Witajcie :)
Nie, wzrok Was nie myli - w niedzielnym zestawie znalazł się majonez :)
Majonez to dość popularny spośród "kuchennych" sposób pielęgnacji włosów - i jednocześnie budzący najwięcej kontrowersji. Majonez zawiera wszystko to, co powinno być w masce do włosów: olej, emulgatory, trochę protein wielkocząsteczkowych (docenione zwłaszcza przez zakręcone), zakwaszający ocet... oraz sól, cukier i konserwanty, które nie są już takie niezbędne :P
Majonez najlepiej nakładać na włosy przed myciem (chyba, że są bardzo brudne - to po myciu wstępnym), można na włosy i suche i wilgotne - efekt będzie inny, ale który lepszy - to się okaże.
Menu:
- majonez na suche włosy i skalp na kilka minut
- Kallos Color jako wstępna emulgacja dla majonezu
- Barwa, Szampon Lniany - prosty szampon z SLS
- Ziaja, Maska z olejem rycynowym + olejek copaiba pod folię i ręcznik na ok. 20 minut
Na oddzielne zdjęcie zasługuje balsam copaiba - mój nowy olejek eteryczny (właściwie oleożywica), który ma działanie przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze (czyli np na łupież) ale nadaje się do skóry wrażliwej i podrażnionej. Więcej o olejku przeczytacie na stronie sklepu KLIK. Po pierwszym użyciu nie zrobił mi krzywdy ani nie przesuszył włosów, ale za wcześnie, żeby się o nim wypowiadać. Ot, taka ciekawostka :)
Efekty - zaskakująco pozytywne :) Włosy proste, ale gładkie, sypkie, błyszczące i mięsiste. Skalp ma się lepiej niż ostatnio, nawet udało mi się związać włosy na kilka godzin bez uczucia pieczenia :)
chyba pierwszy raz na łamach tego bloga zdjęcie, które oddaje mój kolor włosów :) |
Nie jestem pewna, co dało ten efekt, bo w niecierpliwości swojej zastosowałam kilka nowinek naraz: po raz pierwszy majonez, po raz pierwszy olejek i po raz pierwszy maskę Ziajową pod folię.
Warunki pogodowe okazały się korzystne mimo deszczyku: PR=5, W=80% [źródło, wpis o wpływie pogody na włosy].
A jak Wasze włosy się mają obecnie?
Jakie jedzenie kładłyście ostatnio na włosy? :)
*Uwaga! Nie umiem powiedzieć, czy pokazany majonez spełnia wymogi diety bezglutenowej. Ja jadam Kielecki, który był przebadany pod tym kątem.
Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
Nigdy nie używałam majonezu na włosy, ale czytałam już parę razy, że się do tego świetnie nadaje :) Na pierwszym zdjęciu wygląda jak jeden z kosmetyków :P
OdpowiedzUsuńW końcu to sposób naszych babć - wszystkie nie mogły się mylić :)
UsuńPodoba mi się ten pomysł z majonezem :) Chętnie go wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńCzekam na wrażenia! :)
UsuńJak oleje bez dyskusji zaczęłam na siebie wylewać, to majonez chyba jest nie do przejścia:D Chociaż nie mówię nie, nigdy nie wiadomo:) A ostatnio z jedzenia to cukrem pilingowałam głowę:)
OdpowiedzUsuńPeeling cukrowy też zacny :)
UsuńUśmiałam się już od zobaczenia miniatury... "Majonez...? Faktycznie to zrobiła!" :D jeszcze tego nie próbowałam, z jedzenia to też ostatnio nie kładę nic prócz oleju. Pikne włosy masz, zawsze lubię patrzeć, jak mogą wyglądać zdrowe kłaki po trwałej.
OdpowiedzUsuńJeśli ma zadziałać, to czemu nie? Już miałam na głowie i serek homogenizowany, i piwo - już raczej się nie trafi bo nie mam tego w lodówce a płukanka z mleka sojowego mnie nie kręci. Chociaż? ;)
UsuńWłosy dziękują :) Trwałej to tu już prawie nie ma :(
No właśnie widzę, albo straciłam rachubę czasu, albo odrastają Ci w zawrotnym tempie.
UsuńRozprostowały się, to też pomaga na długość :)
UsuńŁadnie błyszczą :) majonezu jeszcze nie kładłam na włosy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWłosy ładnie lśnią, ale ja chyba bym wolała zrobić majonez sama, jakoś Hellmanns do mnie nie przemawia ;D
OdpowiedzUsuńPewnie gdybym miała więcej czasu też wolałabym sama skonstruować majonez - wybrałabym lepsze dla siebie oleje no i nie byłoby konserwantów.
UsuńKiedyś próbowałam nałożyć coś z surowym jajkiem na włosy i nieprzyjemne odruchy, jakie towarzyszyły mi podczas trzymania... zmywania... oraz kolejnych parę dni... skutecznie wyleczyły mnie z takich typowo "jedzeniowych" eksperymentów. Do dziś coś mnie skręca w dołku na samą myśl o tamtym szaleństwie. I pomyśleć, że to sposób-pewniak polecany przez dziesiątki włosomaniaczek, o mamach i babciach nie wspominając...
OdpowiedzUsuńO współczucia. Ja sobie nie wyobrażam mycia włosów jajem (sposób mojej mamy) ale tu jajko już zostało rozpracowane w fabryce więc nie było problemu.
UsuńU mnie podczas niedzieli dla włosów na głowie wylądował jogurt naturalny, czyli też było smakowicie :D
OdpowiedzUsuńA Twoje włosy w takiej wersji wyglądają pięknie i jak błyszczą :)
No to pysznie! Jak efekt?
UsuńI dziękuję :)
O nie...
OdpowiedzUsuńtak,bardzo lubie majonez ale jeść...nie odważyłabym sie nałożyć go na włosy :)
Miałam tą maseczkę Ziaja ale u mnie się absolutnie nie sprawdziła.Włosy miałam po niej sztywne...oddałam koleżance i ona była zadowolona :)
OdpowiedzUsuńKielecki najlepszy dla bezglutków :D
OdpowiedzUsuńDawnooo temu, jak trafiłam na wizaż i zakręcone forum, miałam na włosach majonez, ale nie pamiętam efektu. Teraz nie wiem, czy się odważę;)
Wyszło Ci prześlicznie :)
Widać, że włosy... nakarmione :D
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie ! Na pewno kiedyś wykonam taki eksperyment :)
OdpowiedzUsuńMUSZĘ SPRÓBOWAĆ MAJONEZ NA WŁOSY:")
OdpowiedzUsuńMasz bardzo ładne włosy i do tego ładnie obcięte :-).
OdpowiedzUsuńWiedźmo, używałaś może szamponu Oillan Baby? Tani nie jest, ale to jedyny szampon jak dotąd, po którym nie swędzi mnie skalp i nie jest tak suchy jak zazwyczaj. Majonezu dawno na łeb nie kładłam, więc może się skuszę :D
OdpowiedzUsuńNie, nie używałam Oillanu. Wygląda na bardzo łagodny i mało wysuszający.
UsuńPrzy problemach z drożdżakami nie byłby najlepszym pomysłem, coś musi ukrócać wojaże najeźdźcy :P