Wiedzma bloguje (Czarownicująca): 2013 rokiem eksperymentów włosowych

poniedziałek, 6 stycznia 2014

2013 rokiem eksperymentów włosowych

Rok 2013 był dla mnie zdecydowanie rokiem eksperymentów :)

Z ciekawością czytam i oglądam Wasze roczne podsumowania zmian na głowie :)
Teraz zapraszam na moje!

Henna Khadi Ciemny brąz - KLIK

Moje pierwsze hennowanie było bardzo udane! Zioła wydobyły z włosów blask, skręt i mięsistość i bogactwo odcieni! Dobry efekt praktycznie pojawiał się sam, po każdym myciu.
Skalp przyjął zabieg z zadowoleniem.
Włosy nasyciły się proteinami i ekstraktami roślinnymi ostatecznie i przestały lubić najmniejsze ich ilości.
Kolor, początkowo zbyt ciemny (naturalnie jestem ciemno-blond myszką) wdzięcznie zmył się nie pozostawiając widocznych odrostów poza lekkim miedzianym odcieniem, który o ile był ładny, o tyle - nietwarzowy, bo ładniej mi w chłodnych odcieniach. 



Rozjaśnianie rabarbarem - KLIK


Decydując się na rabarbarowanie włosów nie spodziewałam się widocznej zmiany koloru, gdyż moje włosy są bardzo oporne na rozjaśnianie nawet chemiczne.
Kuracja przywróciła włosom sprężystość i w ciągu następnych kilkunastu dni zmniejszyła widoczność czerwonego odcienia, który pozostał po hennowaniu.
Rozjaśnienia jako takiego nie zauważyłam.
Włosy nie ucierpiały podczas eksperymentu, jednak nie powtórzę go zbyt szybko, bo kwasy zawarte w rzewieniu podrażniły skórę głowy i przez kilkanaście dni towarzyszył mi zapach musztardy na włosach ;]
 
Senes - prawie jak cassia - KLIK

Senes jako tańszy zamiennik cassi? Warto spróbować :)
Na moich włosach efekt senesowania bardzo przypominał ten po cassiowaniu, tylko trwał krócej. Włosy zyskały połysk i sprężystość oraz ciepły, orzechowy odcień. Efekty zmyły się łagodnie w ciągu kilku tygodni, pozostawiając na pamiątkę ciepłe refleksy. Jeśli kusi Was cassia ale przeraża Was cena - może warto sięgnąć po senes, dostępny w większości aptek za kilka zł?

Domowe pasemka - KLIK

Ostatnim eksperymentem kolorystycznym były jasne pasemka. Wykonałam je na czepku z pomocą mamy, która dzielnie przeciągała włosy szydełkiem.

Z tygodnia na tydzień pasemka coraz bardziej rozpraszają się i wyglądają jak słoneczny refleks. Prawdopodobnie robienie odrostów nie będzie konieczne ze względów estetycznych!

Kondycja włosów jest bardzo dobra, pasemka nie różnią się strukturą i zachowaniem od włosów nierozjaśnianych (naturalnych).





ZMIANY DŁUGOŚCI

W ciągu minionego roku bardzo zmieniłam podejście do zapuszczania włosów. Zaczęłam z włosami do obojczyków i silną motywacją do zapuszczania.
W maju - folgując zamiłowaniu do loków - zdecydowałam się na kolejną trwałą ondulację, która niestety nie była zbyt trwała (z przyczyn nieznanych - może zbyt oporna łuska włosa? może szalejące hormony tarczycy? nieodpowiednia faza księżyca?)...
W lipcu zdecydowałam się na ostre cięcie - i nie żałuję. Decyzję pomogła mi podjąć infekcja skalpu (a właściwie nie do końca infekcja - przerost malassezia, zaburzenie flory naskórka), z powodu której szaleństwa eksperymentów ograniczam do dziś.
Moje włosy rosną szybko, znam w teorii wiele technik przyspieszania porostu, więc kiedy mój skalp wreszcie da się uleczyć - to dopiero będzie akcja zapuszczanie!! :)


Pozdrawiam z mokrą głową :) Dziś nic wyjątkowego, olejowanie różowym olejkiem GP na noc, rano dokładka oleju Oilmedica i dwukrotne mycie odżywką Kallos Color!

Bye!


Pokochaj z Bloglovin 


post signature

26 komentarzy:

  1. W każdej długości są piękne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dziękuję :>
      80% blasku to zasługa płukanki lnianej i henny :)

      Usuń
  3. ach te fazy księżyca :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Znów Oilmedica. Chyba nie wytrzymam i kupię ją już teraz:)

    Piękne te Twoje eksperymenty zebrane w jednym poście:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Myslalam ze masz lepsze te włosy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie chodzi tu o długość?

      Usuń
    2. O całokształt... Jestem lekko rozczarowana

      Usuń
    3. A je takimi akceptuję :)
      Na pewno łatwiej zaakceptować gładką lśniącą taflę albo burzę loków niż pierdzielnik - ale takie mam i takie lubię i dbam o nie jak potrafię. A ostatnio nie dbam bo chora skóra w tym bardzo przeszkadza ;]

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Jaka szkoda, że wspomagany chemicznie :P

      Usuń
  7. majowe włosie - miód, malina <3

    OdpowiedzUsuń
  8. tyle rzeczy do wypróbowania! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Majowe włosy najśliczniejsze ah :)

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie rok 2014 będzie taki - zamierzam poszaleć z kolorami.
    Twoje zdjęcia jeszcze bardziej mnie zachęciły. Muszę sprawdzić brązy Khadi wreszcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam doświadczenia z innymi hennami, ale po Khadi włosy były fantastyczne :) Patent z dodatkiem glutka zasługuje na blogowego nobla!

      Usuń
  11. Zazdroszcze tak zdrowych wlosow, ale niestety nie potrafie jeszcze podjac decyzji o radykalnym cieciu ;) W 2014 zycze sukcesow w leczeniu skalpu :)!

    OdpowiedzUsuń
  12. majowe! <3 moja Kochana włosowa Kuzynko, podziwiam Twe włosy ilekroć tutaj jestem, czarujesz tym skrętem :D kurczę, naprawdę zazdroszczę :) ja postanowiłam, że jeszcze poczekam, aż włosy będą zbliżały się do talii a potem do na długości będę je zakręcała jakimś sposobem, a od ramion aż po cebulki będą bardzo, bardzo delikatnymi falami :) byle mi starczyło cierpliwości do zapuszczania, Tobie też życzę duuużo wytrwałości :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrze, że zdecydowałaś się na mocne cięcie. Po ondulacji włosy faktycznie musiały być wycieńczone... Ja też kieruję się na cięcie, ale nie aż takie, zaledwie 5cm planuję podciąć a i tak wciąż się zastanawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie były wycieńczone. Trwała nie złapała i włosy się rozprostowały. A że zapuszczałam głownie z myślą o lokach to jeśli nie są mi pisane - obcięłam

      Usuń
  14. Próbowałam senesu! Tym samym dołączyłam do nielicznej grupy osób, które miały z nim styczność, bo niestety ale znalazłam na jego temat bardzo mało informacji... A przynajmniej informacji, które odnosiłyby się do stosowania go zamiast Cassi. Próba była całkiem udana, włosy wyglądały dobrze, były bardziej mięsiste, jakby odżywione, ale nie posiadam żadnego naczynia w którym mogłam utrzeć liście na idealny proszek. Więc zmiksowane wielokrotnie liście musiałam potem wyczesywać jeszcze z włosów:D Ale efekt był tego wart i zamierzam powtórzyć zabieg, jak tylko będę miała więcej wolnego czasu

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku i Czytelniczko! Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią i włączysz się do dyskusji.

Lawina spamu zmusiła mnie do blokady możliwości komentowania anonimom - mimo wszystko zachęcam Was gorąco i czekam na komentarze!