każdej...

      Usuń
    2. Muszę się przyjrzeć. Z przyzwyczajenia już omijam dział z makaronem.

      Usuń
    3. Dzisiaj widziałam na stoisku świątecznym :) w "świątecznej cenie" czyli normalnie :P

      Usuń
  9. A propos papieru toaletowego - czy gluten może atakować aż tak od dupy strony? Można się chichrać z suchego żarciku, ale pytanie o tyle poważne, że pojawiają się kosmetyki bez glutenu. Póki co mam bekę z tego, jeszcze mnie nikt nie wyprowadził z tego stanu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Źródła nie są zgodne, że tak ujmę. Typowy lekarz Ci powie, że dopóki nie połykasz kosmetyku to nie ma to znaczenia. Inna sprawa - szminek i kremów do rąk zjada się trochę (a dzieci zjadają więcej, w tym swoje i mamusi). To jeśli chodzi o celiakię.

      Mi się wydaje, że jeśli ma się nadwrażliwość pokarmową na jakieś białka, to duża szansa mieć i wziewną i skórną (i śluzówkową). Wiem, że są przypadku Duehringa reagujące skórnie na pszenicę.
      Oglądałam kiedyś wykład lekarki konwencjonalno-niekonwencjonalną, podkreślała związek z dietą u osób z katarem siennym (wg niej w okresie pylenia traw rezygnacja ze zbóż w jedzeniu przynosi wielką jak nie całkowitą poprawę).

      Usuń
  10. Kupiłam Kubusiowi te biedronkowe makarony ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smacznego!
      A ja dzisiaj testowałam na znajomych :) Posmakował, może czasem nawet sami sięgną :D

      Usuń
  11. Omojboze ja bym chyba umarła jakbym musiała tak wybierać! Chociaz ostatnio ze mna cos nie tak i chyba czas przejść sie do lekarza, tylko żebym nie miała takiego problemu jak ty, bo fortunę bym musiała wydawać w sklepach. Całe szczęście ze w almie obok mnie są całkiem przestępne ceny dla bezglutenowcow : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wydaję fortuny na jedzenie, "wydaję" tylko kupę czasu i zachodu :) Chyba że spotykam się ze najomymi poza domem, wtedy owszem, tak 2x tyle co oni bo wino droższe od piwa, specjalna pizza od zwykłej itp.
      Z produktów bg najdroższe jest pieczywo. Nie rozumiem, czemu ludzie wmawiają sobie, że potrzebują chleba - który jest taki drogi, nie syci i nie smakuje powalająco. Nie lepiej sałatkę z ryżem? Który kosztuje normalnie?

      Usuń
    2. Ja z tym chlebem też nie rozumiem. Dzieciom kupuję bo chcą kanpki do szkoły ale sama wolę choćby mięso z ziemniakami czy sałatkę ;)
      Dla mnie to coś w stylu kiełbasek bezmięsnych dla vegetarian itp. Kurcze, jak ktoś ma ochotę jeść kiełbaski, to może powinien odżywiać się jak człowiek a nie śrutować paszę dla zwierząt.
      Moje dzieci mają tylko alergię na mleko, pszenicę i soję więc u nas żyto i jęczmień przechodzą bez problemu ale przez większość czasu jedzą bezglutenowo.
      Składy czytam już od 20 lat bo sama jestem alergikiem. Teoretycznie problemu z pszenicą ani z glutenem nie mam ale zawsze lepiej się czułam kiedy go nie jadłam.
      Długo się zbierałam ostatnio do diety bezglutenowej bo nie mam czasu gotować ale od wielu miesięcy nie mogę wyleczyć zapalenia zatok i tak od kilku dni zaprzestałam jedzenia glutenu z nadzieją, że poczuję się lepiej ;)

      Usuń
    3. Trzymam kciuki! :)

      Słyszałam niedawno wywiad z Ukraińcami, którzy mieszkają w Polsce. Zdziwił ich zaobserwowany zwyczaj kulinarny Polaków (i więcej - ludzi "Zachodu") - że jemy kanapki w domu, zamiast normalne jedzenie, tzn jajka albo najlepiej ciepłą zupę.
      Chleb jest fast-foodem, może najmniej śmieciowym (przynajmniej niektóre) ale jako takowego nie powinno się go przedawkowywać.

      Usuń
  12. Makaron może i tani ( w porównaniu z innymi makaronami bezglutenowymi) ale przez gardło mi nie przechodzi :( fujjj

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku i Czytelniczko! Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią i włączysz się do dyskusji.

Lawina spamu zmusiła mnie do blokady możliwości komentowania anonimom - mimo wszystko zachęcam Was gorąco i czekam na komentarze!