Witajcie :)
Dzisiaj przed Wami pierwszy z wpisów z nowego cyklu u Anwen - "Porozmawiajmy o włosach...". Dzisiaj w menu porowatość włosów, temat, który niejednej włosomaniaczce śnił się po nocach :) Mam nadzieję, że znajdziecie w naszej rozmowie odpowiedzi na swoje pytania!
Jeśli nie czytałyście jeszcze pierwszej części - znajdziecie ją na blogu Ani pod linkiem zamieszczonym poniżej - a ja zapraszam na kontynuację!
Wiedźma: No właśnie podałaś świetne przykłady, dlaczego porowatość nie może być jedynym kryterium w doborze włosowej ścieżki ;) Wielogodzinne kompresowanie rozmiękcza łuskę, która na porowatych włosach jest albo już zniszczona albo podatna. Woda tutaj jest czynnikiem szkodliwym (też nie popadałabym w skrajność, bo kompresować warto). Można ograniczyć jej ilość (odżywianie na suche albo lekko zwilżone włosy) albo czas - przykładowe 30 minut to uśrednione optimum. Z wyjątkiem bardzo opornych drutów ;) włos w ciągu 15-30 minut przyswoi sobie wszystko co mu trzeba z kuracji. Przy olejowaniu te czasy są dłuższe bo nie ma wody, która jednak ułatwia wnikanie.
Anwen: Czyli generalnie się ze sobą zgadzamy :)) Zastanawia mnie jeszcze jedna kwestia, z którą często zwracały się do mnie dziewczyny, a którą sama obecnie widzę na własnych włosach. Czasem jest tak, że nasze włosy mają różną porowatość – moje u nasady są średnie, a nawet mam wrażenie bliżej im do porowatości niskiej, a końce po rozjaśnianiu są wręcz ekstremalnie wysokoporowate. Czy Twoim zdaniem warto się wtedy bawić w podwójną pielęgnację? Inaczej traktować włosy u nasady, a inaczej na końcach? Czytałam na kilku blogach o nakładaniu różnych olei równocześnie czy różnych masek, ale jakoś mnie ten pomysł nie przekonuje. Na razie szukam produktów, które sprawdzą się dobrze i tu i tu. A jakie jest Twoje zdanie?
Wiedźma: Na pewno można stosować wieloraką pielęgnację i może ona przynosić niezłe efekty - wszystko jest OK dopóki się dobrze przy tym bawimy. Oczywiście odradzałabym to osobom z problemami skórnymi, wypadaniem włosów i alergią, bo tu zawsze im mniej tym lepiej. Sama muszę dogadzać przede wszystkim skórze głowy, a najlepiej jeśli produkt dobrze traktuje również włosy. Natomiast zróżnicowana pielęgnacja nie sprawdza się u mnie wcale, nawet na włosach przepalonych trwałą. W przypadku takim jak Twój pomyślałabym raczej o dobrym serum na końce i dodatkowym odżywianiem przed myciem, nawet na sucho, niż o oddzielnych kosmetykach.
Anwen: Dobre serum to u mnie podstawa, odżywianie przed myciem też ;) więc trafiłaś w 10tkę. Chociaż i jedno i drugie sprawdza się u mnie niezależnie od porowatości włosów, bo i przed rozjaśnianiem je z powodzeniem stosowałam. Ty masz włosy niskoporowate, masz może jakąś ‘złotą’ poradę dla posiadaczek takich włosów?
Wiedźma: Ciężko mówić o zupełnie zdrowych włosach, jeśli sięgają za łopatki i były farbowane ;) Twoja codzienna pielęgnacja bardzo zmieniła się po rozjaśnianiu? Zwłaszcza w kwestii ulubionych składników?
Niskoporowatym szczególnie polecam minimalizm kosmetyczny, czyli nie za wiele kroków, produktów i składników naraz, np raz ziołowo, raz emolientowo a jeszcze kiedy indziej prawie głodówkę. Czasem minimum daje lepszy efekt, niż bogate kuracje u innych. A do tego regularne olejowanie (nawet kropelką oleju).
Anwen: Moje przed rozjaśnianiem właśnie bardzo dobrze reagowały na to co Ty nazywasz głodówką a ja wtedy nazywałam detoksem ;) Teraz im to zdecydowanie nie służy, tak samo jak aloes w nieograniczonej wręcz ilości, który dawniej moje włosy kochały. Musiałam sporo pozmieniać w pielęgnacji i przyznam szczerze na początku nie było to łatwe, bo odruchowo, z przyzwyczajenia traktowałam włosy tak jak dawniej co często kończyło się klasycznym BadHairDay. To od razu przypomniało mi odwrotny problem, o którym piszą moje czytelniczki – jak pod wpływem pielęgnacji obniża im się porowatość i włosy przestają dobrze reagować na dotychczasową pielęgnację. Co Twoim zdaniem najlepiej wtedy zrobić? Wyrzucić dawnych ulubieńców do kosza i szukać ‘idealnej pielęgnacji’ od nowa czy może wystarczy postawić na minimalizm i po prostu rzadziej po nie sięgać/trzymać krócej?
Wiedźma: Zależy, jak bardzo jest źle. Jeśli na głowie jest masakra to szkoda się szarpać ;)
W przeciwieństwie do wzrostu przez zniszczenie - w miarę "zdrowienia" porowatość spada stopniowo, więc zmiany w pielęgnacji raczej też takie będą. Nie lubię wyrzucać kosmetyków, więc szukałabym innych metod aplikacji - trzymanie krócej lub odżywianie przed myciem - może to wystarczy?
Anwen: Wiem, że to nie dotyczy porowatości, o której miałyśmy dziś rozmawiać, ale nie mogę oprzeć się pokusie by nie spytać Cię o odżywianie przed myciem. Jak pewnie wiesz ja jestem jego wielką zwolenniczką i doskonale wiem, że to działa, ale wiem też, że metoda ta wzbudza kontrowersje. Na niektórych blogach możemy przeczytać, że to marnotrawstwo masek. Ciekawa jestem jak Ty się na to zapatrujesz?
Wiedźma: Może te dziewczyny za krótko trzymają? ;) To tak, jakby podważać skuteczność olejowania albo tradycyjnej maski z jajem, bo się je zmywa. Tak jak z odżywkami nakładanymi po myciu na minutkę – niby składniki nie zdążą się wchłonąć, związać czy co tam mają zrobić.
Anwen: Bardzo możliwe. Podejrzewam też, że może szorują potem te włosy na długości mocnym szamponem i rzeczywiście ‘zmywają’ z nich wszystko co dobre, to by było jakieś tłumaczenie ;) Wracając do porowatości to została nam jeszcze jedna grupa – mówiłyśmy już o olejach i proteinach, a jak jest Twoim zdaniem z humektantami? Czy w ich przypadku również warto patrzeć na porowatość włosów i np. mając wysoką ich unikać?
Wiedźma: Absolutnie nie! Humektanty są dobre i potrzebne każdym włosom! Niestety są trudnymi składnikami - te wszystkie interakcje pogodowe, puszenie i niech św Curla broni przed użyciem ich bez emolientów - ale przysłowiowa kropla to kropka nad pielęgnacyjnym "i".
Anwen: Bardzo dziękuję Ci za rozmowę! Jestem pewna, że to nie ostatni raz, gdy Cię tak przepytuję ;)
Wiedźma: Dziękuję Ci również!
Wam też dziękuję za uwagę i zapraszam na kolejne odcinki włosowych rozmów :)
Wszystkich zainteresowanych odsyłam do "najważniejszego" wpisu o porowatości włosów, jaki powstał na moim blogu:
O budowie i porowatości włosów
Oraz do wpisów o wielkości cząsteczek olejów i protein:
Oleje - szczegóły wnikania wg zawartości kwasów tłuszczowych
Kwasy tłuszczowe w olejach roślinnych
Proteiny w liczbach
Ściskam!
O budowie i porowatości włosów
Oraz do wpisów o wielkości cząsteczek olejów i protein:
Oleje - szczegóły wnikania wg zawartości kwasów tłuszczowych
Kwasy tłuszczowe w olejach roślinnych
Proteiny w liczbach
Ściskam!
Bardzo ciekawa ta Wasza rozmowa. Pochłonęłam obie części w mig! Wieele ciekawych rzeczy się dowiedziałam. Może nie są one dla mnie zupełnie nowe, ale Wasza rozmowa pozwoliła całą tą wiedzę dobrze poukładać. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa ta Wasza rozmowa. Pochłonęłam obie części w mig! Wieele ciekawych rzeczy się dowiedziałam. Może nie są one dla mnie zupełnie nowe, ale Wasza rozmowa pozwoliła całą tą wiedzę dobrze poukładać. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńProszę :)
UsuńMiła pogawedka;) ciekawy pomysł na formę przekazu. Czułam się jakbym z wami siedziała przy kawie:*
OdpowiedzUsuńMiło :D Dzięki!
UsuńSuper sprawa! :)
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę i czekam na kolejne :)
UsuńŚwietny pomysł! Oby pojawiało się więcej takich postów ;)
OdpowiedzUsuńTeż z niecierpliwością czekam na kolejny!
UsuńA moje włosy nie mają nic przeciwko humektantom solo :)
OdpowiedzUsuńJakie włosy, jakim humektantom i w jaką pogodę? :)
UsuńWiedźmo, dziękuję Ci za cała trud włożony w naszą edukację! :) http://kosmeo-logy.blogspot.com/2016/04/share-week-2016-moje-ulubione-blogi.html
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję :))
Usuń