Wiedzma bloguje (Czarownicująca): Styczniowy odwyk zakupowy - podsumowanie i wrażenia

niedziela, 1 lutego 2015

Styczniowy odwyk zakupowy - podsumowanie i wrażenia


Styczeń minął! Jak zapewne wiecie - przyłączyłam się do akcji Balbiny Ogryzek - Styczniowego Odwyku Zakupowego.

Taki odwyk był mi potrzebny, bo primo - od dawna tonę w buteleczkach i słoiczkach ;] i secundo - bo zaczęłam kupować ewidentnie na poprawę nastroju a to się musi zmienić. Miałam dość stresujący okres jesienią... i tak aż się prosiło ;] "Kupię sobie ten lakier, pewnie się nie sprawdzi ale mam zły humor i potrzebuję go sobie poprawić nowym zakupem". Już pomijając, że od lat tkwię w pułapce: "Mam problem ze skórą / włosami / paznokciami, ale jeszcze nie pójdę do specjalisty tylko jeszcze wypróbuję ten sposób / produkt / rytuał / kombinację, może magicznie zadziała". Stop!

Myślę, że wiele z Was może mieć któryś z powyższych problemów (heloł, jesteśmy włosomaniaczkami :>), więc taki zakupowy detoks to dobry czas na obserwację i przemyślenia, a rozpoznanie swoich wzorców zakupowych to już połowa sukcesu w walce z nałogiem.

POSTANOWIENIA

W przeciwieństwie do Balbiny nie zakładałam całkowitego bana na kosmetyki ani zakazu wstępu na dział kosmetyczny.
Pomimo ilości dobytku - w moich skarbach brakuje bardzo podstawowych produktów, np odżywki myjącej do włosów i/lub łagodnego szamponu, przyzwoitego kremu do twarzy, idiotoodpornego lakieru do paznokci, nie wspominając o kolorówce - więc w sklepach nie omijam kosmetycznych zaułków, bo mogłabym przegapić produkt mało znanej marki albo nowość o wyjątkowym składzie.

Założyłam więc, że jeśli w styczniu kupię jakiś kosmetyk, wykorzystam najpierw wszystkie inne możliwości i będzie to najwyższa potrzeba :) Dopuściłam też JEDEN produkt w ramach spełniania urodzinowych zachcianek.

EFEKTY

Udało mi się kupić (tylko czy aż?) TRZY* kosmetyki. Płyn micelarny do demakijażu, pomadkę i lakier granitowy. Dowody zbrodni jako następuje (w roli pomadki występuje dubler).



Przed zakupem micela sprawdziłam wszystkie produkty twarzowe i żaden nie radzi sobie z najzwyklejszym tuszem do rzęs... The winner is... micel z Biedry!!
Brak pomadki zastał mnie poza domem, na mrozie i wietrze - widocznie zostawiłam ją w innym płaszczu. Akurat miałam dość popękane usta. Testery do ust to siedlisko bujnej flory i fauny, więc wolałam nagiąć post i zostałam szczęśliwą posiadaczką pomadki Isana Clasic. Teraz pomadka mieszka w pracy.
Lakier Wibo Granite Sand nr 2 to spełnienie urodzinowej zachcianki. Niestety - to bardzo nietrafiony zakup. Faktura i konsystencja do bani - miałam nadzieję na coś podobnego do piaskowego Lovely, niestety jest rzadki i ma bardzo mało ziarenek ;] Ponadto kolor wygląda u mnie trupio, nie ma tej cudnej idiotoodporności co piaseczek, gdzie nie widać różnicy między jedną warstwą a pięcioma i można odbijać na paznokciach wszystko i nie poznasz. Niestety, zmarnowałam zachciankę :(

*W sobotę 31.01 o godz. 21 kupiłam jeszcze dzieciowy szampon z nietypowym składem (i kilkoma podejrzanymi składnikami, najwyżej zużyję inaczej... :P ) oraz wymieniłam szampon Barwa żurawinowy (niepewny) na lniany (pewniejszy). Jako, że to prawie luty - nie znalazły się na zdjęciu :)

A czego nie kupiłam?
Tego na szczęście jest więcej :) Zamiast kremu do twarzy - odkryłam na nowo czekający w zakamarkach lodówki olej z pestek truskawki, a jeśli się nie spisze przy zmianie pogody to wciąż mam wiele próbek kremów, np Sylveco, Ziaja, LRP.
Zamiast kolejnego serum do skórek i paznokci ukręciłam własne, przy okazji odkrywam na nowo koncentraty witaminowe i ceramidowe z Fitomedu (wymianka z Kasią).
Uparłam się, że przetestuję wszystkie odżywki do włosów, jakie mam na stanie, zanim kupię nową - i okazuje się, że 2/2 przetestowanych nie są złe, choć trzeba im tuningu. Są też przynajmniej 2 odżywki, których pewnie nawet nie otworzę, bo mam zastrzeżenia do składu.

KORZYŚCI Z ODWYKU

Odwyk ma wiele korzyści.
Na pewno zaoszczędziłam trochę pieniędzy (i wydałam na pyszności ale to inna bajka).

Przeprowadziłam inwentaryzację. Dobrze wiedzieć, co się ma :)
Uruchomiłam śpiące snem głębokim zapędy kosmetykotwórcze :)
W zbiorach się przejaśniło. Raz, że troszkę wydenkowałam. Dwa - doszłam do mądrego wniosku, że nie ma sensu trzymać produktów niepewnych, szkoda życia na średniaki.

MINUSY ODWYKU
Jeśli odwyk od zakupów kosmetycznych ma jakieś minusy, to przychodzi mi na myśl tylko kilka i to naciąganych, np że przez testy produktów do demakijażu kilka razy obudziłam się z pandą i spuchniętymi oczami, bo się cosik nie domyło. Albo że moja siła woli była nadwątlona i łatwiej ulegałam pokusom spożywczym (ale nie złamałam żadnych zaleceń zdrowotnych).

SCHEMATY ZBRODNI

Zakupoholiczny detektyw zanotował poniższe schematy postępowania u podejrzanego.

Metoda: Na biedactwo
"Bo jestem taka nieszczęśliwa i potrzebuję rozweselacza. ".

Przynajmniej uczciwie, prawda? :p


Metoda: Jaka ja rozsądna (mniejsze zło)
"Przecież mogłabym grzeszyć gorzej, np wydawać więcej pieniędzy albo robić coś, co szkodzi zdrowiu".

Wiecie. Skoczyć na bungee, wąchać klej, albo jeszcze gorzej - zjeść czekoladę bez certyfikatu. A tu tylko piąty krem do rąk i to w promocji.

Metoda: Gospodarna
"W razie czego mogę zużyć to inaczej (np szampon jako żel pod prysznic, wściekły lakier do paznokci - na stopach w lecie, krem do rąk na stopy itp)".

Tak oto chyba od roku myję się czymś przeznaczonym pierwotnie do mycia innych partii człowieka. Myć myje, gryźć nie gryzie, ba - może nawet sprawi, że włosy na nogach nabiorą blasku. Ale czy o to chodziło?

Metoda: Zosia samosia
"Jeszcze tylko jeden krem i na pewno pójdę do dermatologa z tą wysypką".

...albo trychologa, kosmetyczki, dentysty. Wklepię maseczkę i łyknę witaminy. No ludzie! Jeśli problem byłby błahy, nie konsumowałby tyle uwagi, żeby kupować na niego ten hipotetyczny piąty krem. Trzeba go zanieść do specjalisty i niech choć przez chwilę zajmie się nim ktoś inny, z doświadczeniem większym niż nasze.

Metoda: Na kolekcjonera
"Takiego jeszcze nie mam".

Jedni zbierają znaczki, inni lakiery do paznokci, jeszcze inni naturalne oleje i półprodukty (to ja :>). Metoda sprzyja największym wydatkom ale chyba jest najmniej krzywi psychicznie. Kupiłam, bo nie znam i chcę pomacać oraz posiadać.

Metoda: Na zapas, bo promocja
Nie wymaga komentarza :)

Zaproponowana w komentarzach

Metoda: Na blogerkę
"Bo będzie ładnie wyglądać na zdjęciu" albo "dawno nie pisałam o nowościach"

* * *

A jak Wasze odwyki zakupowe? Praktykujecie?
Jakie są Wasze schematy zakupoholicznych zbrodni?



Będzie mi miło, jeśli mnie polubisz...
A nawet pokochasz...
Pokochaj z Bloglovin

31 komentarzy:

  1. Ja od jakiegoś czasu przyjęłam strategię kupowania tylko tego co serio potrzebuję. Tak więc w tym miesiącu (luty) kupiłam olej z czarnuszki bo mój olejek z róży sięga dna i nie starczy do końca miesiąca, mydło aleppo bo miodowe od Agafii już z końcem tygodnia skończy swój żywot i jeszcze muszę kupić tylko Kallosa jagodowego bo została mi jedynie resztka tego bananowego (!) i nie będzie już nic :P
    W styczniu za to kupiłam tusz do rzęs bo poprzedni się skończył, krem do rąk tak samo się skończył, odżywka i dwa lakiery, a lakiery bo się samej odżywki nie opłacało brać :D
    Ale w lutym na kosmetyki mam zamiar wydać jeszcze 10zł. Bo w marcu szykują sie zakupy półproduktowe i wtedy poszaleję :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam Cię. Bardzo. Nie pamiętam, żebym na przestrzeni ostatnich lat (!) miała miesiąc gdzie kupuję 3 kosmetyki a nie 13 czy 33 ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. niestety u mnie styczne był mega zakupowy............

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem z Ciebie bardzo dumna i gratuluję serdecznie :) Jeśli o mnie chodzi, to wolę się rozpieścić kupnem czegoś droższego rzadko niż tanimi rzeczami często, więc dla mnie kupno trzech kosmetyków miesięcznie to standard... Ale jeśli już jakoś grzeszę to którymś z tych trzech ostatnich mechanizmów, aż mi się wstyd zrobiło jak je czytałam :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja trochę poszalałam, ale u mnie tak jest, że jak przesadzę, to potem potrafię się opanować i zamiast kupować dalej zaczynam akcję zużywanie. Jak zużyję już prawie wszystko, to znowu sobie popuszczam pasa i tak w kółko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja przyjęłam strategię kupowania Kiedy coś jest potrzebne, bądź w promocji :) bo bankructwo było mi bliskie :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Tez używam tego biedronkowego micelka i bardzo go lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jam w styczniu inwentarz z datami przydatności zrobiła :)) I dla własnego dobra i portfela [chociaż na kosmetyki mi nigdy nie szkoda] postanowiłam się opamiętać co najmniej do urodzin w kwietniu. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Podziwiam, ja jestem za słaba

    OdpowiedzUsuń
  10. Moje styczniowe zakupy kosmetyczne: 1.płyn do demakijażu oczu (bo wyszedł), 2.olejek Alterry (takoż wyszedł), 3.Garnier AiK (wyszła już dawno a z zasady kupuję, jak tylko widzę ją poniżej 7zł, nieważne ile akurat jest w domu - bo to zawsze się zużyje;)

    Jak widać też byłam na odwyku. Okazał się konieczny bo święta to była klęska urodzaju kosmetycznego - po przyniesieniu do domu wszystkich prezentów i upakowaniu tego jako-tako po szafkach ukazał mi się zapas żeli, szamponów i kremów na 3 miesiące z górką. Tak więc ban na zakupy był konieczny;)

    I też jestem z niego bardzo zadowolona. Narzucenie sobie wewnętrznego zakazu sprawiło że po sklepach chodziłam z "chłodniejszą" głową - promocja czy nie, wiedziałam że i tak się nie skuszę. Przyjemne uczucie panowania nad sytuacją;) W związku z tym - będę kontynuować. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Micel z Biedry, to hit wszechczasów ;) A postanowienie godne podziwu, choć też próbuję się ograniczać, ale narazie małymi kroczkami ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wszelkie metody opisałaś znakomicie. Jest jeszcze metoda na blogerkę "bo będzie ładnie wyglądać na zdjęciu" albo "dawno nie pisałam o nowościach". :D

    Mnie odwyk poszedł gorzej niż Tobie, ale ogólnie jestem z siebie zadowolona. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę to dopisać? :D Na blogerkę, haha świetne :D Ten schemat mnie ominął jakimś cudem :>
      Zdarzyło mi się za to kupić coś, co chwali cała blogosfera "bo jak to, Wiedźma nie zna". Ale nauczyłam się - Wiedźma jest po drugiej stronie krzywej Gaussa, większość z tych rzeczy mi nie pasuje.

      "Na blogerkę" za to chodzę po sklepach i pstrykam składy nowości, żeby zrobić wpis. Wychodzi jak widać ;]

      Usuń
    2. Pewnie, że możesz, ba - czuję się zaszczycona pytaniem. ;)

      Usuń
    3. Aaaargh, "dawno nie pisałam o nowościach" - to jest tak prawdziwe, że aż boli :D

      Usuń
  13. Oj ja tez postawiłam sobie bana i udło mi sie kupić tylko konieczne sprawunki jak antyperspirant ale nic po za tym;))

    OdpowiedzUsuń
  14. W moim przypadku wrodzone skąpstwo nie pozwala mi na kupowanie czegoś "bo muszę się pocieszyć" albo "bo jest takie ładne i pewnie się przyda" :)
    Kosmetyki kupuję wtedy, kiedy czegoś mi zabraknie, zaś niektóre większe wydatki, zazwyczaj włosowe, są dla mnie nagrodą za wykonanie jakiegoś skomplikowanego i trudnego zadania w pracy/na studiach :)
    Zwyczajnie nie potrafię wejść do drogerii po mydło i wyjść z dwiema siatkami zakupów ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mi w grudniu odwyk szedł bardzo dobrze (odwyk mam tylko na produkty wlosowe, reszte kupuje jak skoncze) ale w styczniu juz gorzej, chyba lepiej od czasu do czasu kupic sobie jakas drobnostke, bo pozniej człowiek wybucha po miesiacu i chce miec wszystko xd

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozwaliły mnie Twoje metody. Wiele sprawdza się u mnie. Tyle że ja po nauczce z niewypałami z drogerii czuje się jak by mi wylali kubeł zimnej wody na głowę i szybko się opamiętałam ale czy to na długo?

    OdpowiedzUsuń
  17. Hehe no to metody są dobre ;) świetnie to ujęłaś i trafiłaś w samo sedno :D

    OdpowiedzUsuń
  18. sama mam problem z nieustannym kupowaniem nowych kosmetyków.. chyba powinnam wziąć z Ciebie przykład ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. hahaha świetny post i jaki prawdziwy :D u mnie metoda na nieszczęśliwą i kolekcjonera to chyba główne grzeszki a szkoda że mimo kolejnego kremu znajdzie się też pieniążek na czekolade bo u mnie jedno nie wyklucza drugiego :( :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja również walczę z zakupoholizmem....postanowiłam kupować tylko rzeczy niezbędne, które mi się skończyły. Niestety w przypadku produktów do ust (szminki) sama wiesz , że może być to trudne. Najczęściej jest "o! takiego koloru jeszcze nie mam...o! już mam :D "a wiadomo jak to jest z denkowaniem szminek...No i balsamy do ciała...jakis piękny zapach i przepadłam. Ehhh ciężkie jest życie kosmetykoholiczki ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. te schematy są takie prawdziwe :/ No ale cóż, kobiety to z definicji słaba płeć :)

    OdpowiedzUsuń
  22. O kurcze, ja też często kupowałam i w sumie dalej kupuję na poprawę humoru.. ale to głupie, chyba faktycznie też muszę się ogarnąć!

    OdpowiedzUsuń
  23. Ostatnio walczę z zakupoholizmem i niby mi wychodzi, ale z drugiej strony jakoś przybywa nowych rzeczy... a staram się kupować tylko te potrzebne, ech ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Czyżby włosomaniaczka rzeszowianka? Chyba w końcu znalazłam kogoś takiego z mojego miasta! :)
    Mój zakupoholizm ma się w najlepsze, zresztą czytając Twojego posta uświadomiłam sobie, że mam prawie identyczne wymówki :D
    Zresztą przepatrując Twojego bloga muszę stwierdzić, że mam bardzo podobne włosy! Falowane, a do tego baaardzo często spuszone i niezdecydowane. Jeśli chodzi o dietę, ja też ograniczam gluten. Na pewno będę tutaj często wpadać :)

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku i Czytelniczko! Dziękuję za odwiedziny. Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią i włączysz się do dyskusji.

Lawina spamu zmusiła mnie do blokady możliwości komentowania anonimom - mimo wszystko zachęcam Was gorąco i czekam na komentarze!