Rok 2013 był dla mnie zdecydowanie rokiem eksperymentów :)
Z ciekawością czytam i oglądam Wasze roczne podsumowania zmian na głowie :)
Teraz zapraszam na moje!
Henna Khadi Ciemny brąz - KLIK
Moje pierwsze hennowanie było bardzo udane! Zioła wydobyły z włosów blask, skręt i mięsistość i bogactwo odcieni! Dobry efekt praktycznie pojawiał się sam, po każdym myciu.
Skalp przyjął zabieg z zadowoleniem.
Włosy nasyciły się proteinami i ekstraktami roślinnymi ostatecznie i przestały lubić najmniejsze ich ilości.
Kolor, początkowo zbyt ciemny (naturalnie jestem ciemno-blond myszką) wdzięcznie zmył się nie pozostawiając widocznych odrostów poza lekkim miedzianym odcieniem, który o ile był ładny, o tyle - nietwarzowy, bo ładniej mi w chłodnych odcieniach.
Rozjaśnianie rabarbarem - KLIK
Decydując się na rabarbarowanie włosów nie spodziewałam się widocznej zmiany koloru, gdyż moje włosy są bardzo oporne na rozjaśnianie nawet chemiczne.
Kuracja przywróciła włosom sprężystość i w ciągu następnych kilkunastu dni zmniejszyła widoczność czerwonego odcienia, który pozostał po hennowaniu.
Rozjaśnienia jako takiego nie zauważyłam.
Włosy nie ucierpiały podczas eksperymentu, jednak nie powtórzę go zbyt szybko, bo kwasy zawarte w rzewieniu podrażniły skórę głowy i przez kilkanaście dni towarzyszył mi zapach musztardy na włosach ;]
Senes - prawie jak cassia - KLIK
Senes jako tańszy zamiennik cassi? Warto spróbować :)
Na moich włosach efekt senesowania bardzo przypominał ten po cassiowaniu, tylko trwał krócej. Włosy zyskały połysk i sprężystość oraz ciepły, orzechowy odcień. Efekty zmyły się łagodnie w ciągu kilku tygodni, pozostawiając na pamiątkę ciepłe refleksy. Jeśli kusi Was cassia ale przeraża Was cena - może warto sięgnąć po senes, dostępny w większości aptek za kilka zł?
Domowe pasemka - KLIK
Ostatnim eksperymentem kolorystycznym były jasne pasemka. Wykonałam je na czepku z pomocą mamy, która dzielnie przeciągała włosy szydełkiem.
Z tygodnia na tydzień pasemka coraz bardziej rozpraszają się i wyglądają jak słoneczny refleks. Prawdopodobnie robienie odrostów nie będzie konieczne ze względów estetycznych!
Kondycja włosów jest bardzo dobra, pasemka nie różnią się strukturą i zachowaniem od włosów nierozjaśnianych (naturalnych).
ZMIANY DŁUGOŚCI
W ciągu minionego roku bardzo zmieniłam podejście do zapuszczania włosów. Zaczęłam z włosami do obojczyków i silną motywacją do zapuszczania.
W maju - folgując zamiłowaniu do loków - zdecydowałam się na kolejną trwałą ondulację, która niestety nie była zbyt trwała (z przyczyn nieznanych - może zbyt oporna łuska włosa? może szalejące hormony tarczycy? nieodpowiednia faza księżyca?)...
W lipcu zdecydowałam się na ostre cięcie - i nie żałuję. Decyzję pomogła mi podjąć infekcja skalpu (a właściwie nie do końca infekcja - przerost malassezia, zaburzenie flory naskórka), z powodu której szaleństwa eksperymentów ograniczam do dziś.
Moje włosy rosną szybko, znam w teorii wiele technik przyspieszania porostu, więc kiedy mój skalp wreszcie da się uleczyć - to dopiero będzie akcja zapuszczanie!! :)
Pozdrawiam z mokrą głową :) Dziś nic wyjątkowego, olejowanie różowym olejkiem GP na noc, rano dokładka oleju Oilmedica i dwukrotne mycie odżywką Kallos Color!
Bye!
Z ciekawością czytam i oglądam Wasze roczne podsumowania zmian na głowie :)
Teraz zapraszam na moje!
Henna Khadi Ciemny brąz - KLIK
Moje pierwsze hennowanie było bardzo udane! Zioła wydobyły z włosów blask, skręt i mięsistość i bogactwo odcieni! Dobry efekt praktycznie pojawiał się sam, po każdym myciu.
Skalp przyjął zabieg z zadowoleniem.
Włosy nasyciły się proteinami i ekstraktami roślinnymi ostatecznie i przestały lubić najmniejsze ich ilości.
Kolor, początkowo zbyt ciemny (naturalnie jestem ciemno-blond myszką) wdzięcznie zmył się nie pozostawiając widocznych odrostów poza lekkim miedzianym odcieniem, który o ile był ładny, o tyle - nietwarzowy, bo ładniej mi w chłodnych odcieniach.
Rozjaśnianie rabarbarem - KLIK
Decydując się na rabarbarowanie włosów nie spodziewałam się widocznej zmiany koloru, gdyż moje włosy są bardzo oporne na rozjaśnianie nawet chemiczne.
Kuracja przywróciła włosom sprężystość i w ciągu następnych kilkunastu dni zmniejszyła widoczność czerwonego odcienia, który pozostał po hennowaniu.
Rozjaśnienia jako takiego nie zauważyłam.
Włosy nie ucierpiały podczas eksperymentu, jednak nie powtórzę go zbyt szybko, bo kwasy zawarte w rzewieniu podrażniły skórę głowy i przez kilkanaście dni towarzyszył mi zapach musztardy na włosach ;]
Senes - prawie jak cassia - KLIK
Senes jako tańszy zamiennik cassi? Warto spróbować :)
Na moich włosach efekt senesowania bardzo przypominał ten po cassiowaniu, tylko trwał krócej. Włosy zyskały połysk i sprężystość oraz ciepły, orzechowy odcień. Efekty zmyły się łagodnie w ciągu kilku tygodni, pozostawiając na pamiątkę ciepłe refleksy. Jeśli kusi Was cassia ale przeraża Was cena - może warto sięgnąć po senes, dostępny w większości aptek za kilka zł?
Domowe pasemka - KLIK
Ostatnim eksperymentem kolorystycznym były jasne pasemka. Wykonałam je na czepku z pomocą mamy, która dzielnie przeciągała włosy szydełkiem.
Z tygodnia na tydzień pasemka coraz bardziej rozpraszają się i wyglądają jak słoneczny refleks. Prawdopodobnie robienie odrostów nie będzie konieczne ze względów estetycznych!
Kondycja włosów jest bardzo dobra, pasemka nie różnią się strukturą i zachowaniem od włosów nierozjaśnianych (naturalnych).
ZMIANY DŁUGOŚCI
W ciągu minionego roku bardzo zmieniłam podejście do zapuszczania włosów. Zaczęłam z włosami do obojczyków i silną motywacją do zapuszczania.
W maju - folgując zamiłowaniu do loków - zdecydowałam się na kolejną trwałą ondulację, która niestety nie była zbyt trwała (z przyczyn nieznanych - może zbyt oporna łuska włosa? może szalejące hormony tarczycy? nieodpowiednia faza księżyca?)...
W lipcu zdecydowałam się na ostre cięcie - i nie żałuję. Decyzję pomogła mi podjąć infekcja skalpu (a właściwie nie do końca infekcja - przerost malassezia, zaburzenie flory naskórka), z powodu której szaleństwa eksperymentów ograniczam do dziś.
Moje włosy rosną szybko, znam w teorii wiele technik przyspieszania porostu, więc kiedy mój skalp wreszcie da się uleczyć - to dopiero będzie akcja zapuszczanie!! :)
Pozdrawiam z mokrą głową :) Dziś nic wyjątkowego, olejowanie różowym olejkiem GP na noc, rano dokładka oleju Oilmedica i dwukrotne mycie odżywką Kallos Color!
Bye!
W każdej długości są piękne!
OdpowiedzUsuńmasz śliczne, lśniące włosy!
OdpowiedzUsuńDziękuję :>
Usuń80% blasku to zasługa płukanki lnianej i henny :)
ach te fazy księżyca :P
OdpowiedzUsuńeh, skubane :>
UsuńZnów Oilmedica. Chyba nie wytrzymam i kupię ją już teraz:)
OdpowiedzUsuńPiękne te Twoje eksperymenty zebrane w jednym poście:)
Dziękuję :)
UsuńPS: Masz PW
Myslalam ze masz lepsze te włosy...
OdpowiedzUsuńpewnie chodzi tu o długość?
UsuńO całokształt... Jestem lekko rozczarowana
UsuńA je takimi akceptuję :)
UsuńNa pewno łatwiej zaakceptować gładką lśniącą taflę albo burzę loków niż pierdzielnik - ale takie mam i takie lubię i dbam o nie jak potrafię. A ostatnio nie dbam bo chora skóra w tym bardzo przeszkadza ;]
śliczny skręt :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJaka szkoda, że wspomagany chemicznie :P
majowe włosie - miód, malina <3
OdpowiedzUsuńŚliczne były :) Szkoda, że im przeszło :P
Usuńtyle rzeczy do wypróbowania! :)
OdpowiedzUsuńMajowe włosy najśliczniejsze ah :)
OdpowiedzUsuńU mnie rok 2014 będzie taki - zamierzam poszaleć z kolorami.
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia jeszcze bardziej mnie zachęciły. Muszę sprawdzić brązy Khadi wreszcie.
Nie mam doświadczenia z innymi hennami, ale po Khadi włosy były fantastyczne :) Patent z dodatkiem glutka zasługuje na blogowego nobla!
UsuńZazdroszcze tak zdrowych wlosow, ale niestety nie potrafie jeszcze podjac decyzji o radykalnym cieciu ;) W 2014 zycze sukcesow w leczeniu skalpu :)!
OdpowiedzUsuńmajowe! <3 moja Kochana włosowa Kuzynko, podziwiam Twe włosy ilekroć tutaj jestem, czarujesz tym skrętem :D kurczę, naprawdę zazdroszczę :) ja postanowiłam, że jeszcze poczekam, aż włosy będą zbliżały się do talii a potem do na długości będę je zakręcała jakimś sposobem, a od ramion aż po cebulki będą bardzo, bardzo delikatnymi falami :) byle mi starczyło cierpliwości do zapuszczania, Tobie też życzę duuużo wytrwałości :P
OdpowiedzUsuńMi też się podobają majowe włosy :).
UsuńDobrze, że zdecydowałaś się na mocne cięcie. Po ondulacji włosy faktycznie musiały być wycieńczone... Ja też kieruję się na cięcie, ale nie aż takie, zaledwie 5cm planuję podciąć a i tak wciąż się zastanawiam...
OdpowiedzUsuńNie były wycieńczone. Trwała nie złapała i włosy się rozprostowały. A że zapuszczałam głownie z myślą o lokach to jeśli nie są mi pisane - obcięłam
UsuńPróbowałam senesu! Tym samym dołączyłam do nielicznej grupy osób, które miały z nim styczność, bo niestety ale znalazłam na jego temat bardzo mało informacji... A przynajmniej informacji, które odnosiłyby się do stosowania go zamiast Cassi. Próba była całkiem udana, włosy wyglądały dobrze, były bardziej mięsiste, jakby odżywione, ale nie posiadam żadnego naczynia w którym mogłam utrzeć liście na idealny proszek. Więc zmiksowane wielokrotnie liście musiałam potem wyczesywać jeszcze z włosów:D Ale efekt był tego wart i zamierzam powtórzyć zabieg, jak tylko będę miała więcej wolnego czasu
OdpowiedzUsuńŚwietnie :D
Usuń