Robi się zima. Na zewnątrz chłód i wiatr, wewnątrz centralne ogrzewanie i susza. Cóż więc wiedźma czyni? Remedium na niepogodę i wyschniętą skórę ;]
Wiedźma przed zrobieniem własnego kremu na oczy nie widziała przepisu z porządnym dawkowaniem. Wystarczą składniki i jazda :)
Potrzebujemy:
Tłuszcz - oczywiście roślinny. To od niego zależy, jaki krem będzie. Jeśli weźmiemy masło np shea - dostaniemy ciężkie masło o konsystencji budyniu, jeśli lekki olej - lżejszą emulsję.
Oczywiście nie czarujmy się - nie wyjdzie nam lekki żelik matujący. Ma być sama natura a natura jest konkretna ;]
Wody - może być demineralizowana, może być dowolny hydrolat dobrany do rodzaju skóry, zapachu, widzimisię, może być napar ziołowy. Zdecydowanie odradzam kranówkę, nt mineralnej nie mam zdania.
I bohater programu:
Emulgator! Przetestowałam lecytynę sojową z apteki i SLP ze strony www.zrobsobiekrem.pl, jestem z nich zadowolona. Lecytyna jest warta uwagi ze względu na łatwą dostępność w aptekach, dodatkowe działanie zmiękczające na skórę (i włosy) a także - jest jadalna! SLP natomiast jest bardziej skuteczne jako emulgator jeśli mnie stare oczy nie mylą ;)
*Działanie emulgujące ma też lanolina (np maść Babydream fur mama), na pewno pojawi się informacja, jak się sprawuje.
Dodatki - olejki zapachowe, np taki do ciasta albo eteryczny dopuszczony do stosowania na skórę. Składniki nawilżające, przeciwzapalne, np ekstrakt aloesowy.
Narzędzia:
Ogrzewacz - miseczka do kąpieli wodnej, mikrofala,
Miseczka do mieszania, chyba że robimy w słoiku szklanym, w którym krem będzie mieszkał,
Mieszadło - najlepiej obojętne chemicznie, np wykałaczka. Wypas, jeśli mamy mieszadełko do kawy - odwali za nas całą robotę :]
Miejsce do pracy - wygodne, łatwe do uprzątnięcia.
Jeśli los dał dwie lewe ręce - fartuch ;)
Tak jak pudełko - wszystkie narzędzia powinny być czyste!! Inaczej zjedzą nas ropuchy ;]
Kremik przygotowany w mniej wybrednych warunkach może się szybciej zepsuć plus zaszkodzić skórze.
Kremik mieszka w lodówce. Trwałość to około dwa tygodnie.
Warto robić mniejsze porcje - raz, że zdążymy je zużyć, dwa - tyle jest możliwości do przetestowania!
A wiedźma użyła ich:
Smacznego ;)
NATURALNY KREM
Krem oliwkowy
Wiedźma przed zrobieniem własnego kremu na oczy nie widziała przepisu z porządnym dawkowaniem. Wystarczą składniki i jazda :)
Potrzebujemy:
Tłuszcz - oczywiście roślinny. To od niego zależy, jaki krem będzie. Jeśli weźmiemy masło np shea - dostaniemy ciężkie masło o konsystencji budyniu, jeśli lekki olej - lżejszą emulsję.
Oczywiście nie czarujmy się - nie wyjdzie nam lekki żelik matujący. Ma być sama natura a natura jest konkretna ;]
Wody - może być demineralizowana, może być dowolny hydrolat dobrany do rodzaju skóry, zapachu, widzimisię, może być napar ziołowy. Zdecydowanie odradzam kranówkę, nt mineralnej nie mam zdania.
I bohater programu:
Emulgator! Przetestowałam lecytynę sojową z apteki i SLP ze strony www.zrobsobiekrem.pl, jestem z nich zadowolona. Lecytyna jest warta uwagi ze względu na łatwą dostępność w aptekach, dodatkowe działanie zmiękczające na skórę (i włosy) a także - jest jadalna! SLP natomiast jest bardziej skuteczne jako emulgator jeśli mnie stare oczy nie mylą ;)
*Działanie emulgujące ma też lanolina (np maść Babydream fur mama), na pewno pojawi się informacja, jak się sprawuje.
Dodatki - olejki zapachowe, np taki do ciasta albo eteryczny dopuszczony do stosowania na skórę. Składniki nawilżające, przeciwzapalne, np ekstrakt aloesowy.
Pojemnik na nasz krem - np pudełko po kremie, słoiczek - KONIECZNIE DOKŁADNIE UMYTE, ODTŁUSZCZONE I ZDEZYNFEKOWANE!!!!
Temat podejmuje i dobrze opisuje Czarszka KLIK
Na potrzebę produktów o krótkim terminie przydatności powinno wystarczyć wyparzenie w zmywarce Narzędzia:
Ogrzewacz - miseczka do kąpieli wodnej, mikrofala,
Miseczka do mieszania, chyba że robimy w słoiku szklanym, w którym krem będzie mieszkał,
Mieszadło - najlepiej obojętne chemicznie, np wykałaczka. Wypas, jeśli mamy mieszadełko do kawy - odwali za nas całą robotę :]
Miejsce do pracy - wygodne, łatwe do uprzątnięcia.
Jeśli los dał dwie lewe ręce - fartuch ;)
Tak jak pudełko - wszystkie narzędzia powinny być czyste!! Inaczej zjedzą nas ropuchy ;]
Kremik przygotowany w mniej wybrednych warunkach może się szybciej zepsuć plus zaszkodzić skórze.
- Olej/masło/mieszankę podgrzewamy. Masło trzeba podgrzać do całkowitego rozpuszczenia, olej wystarczy o kilka stopni - będą łatwiej poddawać się dalszej obróbce.
- Dodajemy emulgator - na ok łyżkę oliwy wystarczy kapsułka lecytyny (1200mg) lub groszek SLP.
- I teraz dodajemy wodę! Mieszamy energicznie - emocje rosną! W pewnym momencie przezroczysta mieszanka zacznie bieleć - jesteśmy w domu :)
- Jeśli krem jest jeszcze przezroczysty - dodajemy wody i mieszamy. Jeśli chcemy bardziej go "rozmnożyć" - dodajemy emulgator i wodę i mieszamy :)
- Emulgator i wodę warto dodawać maleńkimi porcjami, łatwo wtedy utrafić na moment, kiedy konsystencja już nam odpowiada.
- Gotowy krem wstawiamy do lodówki i kiedy zgęstnieje - gotowe! Choć nic nie stoi na przeszkodzie, żeby użyć go od razu.
Kremik mieszka w lodówce. Trwałość to około dwa tygodnie.
Warto robić mniejsze porcje - raz, że zdążymy je zużyć, dwa - tyle jest możliwości do przetestowania!
Dzisiejszy bohater - krem oliwkowy
Składniki (w przepisie: oliwa, SLP, woda destylowana)
Powstały wcześniej takie kremy:
- waniliowy - masło mango, lecytyna, hydrolat migdałowy, olejek do ciast waniliowy (kropla)
- tłuścioch dla wrażliwców - masło shea, olej słonecznikowy, ciut lanoliny, lecytyna, hydrolat
- z aloesem do twarzy - mieszanka z shea z dodatkiem SLP, hydrolatu i kilku kropel ekstraktu aloesowego (ZSK)
A wiedźma użyła ich:
- do twarzy
- do rąk
- do ciała po kąpieli
- jako odżywka do włosów przed myciem (taka ulepszona wersja olejowania; krem świetnie zmył się odżywką)
Smacznego ;)
Świetny przepis kochana :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba takie babranie :D Polecam, dobra zabawa ;)
Świetnie opisane! Po Twoim opisie wydaje mi się, że to dziecinnie proste. Mam już lecytynę i nie zawaham się jej użyć! Dziś bawię się w małego chemika :D
OdpowiedzUsuńHej
OdpowiedzUsuńChciałam spytać czym dezynfekujesz opakowania na kosmetyki i sprzęt labo;) ?
Wyparzam w zmywarce. Wydaje mi się, że wystarcza, zwłaszcza na krótkoterminowe produkty
OdpowiedzUsuńDzięki za odpowiedź. Moja niestety nie działa :(
OdpowiedzUsuńi będę musiała znaleźć inny sposób. Spróbuję wymyć, polać wrzątkiem, alkoholem i wodą dest. i może wystarczy.
Pozdrawiam
Świetnie o przygotowaniu pojemników i narzędzi opowiada Czarszka http://czarszka.blogspot.com/2011/10/dezynfekcja-pojemnikow-i-narzedzi.html
OdpowiedzUsuńJuż dodaję notkę w poście