Kochane moje i kochani!
Chyba przyszła pora napisać to, do czego zbierałam się ostatnio ale trochę mi nie wyszło :)
Wybaczcie, że wpis nie jest świąteczny, ale jak wynurzenia, to wynurzenia!
Piszę, bo myślę, że część z Was była w podobnej sytuacji i podpowiecie mi, co robić.
Jestem bezrobotna. Znowu.
Ostatnia praca wyssała ze mnie wiele energii i z perspektywy widzę też, że kosztowała trochę zdrowia i nerwów, chociaż robiłam dobrą minę nawet przed sobą i skupiałam się na pozytywach. Jestem jak króliczek bez Duracella.
Stanowisko było mniej więcej związane z moim zawodem wyuczonym (jestem po budownictwie), troszkę mniej niż poprzednie, które było całkowicie zgodne z "jedyną słuszną" ścieżką kariery. Po tych kilku latach pracy widzę, że nie widzę się w tej branży na dłuższą metę, przynajmniej nie w ten sposób co do tej pory. Nie skreślam branży, bo istnieją zajęcia powiązane, ale nie widzę się w tej chwili jako projektanta ani tym bardziej na budowie.
I nie wiem, co robić dalej. Siadam przed Wordem otwartym na CV, które chcę zaktualizować - i nie wiem jak, bo CV powinno być pisane pod kątem konkretnego stanowiska.
Mam różne umiejętności z wielu, hm - branż? - ale żadnej na poziomie specjalisty. W CV wygląda to marnie, takie dużo niczego.
Znam dwa języki obce na poziomie zaawansowanym (ale nie biegłym).
Znam dwa języki obce na poziomie zaawansowanym (ale nie biegłym).
Lubię się uczyć nowych rzeczy ("top 10 najgorszych wyznań na rozmowie kwalifikacyjnej" :P). Widzicie to na tym blogu na każdym kroku. Poza tym mam całą szafkę skryptów z różnych szkoleń, które zrobiłam z własnej inicjatywy. Bez doświadczenia oczywiście, a kursy bez doświadczenia są niewiele warte.
Sytuacja absolwenta, tylko pesel nie ten. Trójka z przodu u samicy to kolejna rzecz, która nie wygląda najlepiej w CV...
Właściwie to wydaje mi się, że nie jestem wybredna. W minionych latach podejmowałam się przeróżnych zajęć dorywczych i każde uważam za cenne doświadczenie. Nawet z przekładania owoców można wyciągnąć nowe umiejętności i wnioski (nie mówiąc o bicach).
A jednak utknęłam.
Będę wdzięczna za każdą radę, która pomoże mi wyplątać się z tego supełka, kawałek po kawałku. Artykuły, poradniki, couching?
Byliście w podobnej sytuacji? Jak ją rozwiązaliście?
Sytuacja absolwenta, tylko pesel nie ten. Trójka z przodu u samicy to kolejna rzecz, która nie wygląda najlepiej w CV...
Właściwie to wydaje mi się, że nie jestem wybredna. W minionych latach podejmowałam się przeróżnych zajęć dorywczych i każde uważam za cenne doświadczenie. Nawet z przekładania owoców można wyciągnąć nowe umiejętności i wnioski (nie mówiąc o bicach).
A jednak utknęłam.
Będę wdzięczna za każdą radę, która pomoże mi wyplątać się z tego supełka, kawałek po kawałku. Artykuły, poradniki, couching?
Byliście w podobnej sytuacji? Jak ją rozwiązaliście?
Może zastanów się, czy byłabyś w stanie przy obecnych umiejętnościach założyć własną firmę i zająć się np. aranżacją wnętrz - pośrednio związane z budownictwem, ale jednak bardziej artystyczne i jest na to popyt:) W ogóle ciężko coś doradzić, bo nie wiem, w czym czujesz się najlepiej, a czego wolałabyś uniknąć.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńNie pogardziłabym dobrym poradnikiem,który pomoże mi samej odkryć powołanie :)
Obawiam się własnej działalności, nie wiem, czy poradzilabym sobie z papierkologią.
Papierkologią zajmie się biuro rachunkowe. Ty musisz tylko je chomikować co miesiąc.
UsuńWiem, bo pracuję u prywaciarza, który ma 4 firmy :)
Prowadząc małą firmę papierków nie jest tak dużo, a biuro rachunkowe załatwi zdecydowaną większość spraw za Ciebie :)
UsuńJa będąc w podobnej sytuacji jak Ty obecnie zdecydowałam się na założenie własnej działalności. Nie zawsze jest kolorowo i łatwo, nie każdy biznes jest też oczywiście skazany na sukces, ale warto to przemyśleć:)
Kochana, napiszę Ci moją historię. Pracowałam przy organizacji szkoleń, praca mnie zżerała. Postanowiliśmy z mężem, że ją rzucę. Szukałam pracy i szukałam i było ZERO odzewu. Okrągłe zero. Mąż stwierdził, że powinna pracować w gastronomii, bo to lubię i nieźle mi wychodzi, a ja nie miałam ani wykształcenia w tym kierunku ani doświadczenia. Ale znalazłam jakieś ogłoszenie, wysłałam apilkację z listem motywacyjnym, nad którym się bardzo modliłam, zeby go w ogóle napisać. I dostałam pracę na kuchni za 900zł na rękę. Po 2 miesiącach wylądowałam w biurze przy obsłudze biura i klienta (firma cateringowa). W niedługim czasie zarabiałam 3x więcej. Teraz po krótkim macirzyńskim wracam do pracy i biorę życie za bary. W planach mam (kiedyś kiedyś) otworzyć własną knajpkę. I wiem, że kiedyś mi się uda. W międzyczasie zrobiłam kurs kwalifikacyjny na kucharza:D broniłam dyplom pod koniec 6 miesiąca ciąży :)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia i dużo odwagi :)
Przesylam duzo energii i wiary w siebie. Co do coachingu - moze Ci pozwolic odkryc co chcesz dalej robic, jak chcesz moge Ci napisac jak wyglada taka sesja, odezwij sie do mnie na maila:)
OdpowiedzUsuńJa polecam coaching. Wygrzebał mnie z dołka zawodowego i prywatnego. Był połączony z doradztwem i robiłam między innymi tam testy osobowościowe i predyspozycji zawodowych. Dowiedziałam się wiele ciekawych rzeczy o sobie, a właściwie wydobyłam je z siebie. To dało mi siłę i rozruch na zmiany. U nas jest darmowy coaching w Centrum Pomocy Rodzinie, jak się rozejrzysz to też na pewno taki znajdziesz. Życzę powodzenia.
OdpowiedzUsuńNiestety jestem w podobnej sytuacji i również mam problem pt "co teraz?". Chciałabym założyć coś własnego (papierologii boję się trochę mniej, bo liczę na inkubator przedsiębiorczości) tylko, że nie wiem czy wierzę w ten pomysł, a raczej w siebie. Tyle razy już próbowałam różnych rzeczy, ze zaczęło braknąć tego pozytywnego myślenia. Może faktycznie spróbować z tym coachingiem?
OdpowiedzUsuńMeh.
Wiedzmo, a ja Ci poslalam maila. Długiego. Bez kubka herbaty ani rusz ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBardzo chciałabym Ci jakoś doradzić, ale nie potrafię... Ja w tej chwili nadal studiuję, łapie prace dorywcze w różnych fundacjach i stowarzyszeniach, no i mam taki zawód, który pozwala mi pójść w pare stron...
OdpowiedzUsuńNie dałoby rady jednak przejrzeć tych kursów i się zastanowić czy nie pójść w którymś z tych kierunków?
Najlepszą rzeczą, jaką może zrobić osoba, która się na czymś zna, to "iść na swoje". Sama mam inny problem: zbyt wiele swojego dotychczasowego życia poświęciłam na naukę w złym kierunku, zbyt wiele eksperymentowałam, w czego efekcie znam się bardzo dobrze na rzeczach, z którymi, swymi w sobie, kariery nie zrobię. Cała papierologia i arkana działalności to pestka, od marketingu po kontakt z Klientem, robię i robiłam to wielokrotnie, ale nigdy dla siebie, bo po prostu nie mam bazy, jakiegoś fachu, a samym "prowadzeniem firmy" dla siebie przecież nie zarobię. No i tak "widzę", bo bez wykształcenia i polecenia w tym kierunku nic nie zrobię, wiec łapię zlecenia, często malej wagi, nazywane zupełnie inaczej, byle coś robić i zarobić.
OdpowiedzUsuńTakże Wiedźmo, jesteś w dużo lepszej sytuacji niż ja :) Ej, a może pomogę Ci poprowadzić jakiś Mega-Biznes :) Ale żarty na bok, jesteś fajną, ogarniętą dziewczyną. Z tego, co piszesz o sobie wnioskuję, że swoją wartość znasz bardzo dobrze, także głowa do góry i wykorzystaj swoje atuty!
Może masz pomysł na jakiś biznes? W wielu Pupach z początkiem roku dają dotację :)
OdpowiedzUsuńInternet daje niesamowite możliwości jeśli chodzi o pracę. Polecam Ci najpierw zastanowić się nad tym, co kochasz robić - a potem pokombinować z założeniem czegoś swojego, powiązanego z tym zajęciem. Dzięki temu będziesz kochać swoją pracę. Branża budowlana/projektowa? Może założysz jakiś specjalistyczny blog w tym temacie? Albo blog związany z aranżacją wnętrz. Blogowanie to też może być dobrze płatna praca. Polecam np. książki Kominka, jeśli zdecydujesz się pójść w tą stronę.
OdpowiedzUsuńChoćby prowadząc obecnego bloga mogłabyś już zacząć zarabiać. Proponuję przenieść bloga na swój hosting i wrzucić kilka reklam AdSense (wcale nie muszą być takie, które od razu przysłaniają treść). Blogi urodowe/włosowe/kosmetyczne są w Polsce bardzo popularne i sama dziwię się, czemu większość autorek nie próbuje tego spieniężyć, kiedy mają olbrzymią ilość wejść. Musiałabyś jednak przysiąść i publikować najlepiej kilka razy w tygodniu (a przynajmniej raz-dwa). Kluczem tutaj jest konsekwencja. Ah, no i założenie kanału na YouTube z poradami (nie zapomnij aktywować opcji "Zarabianie") może przynieść Ci spory zysk.
Nie chcesz blogować? To może jakieś kursy online? Zobacz stronę "Po nitce Ariadny" - kobieta prowadzi kursy i pomaga kobietom w zakładaniu biznesu online.
Powodzenia!
Wszystko ładnie pięknie moi drodzy, ale w budownictwie ciężko jest założyć własną działalność, bo primo - musisz mieć uprawnienia do projektowania i wykonawstwa (a żeby je zrobić, trzeba prowadzić dziennik praktyk pracując, a nie będąc na bezrobociu) i secundo - w tym fachu bez znajomości nie dostaniesz żadnego zlecenia. Także własna firma OK, tylko myślę, że w innym kierunku. Osobiście sądzę, że pomysł powyżej, z utrzymywania się z blogowania oraz vlogowania jest wart zastanowienia. Masz świetny styl pisania, potrafisz wytłumaczyć wszystko jak przysłowiowej krowie na granicy, a do tego piszesz w sposób humorystyczny, także nic tylko doradzać innym w kwestii włosowej. A może byłabyś w stanie połączyć to ze sklepem internetowym? Albo nawiązać współpracę z jakimś czasopismem? Ewentualnie zawsze można pomyśleć o przedstawicielu handlowym branży kosmetycznej, na to jest zawsze popyt. Cokolwiek postanowisz życzę powodzenia i trzymam za Ciebie kciuki :)
OdpowiedzUsuńCzytam Twoją historię i jakbym siebie słuchała. Kiedy nadszedł mój czas wybierania studiów - a z uwagi na dziecko w drodze musiałam studiować zaocznie, a wiec za opłatą - rodzice, którzy płacili za studia postawili warunek, że to musi być "życiowy" kierunek. Ot na przykład biuro to dla kobiety wymarzone miejsce pracy i w tym kierunku za ich przyjacielską radą nie do odrzucenia uderzyłam. Oczywiście znalazłam pracę w zawodzie, pracuję w biurze już bardzo długo i przez ostatnie lata co chwila walczę z napływajacym wypaleniem. Dobrze, że jeszcze potrafię to opanować, ale sens takiego działania coraz bardziej blednie. Ostatnio pojawiła się szansa zmiany pracy na kolejną biurową i zwątpiłam, ponieważ po rozważeniu sprawy doszłam downiosku, że każde biuro z tą swoją ułożoną dyscypliną, obłudą, wyścigiem szczurów i debilnymi rozwiązaniami (absurdami biurowymi) wydaje mi sie miejscem okropnym. No i nie cierpię wykonywac poleceń szefa :-/ Na szczęście mam już furtkę awaryjną i wiem, że nie jestem skazana na biuro, jeszcze rok, może dwa (jak w piosence). Nie umiem Ci doradzić konkretnie, należy zacząć zacząć od słuchania siebie, odnaleźć w sobie myśl o pracy, którą wykonywałabyś nawet za darmo, potem wszystko zaczyna sie jakoś samo układać, kiedy ruszymy choćby małymi kroczkami. W moim przypadku małe kroczki i asekuracja są bardzo ważne. Nie umiałabym rzucić jakiegoś zajęcia tylko dlatego, że go nie lubię i zaczynać od nowa, od zera. Działam "na zakładkę" - tu nie skończone, tam nie rozkręcone. Może to kwestia posiadania dzieci, wiem, że muszę mieć kasę na ich utrzymanie...
OdpowiedzUsuńHej jakbym czytała o sobie:) Może i mam jakieś doświadczenie ale nie w tym co chciałabym robić mam zawód w którym nie pracowałam od szkoły , rok temu zrobiłam kurs aby być na bieżąco w końcu szkoła była dawno. I co i d..a kolejna przeszkoda brak doświadczenia postanowiłam wreszcie chwycić byka za rogi chodzę obecnie dorywczo na kilka dni w tyg do pracy(za darmo - tak wiem mądre) ale nie miałam innego wyjścia zbieram doświadczenie już tak dwa miesiące, ale co zyskuję ? Otóż szefowa proponuje mi od stycznia staż nie stać ją na pracownika obecnie- zawsze to coś a co potem może się uda i zostanę, nie uda się to może coś małego swojego :) Będę na bieżąco zyskam kilka miesięcy doświadczenia i pewności siebie oj marnie z nią u mnie szybko wymiękam ale kiedyś pora zacząć to co człowiek lubi robić. Więc życzę Tobie i sobie powodzenia BO JAK NIE MY TO KTO? Buziaki:)
OdpowiedzUsuńTeż całkiem niedawno byłam w podobnej sytuacji, ja i mąż bez pracy, ale jakoś się udało, było ciężko nie ukrywam, ale z najgorszego już chyba wyszliśmy. Niestety zostało nam trochę długów, i praca, która mnie nie do końca satysfakcjonuje, bardzo stresuje, zachowanie jednego z dyrektorów lekko podpada pod mobbing, ale póki co zaciskam zęby i walczę, żeby zdobyć doświadczenie w zawodzie, a w międzyczasie cały czas szukam czegoś innego. Mam mocne postanowienia noworoczne, że uporządkuje nasz budżet domowy, wyjdziemy na prostą i wtedy będę myśleć co dalej ze sobą zrobić. Także trzymam za Ciebie kciuki, i mam nadzieję, że Twoja sytuacja szybko ulegnie zmianie, i znajdziesz dobry pomysł na siebie:)
OdpowiedzUsuńBudownictwo nie jest dla dziewczyn! ;) Widzę po sobie, jak na branżę patrzę z coraz większym wstrętem i ogólnie czuję, że zmarnowałam sobie życie ;) Nic nie poradzę, bo sama jestem w niemalże identycznej sytuacji i nie mam pojęcia, co robić :P
OdpowiedzUsuńPamiętałam, że jesteś ścisła ale nie wiedziałam, że też Cię zawiało w kierunku betonu i stali?
UsuńNno, niestety...
UsuńTo pojojajmy sobie wzajemnie, ojojane mniej boli ;)
UsuńMoże koordynacja najemców w centrach handlowych? Jak ktoś nie ma dzieci (bo to jak marynarz), to praca super - wśród ludzi, z budownictwem ma bardzo dużo wspólnego, w przeciwieństwie do aranżacji wnętrz (wbrew pozorom), prawda? Część pracy w biurze, część na świeżym powietrzu (ach, ten zapach świeżego betonu, uwielbiam!), trochę telefonu, trochę pisania, trochę przeglądania dokumentacji, w międzyczasie kask na głowę i patrzymy jak się sprawują "podopieczni", dla mnie bajka! Uprawnień nie trzeba. Gdyby nie dzieci, wciąż bym to robiła, zwłaszcza że zarobki fajne. Polecam.
OdpowiedzUsuńMoże ten moment, to szansa, żeby mocniej zaangażować się w działalność internetową (jak już ktoś wspomniał). Vlogowanie to też świetny pomysł. Wspaniale się Ciebie czyta! Życzę powodzenia i trzymam za Ciebie kciuki.
OdpowiedzUsuń